*4*
Śniło jej się, że leżała na tafli czerwonego oceanu i patrzyła na krwisty księżyc nad jej głową. Wszystko wydawało się tak spokojne i ciche. Nagle na oceanie krwi wyrosły czerwone kwiaty w których Aimi utonęła i znalazła się w krwi. W tle słyszała krzyki i przekleństwa w jej stronę.
Gdy jednak się obudziła napotkała blade światło nocnego nieba oświetlający pomieszczenie przez okno. Słyszała cichy dźwięk bicia jej serca w urządzeniu obok. Nie mogła się poruszyć, czuła że ma na sobie opatrunki i bandaże.
- Nieźle cię urządzili. - Ten sam głos co przed jej zemdleniem. Odwróciła wzrok w bok i napotkała wysokiego, ciemnowłosego egzekutora siedzącego na krześle koło jej łóżka.
- ... - Chciała coś odpowiedzieć, ale nie miała siły. Zamiast tego jej oczy zaświeciły się w blasku księżyca od łez.
- Odpoczywaj, Aimi-chan. Będę tutaj. - Odpowiedział spokojnie i dotknął opuszkami palców jej dłoni. Zamknęła na moment oczy i ponownie je otworzyła.
- Kto to zrobił? - Spytała cicho patrząc na egzekutora przenikliwym wzrokiem.
- Powiem ci później. - Odpowiedział spokojnie i właśnie w tym momencie do pokoju wszedł Oda z kimś jeszcze.
- Gdzie ona jest?! Tutaj! Co ty sobie myślisz, iść prosto w pułapkę?! - Chuuya podbiegł do niej zdenerwowany, lecz szczęśliwy w głębi serca, że żyje.
- Chuuya chciał zawału dostać, gdy usłyszał w jakim stanie jesteś. - Bąknął Odasaku biorąc krzesło i siadając koło poszkodowanej przyglądał się jej.
- Przepraszam. - Wyszeptała uśmiechając się lekko. Chłopcy pierwszy raz widzieli ją szczerze uśmiechniętą do nich przez co ich serca stanęły w miejscy na chwilę. - Jestem do niczego. - Dodała chcąc otrzeć łzy z policzka. Czuła się tak beznadziejnie. Nie potrafiła pomóc przyjaciołom.
- Nie masz za co przepraszać, każdemu zdarzy się upadek. - Bąknęła cicho Chuuya wpatrując się w okno za którym rozciągał się mocny obraz Yokohamy.
- Idźcie już, pewnie jesteście wykończeni. - Powiedziała siorbiąc nosem cicho.
- Nigdzie się nie wybieramy. Zostaniemy z tobą dopóki nie zaśnież. - Odezwał się Osamu prostując kości na krześle.
- Możemy być tutaj przez całą noc i dzień jeśli będziesz chciała. - Dodał Oda wzdychając.
- A... Misję? - Burknęła szerzej otwierając oczy. Chłopcy zbyt się dla niej poświęcili teraz. Zdecydowanie zbyt.
- Można wziąć dzień wolnego, głupia. - Bąknął kapelusznik opierając się o ścianę. Spojrzała na niego w szoku.
- Mamy dla ciebie coś, co każda kobieta kocha. - Dazai wyprostował się na krześle dumnie unosząc głowę do góry. Jego przyjaciel wyciągnął zza pleców dużego pluszowego misia z kokardą na szyi i puszystym, białym futerkiem.
- Zaraz kupiliście jej miśka i nic mi o tym nie powiedziałeś? - Syknął oskarżycielsko Nakahara na partnera, który uśmiechnął się niewinnie. Oda podał biednej Aimi przytulankę i wszyscy czekali na jej reakcję. W slumsach nie ma tych wygód i nie łatwo mieć coś takiego. Popatrzyła na prezent i delikatnie przytuliła misia.
- Dzięki... - Mruknęła lekko zawstydzona. Jeszcze nikt nigdy nie dał jej takiego prezentu nie licząc wisiorka od Akutagawy.
- Wyglądasz zabójczo słodko z nim! Mogłabyś zabijać ludzi swoją słodyczom! - Powiedział melodyjnie Dazai. Jeszcze kilka minut rozmawiali, aż wreszcie dziewczyna położyła się spać. Chłopcy jeszcze chwilę zostali aby upewnić się, że na pewno usnęła po czym wyszli z pokoju aby jej nie obudzić przez kwitnie lub ich rozmowy.
~~ time skip~~
Minęło już dobrze ponad miesiąc od wypadku Aimi. Ta zdarzyła się już zemścić za zniszczenie i zabicie jej przyjaciół z klubu. Tego dnia postanowiła odwiedzić dom Odasaku, ponieważ o to nalegał. Wzdychnęła biorąc telefon do ręki i wybierając numer do Obdarzonego.
- Oda, mógłbyś mi powiedzieć gdzie mieszkasz? - Spytała rozglądając się dookoła. Nagle dobiegł ją znajomy głos.
- Aimi! - Odwróciła się i zobaczyła przyjaciela stojącego na podwórku przed domem. Schowała urządzenie i poszła w jego stronę. Przez ponad miesiąc zdarzyła otworzyć się przed nim praktycznie całkowicie. Miała do niego zaufanie a gdy mieli odrobinę czasu wolnego zawsze rozmawiali o planach odnośnie książek lub przyszłości.
- Witam ponownie. - Przywitała się z uśmiechem. Kiwnął głową i zaprowadził ją do mieszkania.
- Chciałbym abyś kogoś poznała. - Powiedział przed drzwiami do pokoju. Otworzył je i weszli do środka. - Dzieciaki to jest Aimi. - Oznajmił piątce małych dzieci które zajmowały się sobą. Wśród nich była tylko jedna urocza dziewczynka.
- Łoooaa! Więc to jest Aimi! Jestem Kousuke to jest Katsumi, Yuu, Shinji i Sakura. Miło nam! - Powiedział mały chłopiec pokazując palcem na każdego z osobna.
- Cz... Cześć, Oda dużo mi o was mówił. - Odpowiedziała podchodząc bliżej podopiecznych mężczyzny.
- Na prawdę?! Co o nas mówił?! - Krzyknął chłopiec z książką w ręku.
- Że jesteście okropnymi i niegrzecznymi urwisami! - Powiedziała ze złomieszczym uśmiechem na co małe pociechy spojrzały oskarżycielsko na mężczyznę.
- Oda, dlaczego mówisz o nas takie okropne rzeczy?! - spytał jeden z paczki, lecz Aimi zainteresowała książka, którą czytał spokojnie Shinji. Tak właśnie zaczął się długi dzień z dziećmi.
~~ time skip~~
Aimi wróciła do domu odprowadzona przez przyjaciela.
- Aimi czemu jesteś taka smutna? - spytał Odasaku wyczekując odpowiedzi od niej. Ta jedynie uśmiechnęła się ciepło.
- To nic. Na prawdę. - zapewniła go. Zapanowała cisza między nimi. Oda mógł podejrzewać, że dziewczyna kłamie. Mogła się uśmiechać a jak wyjdzie może rzucić się na kolana i zacząć płakać. Nie raz tak bylo.
- Mówiłaś kiedyś o jakimś obdarzonym w slumsach... tak? - spytał nagle odwracając wzrok w bok. Zerknęła na niego zdziwiona.
- Dyskutowałam na ten temat z bossem. Nie chcę się zgodzić. - odpowiedziała z nutą smutku. Tak bardzo chciała, aby Drake i Akutagawa widzieli ją teraz i byli przy niej.
- Rozumiem. Przykro mi. - bąknął mężczyzna po czym pożegnał się z długowłosą i wyszedł z jej domu. Gdy była już sama zacisnęła mocniej pięści i ruszyła do łazienki. Podeszła do umywalki i oparła się o nią. Z kieszeni płaszcza wyciągnęła ostry przedmiot zwany żyletką. Podwinęła rękaw i przyłożyła ostrze do już i tak poranionej w tej sposób skóry. Jedno nacięcie. Drugie, trzecie i czwarte.
Z drżącymi dłońmi zrobiła krok do tyłu i usiadła na wannie. Krew toczyła się stróżkami, lecz ostatecznie nie spotykała się z kafelkami tylko krążyła w powietrzu i wracała do obiegu w jej organiźmie. Ulgę przynosiło jej uczucie wypływania cieczy jak i jej wnikanie. Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu.
- Mi też. - powiedziała do siebie i ponownie poczuła łzy w oczach. Nie powiedziała o tym nikomu. Oda i Chuuya nie powiedzieliby że dobrze robi tnąc się. Wypuściła z rąk żyletkę i oddała się objęciom Morfeusza.
Na pewno Morfeusza?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top