\9\
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
Michael uśmiechnął się pod nosem, kiedy przyglądał się śpiącej Melanie i przeczesał palcami włosy. Mała zasnęła, więc wszystko wskazywało na to, że będzie miał wolny wieczór. Wątpił w to, że coś ją jeszcze wyrwie z krainy snów, ale dla pewności zostawił uchylone drzwi, tak aby trochę światła wpadało do pokoju. Wiedział, że jego córka nie lubi ciemności i potem mogłoby nie być zbyt ciekawie, gdyby tak okazało się, że się obudziła. Kiedy oddalił się już od pokoju córki, westchnął z ulgą i w salonie opadł na kanapę. Był niesamowicie zmęczony po całym dniu pracy, ale czekało go jeszcze parę rzeczy, które musiał zrobić, choć tak naprawdę nie miał na to ochoty. Jęknął pod nosem, gdy poczuł pod plecami coś niewygodnego i z grymasem na twarzy wyjął spod nich pilot do telewizora. Przewrócił oczami, przyłapując się na tym, że wypadałoby także posprzątać, ale na to już totalnie nie miał siły.
Cały ten dzień po prostu wyprał go z jakichkolwiek emocji. Do tego jeszcze najście Ashley w pracy, a na to naprawdę potrzeba było o wiele więcej samozaparcia i opanowania w zachowaniu powagi niż mogłoby się wydawać. Ciągle zastanawiało go to, czemu nie mogła zrozumieć, że naprawdę wolał ograniczyć ich kontakt do minimum i że to małżeństwo w jego oczach było po prostu skończone. Nic poza tym. Jedyne, co tak naprawdę poprawiło mi humor, to rozmowa z Red, którą naprawdę miło wspominał i cieszył się z tego, że jednak udało mu się zatrzymać ją w gabinecie. Na samą myśl uśmiech cisnął mu się na twarz i raz po raz obiecywał sobie, że zrobi wszystko, aby jej pomóc. Jakiś czas temu poczuł już taką potrzebę i miał nadzieje, że mu się uda.
Michael tamten wieczór przeleżał na kanapie, dając sobie spokój z pracą i wszystkim, co nie było związane z odpoczynkiem. Nie miał ochoty, poza tym zmęczenie nad nim wygrało i w ostatniej fazie, tuż przed pójściem pod prysznic oraz do sypialni musiał walczyć z tym, aby nie poddać się i nie zasnąć tam na kanapie. W TV nie znalazł niczego ciekawego, więc skończyło się na tym, że wsłuchiwał się w tykanie zegara, który wisiał na ścianie, co go uspokajało i wprawiało coraz bardziej senny nastrój. Zimna woda i otwarte okno, które musiał zamknąć nieco jednak postawiły na nogi, choć i tak niewiele to dało, bo jedyne, co później zrobił to nastawienie budzika i wtulenie swojej twarzy w miękką poduszkę.
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
Michael ziewnął szeroko, po czym przetarł zmęczoną twarz dłońmi i ruszył w kierunku kuchni. Musiał przygotować śniadanie dla siebie i dla Melanie. Potem trzeba było samemu się przygotować do pracy i dopilnować, aby mała ubrała się w coś, w czym mógłby ją wypuścić do szkoły. Na zewnątrz było deszczowo i szczerze zaczął wątpić w to, że poranna kawa postawi go na nogi, ale warto było spróbować.
Kiedy nastawił już wodę na herbatę, usłyszał ciche kroki, które zmierzały do kuchni i mimowolnie się uśmiechnął.
– Aż tak głośno ziewałem, że się obudziłaś? – zapytał przez ramię, po czym pomógł usiąść córce na stołku barowym przy blacie. Zaśmiał się pod nosem, a Melanie tylko mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem i przetarła drobnymi rączkami swoją twarz. Jak co ranka była zaspana i nie do końca jeszcze kontaktowała z otoczeniem. Podobnie jak tata.
– Nie, ale masz taki głośny budzik, że aż ja go słyszę. Powinieneś się wstydzić, bo mi zabierasz sen – wymamrotała w końcu, ale uśmiechnęła się lekko, gdy blondyn podsunął jej pod nos herbatę.
– Na co masz ochotę?
– Nie wiem, chyba nie jestem głodna – mruknęła, mieszając łyżeczką ciepłą ciecz, aby cukier się rozpuścił.
– Musisz coś zjeść. Nie wyjdziemy z domu dopóki nie zjesz chociażby miski płatków. Może być?
– Może – przyznała, po czym oparła główkę na rękach i uśmiechnęła się lekko.
Michael pocałował czule jej czoło, po czym upewnił się, że zajęła się jedzeniem z miseczki, którą jej podsunął i zawrócił w kierunku swojej łazienki. Na ogół Melanie była grzecznym dzieckiem, więc miał nadzieje, że nie stanie się nic złego, kiedy będzie mył zęby. Miał nadzieje, że się nie spóźnią i obydwoje będą na czas kolejno w szkole i w pracy. W prawdzie Michael nie miał pacjentów, bo pierwszy miał się pojawić jakoś w okolicach południa, ale nie oznaczało to, że mógł sobie przychodzić kiedy chciał do pracy.
Pięć minut później wrócił do córki i zagonił ją do swojego pokoju, aby upewnić się, że się ubierze. Pomógł jej z koszulką, po czym dał jej się pobawić i sam poszedł zamienić swoje dresy i koszulkę na garnitur i koszulę. Lubił się w takim wydaniu i gdy przeglądał się w lustrze musiał przyznać sam przed sobą, że wygląda naprawdę znośnie. Upewnił się, że zabrał wszystkie dokumenty, które miał przejrzeć, ale oczywiście tego nie zrobił. Nieco żałował, ale uznał, że będzie miał na to wystarczająco dużo czasu przed pacjentem.
– Gotowa? – spytał małej, gdy ubierała na siebie kurtkę. Pomógł jej zasunąć zamek, po czym upewnił się, że zakłada właściwego buta na dobrą stopę i sam ubrał płaszcz i dopasował do niego szalik.
– Chyba tak – przyznała, zabierając plecak z komody, do którego Michael wrzucił jeszcze pudełko z drugim śniadaniem. Pudełko było różowe z kucykami Pony i choć Melanie już powoli z nich wyrastała, to nadal jej się podobało i nie musieli go zmieniać na nic innego. – Kto mnie dzisiaj odbierze?
– Opiekunka – przyznał, wypuszczając ją w domu na zewnątrz. Później wsunął klucze do zamka i przekręcił go. Miał nadzieje, że tego dnia już nie spotka nigdzie Ashley, bo wolał sobie nie psuć dobrego humoru. – A potem posiedzimy razem i obejrzymy jakąś bajkę, co?
– A w weekend? – spytała, gdy zapinał pasy przy jej foteliku w samochodzie. – Nie chce jechać do mamy. Nie lubię tam być.
– W ten weekend jesteś ze mną, zapomniałaś? – zaśmiał się i pocałował czule jej czoło, po czym zamknął drzwi i usiadł za kierownicą. – Zrobimy coś razem, jeszcze nie wiem co, ale na pewno nie będziesz się nudzić. Możesz mi wierzyć.
– Kocham cię, tato.
– Wiem, maluchu. Ja ciebie też.
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
nic mi się nie chce, dziękuje za uwagę!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top