•10•
-Co jej takiego zrobiłaś? - przesunąłem palcem kosmyk włosów, który wisiał na twarzy za ucho.
-Pozwól, że coś wytłumaczę. Niedawno wspominałam Ci o Jimmym. - opierając się o dom usiedliśmy na trawie, widząc jakie są piękne widoki wieczorami, gdyż dom znajdował się na lekkim wzgórzu.
-Jimmy?
-Mój były, nie pamiętasz? Opowiadałam Ci o nim na plaży.- westchneła a ja pokiwałem głową na znak, że pamiętam iż o nim wspominała.
-Tego dnia byliśmy bardzo szczęśliwi, pogoda była piękna jak nigdy. Mieliśmy jechać w trójkę na wakacje do innego miasta, po prostu żeby odpocząć. Ja,Jimmy i moja najlepsza przyjaciółka. Spakowalismy się i wyruszyliśmy w drogę. Miasteczko znajdowało się kilka kilometrów dalej, więc szybko byliśmy na miejscu. Większość krajobrazu zajmowały drzewa i krzewy ale także piękne jeziora i rzeki. Zadecydowaliśmy ze spędzimy czas nam jeziorem. Rozstawilismy wszystko. Jimmy był od samego początku wkurzony i wydawało mam się że nie miał ochoty tu być. Kate bo tak się ona nazywała, dała mi przedtem bransoletkę, na znak naszej przyjaźni. Następnie Jimmy i Kate zaczęli się kłócić, nie pamiętam dokładnie o co poszło, ale Jimmy strasznie się zdenerwował, gdy ona wspomniała o jego ojcu. Z niewiadomych przyczyn wyjął pistolet z kieszeni, wykierował w nią...chciał tylko nastraszyc.. ale coś poszło nie tak. Kulka przeleciała Kate przez głowę... - z jej oczu lały się łzy.
-Emm.. Britt nie wiem kompletnie co ci powiedzieć.
-Matt,dlaczego on wtedy miał pistolet?-spytala. Po tylu latach nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. -Jej usta drżały nie tylko z zimna bo robiło się coraz zimniej na dworze ale także z tych emocji gdy opowiadała ta brutalna historie.
-Nie mów nic po prostu, chce do domu.. - otarła swoje łzy dodając.
- Dobrze, mój samochód jest przed domem, ja idę na chwilę do toalety-skłamałem by znaleźć Vann.
-OK-powiedziała i poszła w stronę samochodu. Strasznie było mi jej żal. Bardzo dobrze rozumiałem śmierć jej przyjaciółki. Chciałem ja wspierać w tym momencie, ale odjelo mi mowę, nie umiałem nic z siebie wydusic. Nie wiem jak ja bym zachował się w takim momencie. To jest straszna trauma, trauma na całe życie można by rzec. Niestety takie sytuacje nie zdarzają się często i można o nich słyszeć w hollywoodzkich filmach.
Teraz moim piorytetem było znalezienie Vann. Byłem na nią okropnie zły,miałem ochotę wykrzyczeć różne niecenzuralne słowa w powietrze by się oczyścić z tych negatywnych emocji. Dlaczego mnie okłamała mówiła ze ogląda pamiętniki wampirów? Wszystko staje się dla mnie zbyt trudne do zrozumienia. Ale chyba najbardziej przerasta mnie wychowywanie nastolatki takiej która jest Vann. Wiem ze jest pewnie ciekawa tego złego świata jakim są używki, alkohol. Ciężko już myśleć co ten jej ‚starszy kolega' może jej zrobić. Nigdy bym sobie nie wybaczył gdyby coś się jej stało. Nie mógłbym popatrzeć na siebie w lustro.
Wszedłem do środka spoglądając ponownie na tych biednych pijanych ludzi. Oglądałem się wokół siebie kilka razy ale nie widziałem tam Vann. Byłem już na skraju załamania.
-Czwssxjjn przystojniakuu - przeciągnęła jakaś pijana dziewczyna, która się potknęła o coś co było na podłodze i wpadła w moje ramiona.
Popatrzyłem na nią z politowaniem i wbiegłem na górę.
Pukałem do wszystkich znajdujących się tam drzwi. No dobra trudno to było nazwać pukaniem, waliłem w te wszystkie drzwi po drodze, widziałem tylko pełno całujących się par, ludzi bez ubrań aż strach mi było pomyśleć ze Vann może być w podobnej sytuacji. Jakim ja jestem bratem?! Byłem już na końcu korytarza gdy drzwi się otworzyły bez mojego ingerowania, ale to co zauważyłem przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Vann siedziała bez bluzki a obok niej stał jej starszy kolega. Wkoło było pełno śmieci, paczek po chipsach, puszek po piwie i szklnych butelek. Wmurowało mnie. Jedyne co teraz chciałem zrobić to udusić typa własnymi rękoma. Moja siostra odwróciła się głowa w moja stronę i zdziwiła się tak bardzo jak ja gdy zobaczyłem ją bez bluzki. Bogu dzięki miała jeszcze na sobie inne części garderoby.
-Co tu się do cholery wyprawia?! Czy ty możesz mi sensownie wytłumaczyć co tutaj robisz i czemu nie jesteś w domu?!- wrzasnąłem bo po prostu już nie miałem na to wszystko sił i nerwów łapiąc się za głowę.
-Matt spokojnie- odparła jakby nigdy nic.
-Czemu ty kurwa nie masz na sobie bluzki?! Vann czy on cię skrzywdził?!- podbiegłem do łóżka łapiąc ja za rękę.
-Niee... nie to nie tak jak myślisz, pokazywałam Drake'owi moja dzisiejsza ranę która mi opatrywałeś.- wskazała na ranę.
-Jesu skarbie, dlaczego ty mnie okłamujesz? Vann, ja zawału dostanę przez ciebie.
-Stary luz ja bym jej nigdy nie skrzywdził. -odparł w końcu chłopak opierając się o komodę i trzymając kubek prawdopodobnie z jakimś alkoholem. Mówił jakby był już bardzo podpity.
-Zdajesz sobie sprawę ze ona ma dopiero piętnaście lat?-mowie już nieco spokojniejszym głosem a Vann ubiera swoją bluzkę, która i tak ma za duży dekolt.
-Tak wiem i co z tego? Jesteśmy ze sobą.
-Jjestescie??
-Tak jesteśmy para-dodaje dla sprostowania Vann.
-I nie musisz się o nic martwić.
-Skoro nie muszę się martwić to zapraszam do domu. I to jak najprędzej.
To był jedyny pomysł na który teraz wpadłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top