*11*
Od ich pierwszej misji minął już rok. Od tamtej pory Aimi była często chwalona przez bossa za swoje osiągnięcia w misjach i za szybkie ich realizowanie. Niestety, wszyscy zapominali o jej partnerze, co za wszelką cenę przypominała na każdym kroku.
"Gdyby nie on, ta misja nie powiodłaby się."
Mówiła to wszystkim i wszędzie. Bardzo zbliżyła się do swojego przyjaciela ze slumsów, więc zrobiło jej się przykro, gdy ciemnowłosy musiał opuścić jej mieszkanie i zamieszkać gdzie indziej ze swoją siostrą. Była mroźna zimna tego roku. Aimi i tak była zmuszona wychodzić o późnej godzinie na zewnątrz przez obowiązki a czasami nawet zakupy.
Czuła się samotnie w domu bez Akutagawy. Wcześniej miała z kim pogadać a teraz musiała siedzieć w kanapie i pisać z przyjacielem przez telefon.
- Zimno dzisiaj. - skomentowała idąc do domu z siatkami zakupów. Ubrana w ciepły płaszcz i opatulona szalem szła szybkim krokiem, aby jak najmniej zmarznąć.
- Wychodźcie wreszcie zza tego drzewa. - warknęła cicho zatrzymując się kilka kroków za owym drzewem.
- Aimi-chan, jak zwykle psujesz zabawę za szybko... - jąknął Dazai wychodząc zza sakury razem z Odasaku.
- Śledźcie mnie ciszej i uwarzniej, to może dłużej się podawisz. - mruknęła idąc dalej z siatkami w dłoniach.
- Nie udawaj takiej oburzonej. Wiem, że lubisz gdy cię śledzimy. - powiedział melodyjnie egzekutor doskakujac do niej i biorać jedną siatkę z jej ręki.
- Dam sobie radę. - bąknęła patrząc ponuro na Osamu, który uśmiechał się do niej niewinnie.
- Jak tam u ciebie? Sakura się za tobą stęskniła już. - wtrącił się Oda podchodząc do niej z zamiarem pomocy w noszeniu zakupów.
- W takim razie muszę ją odwiedzić. Jestem ciekawa czy pomalowała już tego misia, którego dałam jej na urodziny. - powiedziała z uśmiechem orzypominając sobie reakcje dziewczynki na jej prezent.
- Aimi-chan, to prawda, że szef chciał cię awansować na egzekutora? - spytał nagle samobójca zerkając ciekawsko na towarzyszkę.
- Prawda. - odpowiedziała krótko wzdychając głęboko zezmęczenia.
- Dlaczego odmówiłaś? To dobra fucha. - wyjaśnił jej krótko Dazai.
- Jeślibym się zgodziła musiałabym zmienić partnera a tego nie chcę robić. A poza tym dobrze mi jak jest teraz. - wzruszyła ramionami i odebrała od Osamu siatkę zauważając, że jest już nieopodal swojego domu.
- Jesteście podobno bardzo zgrani w zadaniach. Mówią na was "dangerously mongrels" ("Niebezpieczne kundle"). - burknął Sakunosuke stojąc pod domem zielonookiej. Odwróciła się w stronę dwójki mężczyzn z uśmiechem.
- Niedługo kundle staną się sławniejsze od "Dubble Black". Zobaczycie jeszcze naszą prawdziwą moc. - powiedziała tajemniczo i machając im na pożegnanie weszła do środka mieszkania. Położyła zakupy na blacie w kuchni i wyjęła z płaszcza telefon. Rozebrała z siebie niepotrzebne ubranie zimowe i chwyciła urządzenie pisząc wiadomość do pewnego osobnika.
Aimi - Gotowy na jutro? :3
-----------
Uśmiechnęła się delikatnie i zajęła się odkładaniem kupionych rzeczy na swoje miejsca.
-----------
Ryunosuke - Tak, a ty?
-----------
Chwyciła telefon i odpisując na odpowiedź przyjaciela wkładała nabiał do lodówki.
-----------
Aimi - Zawsze i wszędzie~! ^^
Ryunosuke - Jak sobie radzisz?
Aimi - Dobrze :) Przed chwilą wróciłam z zakupów.
Ryunosuke - Chodzi mi o twój stan psychiczny...
-----------
Ujęła mocniej telefon w dłoniach zaciskając usta w ciasną linie.
-----------
Aimi - Już lepiej, nie musisz się martwić ;)
Ryunosuke - To dobrze. Mam nadzieję, że na prawdę przestałaś się już ciąć.
Aimi - Przestań już się tak o mnie troszczyć, bo się zawstydzę, Aku~
Ryunosuke - Wcale się o ciebie nie troszczę, tylko spytałem.
Aimi - Jasne, jasne wmawiaj sobie~ :3
----------
Odłożyła telefon i postanowiła iść się umyć i spróbować zasnąć. Była już zmęczona, czego już nie potrafiła ukryć.
Tak, Akutagawa wiedział o jej problemach. Kiedyś przyłapał ją w łazience na używaniu żyletki. Ochrzanił ją za to, ale ona dalej to robiła, tylko już ostrożniej, by nikt jej nie zauważył. Dalej tęskniła za Drakem. To on był powodem, dla którego dalej się tnęła. Był jej pierwszą miłością, a teraz zniknął na zawsze.
~~ time skip~~
Wstała rano niewyspana. Miała koszmar po którym długo nie mogła zasnąć. Zwlekła się z łóżka i powędrowała na poranną toaletę po czym zrobiła sobie śniadanie, ubrała się i wyszła do "pracy".
Po drodze ziewała, ale ostatecznie zderzenie z Chuuyą ożywiło ją. Przeprosiła go na co on przerzucił ją sobie na ramię i zmierzał z nią do najbliższej zaspy.
- Nie, nie, nie!! Chuuya, proszę nie rób mi tego! Nienawidzę cię! Chuuya! - krzyczała uderzając go pięściami w plecy.
- Nie drzyj japy tak głośno. - warknął i postawił ją brutalnie na ziemi kolo górki śniegu. - Albo zaczniesz się wysypiać i przestaniesz wlatywać w ludzi, albo przestanę być taki łaskawy jak teraz. - zagroził jej palcem i weszli razem do środka budynku mafii. Przy wejściu napotkała swojego partnera i od razu do niego doskoczyła.
- To co? Do szefa i na misję? - spytała z gwiazdkami w oczach.
- Byłem już u szefa. Możemy iść wszystko ci wyjaśnie po drodze. - odpowiedział i ruszyli do drzwiczek wyjściowych a następnie w strone pobliskiego potru.
- Mamy zlikwidować miliardela, który chcę sobie przywłaszczyć kilka banków mafii. Żadnych zakładników ani świadków. Cel znajduje się na luksusowym jachcie na morzu. - wyjaśnił jej spokojnie.
- Nowość, będziemy działać na morzu. Będzie ekscytująco. - skomentowała z szerokim uśmiechem.
~~ time skip~~
Zbliżali się do celu na wynajętej motorówce. Na szczęście na początku nikt ich nie zauważył, lecz gdy mieli wchodzić na pokład jakiś człowiek zaczął w nich strzelać i krzyczeć.
- Zamknij się wreszcie. - warknęła i przebiła mężczyznę Rashomonem. Udało im się znaleźć na pokładzie i ruszyli do wielkiej kabiny miliardera. Po drodze zabijali wszystkich i wszystko. Gdy wreszcie wywarzyli wejście do kajuty ofiary bardzo się zdziwili. Wodna macka oplotła Aimi i przygwoździła do ściany.
- Bydlaku. - warknął jej partner i chciał go zaatakować, lecz Hanako wydała z siebie cichy jęk bólu.
- Ha ha, lepiej nie próbuj, kundlu z mafii. Moja moc "Death Water" daje mi panowanie nad wodą. Mogę ogrzewać ją albo zchładzać do bardzo niskich temperatur. - wyjaśnił mu odziany w drogie ubrania mężczyzna. Zerknął na Aimi. Woda dosłownie wrzała przysparzając jej nie mały ból.
- "Pure Blood"! - krzyknęła a z jej głębokich ran wytrysnęła krew i ubrudziła bogacza. W miarę możliwości pstryknęła palcami a czerwona ciecz zaczęła rozkładać ubranie jak i skórę i mięśnie nieszczęśnika niczym kwas. Wodne macki wypuściły ją, co nie oznaczało końca bitwy. Woda uleczyła rany bogacza, który dosłownie wyrzucił przeciwników na piętro wyrzej czyli pokład.
Walka była bardzo zaciekła, lecz ony dwie strony czuły, że ostatni cios może powalić przeciwnika.
- Rashomon! - krzykneli razem partnerzy, ale ich wróg zrobił unik. Wściekli z tego powodu i słabi od walki i ran spojrzeli na siebie.
- Myślisz o tym samym? - spytała cicho.
- Nigdy wcześniej tego nie robiliśmy. - zwrócił jej uwagę kaszląc.
- Najwyższy czas. - odpowiedziała i wyciągnęła rękę w jego stronę. Po chwili wahania złączył dłonie i skierował wolną w stronę przeciwnika. Tak samo zrobiła Aimi. Krew i czarna bestia zaczęła się ze sobą mieszać i mieszać tworząc czaro - czerwoną pustkę. Ten rodzaj ataku nie był jeszcze przez nich stosowany. Praktycznie wiedzieli tylko, że coś takiego istnieje. Z pustki zaczęło się coś formować a partnerzy spojrzeli po sobie. Aimi kiwnęła głową i spojrzała na wroga.
- Iskrzenie Czarnych Skrzydeł Rashomona... - warknął donośnym głosem Ryunosuke na co twór zaczął iskrzeć niebezpiecznym czerwonym kolorem.
- ... W Noc Krwistego Księżyca! - dokończyła dziewczyna na co kula rozproszyła się i zaczęła mienić się czerwienią tnąc miliardera i wszystko na swojej drodze. Piękne przedstawienie było onieśmielające ale i brutalne i krwiste. Bolesne i kolorowe. Po chwili ich wytworzona energia znikła a dosłownie pociachany bogacz upadł na ziemię z paroma innymi ludźmi z załogi.
- Czy my właśnie... - zaczęła zielonooka pokazując palcem na nieżywego wroga. Ledwo co stała na nogach z wycieńczenia, ale dalej walczyła z uciążliwymi oparzeniami i ranami.
- Połączyliśmy nasze moce... - oczy Akutagawy były takie duże ze zdziwienia i podziwu jak nigdy wcześniej. Po chwili szoku usłyszał cichy śmiech dziewczyny. Chwyciła się na brzuch nie mogąc powstrzymać cichego śmiechu, który przerodził się w głośniejszy. Na ustach Akutagawy zagościł delikatny cień radości a kąciki powędrowały lekko w górę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top