Noc
Chyba wybudziłam się
Z bezsenności...
Noc taka czarna,
Taka parna,
Taka gładka.
Idealnie nudna.
Boże, daj Nam,
Ludzią spragnionym wrażeń,
Burzę...
Niech gdzieś stuknie!
Niech coś wybuchnie!
Spali się,
Zczernieje
I zdechnie!
Nie da się spać
W ciszy idealnej.
Niech wiat zacznie wrzeszczeć!
Niech krople zimnego deszczu
Się pobiją!
I niech ta błyskawica...
Niech uderzy w moje okno!
Dlaczego w nocy
Musi być tak cicho?
Czemu hałasy na nas zrzucasz
Za białego dnia?
Wtedy i oczy mnie bolą,
I uszy,
I głową.
I leży mi coś na duszy,
I we mnie coś gra...
Boże, potrzebuję burzy!
*
Nie będę tego komentować. Wy możecie.
Widzimy się jutro.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top