21,5. On
Kontem oka, wpatrywałem się w Yuwon, która była zajęta przygotowywaniem mi gorącej zupy. Nawet w fartuszku wyglądała seksownie, a gdybym nie był totalnie chory, wziąłbym ją nawet na tym blacie w kuchni.
Jakiś czas później przy przeglądaniu instagrama w telefonie, poczułem ten piękny, aromatyczny i bardzo apetyczny zapach. Już nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu dostanę ten obiad. Już to widziałem, jak Yuwi przychodzi do mnie z obiadem i zaczyna karmić jak jakiegoś cesarza.
Wybiła godzina 12.00, a do salonu weszła Yuwi z miską zupy.
-Yoongi. Podnieś się. Obiad Ci przyniosłam.
Odłożyłem telefon na stół i delikatnie się podniosłem. Dziewczyna podeszła bliżej, podając mi miskę.
-Proszę Yoongi.- powiedziała z lekkim uśmiechem.
My się chyba nie zrozumieliśmy. Przecież miała mnie karmić...
-Czekasz na zaproszenie? Proszę, twój obiad.
-To...To nie będziesz mnie karmić?- zapytałem zaskoczony.
Yuwon popatrzyła na mnie jak na kretyna.
-Yooni, nie jestem Twoją mamusią, żeby Cię karmić. Nie mam teraz za bardzo czasu na usługiwanie dorosłemu mężczyźnie.
Niechętnie wziąłem od niej miskę i sztućce. Ukochana pocałowała mnie w czoło, po czym pogłaskała mnie po głowie.
-Jak zjesz to zawołaj mnie. Przyniosę Ci lekarstwa i herbatę, zgoda?
-Dzięki...- odparłem nieco zawiedziony.
-Kocham Cię.
Te dwa słowa wypowiedziane z jej ust, natychmiast sprawiły, że humor nieco mi się polepszył. Już jej wybaczyłem to, że nie chciała mnie choć trochę pokarmić. Spokojnie zjadłem obiad, oglądając przy tym Yuwon, która akurat sprzątała kuchnie.
Około godziny 20.30, niestety musiałem już wracać. Nawet gdybym nie chciał, i tak musiałbym. Porządnie pożegnałem się z Yuwon i obiecałem, że postaram się być z nią na łączach najczęściej, jak tylko będzie się dało. Życzyła mi połamania nóg i bym szybko wyzdrowiał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top