*2*
Z każdym następnym dniem Aimi i Oda poznawali się bardziej. Codziennie po zleceniach spotykali się u dziewczyny w domu, lub wspólnie z Dazaiem przesiadywali w barze. Powoli otwierała się dla mężczyzny, lecz dalej trzymała się na dystans. Zapisała się nawet na zajęcia z grania na pianinie.
Tego późnego popołudnia jak to już było od półtora miesiąca szła na zajęcia. Nagle zatrzymał ją jakiś mężczyzna w drogim garniturze. Stanęła i wbiła wzrok w mężczyznę.
- Coś się stało? - Spytała stojąc przodem do bogacza. Wyjął z kieszeni czarną kopertę i wręczył ją dziewczynie. Odebrała kopertę i otworzyła ją. Jej zawartość wstrząsnęła nią, ale tylko w środku. Na zewnątrz patrzyła zimnym wzrokiem na litery i po chwili rozdarła papier na drobny mak.
- Przykro mi. - Odezwał się mężczyzna nie odrywając wzroku od długowłosej.
- Zbyteczne. Mi nie jest przykro. - Odpowiedziała, odwróciła się i ruszyła w dalszą podróż. Na niebie zbierały się pierwsze burzowe chmury.
"Żyj dopóki oddychasz. Nie poddawaj się, zawsze znajdzie się jakieś wyjście z sytuacji."
Podniosła wzrok na ciemne obłoki na niebie. Zanim się zorientowała stała przed drzwiami do klubu muzycznego. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka.
- Aimi-san. Jednak przyszłaś. - Odezwał się właściciel budynku. Kiwnęła lekko głową i zamyślona ruszyła do pokoju, gdzie znajdowało się pianino. Bez zbędnych przygotowań usiadła i podniosła klapę do góry odsłaniając czarno - białe klawisze instrumentu. Uspokoiła się nie co i zaczęła grać. Dwójka jej znajomych oparła się o framuge drzwi i patrzyli na nią ze zmartwieniem.
- Chopin. - Powiedziała cicho kobietka z krótkimi złotymi włosami.
- Gra go tylko gdy jest w melancholii. I to mocnej melancholii. - Dodał chłopak poprawiając okulary na nosie. Czarne kosmyki włosów z grzywki wpadały mu do oka przez co poprawił je i dalej przyglądał się pianistce.
- Aimi-chan, co się stało? - Mruknęła cicho blondynka chcąc podejść do długowłosej, ale zatrzymał ją chłopak.
- Zostawmy ją samą. Musi poukładać myśli. - Wyjaśnił i wyszli z pomieszczenia. Owy chłopak nazywał się Shiro. Grał na gitarze, zaś blondynka to Meiko, najlepsza skrzypaczka w klubie. Oboje znali dość słabo Aimi, ale jej osoba była zbyt intrygująca, aby zostawić ją tak po prostu bez bliższego poznania.
W całym budynku rozchodził się głośny i piękny dźwięk pianina. Aimi była uzdolniona. Pianino było jej podwładne, jednak tylko wtedy, gdy umiała się opanować. Końcówka utworu została przez nią zniszczona. Cisnęła palcami w klawisze ze złości i machnęła dłonią w bok. Straciła wazon z niebieskimi kwiatami. Czerwona ciecz z jej rany zaczęła unosić się i targać wszystko dookoła.
- Cholera! - Krzyknęła i kopnęła stolik a następnie upadła na kolana prosto na odłamki wazonu. Ból był nie do zniesienia, ale ona na to nie zwróciła uwagi. Do oczu cisnęły jej się łzy. Zobaczyła, że siedzi na kałuży krwi a do pokoju ktoś wchodzi.
- Aimi-chan! - Do pomieszczenia weszła Meiko i od razu doskoczyła do długowłosej. - Co się stało? Trzeba opatrzyć te rany. - Mówiła i chwyciła za łokieć dziewczyny chcąc aby wstała. W nagrodę została odepchnięta do tyłu.
- Zostaw mnie! Nienawidzę was! Nienawidzę! - Warknęła i wstała wyjmując większe kawałki porcelany z kolana po czym zabrała swoje rzeczy i szybko wyszła z klubu. Nie przejmowała się gapiami na ulicy, ani spojrzenia mi dzieci i ich rodziców. Na niebie pojawiła się błyskawica a zaraz po niej słychać było grzmot. Na ziemię runął deszcz. To ją nie obchodziło, dalej szła szybkim krokiem przed siebie. Wreszcie doszła do domu i z hukiem weszła do niego i oparła się o ścianę zjeżdżając po niej plecami w dół. Skuliła się w małą kuleczke i cicho łkała. Chciała znaleźć się koło przyjaciół. Ryunosuke i Drake'a. Na pewno by jej pomogli.
Usłyszała pukanie do drzwi, które zaraz po tym otworzyły się. Do środka wszedł nie kto inny jak Oda a za nim Dazai. Zalana łzami na początki nie zwróciła na nich zbytnio uwagi.
- Aimi-chan, coś się stało?! - Jęknął zdziwiony Osamu i podszedł do dziewczyny z przyjacielem. Przykucneli przy niej a egzekutor położył palce na ranach na kolanie.
- Wszyscy się głupio pytają "coś się stało"... Tak jakby nie widzieli, że stało się. - Odpowiedziała łamliwym tonem ze spuszczoną głową.
- Aimi. - Bąknął Dazai poważnym głosem błądząc zagubionym wzrokiem po jej zranionych kolanach. - Nie myśl o ranieniu się, ani samobójstwie. - Dokończył. Podniosła niedowierzanie głowę. Skąd on wiedział? Myślała o tym, a on rozszyfrował jej myśli?
- Chodź. Pójdziemy to opatrzyć. - Powiedział Odasaku podając dłoń dziewczynie. Wytarła bezradnie łzy i przyjęła jego dłoń podnosząc się.
- Ja za ten czas pójdę zrobić gorącej czekolady. - Powiedział egzekutor z lekkim uśmiechem i ruszył do kuchni. Ranna zaszła z pomocą do łazienki, gdzie usiadła a Oda zabrał się za oczyszczanie ran i opatrzenie ich.
- Jak to się stało? - Spytał pokazując na kolana dziewczyny.
- Upadłam na odłamki wazonu. - Odpowiedziała cicho niezdarnie pozbywają się kolejnych łez z policzków. Co chwilę siorbała nosem i łkała cichutko, tak aby chłopak nie usłyszał, co jednak było nieuniknione.
Gdy skończył pomógł jej wstać i zaprowadził ją do salonu gdzie już czekały na nich kubki ze słodkim napojem. Usiadła pomiędzy nimi o chwyciła kubek biorąc łyk czekolady.
- Pyszne, prawda? - Spytał wyszczerzony Osamu na co lekko kiwnęła głową.
- Dziękuje. - Bąknęła cicho odkładając napój.
- Nie ma za co! Mógłbym ci robić gorącą czekoladę codziennie. - Odpowiedział Dazai machając ręką niedbale.
- Za to też. Ale głównie za... Wsparcie. - Powiedziała i zrobiła coś dziwnego dla dwójki przyjaciół. Przytuliła ich delikatnie, tak aby czuła się bezpiecznie. Nie wiedziała jak im dziękować, bo zrozumiała jaj dużo dzięki nim zrobiła. Gdyby nie oni nie otworzyła by się dla nikogo, nie przeżyłaby przygód i nie chodziła z nimi do baru a gdyby teraz się nie pojawili pewnie popełniłaby samobójstwo. Po chwili szoku mężczyźni jakby oprzytomnieli i również odwzajemnili gest.
- Aimi-chan, stajesz się taka otwarta o uczuciowa. - Powiedział melodyjnie zadowolony egzekutor. Póściła ich z uścisku i spięła się.
- Dazai... - Miała coś powiedzieć, ale przerwał jej.
- To jest piękne. I urocze. - Odpowiedział Osamu uśmiechając się do niej przez co zareagowała pojawieniem się małych wypieków na policzkach.
- Jeśli będziesz miała jakiś problem, możesz na nas liczyć. - Powiedział Oda spoglądając jeszcze na Aimi. Zapanowała na moment cisza.
- Moi rodzice nie żyją. Dlatego zniszczyłam wazon a potem upadłam na niego. - Odpowiedziała z wyrzutem biorąc swój kubek z czekoladą. - Przepraszam za kłopot.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top