*28*
Odwracam się gwałtownie, za mną stoi Clifford .
-Nic, ja już pójdę.
Wylecialam szybko z pokoju, gdy mijałam salon zauważyłam że Caluma nie ma z nimi. Poszłam do kuchni i tam go zastałam.
-Wiesz co ja już będę szła, przekażesz im?
-Mam lepszy pomysł, odprowadzę cię i tak nie mam co robić.
-Jasne
W korytarzu ubuliśmy buty, Hood oznajmił reszcie że wychodzimy i tak się stało. Poszliśmy do McDonalda po kawę, a potem do parku. Wylądowaliśmy na chuśtawkach , w starym placu zabaw.
-Calum? - w końcu odważyłam się przerwać narastającą ciszę
-Tak, Lucy?
-Jak to się stało, że jesteście pod opieką Irwina?
-Moze zacznijmy od Luka, to jego kuzyn. Nie dogadywał się nigdy z braćmi tak jak z Ashtonem, więc po długich namowach razem przekonali jego rodziców by mu przekazać opiekę nad nim.
-Hemmings z opowieści był inny
-Co masz na myśli?
-Wiesz Irwin dużo nam opowiadał o rodzinie, ale Luke ehh.. Luke był szarą cichą myszką.
-Tak, masz rację był taki. Znałem go ze szkoły, byłem jego sąsiadem. Przyjazniliśmy się od zawsze, po prostu jego bracia nie dawali mu być sobą. Ash otworzył mu tą drogę. Ze mną było inaczej, rodzice gdy poszedłem do gimnazjum zaczęli dużo pracować. Delegacje i te sprawy..
-Rozumiem, moich nie ma wręcz 11 miesięcy rocznie -zaśmiałam się słabo
-Mozna powiedzieć że miałem tak samo, zajęła się mną moja siostra niedługo po tym znalazła sobie męża i urodziła dziecko. Tylko byłem ciężarem, Asha znałem Luke już wtedy z nim mieszkał. Zaproponowali mi to. Kocham ich jak braci, są dla mnie jak bracia każdy z nich .
-A co z Michalem?
-Nikt do końca nie wie, która wersja jest ta poprawna musisz sama go zapytać. Robi się zimno choć idziemy.
Wstał, zrobiłam to samo. W czasie drogi wskoczyłam mu na plecy i tak mnie niósł do końca drogi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top