Rozdział 15
* Rozdział nie sprawdzany!
POV RAVEN:
Przebudzenie się należało do bardzo trudnych. Byłam cała obolała, głowa pękała mi od bólu. Rozejrzałam się dyskretnie i zobaczyłam że leżę na tylnych siedzeniach jakiegoś auta. Spojrzałam w stronę kierowcy i zobaczyłam Nicka. Nie to niemożliwe ... Przecież ten mężczyzna powiedział że Calum i reszta znaleźli kryjówkę Winstona...Pamiętam, że zanim straciłam przytomność widziałam niebieskie tęczówki...Tylko Luke ma takie...A Nick ma brązowe oczy... Chyba, że to był któryś z pracowników ojca Nicka...
W moich oczach zaczęły się zbierać łzy. Przecież wszystko miało już się skończyć...Miałam być wolna...Wszystko miało się skończyć...
- Rey. Wiem, że już sie ocknełaś. - usłyszałam głos Nicka.
- Powiedz mi dlaczego...? Co się stało? Przecież mnie znaleźli... - mój glos załamywał się z kazdym słowem coraz bardziej.
- Przepraszam ale obiecałem komuś że nic ci nie powiem. Mam tylko zawieźć cię na miejsce.
- Błagam cię powiedz mi co się stało. - prosiłam.
- Nie. Dałem słowo i go nie złamie. Mogę ci tylko obiecać że wkrótce wszystko się wyjaśni. - Nick był nie ugiety.
Westchnęłam przeciagle i oparłam się o siedzenie. Do kogo on może mnie wiezc? Chyba by mi powiedział że jedziemy do jakiejś kryjówki jego starego albo gdzieś...
- Za chwilę będziemy na miejscu. - oznajmił a ja zaczęłam się denerwować. Nick chyba to zauważył bo uśmiechnął się do mnie w przednim lusterku i powiedział :
- Będzie dobrze zobaczysz.
- Mhm. - kiwnęłam głową i odwrociłam się do okna. Jechaliśmy przez miasto. Wszędzie chodzili ludzie, niosący różne torby z zakupami i spieszący się do pracy, młodzież na wagarach, starsi ludzie chcący zaczerpnąć świeżego powietrza. Wszyscy którzy nie byli świadomi tego, co dzieje się wokół nich. Wydawało im się że są bezpieczni, ale wystarczy znaleźć się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie a to złudzenie pryskało, rozwiewało sie jak nasiona roślin na wietrze.
Chciałbym być taka jak oni, niczego nie świadoma, bezpieczna, szczęśliwa, normalna, nie wyróżniająca się...
- Jesteśmy. - z moich wewnętrznych przemyśleń wyrwał mnie głos Nicka. Wysiadlam z samochodu i rozejrzalam się dookoła. Staliśmy pod. jakims luksusowym blokiem. Wokół budynku rozciągal się park z licznymi rabatkami kwiatowymi i ławeczkami.
Nick stanął przede mną i kładąc mi ręce na ramionach powiedział '
- Teraz posłuchaj mnie uważnie. Wejdziesz do budynku. Wsiadziesz do windy i wyjedziesz na samą górę. Tam będzie ktoś na ciebie czekał. Nie bój się go bo nie zrobi ci krzywdy. Po drodze z nikim nie rozmawiaj dobrze?
Pokiwałam głową ale spytałam :
- A co... z tobą i Kate?
- Kate jest cała i zdrowa. Ja nie mogę tu zostać ale obiecuję że będziesz tu bezpieczniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, zobaczysz sama.
- Dobrze. Zobaczymy się jeszcze kiedyś? - spytałam ze smutkiem w głosie. Chłopak objął mnie i powiedział :
- Na pewno.
Przytulilam się do niego i ocierajac ukradkiem łzy weszłam do budynku. Na przeciwko drzwi była winda. Wsiadlam do niej nie zwracając uwagi na recepcję i nacisnelam guzik z numerem 12. Gdy drzwi windy się otworzyły zobaczyłam barczystego, wysokiego mężczyznę, ubranego na czarno.
- Panienka Raven? - spytał a ja kiwnęłam twierdząco głową. - Nazywam się Andrew. Chodź za mną.
Poszłam za mężczyzna pełna niepokoju. Andrew stanął przed drzwiami z numerem 111 i otworzył je wskazując ręką żebym weszła do środka. Niepewnie przekroczyłam próg pokoju i weszłam. Andrew zamknął za mną drzwi ale sam został na korytarzu.
Byłam w luksusowym, obszernym mieszkaniu. Po prawej stronie były schody a po lewej drzwi z matowym szkłem w oknie. Przede mną znajdował się wielki salon z plazma na ścianie połączony z kuchenną wyspą. Na środku stała duża kanapa i dwa fotele a na przeciwko stał szklany stolik.
Najdziwniejsze było to że mieszkanie było puste. Przecież ktoś miał na mnie czekać. Miałam dostać wyjaśnienia.
Podeszłam do okien i wyjrzalam na zewnątrz. Znajdowałam się strasznie wysoko.
Usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach i staje obok kanapy. Odwróciłam się i w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. To się dzieje naprawdę! Znaleźli mnie! Rzuciłam się na Ashtona i objęłam go. Chłopak objął mnie mocno.
- Raven... Nie płacz. Już nic ci nie grozi jesteś bezpieczna. - jak dobrze było znowu usłyszeć głos loczka. Odsunęłam si od niego i uśmiechnęłam się przez łzy.
Ktoś objął mnie od tyłu. Odwróciłam się i zobaczyłam burze niebieskich włosów.
- Mike! - przywarłam do kolorowowłosego płacząc ze szczęścia.
- Jest dobrze młoda. - to cudowne moc znowu wtulic się w nich, wdychac ich zapach. Wtedy coś sobie uświadomiłam. Odsunęłam się od Clifforda i spytałam :
- A... A gdzie Calum i... i Luke?
- Spokojnie. Za nie długo przyjadą. - uspokoił mnie Ash.
- Jak ja za wami tesknilam... - rozplakalam się na nowo i przytulilam ich. Nie mogłam uwierzyć że w końcu będziemy razem.
- My też Rey, my też. - oznajmił Michael. Gdy skończyliśmy się przytulać, Ash spytał :
- Chcesz coś zjeść?
- Nie dzięki. Nie jestem głodna. - odparłam i usiadłam na kanapie.
Po chwili Ash i Mike usiedli obok mnie.
- Rey czy oni coś ci zrobili? Bili, glodzili? - spytał Irwin.
Pokrecilam głową ale chyba mi nie uwierzyli bo wymienili spojrzenia.
- Rey... Nick wszystko nam powiedział. Nie możesz niczego przed nami ukrywać, chcemy ci pomóc. - tym razem odezwał się Mike. Czyli wiedzą o... o tym? Nie przecież nawet Nick o tym nie wiedział...
- To skoro wszystko wiecie to po co pytacie? - spytałam cicho.
- Bo się o ciebie martwimy młoda. Nie było cię z nami i jest to tylko i wyłącznie nasza wina. Po prostu chcemy wiedzieć czy nic ci się nie stało. Bo jeśli coś ci zrobił to mu... To nie jest teraz ważne, teraz liczysz się tylko ty. - oznajmił Ashton a ja wstałam i podciagnęłam koszule do góry ukazując cztery potworne blizny po uderzeniach bicia. Moze sie to wydawać dziwne ale naprawdę zostałam zlinczowana. I to przez samego Winstona gdy próbowałam uciec. Ale to nie jest ważne.
- Boże mała...- Ash był przerażony. Uśmiechnęłam się do niego słabo.
- Zabije skurwysyna. - szeptal Mikey, zaśmiałam się pod nosem i odwróciłam się do nich. Pokazałam im też rany na brzuchu i rękach ale o tych pewnie wiedzieli z filmu.
Miałam także blizny po cieciach zyletka na nogach ale bałam się im je pokazać, ponieważ sama je sobie zrobiłam.
- Tak mi przykro Rey... Obiecuję ci ze zapłaci za wszystko co ci zrobił. - pocieszyl mnie Ashton. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam z powrotem na kanapie.
- Nick powiedział nam też że od pewnego czasu nic nie jesz...
- Bo nie byłam głodna i tyle. Nie róbcie tragedii. - przerwałam Cliffordowi.
- Musimy robić z tego tra...-przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi. Poderwalam się z kanapy i pobiegłam do drzwi. Rzuciłam się Calumowi na szyję i oplotłam nogami jego biodra płacząc. Chłopak trzymał mnie mocno jakby się bał że znikne. Poczułam na ramieniu jego łzy. Nareszcie jesteśmy razem. Wiem że nie jest moim bratem ale... Ale łączy nas silna więź, nie mogę jej zniszczyć teraz gdy w końcu możemy być razem. Powiem mu później.
- Rey... Tak bardzo mi cię brakowało...Gdybym wtedy poświęcił ci więcej czasu, nie wiem, cokolwiek, może to by się nie stało. To przeze mnie tam wylądowałaś i musiałaś tyle wycierpiec. Przepraszam siostra. Gdy zobaczyłem co zrobił ci Winston... To było za wiele... Ale jesteśmy już razem i nie pozwolę wiecej nas rozdzielić. Obiecuję ci to... - szeptał a we mnie wzrastalo poczucie winy. Nie. Powiem mu ale nie teraz.
- Wiem Calum wiem. Nie winie cię za to co się stało. Nie miałeś na to wpływu. - odparłam i jeszcze mocniej wtuliłam się w brata. Trwalismy tak chyba przez wieki gdy w końcu Cal postawił mnie na ziemi i spoglądając mi w oczy powiedział :
- Na zawsze razem mała, nikt ani nic nas nie rozdzieli. Obiecuję ci to.
Kiwnelam głową i jeszcze raz się do niego przytulilam. Kątem oka zobaczyłam jak ktoś skrada się na górę po schodach. Uśmiechnęłam się pod nosem i odsuwajac się od Caluma krzyknęłam :
- Luke'u Roberts'ie Hemminngs'ie! Dobrze wiesz że przede mną nie uciekniesz!
Chłopaki się zasmiali a Luke zwiesił głową i podszedł do mnie. Objął mnie mocniej niż przewidywałam i szepnął tak że tylko ja to słyszałam :
- Tęskniłem za tobą mała.
- Ja za tobą też wielkoludzie. - zaśmiałam się.
- Uuuu! Lukeł się wzruszył! - krzyknął Ash.
- Zjeżdżaj deklu. Ty niby taki twardy jesteś? - spytał Hemmo.
- No raczej. - odparł nonszalancko Irwin a ja, Calum i Mikey dusiliśmy się ze śmiechu.
- Nawet nie wiecie jak mi brakowało tych waszych "kłótni" chłopaki. - oznajmiłam gdy już się trochę uspokoiłam.
- Widzimy. - przyznał Cal. - A teraz gdy jesteśmy już wszyscy razem Rey, musimy cię powiadomić o naszych planach.
Kiwnęłam głową niechętnie i wszyscy usiedlismy w salonie. Ja z Calem i Lukiem na kanapie a Ash i Mike na fotelach.
- Cal? Czy zanim powiecie mi o dalszych działaniach moglibyście mi powiedzieć jak mnie znaleźliście? - spytałam spoglądając po kolei na każdego z osobna. Kiwneli głowami i Cal zaczął mówić :
- Wszystko zaczęło się od nagrania które przysłał nam Winston. - Cal zacisnąl pięści ze złości ale kontynuował dalej. - Ashton od razu zajął się namierzaniem lokalizacji z której wysłano film. Na szczęście ktoś słabo je zabezpieczyl i zaszyfrowal więc udało mu się z łatwością. Zebraliśmy ludzi i pojechaliśmy po ciebie. Na miejscu rozdzielilismy się. Mike i Luke pobiegli szukać ciebie a ja i Ash próbowaliśmy znaleźć Winstona. Niestety wymknal nam się. Z tego co opowiadał Luke znaleźli cię...
- Wpadlas na mnie i zemdlalas od uderzenia w głowę. - przerwał mu blondyn. - Zabraliśmy cię i natknelismy się po drodze na Nicka. Podejrzewamy że to on wysłał filmik i ułatwił nam znalezionie cię. Zabrał cię i obiecał że zawiezie cię tutaj a my pobieglismy pomoc szukać Winstona. Uciekł nam więc Ashton i Mike wrócili tutaj żeby czekać na ciebie a ja i Calum zostaliśmy żeby przeszukać dom Winstona. - zakończył Luke a ja siedziałam jak sparaliżowana.
Czyli to Nick pomógł chłopakom. Pomógł mi. Mówił prawdę gdy wyznał że szuka sposobu na uwolnienie mnie... - Wszystko okej mała? - spytał loczek.
- Tak tak. Tylko... Nie wazne. To co teraz zrobimy?
- Postanowiliśmy z chłopakami że wrócimy do Sydney, do domu.
- Ale przecież Winston ciągle jest na wolności. To może być niebezpieczne. - zaniepokoiłam się.
- Tak ale wie że ściga go policja i wszystkie gangi które zalazly mu za skórę więc nie będzie się wychylal. Narazie możemy wrócić do siebie i w końcu normalnie żyć. - wyjaśnił Michael.
- Aha. To dobrze. Kiedy lecimy? - spytałam.
- Za dwa dni. - oznajmił Ashton.
- I stwierdziliśmy że nie powiemy nic rodziciom. - dodał Cal.
- Cal... Ale oni wiedzą... Wiedza o tym że... ze należysz do gangu. - powiedziałam cicho.
- Co?! Ale jak?! Skąd?! - Cal byl zdumiony a ja zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam mówiąc mu o tym.
- Rey. Wyjaśnij mi skąd oni o tym wiedzą. - Cal był spokojny ale wiedziałam że lada moment wybuchnie więc siedziałam cicho ale chłopak rzadal wyjaśnień :
- Raven do cholerny! Powiedziałas im o tym?! Dzwoniłaś do nich?! Powiedz mi kurwa skąd oni wiedzą?! - krzyczał na mnie. Rzadko to się zdarzało ale czasami potrafił na mnie nakrzyczec a potem przepraszal. Tym razem i ja się zdenerwalam i miałam do tego prawo przecież uważał że to ja im wszystko wypaplalam. Skoczyłam na równe nogi i krzyknęłam:
- Nic im nie powiedziałam! Oni od początku o wszystko wiedzieli i sami pracują dla Winstona! To nawet nie są moi rodzice! Zostałam adoptowana bo ojciec miał dług! Miałam być oddana Winstonowi w 18 urodziny! Nie jesteśmy nawet prawdziwym rodzeństwem! Gdyby nie dług wogole by mnie tu nie było! - wykrzyczalam i wybiegłam z salonu. Pobiegłam na górę i wpadłam do pierwszego lepszego pokoju. Usiadłam w kącie i rozplakalam się. To nie miało tak wyglądać! Miałam mu na spokojnie wszystko wyjaśnić! Teraz pewnie mnie nienawidzi! Nie...Na pewno mnie nienawidzi...
- Rey? - usłyszałam głos Luke'a.
- On mnie nienawidzi prawda? Nie chce mnie znać? Nie chce mnie widzieć prawda? - spytałam dławiąc się łzami. Chłopak usiadł obok mnie i spytał ze zdziwieniem obejmując mnie :
- Dlaczego niby miał by cie nienawidzić?
- Przecież nie jesteśmy prawdziwym rodzeństwem. Przez wszystkie 18 lat opiekował się obca dziewczyną. Zmarnował rok na jej poszukiwania. Zmarnował całe życie dla mnie. Gdyby nie ten dług wogole by mnie nie było w waszym życiu. Calum byłby jedynakiem, nie musiałby się bać o siostrę. Miałby spokój. - wyjaśniłam ciągle płacząc. Blondyn przytulił mnie mocno i odparł :
- Raven... Nie wiem jak możesz tak myśleć? Jesteście rodzeństwem i nic tego nie zmieni. Nie wazne czy rodzonym czy nie. Jesteście dla siebie ważni, spędziliscie razem całe życie, kochacie się ponad życie. Calum nigdy cię nie znienawidzi. Do dzisiaj pamiętam jak przeżywał twojego pierwszego chłopaka. Sam pomagałem mu go nastraszyc a gdy z nim zerwałas prawie skakał pod sufit taki był szczęśliwy że jego mała księżniczka jest tylko i wyłącznie jego. - zaśmiałam się lekko na jego słowa. - Nie zmarnował życia dla ciebie to dzięki tobie jego życie nabrało sensu. Miał dla kogo się poświęcać. Troszczyl się o ciebie bardziej niż rodzice. Uwierz mi skoczył by za tobą w ogień gdyby była taka potrzeba. Znam go bardzo długo i nic, naprawdę nic nie sprawi że przestaniesz być jego siostra. Zawsze się zastanawiałem jak to jest mieć siostrę. Kogoś kto narzekał by na ciebie, kłócić się z tobą, prosił o kasę na ciuchy. Gdy zaczęłaś spędzać z nami czas poczułem się tak jakbym ja miał. Może na początku tego nie okazywałem ale naprawdę cię pokochałem stałas się dla mnie siostra której nie miałem. Czuję że ja też nigdy bym cie nie znienawidzil a co dopiero Cal. - przestałam płakać ale ciągle nie miałam pewności. Nie wiem co bym zrobiła gdyby Cal się ode mnie odwrócił.
- Dzięki Luke. Mam nadzieję że masz rację. - odparłam.
- Pewnie ze ma rację Rey. - usłyszałam głos Cala. Luke odsunął się ode mnie i wyszedł z pokoju zostawiając nas samych. Brat podszedł do mnie i usiadł na przeciwko kładąc mi ręce na kolanach.
- Rey... Słyszałem całą rozmowę. Nie wiem dlaczego tak uważasz ale Luke ma rację, nie ma na świecie takiej siły która zniszczyła by moja miłość do ciebie. Od małego się tobą opiekowałem i dalej będę to robił pomimo wszystko. Nic nie sprawi że wyrzuce cię ze swojego życia. Jesteśmy rodzeństwem mimo że zostałaś adoptowana i nic naprawdę nic tego nie zmieni. Czuję i jestem przekonany że nasza więź jest wyjątkowa i przetrwa wszystko, każda burze, klotnie, rozłąkę, wszystko. Nie wiem czy pamiętasz ale zawsze gdy wyjeżdżalas gdzie na jakieś wycieczki czy wakacje z przyjaciółmi ja wariowalem ze strachu, czy nic ci się nie stało, czy wrócisz cała do domu... Uwierz ze nasza miłość jest nie do przerwania. Zawsze będę cię kochał pomimo wszystko. Obiecuję ci to. W końcu jesteśmy rodzeństwem Hood, kto przetrwa wszystko! - kurcze już druga taka przemowa dzisiaj.
- Dzięki Calum, cieszę się że mam takiego brata. - oznajmiłam i wytarlam twarz z resztek łez.
- Ja też się cieszę że mam taką siostrę. - zaśmiał się Calum i pomógł mi wstać. - Chodź pokaże ci twój tymczasowy pokój.
Wyszłam za bratem z pokoju. Doszliśmy do drugich drzwi po drugiej stronie korytarza.
- Tu będziesz spała. Pokój po lewej jest Asha a po prawej mój. Na przeciwko twojego jest pokój Michaela a pokój w którym byliśmy jest Luke'a. Na końcu jest łazienka. - wyjaśnił.
- Ok.
- Jesteśmy na dole jak coś. - oznajmił i odwrócił się ale zatrzymałam go :
- To prawda że ty i chłopaki straszyliście moich chłopaków.
- Tak. Nawet nie wiesz jaka radość mi to sprawiało. Ale przynajmniej miałem pewność że cię nie skrzywdza. - przyznał.
- Spróbuj jeszcze raz kogoś nastraszyc to obiecuję ci Calumie Thomasie Hoodzie że osobiście cię zabije. - zagroziłam mu. Chłopak zaśmiał się i powiedział :
- Nie zrobilabys tego, za bardzo mnie kochasz.
- Tego co zrobię nie wiem nawet ja. - odgryzłam się i weszłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko, zwinelam w kłębek i zasnęłam...
POV LUKE :
Rey i Calum maja szczęście. Mają siebie i mogą na siebie liczyć. Nie spodziewałem się że potrafię wyglaszac takie przemowy ale cóż najwyraźniej sam jeszcze wszystkiego o sobie nie wiem. Cieszę się że Cal wszystko usłyszał bo mówiłem szczerze i z serca. Odkąd pamiętam zawsze chciałem mieć siostrę ale rodzicom wystarczyła trójka chłopaków i skończyłem jako najmłodszy. Rey jest dla mnie jak siostra i nigdy bym się od niej nie odwrócił a nie łączą nas nawet więzy krwi. Znam Cala od bardzo dawna i sam widziałem jak traktuje siostrę, jak się o nią martwi, wiedziałem że nie ma takiej możliwości żeby ją znienawidzil. Za bardzo się kochają.
Gdy przysłali nam nagranie Calum o mało nie rozwalił mieszkania gdy zobaczył jak Winston tnie nożem dziewczyne. Sam miałem ochotę coś rozpierdolic gdy wrzasnela z bólu. Potem obraz się urwał a Ash pobiegł sprawdzić czy da radę jakoś namierzyć nadawcę. Gdy przebiegł i krzyknął że znalazł nie wiedziałem czy się cieszyć czy płakać. Miałem przeczucie że poszło za łatwo ale gdy zobaczyłem ja w tym korytarzu gdy na mnie wpadła nabralem większej ochoty na walkę.
To był trudny rok dla wszystkich ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Wiem że to jeszcze nie koniec naszych problemów bo Winston ciągle jest na wolności ale na jakis czas mamy spokój. Możemy spokojnie wrócić do domu i w końcu normalnie żyć.
Zszedłem na dół zostawiając Rey i Caluma samych.
- Co z nimi? - spytałam Clifford.
- Jest ok. Raven myślała że Cal ją znienawidzil ale teraz rozmawiają i jestem pewny że wszystko będzie dobrze. Za bardzo się kochają żeby się od siebie odpalić. - wyjaśniłem.
- Spoko. To naprawdę dziwne że rodzice Cala adoptowali Rey i nic im nie powiedzieli. - przyznał Ash.
- No. Ale prawda i tak wyszła na jaw. - powiedziałem i poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Automatycznie moje myśli pobiegły w stronę Raven. Dziewczyna jest przeraźliwie chuda. Gdy ja nioslem czułem jej wystające zebra co mnie przeraziło. Rey zawsze była chuda ale teraz... Musimy jej pomóc. Nie może nic nie jeść a z tego co nam powiedział ten Nick nie jadła już od dłuższego czasu. Jutro z nią porozmawiamy. Dzisiaj musi odpocząć zresztą jak każdy z nas...
POV CALUM :
Ciągle się zastanawiam dlaczego Rey myślała że mogę ją znienawidzic. Może Winston namieszal jej w głowie? Może coś jej nagadal i dlatego we mnie zwątpiła? Nie mam pojęcia. Ale wazne że uwierzyła w moje słowa. Tylko to się liczy. Gdy zobaczyłem nagranie wysłane przez tego skurwiela miałem ochotę rozjebac całe mieszkanie. W końcu poranil moją siostrę. Jej krzyk na koniec dosłownie mrozil krew w żyłach. Ciągle żałuję że nam uciekł. Chociaż może to i dobrze bo jak bym go dorwal to nie byłoby czego po nim zbierać.
Wróciłem do salonu i usiadłem na kanapie między chłopakami.
- Widziałeś? - spytał Ash.
- Ale co widziałem? - spytałem. Nie wiedziałem o co może mu chodzić.
- Właśnie co miał widzieć? - Luke był tak samo zdziwiony jak ja. Chłopaki spojrzeli po sobie i wyjasnili nam :
- Raven ma na plecach cztery blizny po biczu... Winston ja zlinczował...
- Że co kurwa? - zawołaliśmy jednocześnie z Hemminngsem.
- Ludzie ciszej. Ona pewnie już śpi. - opieprzył nas Clifford.
- Jezu... Jak ona musiała cierpieć... Boże... Czym ona sobie na to zasłużyła? To byly moje błędy a nie jej... - nie mogłem ogarnąć tego co przed chwilą usłyszałem. Moja mała siostra została zlinczowana...
- Stary to były nasze błędy... Siedzimy razem w tym bagnie i razem z niego wyjdziemy. - pocieszyl mnie Ashton. Pokiwalem tylko głową i wyszedłem z mieszkania. Wiem że nie powinienem wychodzić ale nie zamierzałem wychodzić z budynku, po prostu musiałem być przez chwilę sam...
POV ASHTON :
Kurwa... Trzeba było mu tego nie mówić... Mógł sam się dowiedzieć... No trudno nie mogę cofnąć czasu...
- Spokojnie zaraz wróci. Musi to ogarnąć i tyle. Dużo ostatnio przeszedł. - uspokoił nas Luke.
- Mam nadzieję że się nie mylisz Luke. - oznajmił Mike.
- Trzeba jakoś odnaleźć Winstona. Nie wiem jeszcze jak ale musimy go złapać. Musi zapłacić za wszystko co zrobił Rey, Calumowi i nam. - wyznałem i automatycznie poszedłem do siebie. Po drodze zajrzałem do Rey. Spała. Należał jej się odpoczynek po tym co przeszła. A przeszła wiele, nie jeden na jej miejscu by się załamał ale ona jest silna, jak jej brat. Obydwoje mieli ducha walki i trudno było ich złamać. Jednak Rey miała pewną słabość. Panicznie bała się krwi. Wiedziałem jak zaciskala oczy gdy Winston pocial jej ręce. A ten krzyk później... To było straszne... Nie wyobrażam sobie jej bólu...
Wszedłem do pokoju i usiadłem przed laptopem. Muszę znaleźć jakiś sposób... Uruchomiłem go i zacząłem... Sam nie wiem co zacząłem robić. Wszystko nie miało sensu. Nie miałem żadnego tropu który pomógł by mi namierzyć Winstona... Ale chwila! Przecież Rey powiedziała że rodzice pracują dla Winstona! Może są teraz z nim! Ashton jesteś geniuszem! Uspokoilem emocje i zabrałem się do pracy. Czeka mnie długa noc...
POV MICHAEL :
Nie dziwię się że Cal wyszedł. Jednak boję się o niego. Ciągle grozi nam niebezpieczeństwo, ale mam nadzieję że nie zrobi czegoś głupiego... Rey nie przeżyła by gdyby coś mu się stało. Może ma choć tyle oleju w głowie żeby pomyśleć o siostrze.
Siedziałem sam na kanapie w salonie. Ashton poszedł do siebie, tak samo Luke. Postanowiłem że poczekam na Hooda. Musiałem się upewnić czy nic mu się nie stało.
W ciągu ostatniego roku ja i chłopaki cały czas musieliśmy mu pomagać. Na początku jakoś się trzymał ale z każdym dniem było coraz gorzej... Upijał się, cpal, cud że się nie uzaleznil. Staraliśmy się przemowic mu do rozsądku ale nic to nie dawało. Zresztą sami też byliśmy rozbici. Gdy Winston przysłał film Calum prawie oszalal widząc jak skurwysyn rani Rey. Najgorszy był jej krzyk który wyraził całe jej cierpienie, ból, tęsknotę i chęć poddania się. Ale gdy Ash namierzyl go Cal się pozbieral. Wiem że nie może sobie darować tego że uciekł, sam też się winie.
Zastanowimy mnie ostatnie słowa Ashtona. Chłopak jest zdesperowany, widać to. Przez ostatni rok chodził jak automat, cały czas siedział przed komputerem i szukał sposobu na znalezienie Rey... Teraz będzie siedział i szukał Winstona dopóki go nie znajdzie.
Byłem zmęczony więc postanowiłem że nie będę czekał na Caluma i poszedłem do siebie. Skoro reszta wierzy że wróci cały i zdrowy to ja też w to wierzę...
HEJKA NAKLEJKA MISKI,
TU HAPPYGIRLS105!
Mamy nowy rozdział!! Obiecałam że będzie w tym tygodniu i to proszę. Jest dosyć długi i, nie wiem jak wam, ale mi bardzo się podoba. Muszę przyznać że gdy pisałam te wszystkie wyznania Luke'a i Cala sama plakałam, chociaż nie jestem zbyt uczuciowa. Nie wiem skąd to wynika ale chyba z tego że sama chciałabym mieć starszego brata ale cóż musiałam być najstarsza...
Mam nadzieję że się wam podoba ten rozdział. Kolejne dwa może trzy będą w miarę spokojne ale potem akcja znowu się rozkreci. Więcej wam nie zdradzę, mogę tylko obiecać że nudno nie będzie. Napiszcie mi czy spodziewaliscie się takiego toku wydarzeń czy może trochę was zaskoczyłam. Od początku planowałam że ten będzie dłuższy ale nie przewidywalam ze az tak bo ma 3839 słów! Mam nadzieję że podoa się wam gdy piszę z perspektyw wszystkich chłopaków.
Chciałam was jeszcze tak na koniec zachęcić do czytania mojego drugiego ff o Ashtonie : "My Teenage Idiot - Ashton Irwin / 5SoS" .
Niestety mam tam tylko dwa rozdziały chyba bo jestem bardziej skupiona na tym ff ale obiecuję że jak tylko dam radę to dodam kolejny.
W tym ff kolejny rozdział będzie może na przyszły tydzień ale idk bo ( przepraszam musiałam się z wami tym podzielić) biorę udział w konkursie z religii i jestem na maksa przerażona. Muszę też oddać pracę na konkurs i mam sporo nauki.
Aha! I postanowiłam że jak będę miała czas to będę poprawiać te pierwsze rozdziały i tak do końca bo w ostatnich ( także i w tym, jak pewnie zauważyliście) pisałam że rozdziały nie były sprawdzanie więc postanowiłam że poprawie je jak będę miała czas.
Dobra koniec tej litanii bo wiem że nie lubicie czytać takich dlugich.
PAPATKI MISKI!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top