Godzina


I wybiła jej ostatnia godzina,

I serce ostatni raz zabiło... 


Na podłodze mięta,

Plama czerwona, mokra, błyszcząca,

I róże, jak pędzle artysty,

W posoce zamoczone... 


Tak pięknie makabryczny obraz...

Ciało leży,

Jak na łące...

Na dywanie,

Jak na plaży...

Skórę jej opala światło żarówki- słońce gorące...


Ostatnia godzina,

Tak pięknie uchwycona... 

Któż to malował?

Któż ją uśpił? 

A kto bukiet przyniósł? 


Może ten,

Co z ramy patrzy? 

Fajkę w zębach zaciska...

Różowe policzki... 

Jakby mu w malowanych oczach,

Łzy zaschły...

Chyba ma...

Chyba ma krew na palcach dłoni...


Zamknięty w najczarniejszej godzinie życia,

Rubinową godzinę sztuki ogląda... 

I jak tu nie płakać,

Nad losem swym krwawym? 


Zamknięty w godzinie masakry...

*

Godzina mi się kojarzy z ostatnią godziną. Więc ja opisałam. Makabrycznie, ale mi się podoba. Jestem zadowolona.

A Wy co myślicie? 

Widzimy się jutro! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top