Rozdział 58

*Niall*
Siedziałem na kanapie i tępo wpatrywałem się w telewizor. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi, podniosłem z jękiem i ruszyłem by otworzyć.
-Już idę! - krzyknąłem zirytowany po czym chwyciłem klamkę i na nią nacisnąłem wypuszczając gościa do domu. Nim się zdążyłem zorientować, ktoś mnie objął i zasłonić ręką usta.
-Teskniłeś skarbie? - zachłysnąłem się powietrzem i spojrzałem wystraszony na znienawidzoną osobę.
-Mmhmmm....
-O księżniczka nie może mówić? Spokojnie w domku będzie kara. - warknął mi do ucha.
Zacząłem się wyrywać wiedząc co się stanie w domu sadysty. Przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść w stronę samochodu.
-Pomocy! Kurwa! - pisknąłem gdy poczułem jego dłoń na moim pośladku.
-Zostaw go Malik! - mulat odwrócił się w stronę głosu i zobaczył celującego w niego bruneta.
- Ani mi się śni Styles. - powiedział, po czym postawił mnie na ziemi i wyjął pistolet, który po chwili przystawił mi do skroni.
-Rzuć pistolet i wróć do domu, to go nie zastrzelę! - w moich oczach zebrały się łzy.
-Przykro mi Ni... - powiedział zielonooki i zaczął odkładać broń.

Nie ma opcji, nie dasz się mu porwać! - warknąłem do siebie w myślach po czym ugryzłem niczego niewiadomego mulata w rękę.

-Ała! - krzyknął z bólu i poluźnił ucisk.
Wykorzystałem sytuację i wyrwałem mu się. Jednak po chwili zostałem podniesiony i przeżucony przez ramię.
Spojrzałem z mordem w oczach na Liama, skąd on się tu wziął?!
-Przepraszam... - wyszeptał po czym ruszył do samochodu.
Gdy miał mnie już  do niego wrzucić usłyszałem huk po czym upadłem z Paynem na ziemię, który trzymał się kurczowo za bok.
-Payne!  - krzyknął Malik po czym wycelował w zielonookiego.
Nie myśląc co robię skoczyłem  na Zayna, przez co teraz oboje próbowaliśmy dosięgnąć broni, która została mu wytrącona.
-Styles zrób coś, a nie się gapisz! - i to ma być glina?

-------
Hej gwiazdy, przybywam z rozdziałem. Wiem nie wyszedł, ale nie mam już weny:/. Zbliżamy się do końca...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top