*9*

Wykończona Aimi nie odezwała się do niego przez cały następny dzień. Nawet gdy spędzali razem czas w domu czy w mafii na zebraniach. Ciemnowłosy wiedział, że jest wściekła na niego po tym wybryku. Musiał bardziej się starać i uważać na treningach. Na następny dzień też się nie odezwała. Dzisiaj jednak nie zwracała na niego uwagi w przeciwieństwie do przeszłych dni. Tym razem musiał coś zrobić z jej humorkami. gdy dziewczyna wyszła na poranny patrol wszedł do jej pokoju i coś położył na jej łóżku. Wyszedł i udał się do siedziby.

                  - Aimi, znowu jesteś wzywana do szefa. - przypomniał jej Hirotsu, kiedy to dotarła na miejsce zbrodni. Zacisnęła z nerwów pięści.

                 - Czyli muszę się teraz wracać dodatkowe kilka kilometrów, bo łaskawy Ougai sobie coś wymyślił? - spytała chcąc panować nad nerwami co jednak jej się nie powiodło.

                - Na miejsce zawiezie cię jeden z agentów... Hayato! Zawieź Hanako do siedziby. - rozkazał jakiemuś młodemu mężczyźnie, który cały się spiął i pomaszerował do swojego auta razem ze swoją "szefową". Usiadła koło kierowcy i obserwowała krajobraz zbrodni za szyby samochodu.

               - Hanako-san wie jak to mogło się wydarzyć? - spytał właściciel pojazdu odpalając silnik.

               - To morderstwo wydarzyło się stosunkowo dawno, trzy rany postrzałowe z dużej odległości, kule złote... Skoro był to jeden z naszych bogatych informatorów miał wielu wrogów w wyższych sferach społeczności świadczą o tym złote kule. - stwierdziła znudzona obserwując rozmazujące się drzewa za szybą.

                - Dobrze, że mamy cię w zespole, Hanko-san. - bąknął agent z lekkim uśmiechem na twarzy. Zerknęła na niego i również się uśmiechnęła, a raczej wysiliła się na to. Nie miała na to ochoty, ale musiała choć spróbować.  Reszta drogi minęła w ciszy. Przełknęła ślinę i ruszyła do gabinetu bossa. Gdy otworzyła wrota do pomieszczenia zobaczyła lecące w jej stronę ostrzę. Wyciągnęła katanę i odbiła skalpel. Zmroziła spojrzeniem Moriego i schowała broń.

              - Tylko cię sprawdzałem, czy pasujesz na morderce. - powiedział z uśmiechem mężczyzna. Zmarszczyła brwi.

             - Awans? - spytała nie wiedząc jak zareagować na tą wiadomość. Szef podszedł bliżej niej i objął ją ramieniem.

            - Zdziwiona? Bo ja tak. Tak szybko się uczysz i nabywasz nowe zdolności, że szybko wybijasz się ponad rangi w hierarchii portowej mafii. - odpowiedział z uśmiechem zadowolony z dziewczyny.

              - Czyli jestem... Mordercą? - bąknęła patrząc pytająco na pracodawcę.

             - Bingo! A skoro jesteś teraz mordercą, to potrzebujesz partnera bądź partnerki. - dodał klepiąc ją w plecy. Nagle zrozumiała o co mu chodzi. jej wzrok zmienił się ze zdziwionego w ponury i poważny.

              - Nie da mi pan wolnej ręki w wyborze partnera. - stwierdziła, gdy ciemnowłosy stanął przed nią i zmierzył ją wzrokiem.

             - Zgadłaś. - odpowiedział z szerokim uśmiechem.

             - Partnerem jest Akutagawa. - powiedziała razem z Morim. Normalnie cieszyłaby się z tego powodu, ale gdy teraz ma swoje humorki jest gotowa zabić szefa za ten wybór. - Rozumiem. - dodała i wyszła z gabinetu z ponurą aurą. Agent, który czekał na nią pod drzwiami doskoczył do niej i spytał co się stało. Ta jedynie odpowiedziała, aby jechał bez niej, ponieważ nie należy już do Czarnych Jaszczurek. Posłusznie odszedł od niej. Przechodząc przez ten sam korytarz, gdzie były metalowe drzwi do hali usłyszała znowu huk. Zatrzymała się jak oparzona. Wymruczała pod nosem wiązkę przekleństw i weszła do środka.

             - Nie śpij, bo ci dziecko podrzucą!! - ryknęła i rzucając w Dazaia krwistymi pociskami przyszpiliła go do podłogi kilkanaście metrów od miejsca gdzie stał nad wykończonym uczniem.

              - Aimi-chan, jesteś czuła jak klisza fotograficzna... - wymruczał przez zaciśnięte gardło. Dziewczyna siedziała na nim i powoli go dusiła, aż wreszcie wstała z niego i starała się zachować zimną krew.

             - Zamknij się, bo wpompuje się w ścianę... - warknęła i ruszała go nogą w bok, aby wstał.

              - Aleś ty zabawna jak jesteś zła. - prychnął i wstał łapiąc ją za dłoń i wykręcając ją. Jej protesty nie robiły na nim żadnego wrażenia. - Przygotuj się na zemstę. - wyszeptał i zaczął przejeżdżać palcem po jej placach. Przeszły ją niekontrolowane ciarki przez co wyślizgnęła się z rąk egzekutora i dała mu z liścia. przypomniało jej się o prezencie od nowego znajomego.

               - Nie patrz tyle na mnie bo ci oko w ciążę zajdzie. - mruknęła i odpaliła za plecami cytrynowy granat i rzuciła w stronę Dazaia. Pociągnęła jego ucznia za w tył i uciekła z nim z pomieszczenia słysząc tylko ryk Osamu i wybuch bomby. Uciekła jak najdalej mogła i zdyszana podparła ręce o kolana.

                - Czemu to znowu zrobiłaś? Dazai wreszcie na prawdę będzie wściekły... - warknął wreszcie Ryunosuke zerkając na nią, ale nie dokończył jednak swojego przemówienia. Zatkał usta dłonią i kaszlną parę razy.

               - Zrobiłam to, aby przetestować jedną z moich sztuczek. Nie zrobiłam tego dla ciebie. - pierwszy raz odezwała się do niego od ostatnich dni. Pierwszy raz i pierwszy raz takim tonem. Zimnym i bardziej nienawistnym niż jego ton. Wzdychnął z dezaprobatą czując, że teraz nie może niczego zrobić.

               - Gdy wrócisz do domu zajrzyj do swojego pokoju. - powiedział na co zielonooka zerkała na niego z zaciekawieniem i pewnego rodzaju niezrozumieniem. najgorszy był fakt, że nie mogła teraz wrócić do domu i od razu zobaczyć tego czegoś tylko miała jeszcze trening z senseiem.

                - Awansowałam. Od teraz jestem twoją partnerką. - bąknęła i wkładając ręce do kieszeni płaszcza chciała wrócić do siedziby, gdy zobaczyła na zewnątrz Dazaia szukającego jej. Zamrugała parę razy i odwróciła się na pięcie ruszając jak najdalej miejsca zbrodni.

               - Aimi-chan, widzę cię! - ryknął egzekutor na co odwróciła się i przyspieszyła bieg.

~~ time skip~~

Ucieczka udała się, siedziała bezpieczna w domu. Zadowolona z powodzenia ucieczki przypomniała sobie słowa Akutagawy. Zmęczona ruszyła po schodach na górę do swojego pokoju. Pchnęła drzwi i rozejrzała się po pomieszczeniu. Na łóżku leżała papierowa torebka. Usiadła na pościeli i wzięła do rąk niespodziankę rozpakowując torebkę. Na widok jej zawartości na jej usta wypłynął lekki uśmiech. Zaśmiała się cicho i włożyła rękę do środka wyjmując jedną mandarynkę.

                - Rozumiem. - bąknęła rozumiejąc przekaz chłopaka.

"Przepraszam za problem."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top