*4*

Z dzwonkiem klasa zaczęła wchodzić do środka, poczekałyśmy na koniec i weszłyśmy ostatnie. Moja przyjaciółka od razu zajęła swoje miejsce kolo klasowej szarej myszki i kujonki w pierwszej ławce. No mówię to jakby nasza Madison sama nie była kujonem, a prawda jest taka że to kujon patentowany. Przeleciałam wzrokiem po klasie. Mój wzrok zatrzymał się przy moim stałym miejscu, lecz na początku przykuł moją uwagę chłopak który tam siedział. Blond włosy sterczące w każdą stronę, blada cera, piercing. Niebieska bluza z logami zespołów, czarne opinające go rurki z dziurami czarne trampki . Bransoletki na nadgarstkach i tatuaż, znikajacy po paru miesiącach. Skąd wiem? Wtapia się już w skórę. Nawet niczego sobie, ugh dziewczyno o czym ty myślisz masz Leona!


Chwile tak jeszce stałam i dopiero wtedy się otrząsnełam. Pewnym krokiem podeszłam i stanęłam na przeciwko siedzącego chłopaka.

-Sory ale to moja ławka więc wypad - na moje słowa tylko prychnął

Czuję jak cała się gotuje.
Ostatnia ławka, może dla was nie jest ważna..
Ale nosz ona jest moja! Nikt nie ma prawa mi jej zajmować.
A nie było mnie tylko jeden dzień w szkole, jeden durny dzień.
On pożałuje, ze mną się nie zadziera niech sobie nie myśli że wszystko może. Bo to ja żądze tą szkołą!

-Nie widzę by była gdzieś podpisana -zaśmiał się

-To się przypatrz - oparłam się rękami o blat i palcem wskazałam na wyryte inicjały

Każda ławka pod oknem, w której miałam lekcje była oznaczona.
Nie tylko ławka, stolik na stołówce i szafki również.

-Lala spadaj -warknął

-Panno Hale, skoro masz problem to tam jest krzesło. Dostaw je i siadaj. -wtraciła się nauczycielka wchodząca do klasy

Posłałam jej gniewne spojrzenie, ale uczyniłam to co powiedziała. Nie chciałam znów trafić na dywanik. Raz dziennie mi wystarczy w zupełności.

Cała lekcje wpatrywałam się w chłopaka, widać było i to bardzo wyraźnie że nie potrafi się przez to skupić.

-Czego? -szepnął pod koniec

-Niczego Clifford

-Skąd wiesz jak mam na nazwisko?

-Wiem dużo rzeczy Michael, ale na to pytanie z łatwością i bez problemu ci odpowiem masz tak napisane na zeszycie. -posłałam mu zwycięski uśmiech i się odwróciłam

-Jak masz na imię?

-Nie powinno cię to obchodzić

-No widzisz a jednak

I w tym momencie zadzwonił dzwonek a ja wyszłam jak najszybciej z klasy. Ta sytuacja czyli droczenie się powtarzaliśmy na każdej lekcji, bo na wszystkich zajął mi ławkę. Tak łatwo tego nie zostawię, niech poczeka jeszcze trochę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top