Rozdział 1

- Jestem Suho.

Czarujący. To było pierwsze słowo, które przyszło mi do głowy. Chłopak był niesamowicie przystojny i w moim guście, ale nie przyznałabym się do tego głośno.

- Twój pokój - zaczął - jest jakby w remoncie... - Podrapał się po karku.

- Nic nie szkodzi. - Podążyłam za nim w głąb domu. - Mam nadzieję że przynajmniej łazienka jest czynna.

- Tak, jak najbardziej. - otworzył przede mną drzwi owego pomieszczenia, zapalając światło. - Wszystko jest do twojej dyspozycji. - wskazał ręką różnego rodzaju płyny do kąpieli i szampony. - Gdybyś czegoś potrzebowała, to wołaj. - Uśmiechnął się serdecznie opuszczając pomieszczenie.

- Właściwie to...- Zaczęłam lekko speszona.

- Tak?- Popatrzył w moją stronę zza uchylonych drzwi, cierpliwie wyczekując odpowiedzi.

- Nie mam żadnych ciuchów na przebranie... więc czy byłbyś tak miły... - Czułam jak na moje policzki wpływają soczyste rumieńce.

- Pewnie, nie ma problemu. - Odetchnęłam z ulgą, gdy chłopak odszedł by przynieść mi schludnie złożone ubrania i puszysty granatowy ręcznik.

- Dziękuję Sa.. - zawahałam się przy wypowiedzeniu jego imienia.

- Suho - dokończył posyłając mi ciepły, pełen zrozumienia uśmiech. - Jesteś głodna? - Zapytał, kiedy chwycił za klamkę z zamiarem wyjścia.

- Nie, dziękuje. Jadłam już. - Skłamałam, chcąc już tylko uraczyć obolałe ciało, ciepłym strumieniem wody. Chłopak tylko westchnął i lekko kiwając głową zamknął za sobą drzwi, zostawiając mnie sam na sam z boskim prysznicem.

💐💐💐💐💐

Kąpiel sprawiła, że zapomniałam o całym świecie. Dopiero, gdy zaczęłam się przebierać, wróciłam do rzeczywistości. Trzymając w rękach parę czarnych męskich bokserek, byłam pewna, że to jakiś żart. Nie mając jednak wyjścia, założyłam bieliznę, naciągając, już i tak przydługawą czarną koszulkę jeszcze bardziej, tak że sięgała ona połowy moich ud. Co prawda nie miałam się czego wstydzić, ponieważ nawet po rocznym pobycie w szpitalu moje ciało nadal prezentowało się pięknie. Jednak paradowanie przed ledwo poznamy mężczyzną, w jego bieliźnie, przekraczało wszelkie moje bariery, dotyczące szacunku do własnego ciała.

Wyszłam z łazienki cicho krocząc w kierunku kuchni, która znajdowała się naprzeciwko. Wielkie, otwarte pomieszczenie połączone było z jeszcze większym salonem, odgrodzone tylko wyspą w ciemno granatowym odcieniu. Wnętrze domu utrzymane było w różnych odcieniach szarości i granatu z lekkimi czerwonymi akcentami. Prezentowało się bardzo elegancko, niczym w pałacu.

- Już skończyłaś? - Głos chłopaka wyrwał mnie z zamyślenia.

- Tak, nie chciałam blokować łazienki. - Lekko spuściłam głowę, sama nie wiedząc czemu.

- Po mimo tego, że nie chciałaś niczego do jedzenia, zrobiłem tosty. - Uniósł talerz pełen małych trójkącików, pokazując jego zawartość. - Skusisz się?

- Pięknie pachnie...- Chłopak uznał to za ewidentne potwierdzenie, bo w mgnieniu oka znalazł się obok mnie, prowadząc nas w stronę białej, obszernej kanapy.

- Dzięki.- Uśmiechnął się promiennie, przeskakując po kanałach w poszukiwaniu jakiegoś filmu.

- Nie ma za co - powiedziałam, kiedy tylko podał mi jeden z parujących jeszcze kawałków. Ugryzłam go delikatnie, sprawdzając jego smak. O dziwo, był naprawdę dobry.

Jeżeli chodzi o jedzenie, to zawsze miałam wybredny gust, ale nie ze względu na moje "widzi mi się" , tylko bardzo delikatny żołądek. Bywały dni, kiedy niczego nie jadłam, bo bardzo bolał mnie brzuch, ale były też dni, kiedy obżerałam się jak świnia i nic mi nie było. Nigdy nie wiedziałam od czego to zależało, ale mam nadzieję, że te pyszne tosty jednak się przyjmą, bez prowadzenia rewolucji. Pozostawała też kwestia tego, jak będę reagować na dobre, nieszpitalne żarcie.

- Smakuje ci?- Zapytał z wzrokiem utkwionym w moich ustach.

- Tak, są pyszne. Dawno nie jadłam tak dobrych tostów. - Przyznałam.

- Nawet nie wiesz jak bardzo mnie to cieszy. - Podsunął mi talerz, z którego wzięłam kolejny kawałek.

- Dlaczego?- zdziwiłam się.

- Chanyeol i D.O. mówią, że nie umiem gotować. - Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.

- Widocznie twoi koledzy się nie znają. - Zaśmiał się lekko ukazując rząd białych zębów.

- Nie, oni po prostu gotują lepiej. - przyznał posyłając mi porozumiewawcze spojrzenie, po którym wszystko stało się jasne.

Skończyliśmy jeść oglądając jedną z moich ulubionych dram:
"Strong Woman Do Bong Soon". Razem z Suho uznaliśmy, że Park HyungSik odegrał w niej wspaniałą rolę, wcielając się w przystojnego prezesa, starającego się o względy swojej miłości.

Niestety zmęczenie podróżą, pełny brzuszek, brak szpitalnego smrodu i ciepło ciała chłopaka, zrobiło swoje i nim się obejrzałam, zasnęłam z głową wspartą na jego ramieniu.

💐💐💐💐💐

Obudziłam się na kanapie przykryta ciepłym kocem w... jednorożce??? Pogładziłam jednego z puchatych przyjaciół po czym skierowałam się w stronę kuchni. Dopiero, kiedy bezskutecznie szukałam po szaflach szklanek, usłyszałam kłótnie na górnym piętrze domu. Zaciekawiona zaistniałą sytuacją ruszyłam w kierunku podniesionych męskich głosów, ale to co tam zastałam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Suho wraz z innym blond chłopakiem, toczyli spór z o wiele mniejszym od siebie chłopcem, z różową czupryną.

- NIE SUHO!! - wykrzyczał mniejszy- TE ZABAWKI TU ZOSTAJĄ !! TO PAMIĄTKI OD FANÓW, Z RESZTĄ TAKŻE TWOJE!!

- Baekhyun - westchnął blondyn - mamy nowego domownika, zrozum, że zabawki nie muszą mieć swojego pokoju.- Stłumiłam atak śmiechu, walczą ze sobą jak jeszcze nigdy.

- I CO Z NIMI ZROBICIE?! WYRZUCICIE?! SPALICIE?! - różowy panikował, dzielnie zasłaniając dostęp do pokoju swoim drobnym ciałem.- NIGDY WAM NA TO NIE POZWOLĘ!! NAWET JEŻELI TAO CHCE WRÓCIĆ, BĘDZIE SPAŁ W JEDNYM ŁÓŻKU Z...

- Baekhyun! - Warknął kolejny mężczyzna, o zadziwiającym wzroście i czerwonych włosach. - Przestań się tak wydzierać i patrz co się dzieje dookoła ciebie. - Lekkim kiwnięciem głowy wskazał na mnie, co sprawiło, że lekko się zakłopotałam, kiedy cała pozostała trójka skupiła swoje spojrzenia na mnie.

- T-Tao? Zmieniłeś płeć?- Zdziwienie niskiego chłopaka przeważyło szale wytrzymałości, co spowodowało atak głośnego śmiechu. Zobaczyłam jak na twarz "różyczki" wpływają krwiste rumieńce, kiedy czerwonowłosy karcił go spojrzeniem.

- Hyung! Jesteś niemożliwy! - Tym razem skarcił go blondyn, który chwilę później podnosił mnie z ziemi.- Wszystko w porządku? - kiwnęłam głową, dając się prowadzić w dół schodów.

- Przepraszam cię za niego. - Suho wparował do kuchni niczym strzała. - Zdarza mu się... być dzieckiem.

- Serio hyung?- Blondyn zmierzył go wzrokiem. - Zdarza?

- Każdy tak ma Sehun.- Tym razem czerwonowłosy zabrał głos, mężnie wkraczając do pomieszczenia. - Nawet ty... Czasami.

- Panowie! - Przerwał im Suho - to nie czas na takie rozmowy.

- Racja. - przyznał blondyn siedzący obok mnie na wysokim, barowym krześle tuż przy wyspie. - Sehun - przedstawił się wyciągając dłoń w moim kierunku.

- YongSun - przypieczętowałam naszą znajomość lekkim uściskiem dłoni.

- To jest Chanyeol - Wskazał na czerwonowłosego, który lekko się uśmiechając obszedł kuchenną wyspę i lekko ucałował moją dłoń.

- Miło cię poznać YongSun.

- Ciebie również Chanyeol.

- Ten niski, waleczny, różowo włosy osobnik, to Baekhyun. - Wyjaśnił Sehun.

- Natomiast on - palcem wskazał Suho - jest nasz kochany lider...

- Suho - przerwałam mu.

- Tak, dokładnie.

- Przepraszam, ale nie rozumiem tutaj czegoś. - spojrzeli na mnie z zaciekawieniem - dlaczego te zabawki, nie są w waszych pokojach? - Popatrzyłam po ich zdziwionych twarzach - skoro to prezenty od fanów, powinniście mieć je w pokojach.

- Każdy z nas ma w pokoju pluszaki od fanów, ale Baekhyun jest... inny. - zdziwiły mnie słowa Chanyeola.

- Inny?

- Tak. - Wtrącił lider- widzisz, każdy ma pluszaka, ale Baek zawsze zbiera WSZYSTKIE ze sceny i nie chce ich wyrzucać.

- Zaraz, chcesz mi powiedzieć, że w moim pokoju jest sklep z zabawkami? - Sehun parsknął śmiechem.

- Dokładnie tak! Lepiej nie mogłaś tego ująć.- Przyznał zrywając się z miejsca, ciągnąć mnie za sobą, tym razem pnąc się w górę schodów.

- Uważajcie, żeby was nie przysypało! - Usłyszeliśmy troskliwy głos Suho, na co tylko lekko się zaśmialiśmy.

Nie żartowali. Pluszaki zajmowały każdy milimetr pokoju, co jakiś czas zbierając się w kupkach. Nigdy w życiu nie widziałam tylu pluszaków, było ich więcej niż w sklepach, przysięgam. Główna ściana, gdzie ponoć stało łóżko, była przysypana pod sam sufit.

- Już rozumiem czemu mieliśmy uważać na lawinę. - Skomentowałam pod nosem.

- Baekkie to jeszcze dziecko - wyjaśnił blondyn.

- Uważaj na słowa, maknae. - Zza naszych pleców odezwał się głos, który należał do samego zainteresowanego. - Przypominam ci, że to ty nie potrafisz zasnąć bez ukochanego jelonka. - Wymownie popatrzyłam na wyższego. - Chciałbym cię przeprosić - zwrócił się w moją stronę.

- Za co?- zdziwiłam się.

- Za moje wcześniejsze zachowanie - sprecyzował - nie było zbyt... odpowiedzialne.

- Oj, przestań. Gdybym była na twoim miejscu, broniłabym ich dokładnie tak samo. - Moja wypowiedź widocznie zadowoliła chłopaka, który natychmiast stanął między mną, a blondynem ruszając wzdłuż korytarza pełnego drzwi.

- Pokaże ci te najlepsze pluszaki! - Z ekscytacją otworzył wejście do swojego pokoju wpychając mnie do środka.

🌹🌹🌹🌹🌹

W świetnym humorze, wraz z Baekhyunem zostaliśmy ściągnięci do kuchni, na pięknie pachnącą kolację. Stół był nakryty śnieżnobiałymi, kwadratowymi talerzami, które nie ukrywam rzuciły mi się w oczy, że względu na kontrastujący z nimi granatowy obrus i czerwone serwetki złożone z różyczki.

- Chan kochanie, bosko pachnie - stwierdził mój towarzysz, żartując z krzątającego się przy kuchence Yeola.

- Zgadzam się - potwierdziłam jego słowa, zasiadając z prawej strony pluszakowego władcy.

- Za ile zejdzie reszta? - Spytał Baek.

- Jeszcze nie wrócili. - wtrącił Chan.

- Kai z Lay'em muszą ich nieźle katować. - Sehun zajął miejsce po mojej drugiej stronie. - O ile zakład, że to przez Chena?

Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi, przez które weszła pozostała część "rodziny".

- Młody! - Suho zgromił go wzrokiem. - Myjcie ręce i chodźcie jeść!

- Dobrze mamo! - Odpowiedział mu cichy, nieznany mi głos.

- Mam nadzieję, że nie spaprałeś tego makaronu tak jak ostatnio Yeol. - Niski brunet usiadł przy stole, na jego drugim końcu.

- Nie bój się Kyungsoo, tym razem nie pomyliłem kurkumy z ostrą papryką.

💐💐💐💐💐

Wszyscy rozmawiali ze sobą, w radosnej, lekkiej atmosferze, gdy ja spokojnie przywitałam się z YongSan i HyeRą. Jednak zanim zaczęliśmy jeść, Suho poprosił pozostałych członków zespołu, żeby mi się przedstawili.
Xiumim, Jongdae, Lay i Kyungsoo, pomimo widocznego zmęczenia, wykrzesali z siebie odrobinę siły, żeby uprzejmie się ze mną przywitać. Natomiast ostatni z nich, Kai, który siedział na przeciwko mnie, wypowiedział tylko swoje imię do końca kolacji świdrując mnie wzrokiem.

______________________________________
Nareszcie skończony!
Mam nadzieję, że się podobał!
❤❤❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top