~13~
- Ugh... Cholera! - krzyknęła i upadła na trawę zasłaniając twarz dłońmi. Na prawdę jest żałosna. Nie potrafi nawet popełnić samobójstwa. Wystarczył jeden krok i miałaby spokój, gdyby nie on.
- Jesteś szalona! Nie dość, że Dazai chcę popełnić samobójstwo, to ty też! Wiedz, że będę jak ten kleszcz i się teraz od ciebie nie odczepię! - mruczał niezadowolony i wściekły egzekutor w oczach mając furię.
- Daj mi umrzeć! Przeze mnie Mafia straciła jednego człowieka! Straciła swojego przyjaciela a mogłam go uratować! - krzyczała załamana. Manipulator grawitacji wiedział w jakim stanie jest teraz jej psychika.
- Aimi-san! - dobiegły ich krzyki agentów i po chwili dwójka została okrążona przez swoich ludzi. Dziewczyna została podniesiona z ziemi przez partnera.
- Co ty sobie wyobrażałaś? - warknął czarnowłosy biorąc ją pod ramię i zaprowadził do auta. Droga do siedziby minęła w ciszy a jeśli nawet ktoś chciał nawiązać rozmowę z morderczynią, ona milczała jak grób. Chuuya był nieco zmartwiony jej stanem. Ryunosuke dobrze ukrył swoje obawy pod maską obojętności.
W siedzibie Aimi trafiła do lekarza, który opatrzył jej rany i została wypuszczona. Zaraz po wyjściu z gabinetu lekarskiego napotkała swojego partnera opartego o ścianę.
- Mori cię prosi do siebie. - odpowiedział bez zbędnych słów i skierował się z nią do szefa. - Co się z tobą stało? - spytał spokojnie. Nie dostał odpowiedzi, przez co syknął pod nosem podirytowany.
- Powinnam wtedy skoczyć z tego klifu. - wyszeptała cicho i spóściła głowę w dół. Spojrzał na nią z furią i przyszpilił do ściany.
- Co powiedziałaś? - warknął nie odrywając od niej wzroku.
- Próbowałam popęłnić samobójstwo! Pasuje? Zadowolony, to właśnie chciałeś usłyszeć? - spytała ze smutnym uśmiechem. Patrzyła mu w oczy po czym najzwyczajniej wyrwała mu się i szła dalej. Nie obchodziły ją spojrzenia innych i szepty za jej plecami. Chciała znaleźć się w domu i zostać sama.
- Aimi! - Akutagawa nie dawał za wygraną i chwycił ją za rękaw czerwonej bluzy.
- Rashomon! - prosto na Ryunosuke ruszyła krwista kopia jego bestii. - Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęła i rzuciła się biegem do gabinetu Ougaia. Jej partner, który na szczęście zdążył zrobić unik przed czerwoną bestią stał przez chwilę w miejscu patrząc na dziewczynę.
- Tsk... - syknął i mocniej zacisnął pięści.
Zatrzymała się dopiero pod drzwiami gabinetu i wpadła do nich jak torpeda. Stanęła przed szefem jakby nigdy nic z ponurym wzrokiem.
- Aimi-chan, wyglądasz jakbyś przed chwilą ujrzała ducha. W sumie co się dziwić, utrata przyjaciela nie źle wpłynęła na twoją psychikę. - powiedział i zbliżył się do jiej powoli. Znowu gryzło ją sumienie.
- Jeśli wzywałeś mnie tutaj tylko po to, aby mi to wypominać to lepiej odejdę. - warknęła choć chciała brzmieć normalnie.
- Nie. Wręcz przeciwnie, chcę ci pomóc w tym trudnym etapie życia. - odpowiedział zbliżając się do jej ucha. Zrobiła krok do tyłu mordując pracodawcę wzrokiem.
- Nie potrzebuje pomocy. - syknęła i chciała wyjść z pokoju.
- Jeśli nie zrobisz tego po dobroci będę zmuszony przymusić cię do tego. - powiedział i zatrzymał ją przed opuszczeniem jego gabinetu. - Utrata takiej osoby jak ty odbiłaby się znacząco na sile mafii. Nalegam, abyś wysłuchała mojej propozycji. - dodał, na co Aimi posłusznie usiadła na krześle.
~~ Miesiąc potem~~
Minął już miesiąc odkąd Hanako uczęszcza reagularnie do psychologa. To właśnie była ta pomoc Ougaia. Słyszał od Chuuyi o jej stanie i nie mógł tego tak zostawić, tutaj chodzi o pozycję Portowej Mafii w społeczeństwie. Utrata Aimi odbiłaby się na tym znacząco.
Dziewczyna z pozoru robiła coraz większe postępy w leczeniu... Nic bardziej mylnego. Podczas leczenia, spotykania z Chuuyią i innymi wydawała się wracać do normy, ale gdy była sama sytuacja nie polepszała się. Cięła się i tym razem nikt jej na tym nie przyłapywał. Dazai odszedł z mafii a Oda z tego świata a Chuuya miał teraz strasznie napięty grafik.
Realcje Aimi z jej partnerem były bardzo skomplikowane. Nie chciała z nim rozmawiać po tym jak zaatakowała go. Czuła się beznadziejna i okropna po tym. On nigdy by tego nie zrobił. Gdy mieli jakieś misje najczęściej rozdzielali się i nie rozmawiali, choć widać było, że teraz tego właśnie potrzebowali. Siebie nawzajem.
Jej wygląd również się zmienił. Miała wory pod oczami, smętny wyraz twarzy i nie miała chęci do niczego. Mniej jadła i piła co odbiło się na jej wyglądzie i kondycji. Marniała w oczach po ostatnich wydarzeniach. Częściej miała koszmary przez które nie mogła zasnąć. Zdrowie cały czas szwankowało przez co popadała często w choroby. Ostatnio zaczęła u siebie podejrzewać anemie.
Na treningach z Hirotsu była nieprzytomna i słaba. Zdarzło jej się nawet zasłabnąć. Lekceważyła to wszystko mówiąc że znowu za długo pracowała, albo nie zjadła śniadania.
Te symptomy martwily całe jej otoczenie. Najbardziej Chuuye i Akutagawe. Egzekutor starał się do niej przychodzić i jakoś nawiązywać z nią rozmowę. Akutagawa? Nie wiedział co robić, ale często pisał do partnerki a nawet czasami podczas misji zechciał nawiązać rozmowę. Bez skutków.
I tak Aimi powoli umierała na oczach wszystkich.
~~ Dwa miesiące potem~~
Zielonooka dalej lekceważyła podejrzenie o anemię. Lekceważyła siebie i swoją osobę. Jednak właśnie po tych dwóch miesiącach coś się stało w jej życiu, że poczuła, że nie musi umierać.
Był to jeden z tych typowych jesiennych dni w Japonii. Przemierzała samotnie wybrzeże Yokohamy. Nagle ktoś w nią wpadł.
- Przepraszam panią! - usłyszała i zobaczyła małą dziewczynkę z aparatem fotograficznym. Chwyciła ją w ostatnim momencie ratując ją przed upadkiem. Mała panienka fotograf stanęła pewnie i uśmiechnęła się do obdarzonej.
- Nic się nie stało. Cała jesteś? - spytała zielonooka nieco oddając dziewczynce uśmiech. Była bardzo puękna jak na swój wiek. Miała długie, czarne włosy i pełne ciekawości, złote oczy.
- Tak, tak. - bąknęła radośnie i odwróciła się w stronę morza. - Piękny widok. Jak z pocztówki, prawda? - powiedziała zerkając na Hanako.
-Zgadza się. Dlaczego jesteś tutaj sama? - spytała robiąc krok do młodej fotografki.
- Mamusia i Tatuś są na górze a nie mam nikogo innego. Opiekuje się mną Meiko. Popatrz zaraz będzie zachód słońca! - podekscytowana przyłożyła aparat do twarzy i czekała na perfekcyjne ujęcie słońca wpadającego do wody.
- Bardzo lubisz zdjęcia, co nie? - spytała i od dłuższego czasu szczerze się uśmiechnęła.
- Robie je na pamiątkę. - wyjaśniła szybko.
- Na pamiątkę... Nie jesteś stąd? - spytała ciekawa.
- Jestem chora, więc muszę zrobić dużo zdjęć, aby w niebie o wszystkim pamiętać. O, to zdjęcie będzie mi przypominać o tobie. - powiedziała robiąc zdjęcie i pokazując Aimi. Morderczyni była zaskoczona. Nagle zrozumiała coś ważnego. Przykucnęła przy małej.
- Piękne zdjęcie. Cieszę się, że chcesz o mnie pamiętać i dziękuję, bo dzięki tobie zrozumiałam coś ważnego. - odpowiedziała i przytuliła nieznajomą gotografkę.
- Super, że ci pomogłam! O takich osobach jak ty nie można przejść obojętnie. Jesteś na prawdę dobrą osobą. - powiedziała dziewczynka i wtedy rozbrzmiał głos jej opiekunki. Pożegnała się z Hanako i poleciała do starszej kobiety. Zielonooka z uśmiechem odprowadzała wzrokiem dziewczynkę.
- Zachód słońca, co? - spojrzała na słońce i szybkim ruchem ruszyła w kierunku dobrze jej znanym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top