\40\
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
Red westchnęła ciężko, obserwując jak deszcz spływa po szybach i zasłoniła żaluzje. W domu było przyjemnie ciepło, ale i tak brunetka nie czuła się najlepiej. Wrzesień zaczął się na dobre i powrót do szkoły nie okazał się dla Melanie zbyt łaskawie. Dziewczynka bardzo szybko się rozchorowała, a brunetka złapała chorobę od niej i we dwie nie wychodziły, aby jeszcze bardziej sobie nie zaszkodzić. W tym wszystkim jedynie Michael wykazał się dobrą odpornością na jakieś wirusy i jeszcze się trzymał, ale akurat musiał wyjechać na jakieś sympozjum nie wiadomo gdzie i od trzech dni nie było go w domu, a brunetka musiała sobie radzić sama. Pomimo wszystko nie było, aż tak źle i pomimo wszystko ten czas spędzony z dziewczynką wyszedł jej na dobre. Ich stosunki jeszcze bardziej się zacieśniły i Melanie powiedziała jej nawet parę razy, że ją kocha, a tego Red nie spodziewała się nawet w najśmielszych snach.
Brunetka założyła na siebie skarpetki i bluzę blondyna, którą ostatnio znalazła na dnie szafy i schowała do kieszeni dodatkową paczkę chusteczek. Choć jej nos był zatkany i cały czerwony, to u Melanie sytuacja była zupełnie odwrotna i Red nie nadążała już za szukaniem po domu czegoś, w co mogła wydmuchać nos. Wyszła z sypialni i udała się do pokoju dziewczynki, aby upewnić się, że spała, bo sama chciała się już położyć i odespać to wszystko. Bolały ją mięśnie i naprawdę nie miała ochoty na nic poza wyleżeniem choroby i pozbyciem się jej. Łykała te wszystkie tabletki, które niby miały jej pomóc i piła jakieś syropy, ale po nich czuła się jeszcze gorzej niż przed. Ostrożnie uchyliła drzwi od pokoju i uśmiechnęła się, gdy zobaczyła małą wtuloną w pluszaka. Spała spokojnie i nic nie wskazywało na to, że miała się obudzić. Westchnęła z ulgą, a potem wyszła już w powrotem na korytarz i po krótkiej wizycie w łazience, aby umyć zęby. Sama potem zaszyła się w sypialni i zasnęła.
Tamtej nocy jej sen był niespokojny. Przekręcała się z boku na bok, starając się nie zwracać uwagi na burzę szalejącą za oknem, ale nie wychodziło. Michaela nie było obok i bała się, że coś mu się stanie, gdy będzie już wracał do domu, a do tego wciąż martwiła się o Melanie i wszystko to skutecznie pozbawiło ją szansy na wyspanie się. Do tego usłyszała głośny płacz z pokoju dziewczynki i nawet nie zorientowała się jak wstała i pobiegła do dziewczynki, aby sprawdzić, co się stało.
– Cichutko, kochanie – Red osunęła się na kolana przed łóżkiem dziewczynki i przytuliła ją do siebie, aby się nie bała. – Jestem tutaj, nie płacz. Nic złego ci się nie stanie, wiesz? Nie pozwolę na to – dodała kojącym głosem. Czuła jak dziewczynka drży ze strachu i rozejrzała się w ciemności, aby zobaczyć, o co chodzi, ale cień gałęzi z pobliskiego drzewa, którą oświetlała latarnia na ulicy zrobiła swoje. Westchnęła ciężko, wiedząc już, że Melanie najpewniej musiała się przebudzić i wystraszyć.
– Nie zostawisz mnie, prawda? Red, proszę – Mała wychlipała i spojrzała na brunetkę. – Nie będziesz jak Ashley, tak? Chce mieć mamę, a nie kogoś takiego jak ona – dodała, a brunetkę zamurowało. Nie spodziewała się takich wyznań w środku nocy i burzy.
– Będę, kwiatuszku. Nigdzie się nie wybieram i cały czas będę z tobą i tatą – powiedziała spokojnie, biorąc ją na ręce, aby mogła się przytulić jeszcze mocniej.
– Będziesz już moją mamą?
– Postaram się – odpowiedziała ostrożnie, bo sama nie wiedziała, co ma w takiej sytuacji powiedzieć, ale zanim zdążyła cokolwiek dodać, dziewczynka oplotła ciasno jej szyję swoimi ramionami, a Red uznała, że lepiej będzie, jeśli resztę nocy dziewczynka spędzi razem z nią.
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
Zasnęły nad ranem, kiedy burza zdawała się już uspokajać. Red czuła jak Melanie wtula się w nią i zasypia, ale ona długo jeszcze nie mogła zmrużyć oka i tylko zerkała co jakiś czas na elektryczny zegarek, który stał na szafce nocnej po stronie Michaela. Dopiero w okolicach czwartej trzydzieści ułożyła swoją głowę na poduszce i zmorzył ją sen.
Michael wszedł do domu jakieś trzy godziny później. Wymeldował się z hotelu jako jeden z pierwszych, bo wolał być już w drodze niż czekać na śniadanie, a potem dać się wplątać w kolejną bezsensowną dyskusję, z której nie wyniósłby nic dobrego. Blondyn odłożył parasol gdzieś na bok, bo w dalszym ciągu padało i zostawił niewielką walizkę na korytarzu. W domu było cicho, więc przeczuwał, że brunetka i mała jeszcze śpią. Udał się powoli do góry, zdejmując z siebie krawat. Nie wiedział nawet, po co go rano ubierał na siebie, skoro nikt poza mijanymi samochodami na drodze nie mógł zobaczyć jak się prezentuje.
Wsunął głowę do sypialni po tym jak otworzył drzwi i uśmiechnął się szeroko, gdy zobaczył jak Melanie wtula się w Red i śpią wtulone w siebie. Odłożył na bok swoją marynarkę i sam położył się na materacu po stronie, którą normalnie zajmowała brunetka. Wyczuła, że ktoś jeszcze znalazł się na łóżku i niepewnie uniosła powieki.
– Cześć – przywitał się szeptem i musnął dłoń brunetki swoimi ustami. – Stęskniłem się.
– Cześć – odpowiedziała sennie, a Michael zauważył, że miała zmęczony wyraz twarzy, co oznaczało z pewnością jakieś nocne pobudki. – Coś się stało, że śpi z tobą?
– Wystraszyła się w nocy i przyniosłam ją do nas – wyjaśniła szeptem, uwalniając się od drobnych ramion. Michael przyciągnął ją do siebie, na tę część materaca, która była wolna i założył brunetce kosmyk włosów za ucho. – Nie uwierzysz, co mi powiedziała – dodała, choć jej powieki robiły się coraz cięższe.
– Co?
– Poprosiła mnie, żebym była jej mamą – przyznała, układając się w ramionach blondyna, tak aby było jej wygodnie. – Nie wiedziałam w pewnej chwili, o co chodzi, ale to było całkiem urocze.
– W zasadzie to całkiem normalne. Ashley się nią nie interesuje, a widzi, że ty wciąż jesteś obok niej i chcesz dla niej jak najlepiej. Jest jeszcze mała i potrzebuje oparcia, stąd to zachowanie. Ale widzę, że całkiem ci to odpowiada.
– To moja mała dziewczynka, więc jak mi może nie odpowiadać. Kocham ją. Ciebie zresztą też.
– Ja was jeszcze mocniej.
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
za niedługo dodam epilog x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top