*44*
-Co robimy w to jakże piękne piątkowe popołudnie? Czekaj niech zgadne kolejna wycieczka z przewodnikiem?!
-To się juz wiecej nie powtorzy!
-Zobaczymy, to co dziś robimy?
-Pomyślałem że mozemy tak jak wczoraj po leniuchować!
- Yeah biches!
-Spedzasz za duzo czasu z Calumem - zaśmiał się
-Wcale, nie! Właśnie za mało!
Usiadłam koło niego i przełączyłam kanał.
-Ej oglądałem to!
-A mi sie zdaje, że patrzyłeś na moje nóżki - pokazałam mu język
Zapomniałam wspomnieć, że gdy byliśmy w sklepie po ciuchy dla mnie Mike wcalleee nie specjalnie nie pozwolił mi wejsc do sklepu z bielizną. Takim sposobem chodze w jego bokserkach bez stanika, a moja piżama to jego koszulka.
-Dawaj pilot!
-To mnie złap!
Szybkim pędem pognałam w stronę kuchni, chłopak dogonił mnie w ekspresowym tempie. I po chwili siedziałam na wyspie kuchennej z pilotem za plecami.
-Lulu?
-Tak Miki?
Jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej, juz po chwili dzieliły je milimetry . Wtedy złożył delikatny pocałunek i kolejny, w końcu doszły do tego nasze języki. Zaczęła się walka o dominacje. Wpletłam palce w jego włosy czarne jak smoła a pilot z hukiem uderzył o panele , ręce Michaela błąkały się pod moją koszulką.
I daje słowo gdyby nie ten cholerny dzwonek do drzwi, to coś by tu się zdarzyło.
Odsuneliśmy się od siebie dysząc.
-Dokończymy to później - pocałował mnie ostatni raz i pomógł zejść z blatu - Otworze
-Lepiej ja to zrobię - zaśmiałam się - A ty zajmij się ta rewolucją - wskazałam palcem na wybrzuszenie na jego spodniach
-Ta tak będzie lepiej -zawtórował mi śmiechem
Ja podeszłam do drzwi a on zniknął już na schodach . Otworzyłam drzwi, mogłam się tego prędzej czy później spodziewać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top