Rozdział 4
Kocham to zdjęcie w mediach! Musiałam wam to powiedzieć bo po prostu nie mogę się na nie napatrzeć!
Mamo? Czy on właśnie...? Popatrzyłam na chłopaka, który uśmiechał się tak promiennie, że aż chciałam zrobić mu zdjęcie. Z jego twarzy emanowało czyste szczęście, które również wpłynęło poniekąd na mnie.
- Wejdźcie! Na dworze jest zimno! - Kobieta gestem zaprosiła nas do środka, gdzie od razu poczułam zapach czekolady, przez co zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu źródła tego zapachu.
- Mamo co się dzieje? - Zapytała jakaś dziewczyna, która widząc Jongina, od razu rzuciła mu się na szyję.
- Noona! - Kai przytulił ją i obrócił dookoła własnej osi. - Tęskniłaś?
- I to jak! - Popatrzyła na niego ujmując jego twarz w dłonie. - Oni cię tam nie karmią, czy co?! - Zaczęła narzekać, kiedy chłopak zdjął kurtkę i odsłonił swoją szczupłą sylwetkę. Co prawda Jongin właśnie taki był, niesamowicie chudy, ale pozory mogą zmylić człowieka, ponieważ ten niepozorny chłopak skrywał pod swoją koszulą całkiem pokaźny kaloryferek.
- Karmią, karmią noona, spokojnie. - zaśmiał się i wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Co? - Nie wiedząc o co chodzi, patrzyłam tępo na jego rękę.
- Nie zamierzasz zdjąć płaszcza? - Zapytał przez śmiech, a ja się zarumieniłam.
- Ach, no tak... - Szybko ściągnęłam okrycie i podałam je Kaiowi - proszę.
- A kim jest twoja koleżanka, Jongin? - Dziewczyna specyficznie uniosła brwi, na co tylko się zaśmiałam i pozwoliłam działać mojemu chłopakowi. W końcu to nie moja siostra i to nie ja powinnam uświadomić ją, że nie jestem już singlem.
- Później noona. - Powiedział szybko i złapał mnie za rękę, prowadząc powoli przez mieszkanie.
Dom był przytulny, w jasnych barwach, ale nie zimnych i nie ciepłych. Był po prostu idealny, nie za duży, nie za mały, nie za skromny, nie za bogaty. Z klasą i wdziękiem, taki jaki powinien być każdy dom, rodzinny. Widać było zadbane i czyste meble, na których stały zdjęcia rodzinne i wiele krajobrazów.
Po całym budynku porozwieszane były świąteczne ozdoby, a kątem oka zobaczyłam wielką choinkę w drugim końcu holu. Uśmiechnęłam się lekko kiedy tylko to spostrzegłam, gdyż na myśl przyszło mi jedno z tych radosnych Bożych Narodzin, które obchodziłam kiedy byłam małym dzieckiem.
Brunet od razu skierował się do kuchni, gdzie przy kuchence krzątała się jego rodzicielka, odwrócona tyłem do nas. Chłopak objął kobietę w pasie i przytulił do siebie tak mocno, że ta kiedy tylko ją puścił mocno sprała go szmatą po tyłku na co ja tylko się zaśmiałam kryjąc usta za dłonią.
- Co cię tak bawi, hm? - Zamknął mnie w żelaznym uścisku, z którego nawet nie próbowałam się wyrwać. Położyłam głowę na jego piersi i lekko się w niego wtuliłam.
- Nic, po prostu się cieszę, że tu jestem. - Wymruczałam w jego bluzę, która była niesamowicie miękka i tak przyjemnie pachniała nim.
- Nie przeszkadzamy wam? - Przerwał nam głos młodej dziewczyny, która od razu zlustrowała mnie wzrokiem, kiedy tylko odsunęłam się od Kaia.
- Noona! Tęskniłem za wami! - Przytulił obie dziewczyny, a zaraz po nich swojego tatę, z którym witał się najdłużej, oczywiście pomijając jego mamę, która po zdzieleniu szmatą wyściskała go za wszystkie czasy. - No to skoro jesteśmy w komplecie - pociągnął mnie wraz z resztą do salonu - chciałbym wam przedstawić moją dziewczynę. - Powiedział, a na moje policzki wtargnęły rumieńce.
- Dzień dobry. Nazywam się Lee Yongsun. - Ukłoniłam się lekko uśmiechając, lecz kiedy się wyprostowałam zaraz zostałam zamknięta w ramionach Pani Kim.
- Miło nam cię poznać kruszynko. - Oddaliła się nieco by przyjrzeć się lepiej mojej twarzy, którą ujęła w dłonie. - Aleś ty chudziutka! Ty coś w ogóle jesz?!
- Kochanie daj jej spokój, zamieniasz się powoli w swoją matkę! - Pan Kim również przywitał mnie uściskiem, jednak o wiele krótszym niż jego żona, która cały czas miała mnie na oku, łagodnie się przy tym uśmiechając.
- Ale jesteś śliczna.
- Ile masz lat?
- Ten gamoń cię nie denerwuje?
- Wytrzymujesz z nim?
- Ile już jesteście razem?
- Czym się zajmujesz?
- Dziewczyny! - Jongin upomniał swoje siostry i znów objął mnie w pasie. - Będziecie miały cały tydzień na wypytanie o co tylko chcecie, ale teraz dajcie jej spokój. Oboje jesteśmy zmęczeni ostatnimi dniami.
- Oj, a ty jak zwykle musisz wszystko popsuć! - Przewróciły oczami i poszły pomóc swojej mamie w kuchni.
- Przepraszam za nie, będziesz miała niezły wywiad kiedy tylko zostaniesz z nimi sam na sam. - Zaśmiałam się cicho i mocno go przytuliłam.
- Nic nie szkodzi. Teraz liczy się dla mnie tylko to, żeby dobrze spędzić z tobą ten czas.
Popatrzyłam na niego z dołu, a nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów. Jednak przed pocałunkiem powstrzymał nas tata Kaia, który wszedł do salonu z talerzami w ręku, przez co odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
Zakryłam czerwoną twarz włosami, przez które nie za wiele widziałam, ale chyba i tak wolałam nie widzieć wzroku mężczyzny, który właśnie prawie nas przyłapał na pocałunku. Popatrzyłam przez szparę we włosach na chłopaka, który był równie zakłopotany co ja, z tym wyjątkiem, że on wodził wzrokiem od swojego ojca do mnie i z powrotem.
- To ja pójdę przynieść nasze walizki. - Zaproponował brunet szybko uciekając z pomieszczenia, w którym zostałam tylko ja i jego tata.
Kiedyś cię zamorduje, przysięgam Jongin!
- Mogę w czymś pomóc, proszę Pana? - Doprowadziłam się do względnego porządku czując jak pieką mnie policzki.
- Nie kochaniutka - uśmiechnął się podchodząc bliżej po czym położył mi dłoń na ramieniu patrząc prosto w oczy- i mów mi tato.
ŻE CO?!
*****
Obiad przygotowany przez mamę Kaia był naprawdę przepyszny. Typowy koreański posiłek tyle, że o niebo lepszy niż te, które podawane są w restauracjach, czy innych mniejszych lokalach. Ten był robiony z miłością, co dało się odczuć w samym zapachu, a co dopiero smaku! Pyszności! Już dawno nie jadłam czegoś tak pysznego.
- Więc... - zaczął Pan Kim - jak się poznaliście? - Brunet spojrzał na mnie, a kiedy otrzymał skinienie głową zaczął przygotowywać się do opowiadania co i jak.
- No to historia po krótce, czy szczegóły?
- Szczegóły! - Wykrzyczały jego siostry, a mama tylko skinęła głową, że również chciałaby poznać taką wersję.
- Osobiście poznałem Yongsun jakoś na początku października, oczywiście razem z resztą zespołu, kiedy to wprowadziła się do nas do dormu po swojej trasie w Chinach.
- Więc jesteś piosenkarką? - Zagadnął "Pan tata".
- Nie tato, Sun jest tancerką. I to nie byle jaką tancerką.
- Co masz przez to na myśli synku? - Do rozmowy włączyła się jego mama.
- Wszystkie firmy zabijają się o nią błagając by chociaż raz u nich wystąpiła. Jednak ona - spojrzał na mnie, a ja pod jego spojrzeniem prawie się rozpłynęłam - powróciła do SM i chwała jej i Bogu bo tak ją, jak już wiecie, poznałem.
- Woooooow! To rzeczywiście musisz być świetna w tym co robisz! - Zagadnęła najstarsza z rodzeństwa.
- Jeszcze dużo mi brakuje, żeby być świetną, ale robię co w mojej mocy, żeby ludzie nie byli mną rozczarowani.
- Oh! Proszę cię! Nie bądź już taka skromna. - Chłopak zmierzył mnie wzrokiem.
- Mówię prawdę. Ostatnio wiesz, że forma mi spadła.
- Tak, masz rację, ale to tylko i wyłącznie twoja wina.
- Moja? - Zdziwiłam się.
- A co, moja? To ja się katowałem od świtu do nocy na sali tanecznej? - Popatrzył na mnie groźnie i lekko westchnął. - Przepraszam, poniosło mnie.
- To skoro już wszyscy zjedli to pójdziecie się rozpakować i tam porozmawiacie? - Zaproponowała Pani Kim... chociaż to może bardziej był rozkaz niż propozycja?
- Tak... myślę, że to dobry pomysł.
Jongin wstał i odsunął moje krzesło, po czym ujął moją rękę zaczynając ciągnąć mnie w stronę schodów. Zaczął się po nich wspinać aż na samą górę , gdzie stanęliśmy przed ciemnymi, drewnianymi drzwiami, które chwilę później zostały otworzone ukazując pokój chłopaka.
Jasno niebieskie ściany pięknie komponowały się z białymi meblami, które miały czerwone wstawki. Na przeciwko drzwi była ściana zapełniona książkami i płytami. Na lewo od niej znajdowały się nisko położone okna z szerokim parapetem, na którym poukładane były poduszki i maty, a naprzeciwko okna stało wielkie prostokątne łóżko z białą pościelą i kilkoma maskotkami. Ściana, w której były drzwi, była cała zawalona wielkimi szafami z lustrami, prawdopodobnie nie tylko do oglądania godzinami swojego outfitu, ale też do ćwiczeń.
- Witaj w moim królestwie piękna.
Objął mnie rękami w pasie i złożył motyli pocałunek na moim policzku.
- A teraz chodź, musisz się z kimś poznać.
______________________________________
Jak wam się podoba misiaczki 2 część?
Love you
❤❤❤❤❤
A.S.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top