\17\

━━━━━ ◥ ۝ ◤ ━━━━━

Michael przeprosił za dodatkowe dwie godziny opiekunkę, a później się z nią pożegnał. Melanie była na niego nieco zła, ale ją również udało mu się udobruchać. Obiecał jej, że weekend nigdzie nie pojedzie, choć miał w planach coś w rodzaju sympozjum w mieście, a spędzi te dwa i pół dnia z nią. To ją nieco pocieszyło, dzięki czemu poszła umyć zęby i położyć się do łóżka. Blondyn odetchnął z ulgą, bo liczył się już z tym, że mała się na niego obrazi, ale na szczęście nie było, aż tak źle. Po kilku chwilach udał się do pokoju Melanie, aby poczytać jej bajkę na dobranoc, a po następnych trzydziestu minutach był już wolny. Sam poczuł, że opada z sił, po za tym incydent z tym całym Christem kosztował go trochę nerwów, bo zależało mu na tym, aby Red nic się nie stało. Na szczęście każdy wyszedł z tego bez szwanku i nie trzeba było zawiadamiać o czymś przykrym policji. Choć w zasadzie Clifforda kusiło o to, żeby złożyć zeznanie o pijanym mężczyźnie, który zakłócał spokój mieszkańców kamienicy. Nawet miał to zrobić, ale skupił się na jeździe do domu, że w końcu wypadło mu to z głowy i dał sobie spokój. 

Blondyn postanowił przygotować sobie ubrania na następny dzień, wziąć prysznic i w końcu położyć się spać. Wiedział, ze czeka go pracowity dzień, więc wolał być pełen energii, a nie narzekać, że się nie wyspał. Udał się do łazienki, a po szybkiej kąpieli i wymyciu zębów był już gotowy do snu. Gdy wracał do domu wszystko wskazywało na to, że nie będzie już padać, ale gdy tylko znalazł się w sypialni, zorientował się, że znowu leje jak z cebra i tylko pokręcił głową. Bał się, że takie ulewy w końcu mogą doprowadzić do jakiś podtopień, czy nawet powodzi, ale chyba nic na to nie wskazywało, a odpowiednie służby panowały nad sytuacją. 

━━━━━ ◥ ۝ ◤ ━━━━━

Michael przekręcił się na drugi bok i westchnął ciężko, po czym wymamrotał coś niezrozumiałego pod nosem. Zdążył zasnąć dosłownie kilka minut po tym jak położył głowę na poduszce, ale mała rączka która zaczęła potrząsać jego ramieniem sprawiła, że został wyrwany ze swojej krainy snów. Jęknął niezadowolony, po czym sięgnął dłonią do lampki, która stała na szafce nocnej i przekręcił się na plecy. Melanie stała przy łóżku, ściskając do siebie swojego ulubionego pluszaka. Wolną dłonią wycierała policzek. Płakała, ale nie wiedział czemu.

– Co się stało, maluchu? – spytał zaspanym głosem. Zerknął na zegar elektroniczny, który stał obok lampki i zauważył, że było po trzeciej. 

– Miałam zły sen – przyznała smutno i przytuliła się bardziej do swojego misia. – Mogę spać z tobą? 

– Chodź tutaj – Przesunął się na drugą połowę łóżka i przy okazji zgasił z powrotem lampkę. Dziewczynka wsunęła się materac i ułożyła na poduszce, na której wcześniej spał. Michael otulił ją kołdrą, upewniając się, że nie zmarznie przez resztę nocy i zwilżył swoje wargi. – Co ci się śniło?

– Zły pan – powiedziała cicho, układając się na lewym boku, plecami do niego. – Musiałam przed nim uciekać, ale biegłam za wolno i mnie złapał. 

– Spróbuj zasnąć, skarbie. Obiecuje, że już żaden zły pan do ciebie nie przyjdzie. A jeśli przyjdzie, to sobie z nim porozmawiam – powiedział, aby ją uspokoić. – Musisz się wyspać przed szkołą, więc spróbuj wyobrazić sobie coś miłego i w ten sposób żaden zły sen cię już nie obudzi, dobrze?

– Dobrze – wymamrotała i ułożyła głowę na poduszce. Michael westchnął ciężko i sam okrył się z powrotem kołdrą i przytulił do siebie córkę. Nie spodziewał się, że zacznie mieć koszmary, ale najwidoczniej właśnie tak wpływał na nią rozwód i to wieczne odciąganie rozprawy. Jeszcze wtedy postanowił, że porozmawia o tym z Ashley, bo dobro dziecka było najważniejsze w tym wszystkim. Dziewczynka nie mogła się stresować przez to wszystko, co się działo i tracić dzieciństwo, tylko i wyłącznie dlatego, że jej matka nie mogła odpuścić i pogodzić się z myślą, że Michael do niej nie wróci. 

Rano blondyn obudził się pierwszy i to na pół godziny przed swoim budzikiem. Uznał, że nie ma sensu ucinać sobie drzemki, bo i tak tylko przewracałby się z boku na bok. Musnął swoimi ustami czoło Melanie i wstał z łóżka, aby zrobić jakieś śniadanie. Przetarł dłońmi zmęczoną twarz, gdy szedł do kuchni i ziewnął przy tym szeroko. Gdy znalazł się w pomieszczeniu, pierwszą czynnością jaką zrobił, było nastawienie wody na kawę. Musiał się jakoś postawić na nogi, a deszcz i nocna pobudka na pewno nie sprawiły, że poczuł się wypoczęty. Oczywiście pod żadnym pozorem nie miał za złe Melanie, że go obudziła, chcąc z nim spać, ale miał nadzieję, że następną noc prześpi już sama w swoim pokoju. Bez żadnych koszmarów, złych panów i innych takich.

– Cześć, śpiochu – przywitał się, gdy zobaczył dziewczynkę w progu. – Jak się spało? – dodał, robiąc jej śniadanie do szkoły. Na nią samą czekały już dwa tosty. Melanie wstała dokładnie z jego budzikiem, więc mieli sporo czasu, aby przygotować się do pracy i szkoły. 

– Bez złych snów już całkiem dobrze - powiedziała, wsuwając się na krzesło przy stoliku.

– No to się cieszę – Musnął jej czoło swoimi ustami i zabrał się za swoją kawę i tosta. Nie miał za bardzo ochoty na jakieś śniadanie i kofeina w zupełności by mu wystarczyła, ale uznał, że wypada dać młodej dobry przykład. W końcu i tak dookoła cały czas trąbiono o tym, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu całego dnia. – Mam nadzieje, że dzisiaj już nie przyjdzie do ciebie żaden zły pan.

– Ja też, bo był głupi – mruknęła znad kubka z herbatą. Michael roześmiał się pod nosem, gdy przełykał kawałek tosta i potem dokończył kawę. 

– I tego się trzymajmy – przyznał. – Jedz, ja idę się ubrać – dodał, idąc już w stronę swojej sypialni. 

Wziął kolejny szybki prysznic, a potem w końcu ubrał się w koszulę i jeden ze swoich garniturów, aby jakoś się prezentować w pracy. Po tym był już gotowy do wyjścia, więc została jeszcze Melanie, którą trzeba było przygotować na kolejny dzień w szkole. 

━━━━━ ◥ ۝ ◤ ━━━━━

mam nadzieje, że w sierpniu mi się uda zrobić jeszcze dwie kolejne części maratonu:/

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top