Rozdział 27

- Tak! Tak! Tak! - Skakałam po sali ze szczęścia jak szalona koza. - Perfekcja! Niemiecka perfekcja!

- Spokojnie Sun bo jeszcze sobie coś zrobisz! - Upomniał mnie roześmiany Lay, który przed momentem robił dokładnie to samo. 

- Zrobiliście to perfekcyjnie! Jak mam być spokojna?! No jak?! - Opadłam na kolana i zaczęłam się śmiać i klepać przy tym podłogę. - Wygraną mamy w kieszeni!

- Myślałem, że ci na tym nie zależy. - Baek przytulił mnie od tylu i również zaczął się śmiać.

- Nie zależy! Chce żebyście się dobrze bawili i mam nadzieję, że tak jest. - Spojrzałam na nich nieco tracąc entuzjazm, który szybko wrócił kiedy na twarzach wszystkich zobaczyłam wielkie, szczere uśmiechy.

- Oczywiście, że jest fajnie! - Chanyeol podrzucił mnie do góry wraz z Sehunem i znajdującym się za mną Baekiem.

- Chłopaki! - Piszczałam ze szczęścia. - Chłopaki postawcie mnie na ziemi! Błagam! - Zaśmiali się i zrobili to o co ich poprosiłam, a ja każdemu z nich sprzedałam po lekkim kuksańcu w ramię. - Dziękuję, a teraz idźcie się przebrać! Ruszamy na podbój miasta!

Wybiegli z sali jak szaleni zostawiając mnie sam na sam z Kaiem. Spojrzałam w smutne oczy bruneta, który starał się naprawić relacje między nami, ale nie było to takie łatwe. W dalszym ciągu bolało mnie to co zrobił, po mimo tego, że zapierał się iż coś takiego w ogóle nie miało miejsca.

- Nie szykujesz się? - Zapytałam stojąc do niego tyłem i pakując swoje rzeczy do torby.

- Wiesz, że nie zależy mi na wyrywaniu dziewczyn. - Jednym pewnym ruchem obrócił mnie do siebie przodem, a moje serce znów zaczęło przyśpieszać. - Zależy mi na tobie Sun. Tylko na tobie. - Popatrzyłam na niego niepewnym wzrokiem i zjechałam spojrzeniem na miejsce, za które mnie trzymał.

Prawe przedramię, dokładnie nadgarstek, a jeszcze dokładniej? Mały złoty łańcuszek z napisem Nini, kiedy tylko go zobaczył uśmiechnął się szeroko i przyłożył rękę do mojego policzka, opierając swoje czoło o moje.

- Od kiedy to nosisz? - Pogładził delikatnie bransoletkę, która była dla mnie jak amulet na szczęście.

- Czy to istotne? - Nie chciałam mówić mu niczego, co dotyczyło mnie, jego i tamtego okresu.

- Nie wiesz nawet jak bardzo. - Przyciągnął mnie bliżej siebie tak, że nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów. - Czy to od tamtej nocy, kiedy byłem pijany? Nie to niemożliwe. - Zaczął prowadzić konwersacje sam ze sobą. - Miałaś ją przez cały czas, od kiedy dałem ci róże? Nie, to też nie jest możliwe, zauważył bym.

- Czy ja ci jestem w ogóle potrzebna do rozmowy? Bo widzę, że sam świetnie sobie radzisz. - Przewróciłam oczami próbując wydostać się z jego uścisku.

- Niemożliwe! - Wykrzyknął ucieszony. - Nosisz ją od tamtej nocy, kiedy przyszedłem do ciebie, prawda? - Ujął w dłonie moją głowę, zmuszając mnie bym na niego popatrzyła. Pod jego spojrzeniem lekko się zarumieniłam i szybko odwróciłam wzrok. - Mam rację! Mam cholerną rację! - Podniósł mnie do góry i zaczął się kręcić, a ja mocno objęłam go za szyję, żeby nie spaść.

- KAI! PUSZCZAJ MNIE! 

- Powiedz mi, że nigdy jej nie zdjęłaś. - Spojrzał na mnie z dołu, a ja pokiwałam twierdząco głową z zamkniętymi z przerażenia oczami. - Sun! Sun kochanie ty moje! Wiedziałem!

- Kai przestań. - Przerwałam mu jego samozachwyt, który powoli wychodził ponad wyznaczone granice. - To, że jej nie zdjęłam, nie oznacza, że nigdy tego nie zrobię.

- Nigdy nie dałem ci do tego powodu, Sun. - Postawił mnie na ziemi i mocno przytulił. - Nigdy cię nie zdradziłem! Nigdy nie spojrzałem na inną kobietę, Sun! - Słyszałam jak delikatnie łamał mu się głos, przez co wiedziałam, że był bliski wylania rzeki łez. Słyszałam jak ciężko oddychał kiedy próbował się jakoś opanować, ale było mu w tym ciężko. Czułam jak mocno przyciskał swoje wargi do mojego czoła, by potwierdzić swoje wypowiedziane przed chwilą słowa. To wszystko sprawiało, że chciałam mu wierzyć, ale dalej nie umiałam przekonać do tego swojej głowy, która w dalszym ciągu miała wątpliwości, pomimo że serce już dawno mu przebaczyło.  

- Więc jak wyjaśnisz to, że byłeś cały w czerwonej szmince? Jak wyjaśnisz, że była na całej twojej twarzy, szyji i koszuli?!

- Nie wiem co się wtedy stało, Sun. Uwierz mi! Błagam! Ostatnie co pamiętam to to, że siedziałem przy stoliku i piłem drinka. Potem już nic nie wiem. - Patrzył mi w oczy z nadzieją, że mu wybaczę, ale jednak to za mało.

- Wybacz, ale to mnie nie przekonuje. - Odsunęłam się od niego, pozbierałam swoje rzeczy i ruszyłam do wyjścia. - Lepiej zacznij się zbierać. Nie będziemy na ciebie czekać.

🌹🌹🌹🌹🌹

- Wyglądasz pięknie! - Zachwycił się Yeol, który pomógł mi zejść ze schodów.

- Dziękuję, ale to nic specjalnego. - Długie, czarne skórzane spodnie, które idealnie opinały moje nogi były jak druga skóra dodająca mi seksapilu i pewności siebie. Luźna biała bluzka na ramiączkach i głębokim dekoltem w serek odsłaniała lekko umięśniony brzuch i podkreślała moje kobiece walory najlepiej jak tylko umiała, dzięki czemu zasłużyła na miano mojej ulubionej, a całości dodały blasku wysokie srebrne szpilki. Oczywiście na to wszystko zarzucony był klasyczny czarny płaszcz, który doskonale pasował do dzisiejszego wyjścia. - Normalny look. - Puściłam im oczko i wyjęłam telefon z małej czarnej kopertówki. 

- Gdzie jest Kai? - Zignorowałam pytanie na rzecz wiadomości, którą dostałam.

Od HyungSik:
Jak się trzymasz? Mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku. Musimy się wkrótce spotkać, mam ci coś do powiedzenia.

- Hallo! Ziemia do Sun. - Dae pomachał mi ręką przed twarzą, a ja dopiero oderwałam się od ekranu. - Wszystko ok?

- Tak, czemu miało by nie być? - Zaśmiałam się cicho i znów spojrzałam na treść wiadomości, zastanawiając się co to mogło być.

Do HyungSik:
Teraz nie mogę się spotkać. Jestem na warsztatach tanecznych w Busan razem z EXO. To coś ważnego? Coś się stało?

- Już jestem! - Podbiegł do nas spóźniony Kai, który również wyglądał dziś zabójczo seksownie. Czarne spodnie od garnituru leżały na nim nienagannie, podobnie jak czarna koszula, która uwydatniała jego szerokie barki i dobrze umięśnione ramiona. Jednak to co było zaskakujące w jego stroju, to czerwona kamizelka, która prowokacyjnie rozpięta podkreślała jego tors który podobnie jak ramiona opinała koszula. On również postawił na płaszcz, który dopiero przede mną zaczął zakładać.

- Świetnie, więc chodźcie.

Ruszyłam przodem, by nieco ochłonąć po tym jak ciśnienie mojej krwi niespodziewanie nagle się podniosło. Przyłożyłam dłoń do serca by dowiedzieć się czy jeszcze tam jest, a kiedy upewniłam się o jego dalszej obecności na swoim miejscu, westchnęłam cicho dziękując w duszy, że jest ciemno i nikt nie może zobaczyć jak czerwona jestem.

Dotarliśmy do klubu wynajętego przez wytwórnie, żeby uczestnicy warsztatów mogli bez skandali wyluzować się w swoim własnym gronie i trochę odpocząć od ciągłych morderczych treningów. Był to elegancki, przestrzenny i dość przyjazny budynek, na wejściu którego stało dwóch ochroniarzy mających zapewnić nam tej nocy prywatność.

Impreza była zamknięta i nikt nie chciał by osoby trzecie pałętały się między idolami i rozsypywały plotki na ich temat na prawo i lewo, ponieważ nikomu z nas nie było to w zupełności potrzebne. Także dzisiejszej nocy jeżeli chciało się wejść i zabawić potrzebna była karta, którą właśnie pokazywałam muskularnemu mężczyźnie, a on z uśmiechem wpuścił nas do środka.

- Jak wam się podoba? - Zapytałam na wejściu, gdzie jeszcze nie musiałam przekrzykiwać głośnej muzyki, od której oddzielały nas już tylko grube klubowe drzwi.

- Wydaje się być spoko. - Odparł idący obok mnie Xiumin i odwiesił mój płaszcz na wieszak w szatni tuż obok swojego.

- Nie szalejcie za bardzo i miłej zabawy! - Wypuściłam ich spod moich skrzydeł, wchodząc do odpowiedniego pomieszczenia, kierując się w stronę baru. - Jedno mohito poproszę. - Zagadnęłam do młodego barmana i wyciągnęłam telefon sprawdzając wiadomości.

Od HyungSik:
W Busan? To raczej nie zdążymy się zobaczyć... Wyjeżdżam Sun. Lecę do Chin nagrywać dramę, więc nie będzie mnie przez jakiś okres czasu, ale będziemy w kontakcie.

Do HyungSik:
Nic nie mówiłeś o nowej dramie! Ty wredny człowieku! Gratulacje! Będę czekać na pierwszy odcinek. Bezpiecznej podróży i Miłego wieczoru!

- Pani mohito.

Odebrałam drinka i ruszyłam do boksu choreografów, skąd zostałam najzwyczajniej w świecie wykopana ze względu na brak miejsca. Ruszyłam więc do punktu wyjścia i znów znajdowałam się przy barze, gdzie zamierzałam spędzić resztę tego wspaniałego wieczoru.

Sącząc spokojnie kolejnego już drinka układałam w głowie choreografię do lecących piosenek. Kątem oka widziałam boks exo, który znajdował się na górnym piętrze z osobnym barem, natomiast zdecydowanie większą część uwagi poświęcałam parkietowi, na którym szaleli wszyscy razem świetnie się przy tym bawiąc. Leciały piosenki wszystkich zespołów, a aktualnym hitem parkietu było "Ring Ding Dong" od SHINee, kiedy ktoś wpadł na pomysł z karaoke i impreza taneczna stała się dorebangiem, w którym udział wzięli nawet nauczyciele.

Wieczór mijał spokojnie przy salwach śmiechu i oklaskach dla każdego kto skończył śpiewać, a ponieważ były tu określone zespoły to zasada była jedna. Żaden zespół nie może śpiewać swojej piosnki, ale wylosowaną ze specjalnej czary, która płatała niezłe psikusy. Zdecydowanie najlepszym jak do tej pory występem była piosenka "Agust D'" wykonana przez Lisę z BACKPINK, która totalnie ją zmiażdżyła i chyba dzięki temu zyskała nowego adoratora.

Właśnie zaczęła lecieć piosenka Red Velvet "Russian Roulette", gdy poczułam na talii czyjeś ręce, a z głośników rozległ się głos podpitego pawiana, który szybko został zastąpiony przez melodyjny głos Suho, który nawet wykonywał do tego kroki, co jeszcze bardziej wszystkich rozśmieszyło, ale i znów zapoczątkowało dzikie densy.

- Hej piękna! - Usłyszałam głos przy swoim uchu i nieprzyjemny zapach zbyt dużej ilości alkoholu w jednym organizmie. - Co taka ślicznotka robi sama? - Wywróciłam oczami i wstałam z miejsca chcąc udać się do łazienki, ale zostałam brutalnie przyciągnięta do tego oblecha. - Gdzie się wybierasz? - Poczułam jego krocze na pośladkach i mokre pocałunki na szyji, a obiad z komuni zaczął mi się cofać

- Puszczaj mnie zboczeńcu! - Próbowałam się wyrwać za wszelką cenę, ale on jeszcze bardziej się nakręcił. Zaczął ciągnąć mnie w kierunku tylnego wyjścia przez co zaczęłam panicznie krzyczeć.

- Zamknij się suko! - Przycisnął mnie do ściany i dość mocno spoliczkował, a ja chwyciłam się za bolące miejsce. - Grzeczna dziewczynka, a teraz pójdziesz zabawić się z Dinem.

Zarzucił mnie na ramię i wyniósł z klubu chwilę później znów kładąc mnie na ziemi. Zaczął rozpinać moje spodnie nachalnie liżąc przy tym moją szyję.

- Proszę nie! Pomocy! - Zaczęłam krzyczeć z nadzieją, że ktoś zaglądnie do tego pieprzonego zaułka, w którym obecnie byłam, ale nic nie wskazywało na to, że tak się stanie.

- Zamknij się! Chyba, że mamy zacząć bawić się mocniej?! - Rozerwał moją bluzkę i runął na ziemię jak długi.

- Nic ci nie jest?

______________________________________
A.S.
❤❤❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top