Nocna burza


Godzina między nocą a dniem,

Z boku na bok...

Z dziwnymi snami na jawie.

A może są na prawdę snami?...


Wiatr w szyby uderza

Śpiewając w rytm burzy.

Tańczą sobie grzmoty powolnie,

Pojedynczo,

Samotnie...


Po gwiazdach już pył pozostaje

I nic mi nie świeci,

Nic mi nie towarzyszy. 

Godzina samotnej samotności. 

"I co po mnie pozostanie?

Gwiezdny pył?"


Tylko huragan mnie nęka

I wali po futrynach...

Nieproszony gość...


Taka pusta ta godzina,

Taka...

Jakbym tylko ja na świecie była

I wszystko co piękne,

Miałaby się pojawić za godzinę...

Głęboka studnia dnia...


Źle mi jest o czwartej w nocy,

Może nad ranem...

Ale komu jest wtedy dobrze,

Jak nawet człowiek samotny,

Czuje się zbyt samotnie? 


Może ptakom jest dobrze?

Bo ja burza ucichnie,

To one właśnie,

Światu zagrają,

Uspokoją:

"Nie da się być samotnym

W tym wielkim świecie."


Ale czy ja im uwierzę? 

*

Niby byłam na angielskim, ale jednak napadło mnie wspomnienie burzy w nocy. 

Co myślicie?

Dzisiaj ostatni dzień stycznia. Od jutra rusza wyzwanie! Postaram się spisać wszystkie słowa w jakiejś ładnej tabelce. Zobaczymy jak mi to wyjdzie...

Do jutra! 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top