Rozdział 24
Kai
Obudziłem się na takim kacu, jak jeszcze nigdy w życiu. Tylko dlaczego? Przecież nie wypiłem wczoraj aż tak dużo. Potarłem pulsujące skronie i powoli wstałem z łóżka kierując się do kuchni, gdzie zastała mnie nietypowa dla naszego dormu, grobowa cisza.
Wyjąłem z lodówki trzy butelki wody i poszedłem z powrotem do pokoju, przy okazji zaglądając do pokoju tej zdradzieckiej Sun. Jednak jej tam nie było, a moje serce nieco zabolało, ale może to nawet i lepiej, nie chce jej więcej widzieć na oczy.
Wróciłem do siebie z trudem stawiając kolejne kroki. Mimo tego, że Sun wczoraj nie przyszła na wesele i mnie wystawiła czułem, że było to spowodowane moim wcześniejszym zachowaniem. W końcu to ja ignorowałem ją od dłuższego, ale to wszystko było z jej winy! Mogła się nie przytulać do tego fagasa i wtedy wszystko było by dobrze!
- Ach... trzeba było się z nią pogodzić.
Westchnąłem i upiłem łyk wody, z której później została tylko pognieciona butelka, rzucona w kąt pokoju. Nie miałem najmniejszej ochoty dbać teraz o czystość. Najwyżej później pozbieram cały syf, który teraz narobię, jednak zanim to się stanie, czas by zrobić coś dla duszy i ciała.
Wziąłem długą relaksującą kąpiel, ubrałem się wygodnie i leżąc na łóżku przeglądałem swój telefon. Było tam kilka nieodebranych połączeń i Smsów od Sun, Chana, Chena, Sehuna i wielu innych, ale darowałem sobie sprawdzanie ich i położyłem się spać, żeby choć trochę ulżyć sobie w cierpieniach.
🌹🌹🌹🌹🌹
Zaspany poszedłem coś zjeść. Było już grubo po ósmej wieczorem, więc większość domowników już wstała z martwych, a właściwie to chyba już wszyscy. Jednak po mimo dużej ilości osób, dalej kogoś brakowało tu brakowało.
- Siema chłopaki. - Podniosłem rękę na przywitanie, ale żaden z nich mi nie odpowiedział.
- Kai, możemy na słówko? - JongDae złapał mnie za rękę i niezbyt delikatnie pociągnął do swojego pokoju.
- Stary co tak brutalnie? - Popchnął mnie na łóżko i zamknął drzwi z hukiem, który odbił się echem w mojej biednej głowie.
- Brutalnie to zaraz mogę ci przyjebać! - Podniósł głos przez co nie ukrywam, trochę się wystraszyłem. Jongdae zawsze był zwolennikiem pokojowych rozwiązań, więc taka postawa w zupełności do niego nie pasowała, a mnie szczerze mówiąc przerażała. - Gdzie byłeś wczoraj?
- Na weselu, razem z tobą. Nie pamiętasz? - Zacząłem się lekko śmiać, ale on natychmiast rzucił mi mordercze spojrzenie, po którym już nie było mi tak do śmiechu.
- Podczas wesela cię z nami nie było, więc pytam gdzie wtedy byłeś?
- Przy barze. Zalewałem smutki, że Sun mnie wystawiła, a dlaczego pytasz? - Popatrzył na mnie z żądzą mordu w oczach.
- Sun miała w tym czasie rozprawę w sądzie, dlatego jej nie było. - W tym momencie poczułem jak oddech więźnie mi w gardle, a serce powoli zwalnia.
- Dlaczego nic mi nie powiedziała? - Zapytałem cicho, nie patrząc już w jego oczy.
- Nie wiem, może dlatego, że chciałeś iść na ten ślub, albo żebyśmy nie czuli się rozdarci. W końcu i tak nikt oprócz San tego nie wiedział. - Założył ręce na piersi i podszedł do okna. - Nie mniej jednak to nie usprawiedliwia twojego wczorajszego zachowania.
- A co ja takiego zrobiłem? - Zacząłem się denerwować nie na żarty, bo przecież gdybym czegoś nie przeskrobał to Kim nie szorowałby mi teraz tak głowy, prawda?Jednak Dae zamiast odpowiedzieć wyciągnął z kieszeni telefon i przyłożył mi to do twarzy.
- Kiedy twoja dziewczyna przyjechała, ciebie nigdzie nie było, więc zaczęła się martwić i cię szukać, jak wszyscy z resztą. - Z każdym słowem stawał się jeszcze bardziej nerwowy, a w jego głosie można było wyczuć pogardę. - Aż w końcu Sehun znalazł cię zalanego w trzy dupy i razem z Yeolem zaczęli cię wynosić. Niestety Sun zobaczyła jak to robią i pomimo moich starań i tak się do ciebie wyrwała. Widząc to. - Palcem wskazał na zdjęcie, na którym byłem ja... cały w czerwonej szmince.
- To jakiś żart? - Wstałem i podszedłem do chłopaka, któremu nie było teraz do śmiechu. - Sugerujesz, że ją zdradziłem?!
- Niczego nie sugeruje, ale jak myślisz, co pomyślała Lee kiedy cię takiego zobaczyła?
- Gdzie ona teraz jest? - Wzruszył ramionami na znak iż tego nie wie, a ja złapałem się na głowę pod przypływem nagłego bólu, który powoli rozsadzał mi czaszkę.
- Nie wróciła na noc, i nikt nie może się z nią skontaktować od tamtego czasu. Prawdopodobnie się gdzieś zaszyła, mam przynajmniej taką nadzieję.
- Czemu masz nadzieję? - Złapałem go za ramiona i lekko nim potrząsnąłem.
- Była bardzo lekko ubrana, a spadło dość dużo śniegu. - Wskazał na biały puszek za oknem. - W dodatku dzisiejsza noc była najzimniejszą nocą od ponad trzech lat, więc jeżeli szła w taką pogodę, mogło się to dla niej źle skończyć.
- Cholera, trzeba jej poszukać. - Chen podszedł do drzwi i otworzył je. - Nie chce nic mówić, ale ty może lepiej sobie daruj. Wątpię by chciała cie teraz oglądać...
🖤🖤🖤🖤🖤
Od Jagiya:
17:12 Jongin, martwię się o ciebie, gdzie jesteś?
17:30 Nie mogę cię nigdzie znaleźć, a szukałam już wszędzie.
19:43 Od ponad dwóch godzin szukam cię sama, a teraz pomagają mi chłopaki i dalej nic. Gdzie jesteś?
19:58 Jeżeli chodzi o tą akcję z Jooheonem to przepraszam. Nie powinnam był go przytulać, wybacz mi.
20:16 Jongin, umieram ze strachu o ciebie. Obiecuje, że będę dobrą dziewczyną, tylko przyjdź na taras.
21:21 Jongin!
21:35 Kocham cię!
22:37 Jesteś moim pierwszym chłopakiem, dlatego proszę cię, wróć do mnie. Boję się, tak bardzo się o ciebie boję.
23:07 Żałuję Kai. Żałuję, że nie posłuchałam innych i dałam ci się zwieść. Nienawidzę cię.
Do Jagiya:
20:59 Ty możesz mnie nienawidzić, ale ja nigdy nie przestanę cię kochać Sun.
Samotna łza spłynęła po moim policzku, kiedy pisałem tą wiadomość, leżąc na jej łóżku skulony ze strachu, że już nigdy jej nie zobaczę.
🖤🖤🖤🖤🖤
- Nie wiesz co się stało z Sun? - Zapytał mnie Chan, kiedy zszedłem na dół i tym jednym pytaniem dosłownie mnie załamał. Ciężko przełknąłem ślinę czując jak łzy znów napływają do moich oczu, a serce niespokojnie bije w obawie o nią.
- Chan... ja...
Rozpłakałem się jak małe dziecko i uciekłem na górę chowając się w pokoju. Zawiniłem i doskonale to wiedziałem. Zawiodłem ją na całej linii, ale co się właściwie stało? Dlaczego nic do cholery nie pamiętam? Dlaczego to akurat musiałem być ja?!
- Puk puk. - Do pokoju zaglądnął zmartwiony Yeol, przez co jeszcze bardziej zacząłem płakać. Jednak Chan nie prawił mi kazań, że jestem nieodpowiedzialnym gnojem ani nie jeździł po mnie... On tylko mnie przytulił i siedział tak ze mną, dopóki nie zasnąłem.
🖤🖤🖤🖤🖤
- To nie jest dobry pomysł prezesie. - Lider wykłócał się przez telefon, co powoli zaczynało mnie drażnić. - Dobrze rozumiem, tak przekaże im.
- Co jest? - Xiumin wszedł do salonu z kubkiem w ręku sprawiając, że exo było w komplecie.
- Jedziemy na warsztaty. - Westchnął Jun i opadł zrezygnowany na siedzenie za sobą.
- Kiedy? - Baek dopytywał podekscytowany. Zawsze lubił takie wypady, ponieważ wiązały się one z poznawaniem nowych ludzi.
- Na jakie warsztaty? - Zdziwił się Sehun, któremu udzieliło się nastawienie Byuna.
- Po kolei. - Lider przerwał powoli rosnącą listę pytań. - SM będzie uczestniczyć w warsztatach tanecznych razem z innymi wytwórniami. Będą one później konkurować, a rozstrzygnięcie ich zakończy uroczysta gala, która będzie emitowana w telewizji.
- Po co jedziemy? Przecież to wiadome, że wygramy. - Zaśmiał się Lay, który do tej pory nie wydawał się zbytnio zainteresowany tym pomysłem.
- Jeżeli dostaniemy dobrego choreografa - sprostował Suho.
- Nie będziemy jej wymyślać sami? - Zdziwił się Baek.
- Nie... Zostanie on nam przydzielony przez ślepy traf. Później już nie ma odwrotu, musi z nami zostać.
- Więc kiedy się zaczynają? - Wstałem z kanapy i udałem się w kierunku schodów, zatrzymując się na chwilę, by usłyszeć wyczekiwaną odpowiedź na moje pytanie.
- Za dwa dni.
- Idę się pakować.
🖤🖤🖤🖤🖤
Te dwa dni zdawały się trwać wiecznie. Ciągle padał śnieg, było zimno, a do tego, dalej nie wiedziałem gdzie jest Sun. Ten fakt przytłaczał mnie najbardziej. Z każdym kolejnym dniem martwiłem się o nią jeszcze bardziej, co odbijało się również na moim zdrowiu. Przez te cholerne dwa dni schudłem i podupadłem na zdrowiu łapiąc co prawda tylko katar, ale jednak.
Jak tak dalej pójdzie to nie będę w stanie normalnie funkcjonować przez stres i wyrzuty sumienia, które ciągle mi towarzyszyły. Można powiedzieć, że to właśnie przez nie się rozchorowałem, ponieważ często zapominałem o najprostszych rzeczach takich jak na przykład założenie czapki, czy rękawiczek kiedy wychodziłem jej szukać.
Nikogo w dormie nie dziwił już mój podły nastrój, ani głupie pomysły. Jednak miarka się przebrała, kiedy po gorącym prysznicu wyszedłem na zewnątrz pooddychać świeżym powietrzem w samych bokserkach. Dostałem wtedy po głowie szmatą od Suho, który jak zwykle nie przestawał bacznie nas pilnować.
Wjeżdżaliśmy właśnie na parking SM skąd mieliśmy jechać razem z innymi uczestnikami, ale szczerze mówiąc nie uśmiechało mi się siedzenie w głośnym autokarze przez kilka godzin, kiedy najchętniej zamknąłbym się w swoim pokoju i myślał tylko o Sun.
Minęliśmy mnóstwo osób, gdy moją uwagę przykuła pewna dziewczyna, która właśnie odbierała od kogoś swoją walizkę. Drobna, niska szatynka, ubrana w białe legginsy, wysokie czarne buty za kolano i czarną puchatą kurtkę. Coś mnie do niej ciągnęło, ale dopiero kiedy odwróciła się w naszą stronę, zrozumiałem dlaczego tak się działo.
- YongSun...
______________________________________
Zastanawiam się nad zrobieniem drugiej części.
Więc kieruje do was pytanie, czy chcecie happy ending, czy przeciwnie.
Dajcie znać co sądzicie o tym pomyśle.
A.S.
❤❤❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top