\3\

━━━━━ ◥ ۝ ◤ ━━━━━

Red niepewnie wyszła z windy, rozglądając się przy okazji dookoła. Nie była pewna, czy wysiadła na właściwym piętrze, bo wystrój w ogóle nie odpowiadał wystrojowi przychodni psychologicznej, ale podgryzła wargę i rozejrzała się dookoła. Adres się zgadzał, numer piętra chyba też, więc nie zostało nic innego, jak usiąść i poczekać. Tak przynajmniej jej się wydawało. Odwiesiła swoją kurtkę na wieszak stojący w kącie, gdzie wisiał już męski płaszcz. Red wyczuła znane jej perfumy dla płci przeciwnej i mimowolnie zacisnęła powieki, aby zatrzymać pod nimi łzy. Bardzo tęskniła za Chrisem i nawet takie błahe rzeczy, jak perfumy jej go przypominało. Wzięła oddech, a później otarła kącik oka kciukiem i wyjrzała przez szklaną ścianę na miasto. Mimowolnie serce podskoczyło jej do gardła, a paniczny lęk wysokości dał o sobie znać. Zrobiła parę kroków w tył i westchnęła z ulgą, wiedząc, że jest bezpieczna, jeśli będzie trzymać się z daleka od tych ścian. Rozejrzała się ponownie dookoła i usiadła na jednej z wielu kanap, które chyba miały służyć za poczekalnię. Na przeciwko nich stał kontuar, na którym sekretarka miała swoje małe biuro. Posłała Red uśmiech, a brunetka niepewnie odwzajemniła gest i zwiesiła głowę, aby nie było widać, że się zarumieniła. Założyła nogę za nogę i odłożyła na bok swoją torebkę. Zastanawiała się, czy jednak się nie wycofać w ostatniej chwili. 

– Red Davenport, prawda? – spytała po chwili, a Red ze zdziwieniem stwierdziła, że dziewczyna stała nad nią, trzymając w dłoniach jakieś dokumenty. Brunetka nie miała pojęcia co to dokładnie było, ale przypuszczała, że pewnie jakieś karty pacjentów, czy coś w tym rodzaju. 

– T-tak – pokiwała głową, zakładając przy okazji kosmyk włosów za ucho. 

– Punktualna – stwierdziła, rzucając okiem na zegarek i zachichotała. – Przekażę doktorowi, że już jesteś. Nie będziemy marnować twojego czasu – dodała, a później oddaliła się i zapukała do jednych z trzech drzwi, jakie były widoczne gołym okiem. Przeraziło ją to, że dziewczyna dawała sobie radę w bardzo wysokich obcasach i nie przeszkadzało jej to, że tu i ówdzie rozłożone były wykładziny, a nie było to zbyt dobre podłoże dla poruszania się w szpilkach. 

Dziewczyna zniknęła w pomieszczeniu, a Red została sama ze swoimi myślami. Naprawdę miała ochotę uciec i jednak uniknąć terapii. Wstydziła się tego, że trzeba jej było specjalisty, aby poradziła sobie po zerwaniu, ale z drugiej strony zdawała sobie sprawę, że jeśli nie weźmie udziału w terapii, to będzie z nią jeszcze gorzej, a tego nie chciała. Poza tym nie chciała zawieść Rachel. Brunetka oparła się o kanapę, nerwowo kręcąc młynka kciukami. Starała się nie panikować, bo przecież wielu ludzi chodziło do psychologów, aby rozmawiać o tym, co się dzieje w ich głowach i nie tylko. Od tego byli, a czasem rozmowa i rozwiązanie problemu z osobą do tego wykwalifikowaną naprawdę była czymś na wagę złota. Niekiedy nawet bywało to bezcenne. 

– Panna Davenport? – pojawił się przed nią wysoki mężczyzna w garniturze i z kitlem narzuconym na ramiona. Był bardzo przystojny, a uśmiech na jego twarzy zdradzał to, że uwielbiał pracować w swoim zawodzie. Zmierzyli się wzrokiem, a Red wstała z kanapy, zabierając ze sobą torebkę. – Zapraszam – odsunął się, aby przepuścić ją przodem. Brunetka podgryzła wewnętrzną stronę policzka, a później wzięła lekki oddech. 

Michael spojrzał na niską brunetkę, jaka weszła do gabinetu i uśmiechnął się pod nosem. Wyglądała bardzo pięknie i naturalnie jednocześnie, a to było rzadko spotykane.  Była niziutka, drobna i miała niesamowicie długie włosy, które opadały falami na jej ramiona i plecy. Sięgały pośladków, a dziewczyna stale zakłada jakiś niesforny kosmyk za swoje uszy, aby nie plątały jej się po twarzy. Clifford musiał przyznać, że jeszcze nie spotkał kogoś takiego, co spowodowało, że już na starcie chciał jej pomóc za wszelką cenę. 

– Nazywam się Michael Clifford, jestem psychologiem i prowadzę tę przychodnię już od ładnych paru lat, bardzo mi miło cię poznać. Red, tak? – zaczął, gdy trzeba było przejść do tych podstawowych uprzejmości. 

– N-nawzajem. Tak, Red – pokiwała, ściskając niepewnie jego dłoń, którą wyciągnął w jej kierunku. Blondyn pokusił się o uniesienie jej do swoich ust i ucałowanie, co sprawiło, że brunetka zaczerwieniła się i odwróciła wzrok. – Prawdziwy z pana dżentelmen. 

– Mów mi Michael – puścił jej oczko i usiadł na przeciwko niej na fotelu. Red przysiadła niepewnie na samym krańcu swojego. – Moi pacjenci to często moi przyjaciele, więc darujmy sobie postarzanie o te kilka lat – dodał, chichocząc. 

– W porządku – pokiwała głową, wpatrując się w niego. Wyłapała już kilka szczegółów z jego wyglądu, jak plakietka na kitlu, gdzie wygrawerowano jego stopień naukowy, a także nazwisko. Zwróciła też uwagę na jego oczy. Miały przyjemnie zieloną barwę i była pewna, że gdyby nie to, że była w jakim stanie, w jakim była, to dosyć szybko dałaby się im zahipnotyzować. 

– Nie musisz się mnie bać, Red – wzruszył ramionami, a później wstał i podszedł do biurka. Wyjął z niego słoik z cukierkami i położył go na stoliku pomiędzy nimi. - Jestem całkiem niegroźny, naprawdę. Moja córka może ci to potwierdzić - dodał, puszczając jej oczko. 

– Ma pan, znaczy, masz córkę? – zainteresowała się, a później mimowolnie zerknęła na jego dłonie. Nie zauważyła obrączki. Nie miała pojęcia, ale mimowolnie westchnęła ulgą na tę świadomość.

– Nazywa się Melanie – pokiwał głową, a później wskazał na ramkę stojącą na regale w kącie pokoju. Mimowolnie się uśmiechnął. 

– Jest bardzo ładna – stwierdziła po paru chwilach spędzonych na przyglądaniu się fotografii. – Ma twoje oczy - dodała po chwili, a jej policzki znów się zarumieniły. Michael zachichotał przez to, a w duchu uznał, że to całkiem urocze. 

– Dziękuje – skinął głową. – Przekażę jej. Lubi dostawać komplementy. Ale to chyba nic dziwnego, każda kobieta lubi – zachichotał. 

– To prawda – zgodziła się, a później podgryzła niepewnie wargę. Nie wiedziała, kiedy zacznie się ta właściwa część, ale ten początek wydawał się jej być obiecujący. Jeśli Michael naprawdę taki był, a co najważniejsze jeśli był naprawdę specjalistą z pasji, to przypuszczała, że szybko uwolni się od widma związku, o którym nie mogła zapomnieć. 

━━━━━ ◥ ۝ ◤ ━━━━━

pierwsze koty za płoty, pierwsze spotkanie za nami, co sądzicie o red i michaelu razem? :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top