Rozdział 6. Skazańcy

Siedząc z Newtem i Jacobem w szopie, znajdującej się w walizce Newta, Monica wczytywała się w zapiski Puchona, które wydawały się dla niej niezwykle interesujące. Newt kontynuował swoje badania nad jadem pikującego licha, a Jacob co chwilę go o coś wypytywał, niezwykle zainteresowany światem czarodziejów. Szatyn cierpliwie odpowiadał na pytania mugola, nie pokazując, że trochę przeszkadza mu w eksperymentach.

Rudowłosa wręcz pożerała wzrokiem informacje zebrane przez Newta, przytrzymując dłonią okulary w szarych oprawkach.

— Rany, już zdążyłam zapomnieć, że zwierzęta mogą być tak fascynujące... — powiedziała, nie przerywając czytania. — Jak już wydasz tę książkę, to obowiązkowo muszę się w nią zaopatrzyć.

Newt uśmiechnął się, ucieszony, że jego zapiski tak zainteresowały Monicę i nieco zawstydzony komplementem. Dla autora książek nie było przyjemniejszego widoku niż czytelnik z zainteresowaniem czytający jego dzieło.

— A... Jeśli mogę spytać, zauważyłem, że jakoś średnio lubisz się z Porpetyną — zaczął, niepewny reakcji Moniki. — Dlaczego się tak nie lubicie?

Monica zamknęła zeszyt Newta i podniosła na niego wzrok.

— No cóż, nie lubię ludzi, którzy mają uprzedzenia do mugoli — wyjaśniła, podnosząc się z miejsca. — A chyba słyszałeś, jak ona się wypowiedziała o Jacobie. Kto by chciał go poślubić? — dodała, naśladując głos Tiny. — Znam ją jeszcze z dzieciństwa i już wtedy się nie polubiłyśmy.

Newt kiwnął głową i miał zamiar odpowiedzieć, ale przeszkodziły mu podejrzane głosy dobiegające z zewnątrz walizki.

— Oby miała pani jakieś sensowne uzasadnienie tej wizyty, panno Goldstein.

— Goldstein? — zdziwiła się Monica i spojrzała w górę, gdzie było wejście do walizki, uważnie nasłuchując.

— Owszem, pani prezydent. Wczoraj w Nowym Jorku pojawił się czarodziej z walizką pełną magicznych stworzeń. Problem tkwi w tym, że kilka z nich uciekło — usłyszawszy głos Porpetyny, cała trójka zamarła.

— Nie chcę tego mówić, ale mogą być z tego kłopoty — powiedziała Gryfonka, wpatrując się w sufit szopy w walizce.

Newt powoli kiwnął głową.

— Chciałbym móc się teraz z tobą nie zgodzić, Monica.

— Wczoraj? Od dwudziestu czterech godzin wie pani, że niezarejestrowany czarodziej uwolnił w Nowym Jorku magiczne zwierzęta, ale mówi nam pani dopiero, kiedy zginął niemag? — usłyszeli podniesiony kobiecy głos.

— Kto zginął? — zapytała zaniepokojona Porpetyna. Jej rozmówczyni zignorowała pytanie.

— Gdzie jest ten czarodziej? — chciała wiedzieć.

W tym momencie usłyszeli głośne uderzenie w wieko walizki, co znaczyło, że musieli wyjść.

Z walizki kolejno wyszli Newt, Monica i Jacob. Widząc Tinę, Monica pokręciła głową z niedowierzaniem.

— No nie wierzę...

Wysłannik z Wielkiej Brytanii wytężył wzrok na widok pierwszego z "przestępców".

— Scamander? — po krótkiej chwili rozpoznał także Monicę. — Panna Levison?

Jako jedna z reporterów Proroka Codziennego Monica była kojarzona przez Ministerstwo Magii. Gryfonka kiwnęła głową i już miała odpowiedzieć, kiedy Newt zamknął walizkę i spojrzał na ministra.

— Panie ministrze... — zaczął, ale przerwał mu inny czarodziej.

— Tezeusz Scamander, to pan? Bohater wojenny?

— Nie, to jego młodszy brat — odrzekł wysłannik z Anglii. Monice nie spodobało się to, z jakim rozczarowaniem wypowiedział się o Newcie. Tak jakby o wiele bardziej wolał spotkać Tezeusza... — Co pan robi w Nowym Jorku, na Merlina?

— Przyjechałem kupić pufka tarantowatego — odpowiedział Puchon jakby nigdy nic. Jego towarzyszka podejrzewała, że nikt tego nie kupi, biorąc pod uwagę zakaz hodowli magicznych zwierząt w Ameryce.

Brytyjski minister nie wyglądał na przekonanego.

— Niemożliwe. A tak naprawdę?

— Goldstein, kto to jest? — spytała czarownica, z którą rozmawiała Tina, zanim wyszli z walizki. Prezydent Serafina Picquery miała na myśli Jacoba.

— To jest Jacob Kowalski, niemag ukąszony przez jedno ze zwierząt pana Scamandera, pani prezydent — wyjaśniła Porpetyna. Monica utkwiła w niej niezadowolone spojrzenie. Nie spodziewała się tego po niej, choć wiedziała, że jako pracownica MACUSY będzie chciała być uczciwa, a przy okazji uzna to za sposób odzyskania pracy.

Pracownicy amerykańskiego Ministerstwa Magii, a także przybyli ministrowie zaczęli szeptać o konieczności wyczyszczenia pamięci Kowalskiemu. W tym czasie Newt przypatrywał się hologramowi zwłok mugolskiego senatora, unoszącemu się w powietrzu.

— Na brodę Merlina! — powiedział, zdawszy sobie sprawy, kto za tym stoi.

— Czy wie pan, które ze zwierząt jest za to odpowiedzialne, panie Scamander? — zapytała inna delegatka.

— Tego nie mogło zrobić żadne zwierzę, wszyscy doskonale o tym wiedzą! Popatrzcie na ślady... — odpowiedział Newt, widocznie poruszony tym, co widział. Monica również utkwiła wzrok w hologramie. Pierwszy raz w życiu widziała coś takiego. — To obskurus.

Zebrani na dyskusji wydawali się głęboko tym poruszeni i zaniepokojeni. Prezydent Picquery nie wyglądała na przekonaną.

— To zaszło za daleko, panie, Scamander. W Ameryce nie ma obskurodzicieli. Graves, odbierz walizkę.

Mężczyzna jednym ruchem różdżki przywołał do siebie walizkę Newta, ku jego niezadowoleniu. Próbował protestować, ale Serafina Picquery weszła mu w słowo.

— Aresztować ich!

W kierunku Moniki, Newta, Jacoba, a także Porpetyny pomknęły oślepiające zaklęcia, przez co cała czwórka padła na kolana i została spętana. Czarodzieje zostali pozbawieni swoich różdżek.

— Nie krzywdźcie moich zwierząt, proszę... One nie są niebezpieczne... — mówił Newt.

— My to ocenimy, panie Scamander — odpowiedziała pani prezydent. — Do aresztu z nimi!

Aurorzy odciągnęli całą czwórkę do aresztu, ignorując zdesperowane prośby magizoologa o oszczędzenie jego zwierząt.

W areszcie zrozpaczony Newt siedział z twarzą ukrytą w dłoniach. Monica niespokojnie krążyła po pomieszczeniu, nie mogąc ustać dłuższej chwili w jednym miejscu. Jacob siedział naprzeciwko Puchona i nie do końca rozumiał, co stało się z senatorem Shawem, natomiast bliska łez Porpetyna zajmowała miejsce w kącie.

— Chciałaś odzyskać pracę, Tina, a sama trafiłaś z nami do aresztu — skwitowała Monica, patrząc na brunetkę z rozczarowaniem. — Teraz niewinne stworzenia zginą. Możesz czuć się współwinna.

Goldstein spojrzała na Newta nieśmiało.

— Przykro mi z powodu pańskich zwierząt, panie Scamander.

— Dobrze że przynajmniej odczuwasz skruchę — prychnęła Monica, nieco wytrącona z równowagi. Newt nie odpowiadał, dalej rozpaczając nad stratą zwierząt.

— Mógłby mi ktoś wyjaśnić, co to jest ten obskurny obskurodziciel? — zapytał Jacob, który nie do końca łapał się w takich sprawach, co było zrozumiałe, skoro dotąd nie miał pojęcia o czarodziejskim świecie.

— Od wieków nie było ani jednego... — zaczęła Porpetyna półgłosem, a Monica przestała krążyć dookoła pomieszczenia, by przysłuchać się temu, co mówią Newt i Porpetyna.

— Trzy miesiące temu znalazłem jednego w Sudanie — odparł Newt łamiącym się głosem. — Kiedyś było ich o wiele więcej, ale teraz nadal istnieją. Mugole ciągle nas prześladowali, a młodzi czarodzieje i czarownice zamiast uczyć kontrolować magię, tłumili ją, by uniknąć oskarżenia. Rozwijali coś co nazwano obskurusem.

— Jak długo żyją obskurodziciele? - chciała wiedzieć Monica.

— Ten, którego spotkałem w Sudanie, miał... A raczej miała osiem lat, kiedy... Kiedy umarła — wyjaśnił Newt, nie podnosząc wzroku.

Monica nie dopytywała więcej o nic, nie chcąc pogrążać magizoologa jeszcze bardziej. Wiedziała jednak, że sytuacja jest bardzo poważna, co potwierdziło tylko przesłuchanie.

— Panno Levison, przesłuchuję panią od dwudziestu minut i nadal nie powiedziała mi pani nic konkretnego — powiedział do niej Perciwal Graves.

Monica zrobiła niewinną minę.

— Gdyby pan dokładnie uściślił, o co panu chodzi, to na pewno powiedziałabym panu coś przydatnego — odpowiedziała i spróbowała wzruszyć ramionami, co było trudne ze skrępowanymi rękami.

Twarz Gravesa wyrażała obojętność.

— Razem z panem Scamanderem wypuściła pani niebezpieczne zwierzęta na wolność, by zdekonspirować czarodziejów i wywołać wojnę?

— Nie, Monica nie miała z tym nic... — zaczął Newt, ale przerwała mu Monica:

— Po pierwsze, te zwierzęta nie są niebezpieczne. Po drugie, naprawdę uważa pan, że Newt mógłby to zrobić?

Graves zignorował jej słowa, po czym zrezygnował z przesłuchiwania Moniki i posadził na jej miejscu Newta.

— Ciekawy z pana przypadek, panie Scamander — zauważył Graves. — Prawie został pan wyrzucony z Hogwartu...

— To był wypadek — odpowiedział szybko Newt.

— W dodatku spowodowany przez Letę... — mruknęła Monica.

Auror zerknął na nią, ale nic nie powiedział i wrócił do odpytywania magizoologa.

— Jeden z nauczycieli bronił pana do końca — dodał, patrząc w dokumenty. —  Co takiego ma pan w sobie, że Albus Dumbledore tak pana lubi?

Newt wzruszył ramionami.

— Powinien pan o to zapytać Dumbledore'a, od niego na pewno by się pan o tym dowiedział.

Graves zignorował to i spojrzał na Newta.

— A więc według pana wypuszczenie niebezpiecznych stworzeń było kolejnym wypadkiem?

— Dlaczego miałbym robić to celowo? — zdziwił się Newt.

— Jak to, po co? Żeby zdekonspirować czarodziejów. I wywołać wojnę — odparł Graves.

— Nie jestem fanatykiem Grindelwalda — odpowiedział stanowczo Puchon.

Auror pokazał Newtowi obskurusa, którego znaleźli w jego walizce. Chociaż magizoolog zaklinał się, że nie jest on groźny, to jednak wzburzył się, kiedy Graves nazwał go bezużytecznym.

— Skazuję pana na śmierć za zdradę świata czarodziejów. Pannę Levison i Goldstein również, skoro panu w tym pomagały — powiedział, nie słuchając słów sprzeciwu Newta. Zaraz potem zwrócił się do egzekutorek. — Proszę wykonać natychmiast. Poinformuję prezydent Picquery.

Newt spojrzał na Monicę. Nie pokazywała po sobie strachu. Jako Gryfonka była w stanie się poświęcić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top