Rozdział 21

- wa?

Zdziwiona popatrzyłam w stronę wejścia, gdzie napotkałam jeszcze bardziej zdziwioną minę Chena. Pociągnęłam go do środka i zamknęłam drzwi na klucz, by nikt więcej nie mógł się tu dostać. Spojrzałam na dalej skonsternowanego Jongdae i śmiejącego się do rozpuku Jongina.

- Chen, to nie tak jak myślisz. - Zaczęłam zapewniać chłopaka, czym jeszcze bardziej rozbawiłam i tak już zapowietrzonego Kaia. - Pomógł byś mi!

- Ale przecież sama świetnie sobie radzisz. - Potarłam skronie i pomyślałam jak to odkręcić.

- Czemu wy... - Chłopak imitując pocałunek złączyć ze sobą dwie ułożone w  "dzióbki" ręce.

- Jak zaraz nie wstaniesz z tej podłogi i mi nie pomożesz, to ci nakopie! - Wydarłam się na klęczącego bruneta, który śmie nazywać się moim facetem.

- Dobrze, dobrze. - Powoli wstał i koleżeńsko klepnął Dae w ramię. - Stary umawiamy się. - O ja pierdole...

- Wy... Ale... przecież...

- Wiesz o tym tylko ty i niech tak na razie zostanie, dobrze? - Poważnie popatrzył mu w oczy, mając nadzieje, że weźmie sobie moją prośbę do serca. - Kiedy nadejdzie odpowiednia chwila, sami wam o tym powiemy.

- Odpowiednia, czyli kiedy? - Zapytał, gdy już wszystko do niego dotarło.

- Może w święta? - Zaproponował wyższy.

- Ale zrobicie to, no nie? - Zapytał zmieszanym głosem, jakby nie był zbytnio przekonany co do szczerości Jongina.

- Tak Chen. - Potwierdziłam jego słowa. - W święta wszystkim powiemy. Nawet jeżeli kazali by nam zerwać, to im powiemy.

- Właśnie. Zaraz co? - Zdziwiony Kai wybałuszył na mnie oczy.

- Będę was wspierać gołąbeczki. - JongDae wstał i mocno mnie przytulił. - Powodzenia z tym dzieciakiem. To ja już idę.

- A nie miałeś do mnie sprawy? - Zapytałam, kiedy stał już pod drzwiami.

- Za godzinę ja, Baek, ty, Chanyeol i może Kai, jeżeli będzie chciał, jedziemy do centrum handlowego.

- To coś ważnego? - Byłam zdziwiona tym nagłym wyjazdem.

- Ślub siostry Yeola.

- Bardzo ważne!

🌹🌹🌹🌹🌹

- Więc twoja siostra tak nagle wychodzi za mąż bo...? - Wszyscy byli tego ciekawi, ale tylko Baek miał odwagę o to zapytać. Jakby nie było to właśnie on najlepiej dogadywał się z wielkoludem.

- Wcale nie szybko. Jest z nim już ponad sześć lat więc to normalne, że chcą założyć rodzinę. - Przytaknęłam na słowa szczęśliwego Yeola.

- Masz już jakąś osobę towarzyszącą? - Mężczyzna spiął się na słowa Chena, a czubki jego uszu gwałtownie poczerwieniały.

- Myślałem żeby zaprosić Sun, ponieważ Sehun już zaprosił San. - Prawie zakrztusiłam się powietrzem.

- Sorry stary, ale ja już poprosiłem Sun. - Jongin splótł nasze ręce i uniósł je do góry, a ja spaliłam soczystego buraka. Bez wątpienia mistrzem kamuflażu to on nie jest.

- No nie! Nie róbcie mi tego! To z kim ja pójdę? - Załamał się Yeol, a ja nagle się ożywiłam.

- Mam pomysł! - Wyjęłam telefon z kieszeni i pokazałam chłopakowi zdjęcie mojej dobrej znajomej, która nie powiem, była bardzo ładna. - Co powiesz na tą kandydatkę?

- Skąd ty wytrzasnęłaś takie cudo? - Usłyszałam dźwięk opadającej szczęki Chana.

- Chcesz z nią iść? - On tylko kiwnął głową, zgadzając się. Szybko wybrałam numer dziewczyny  czekając, aż odbierze. - Hej MinSoo'a! Tu YongSun.

- O mój Boże! Czym zasłużyłam sobie na ten zaszczyt, że wielka Lee do mnie dzwoni? - Zaśmiałam się na wspomnienia dawnych czasów.

- Słuchaj znasz taki zespół jak Exo?

- No pewnie! A czemu pytasz?

- Bo musisz pomóc jednemu z nich.

- Jaja sobie że mnie robisz?! - Wydarła się do słuchawki, a z mojego ucha chyba zaczęła lecieć krew. Wiedziałam, że lubi k-pop i nawet ubóstwia niektóre zespoły do tego stopnia, że ma w pokoju ich ołtarzyki, ale nie musiała aż tak się podniecać, żeby powolnie doprowadzać mnie do ogłuchnięcia. 

- Nie, mówię poważnie. Przyjdź do Namaru* to wszystko ci wyjaśnię, ale nie krzycz już więcej dobra? 

- Pewnie kochana! Będę za dwadzieścia minut. Koło kawiarni?

- Col! - Rozłączyłam się i zerknęłam w rozradowane oczy Yody. - Panie Park, za dwadzieścia minut ma pan randkę.

- Dziękuję panienko Lee. - Teatralnie kazał mi odejść akurat kiedy wjechaliśmy na parking pod galerią.

💐💐💐💐💐

- Sun'a! - Usłyszałam za sobą głośny krzyk.

- Min'a! - Wpadłam dziewczynie w ramiona, skacząc ze szczęścia. - Jak tam u ciebie? Wszystko dobrze?

- U mnie świetnie, ale słyszałam, że u ciebie są jakieś gówno burze. - Zbyłam  jej wypowiedź machnięciem ręki i przedstawiłam chłopakom.

- A to jest osoba, która najbardziej potrzebuje twojej pomocy. Jego siostra niedługo wychodzi za mąż, więc...

- Czy zgodzisz się iść ze mną na ślub? - Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zestresowanego.

- Z przyjemnością. - Ucałował jej dłoń patrząc głęboko w oczy. Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że od ich ciał biła niesamowita aura. Tak jakby jedno w całości uzupełniało drugie...

- No dobrze, ale komu w drogę, temu czas! Idziemy szukać kiecek! - Przerwałam tę romantyczną chwilę, na rzecz nie z goła ważniejszą. Chwyciłam dziewczynę pod ramię ruszając w kierunku pierwszego lepszego sklepu z sukniami wieczorowymi.

- A co z nami? - Zapytał zdezorientowany Jongin.

- Nie wiedziałam, że chcesz założyć sukienkę. - Chytrze się uśmiechnęłam i ruszyłyśmy dalej w swoją stronę. - Baek ma do mnie numer, więc jak coś to niech dzwoni jak skończycie!

🐼🐼🐼🐼🐼

Przeszłyśmy już chyba wszystkie sklepy z eleganckimi ubraniami, ale nie było zupełnie nic wartego większej uwagi. Jednak sytuacja się zmieniła, kiedy trafiliśmy do Prady. Wiedziałam, że tutaj na pewno coś dla siebie znajdziemy, lecz przeszkodę stanowiła tylko MinSoo, która od początku zapierała się, że nie stać jej na nic co jest w tym sklepie. Tak jakby pieniądze stanowiły teraz jakiś problem.

- Ja stawiam! - Powiedziałam radośnie ciągnąc ją w głąb sklepu. 

I tak zaczęło się przymierzanie ton ciuchów. Mierzyłam właśnie butelkowo zieloną suknię w najprostszym kroju, kiedy zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu pojawił się uśmiechnięty Baek.

- Gdzie jesteście?

- U Prady.

- Ok, zaraz tam będziemy.

Rozłączył się, a ja kontynuowałam przeglądanie się w lustrze.

- Min? - Zapytałam przez cienką ściankę kabiny.

- Tak?

- Potrzebuje twojej pomocy. Nie wiem co o niej sądzić. - Wyszłam z przymierzalni w momencie, w którym przyszli chłopcy.

- Jak dla mnie, wyglądasz jak babcia. - Podsumowała mnie Soo, ale kiedy ja spojrzałam na nią, zaniemówiłam.

- Ale za to ty wyglądasz bosko! - Dziewczyna wyszła nieco pewniej i pokazała się nam.

Kremowa, obcisła sukienka którą miała na sobie idealnie podkreślała jej kobiece krągłości. Sięgająca do połowy uda, z mocno wyciętym dekolt, obcisła sukienka, to zdecydowanie coś dla niej. Zawsze lubiła taki styl. Jednak pomimo dość odważnej sukienki nic nie było przesadzone, lub nieeleganckie. Wyglądała w niej jak prawdziwa księżniczka.

- Jestem na tak! - Ucieszył się Chen, a biedny Yeol aż zaniemówił z wrażenia. 

- Bierz ją kochana. Wygląda tak, jakby była szyta specjalnie dla ciebie. - Doradziłam jej, a sama udałam się na poszukiwania czegoś lepszego, niż babcina podomka, którą właśnie na sobie miałam.

Przez kolejne dwie godziny przeglądnęłam mnóstwo modeli, kolorów, krojów, ale żadna nie wpadła mi w oko. Zazdrościłam Min, że ona już znalazła sobie sukienkę i miała już z głowy te całe łowy. Ja już powoli traciłam cierpliwość i chęci przez to wszystko do tego stopnia, że ze smutkiem opadłam na małą pufę, gdzie podszedł do mnie nieco zmartwiony Jongin.

- Czemu jesteś taka smutna? - Zapytał kucając przede mną, delikatnie ujmując moje dłonie.

- Żadna sukienka nie jest dobra. MinSoo wygląda obłędnie w tej kiecce, a ja nawet nie mam żadnej na oku. - Spuściłam głowę zrezygnowana, kiedy zza moich pleców wyłonił się rozpromieniony Chen. 

- Suna! Chodź migiem!

Pociągnął mnie za rękę, więc poszłam za nim do przymierzalni, gdzie czekała na mnie piękna, biało-granatowa rozkloszowana sukienka. U dołu przypominała rozgwieżdżone niebo, z mnóstwem warstw tiulu do połowy uda, a u góry była ładnie odcięta z dekoltem układającym się w serduszko. Kiedy ją przymierzyłam poczułam się nieco niepewnie przez brak jakiegokolwiek zabudowania ramion, które były nagie, ale gdy wyszłam rozczarowałam się po raz kolejny. 

- Wiedziałam, że będzie zbyt wyzywająca... - Westchnęłam zaczynając wracać do kabiny, jednak powstrzymała mnie ręka Kaia, która ściągnęła gumkę z moich włosów przez co na moje plecy oraz ramiona spłynęła burza brązowych fal.

- Wyglądasz pięknie YoungSun. - Min się wzruszyła, a chłopaki dalej byli w niemym szoku, tylko nie on. 

Jongin patrzył na mnie inaczej. Jego tęczówki błądziły po całym moim ciele, tak jakby rysował w pamięci ten moment, ale kiedy nasze oczy się spotkały przez moje ciało przeszedł przyjemy dreszcz. Z każdą chwilą jego spojrzenie stawało się coraz bardziej intymne. Zupełnie tak, jakby mnie... pożądał?

Po udanych zakupach, kiedy zapłaciliśmy za sukienki, oczywiście za moją zapłacił Jongin, a za MinSoo Chanyeol, poszliśmy coś zjeść. Wszyscy zgodnie wybraliśmy pizzę z dużą ilością kurczaka, sera, oraz dużą Colę.

- Jak to zjecie to nie zmieścicie się do tych kreacji. - Dogryzł nam Byun.

- Powiedział chłopak będący na wiecznej diecie, na której wpieprza się lody. - Odbiłam piłeczkę, ale nie doczekałam się odpowiedzi, ponieważ dostaliśmy nasze zamówienie.

🌹🌹🌹🌹🌹

Do dormu wróciliśmy jakoś pod wieczór. Nie wiem o której, ale wiem, że było późno. Rozeszliśmy się do swoich pokojów i tylko Jongin szedł za mną, nadal niosąc w rękach mój nowy nabytek, wraz z nowym garniturem od Armaniego, który kupił oczywiście dla siebie. Położył torby na podłodze koło komody i zbliżył się do mnie.

- Stało się coś? - Jego wyraz twarzy był dziwny. 

- Jesteś na mnie zła? - Stanął tuż przede mną, z miną zbitego psa.

- O co mam być zła? - Uśmiechnęłam się do niego słodko.

- O tą akcję z Chenem. Wiem, głupio wyszło, ale przez stres zacząłem się śmiać i wtedy... - Przerwałam mu przelotnym pocałunkiem.

- Nie martw się, nie jestem zła. Dla mnie to też było ciężkie, ale najważniejsze, że sobie poradziliśmy. Razem. - Uśmiechnął się i puścił mi oczko.

- Więc śpij dobrze Jagiya. - Pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju, zanim zdążyłam się z nim porządnie pożegnać.

🐻🐻🐻🐻🐻

Leżałam na łóżku wspominając wszystkie chwilę, które z nim przeżyłam, aż nagle przypomniała mi się jedna rzecz, o której prawie zapomniałam.

Podbiegłam do półki, z której wyciągnęłam mały czarny woreczek z prezentem, który był przypięty do róż, które dostałam na przeprosiny od Jongina.

Szybko otworzyłam pudełko, gdzie znajdowała się mała, złota bransoletka z wygrawerowanym napisem "Nini" i diamencikiem pod nim. Cicho się zaśmiałam i zapięłam ją na lewej ręce.

To była najmilsza rzecz jaką ktoś kiedykolwiek dla mnie zrobił.

Dziękuję ci Jongin.
Dziękuję Nini.

NAMAR- potoczna nazwa galerii handlowej, w której mieli się spotkać.

______________________________________
Teraz pewnie będzie duży przeskok w dniach, zastąpiony szybkim opisem, ale może uda mi się jakoś z tego wybrnąć.
Piszcie mi czy mam przeskakiwać od razu do ważnych kwestii fabularnych, czy uwzględnić inne, codzienne dni.
Napiszcie też co sądzicie o tym wszystkim.
A.S.
❤❤❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top