Rozdział Trzeci: Oferta
Michael zamrugał kilka razy, przetwarzając słowa Williama.
— Czekaj — powiedział — co właśnie powiedziałeś?
— Dokładnie to, co słyszałeś — odparł William. — Obecnie nie jesteś zatrudniony, a Circus Baby's Entertainment and Rental potrzebuje nowego technika. Wygląda na to, że idealnie pasujesz, co?
— Nie. — Michael zacisnął wolną rękę w pięść. — Nie, nie. Nie pozwolę ci wciągnąć mnie w swoją ukochaną, małą franczyzę! Już dała mi wystarczająco dużo blizn; nie chcę mieć nic wspólnego z tą pracą.
— Oj, Michael, Michael, Michael. — Głos Williama przybrał szyderczy ton. — Nie widzisz pełnego obrazu. Nie tylko zostajesz zatrudniony z niewielką szansą na ponowne zwolnienie... — przybrał nowy ton, odległy i nieczytelny — ale możesz też dowiedzieć się, co stało się z twoją siostrą.
Michael zesztywniał, prostując się trochę, gdy jego usta rozchyliły się, by sformułować słowa, które na początku nie chciały się opuścić ust. Kiedy odzyskał głos, powiedział:
— Co masz na myśli? Nie... nie rozumiem.
— W takim razie jesteś głupcem — powiedział William. — Czy naprawdę muszę się powtarzać? Jeśli będziesz pracował w Circus Baby's Entertainment and Rental, możesz znaleźć Elizabeth. No. Nie będę tego powtarzać.
— Czekaj, ale... ale... jak... — Michael potrząsnął głową w oszołomieniu — Jak zdobycie tej pracy pomogłoby mi znaleźć Elizabeth? To tylko praca! — Zamrugał. — Prawda?
— Michał, pozwól, że cię o coś zapytam.
— Dobra...
— Kiedy ostatnio widziałeś swoją siostrę?
— Tuż przed tym, jak ty i ona poszliście... — Michael wstrzymał oddech w gardle — tuż przed tym, jak oboje poszliście na wielkie otwarcie Circus Baby's Pizza World. — Opuścił głowę. — Ty wróciłeś, ale ona nie. Po prostu... zniknęła. Nigdy nie powiedziałeś mi, dlaczego ani jak. — Jego głos przycichł i załamał się, że smutek zaraz go przytłoczy. – Ale ja wiedziałem, że ona nie żyje.
— Nie ma potrzeby tak dramatyzować. — William wkroczył w swój smutny moment. – A więc, chcesz odpowiedzi, prawda?
— Oczywiście, że tak. — Michał podniósł głowę. — Ale nie rozumiem, dlaczego nie możesz mi po prostu powiedzieć, tylko wysyłasz mnie na jakąś misję do przypadkowej pracy.
— Och, ona nie jest przypadkowa, Michael — powiedział William. — Bynajmniej. — Zachichotał. — I tak. Potraktuj to jako misję. Zatrudnię cię i będziesz pracował w Circus Baby's Entertainment and Rental jako technik. Pracuj wystarczająco długo, a być może znajdziesz to, czego szukasz, synu.
— Och naprawdę? — Michał zmrużył oczy. — Wyczuwam podstęp.
— Twoja nieufność mnie boli, Michael — powiedział William, udając smutek w głosie. — Powinieneś wiedzieć, że nigdy nawet nie śniłbym o zrobieniu czegoś takiego!
Michael skrzywił się.
— Nieważne. Wezmę tę pracę, o ile dostanę zapłatę.
— To jest praca, oczywiście, że dostaniesz — powiedział William. — Nie wychowałem cię na idiotę, co nie?
Michael przewrócił oczami.
— Kiedy zaczynam swój pierwszy dzień?
— Najpierw będziesz musiał wypełnić trochę papierkowej roboty – odpowiedział William – ale dam ci trzy tygodnie na przygotowanie się. Bycie technikiem nie jest tak trudne, jak mogłoby się wydawać, ale możesz chcieć odświeżyć swoje umiejętności, tak na wszelki wypadek.
— Tak, będę o tym pamiętał — powiedział Michael. — Do widzenia. — Rozłączył się, nie czekając na odpowiedź Williama. Z ciężkim westchnieniem oparł się o ścianę, na której wisiał jego telefon. „Cóż, myślę, że moja sytuacja zawodowa jest rozwiązana. Jednak nie tak, jak chciałem". Przechadzał się po salonie. „Może powinienem zbadać to miejsce. Niewiele wiem o Circus Baby ani o czymkolwiek innym, poza tym, jak bardzo Elizabeth ją uwielbiała". Wzdrygnął się na te słowa, ale odpychając od siebie wszystkie okropne myśli, wyszedł z domu i skierował się w stronę biblioteki. Wiedział, że jest późno, ale bibliotekę zamykano dopiero o dziesiątej. Miał przynajmniej godzinę na korzystanie z tamtejszych komputerów i badania.
Po przybyciu usiadł przy jednym z wielu komputerów w bibliotece i uruchomił sieć. Kiedy po raz pierwszy wyszukał Circus Baby's Entertainment and Rental, znalazł ich stronę internetową, która mówiła mu tylko o oferowanej przez nich rozrywce. Okazało się, że animatroniki były trzymane w pobliskim magazynie i wynajmowane na przyjęcia urodzinowe i inne specjalne okazje. Michael uznał to za dziwne, biorąc pod uwagę, że pierwotnie była to restauracja, podobna do jadłodajni lub pizzerii.
— Zastanawiam się, co skłoniło ich do zmiany — powiedział, zamykając stronę internetową. Po kilku szybkich poszukiwaniach jedyną informacją, jaką udało mu się znaleźć, było to, że oryginalna restauracja została zamknięta z powodu wycieku gazu. Nigdy nie została ponownie otwarta, a zamiast tego stał się wypożyczalnią. Jedyną inną informacją, którą Michael znalazł, był artykuł o Afton Robotics, firmie Williama — tej, która stoi za tą częścią serii. O ile wiedział, zarówno William, jak i Henry prowadzili firmę Fazbear Entertainment, która zakładała pizzerie, podczas gdy osobna firma Williama stworzyła tę konkretną lokalizację.
Kiedy Michael był zbyt zmęczony i sfrustrowany, by dalej badać sprawę, uznał tę ekspedycję za porażkę i wrócił do domu. Biblioteka i tak miała zostać zamknięta. Leżąc w salonie, zastanawiał się nad swoją przyszłą karierą w wypożyczalni. Nigdy nie wyobrażał sobie, że kiedykolwiek podejmie pracę w czymś choćby w przybliżeniu związanym z pierwotną restauracją, zwłaszcza nie w pracy oferowanej mu przez własnego ojca. Ale potrzebował pieniędzy i cóż, gdyby istniała jakaś szansa, że ta praca pozwoli mu odkryć, co stało się z jego ukochaną młodszą siostrą, z całą pewnością by ją przyjął.
Później Michael rozważał przygotowanie się do spania, ale jego telefon zadzwonił ponownie, zanim mógł zdecydowanie zdecydować. Z irytacją podszedł i odebrał połączenie.
— Co jest? — powiedział. — Lepiej, żebyś to nie był znowu ty. Jeśli tak, rozłączam się.
— Co? — W słuchawce rozległ się znajomy głos. — Mike, o czym ty mówisz?
Michał zesztywniał.
— Och! Charlie! Przepraszam, myślałem, że jesteś moim ojcem.
— Och, okej. — Zaśmiała się lekko. — Cóż, dzwonię, aby poinformować cię, że wraz z moimi przyjaciółmi planujemy wybrać się jutro wieczorem na kręgielnię. Trochę wcześniej, niż myślałam, ale mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
— Um... powinno być dobrze. — Pokiwał głową. — Spotkamy się na miejscu, dobrze?
— Tak — powiedziała. — O, i Mike?
— Tak?
— Wszystko w porządku? Wydajesz się trochę zły.
— Nic mi nie jest.
— Jesteś pewny?
Michael przerwał, jego oczy przeleciały na bok.
— Opowiem ci o tym później. To nic złego, po prostu coś, co muszę przetrawić.
— Dobra. — Charlie brzmiał na powątpiewającego, jeśli nie trochę zaniepokojonego. — Możemy się więc rozłączyć. Do zobaczenia jutro wieczorem!
— Tak, do zobaczenia. — Rozłączył się i wrócił do swojego salonu. — W porządku. A teraz do łóżka.
Następny dzień spędził na studiowaniu podstaw techniki. Wiedział, że będzie pracował z animatronikami, a jak dotąd wszystkie jego badania były zarówno zagmatwane, jak i bezcelowe. Tej nocy, kiedy szedł w stronę kręgielni, niczego nie pragnął bardziej niż położyć się na łóżku i spróbować zasnąć. Całe to studiowanie i rozmyślanie sprawiło, że był zmęczony, sfrustrowany i zdecydowanie nie miał nastroju do interakcji z innymi ludźmi, zwłaszcza tymi, których dobrze nie znał.
Wszedł do kręgielni z pewnym wahaniem, rozglądając się za Charlie. W pierwszej chwili jej nie zauważył, ale i tak nie musiał. Rzuciła się w jego stronę, mówiąc:
— Hej, Mike! Poszliśmy po buty.
— Och, hej — powiedział dość znudzonym tonem. — Zechcesz mnie przedstawić swoim przyjaciołom?
— Oczywiście. Chodź. — Poprowadziła go do lady wypożyczalni butów, po czym szybko przedstawiła go pozostałym. Jessica, Carlton, John i Marla. Michael uważał, że wszyscy wydawali się w porządku ludźmi, pamiętał nawet, jak wspominała o kilku z nich, gdy byli młodzi. Mimo to po prostu nie był zainteresowany żadną z tych rzeczy. Jego neutralna, nieco zrzędliwa postawa utrzymywała się przez całą noc, podczas gdy gadatliwa grupka się rozkręcała. Okazało się, że Michael rzeczywiście nadal był fatalny w kręgle, co wywołało wiele śmiechu wśród innych. Michael uznał to za nieco zabawne (jeśli nie trochę zawstydzające), ale jednocześnie nie miał zbyt wielu interakcji z przyjaciółmi Charlie. Celowo zdystansował się trochę i przez to nie czuł się jak jeden z paczki.
Gdy gra dobiegała końca, wszyscy zaczęli wykrzykiwać swoje wyniki i śmiać się z siebie nawzajem. Michael oparł się o jeden ze stolików, obserwując i sącząc colę ze swojej szklanki. Był tak pochłonięty rozmową innych, że nie zauważył, jak Charlie się ot tak do niego przesunęła.
— Hej — powiedziała, zaskakując go.
Prawie rozlał swój napój, odskakując od niej. Dziewczyna zakryła usta dłonią, tłumiąc śmiech.
— Przepraszam, Mike. Nie chciałam cię przestraszyć.
— Nie, nie, wszystko w porządku. — Ustabilizował się, uśmiechając się przelotnie.
— Zastanawiałam się tylko, co robisz tutaj sam — powiedziała. — Inni są przy torze. A ty tylko... — zmarszczyła brwi — obserwujesz ich.
— Tak, wiem. — Michael uszczypnął się w nasadę nosa. — Przepraszam, Charlie, po prostu nie jestem w nastroju na to.
— Jakiś konkretny powód? — zapytała.
Wzruszył ramionami.
— Nie radzę sobie teraz z interakcjami z innymi ludźmi. Nie wiem dokładnie, dlaczego. Być może po prostu nie pamiętam już, jak nawiązywać przyjaźnie i, jeśli mam być szczery, jestem trochę introwertykiem Ale tak naprawdę... — westchnął — jestem teraz niewiarygodnie wyczerpany i sfrustrowany.
— Miałam nadzieję, że to pomoże ci się zrelaksować i poznać innych — powiedział Charlie - ale chyba nie. Co się dokładnie dzieje? Coś złego?
— Nie do końca. — Michael przesunął palcem po krawędzi kubka. — Mój tata, no... zaproponował mi pracę w siostrzanej lokalizacji pizzerii. Circus Baby's Entertainment and Rental, tak się nazywa.
— O tak, wiem o niej. — Odgarnęła do tyłu pasmo włosów. —Mój tata mówił o niej; powiedział, że to własny projekt poboczny Williama.
Pokiwał głową.
— Nie jestem zadowolony z tej pracy, ale w pewnym sensie muszę ją przyjąć. Nie mam teraz zbyt wielu opcji i... — Urwał. Nie był do końca pewien, czy powinien powiedzieć Charlie o sytuacji Elizabeth. To był delikatny temat, a poza tym nie wiedział, czy w ogóle byłby w stanie zmusić się do częstej dyskusji. Mając to na uwadze, zdecydował się temu zaprzeczyć i na tym zakończył zdanie.
— W porządku. — Charlie postukała się w brodę. — Hmm. Więc nie chcesz przyjąć tej pracy?
— Nie do końca.
— Więc nie chciałbyś jej, ale musisz ją przyjąć?
— To znaczy, przypuszczam, że to nie jest najgorsza rzecz na świecie.
— Więc dlaczego jej nie weźmiesz?
— Biorę.
— No tak. W takim razie dlaczego cię to denerwuje?
— To skomplikowane. — Michael wbił wzrok w podłogę. — Głównie dlatego, że nie przepadam za franczyzą mojego ojca i może dlatego, że to on ze wszystkich ludzi zaproponował mi pracę. Zrobił to w tak protekcjonalny sposób, że nie jestem po prostu pewien, czy to właściwy wybór czy nie.
— Chyba rozumiem — powiedziała Charlie. — Na czym dokładnie polega praca?
— Technik — odpowiedział. —Prawie nic o tym nie wiem.
— Dobra. — Radość przemknęła jej przez twarz. — Wiesz, Mike, myślę, że to brzmi jak dobra okazja dla ciebie. Może ta praca nie będzie tak okropna, jak myślisz. To znaczy, praktycznie oddałbym wszystko za taką pracę!
— No pewnie. — Michael posłał jej lekki uśmiech. — Jednak dla mnie to po prostu nie do końca moja bajka. Być może jednak masz rację. — Wypuścił długi oddech. — Dam temu szansę.
— Super! — Szturchnęła go w ramach żartu. — Wiedziałam, że wkrótce dostaniesz nową pracę. To kiedy zaczynasz?
— Myślę, że za około trzy tygodnie. Mam się uczyć i „odświeżyć swoje umiejętności" lub coś w tym rodzaju.
— W porządku. Zawsze mogłabym ci w tym pomóc. Mój tata też. — Wzruszyła ramionami. — Wiesz, jeśli chcesz.
— Będę o tym pamiętał — powiedział.
— Okej. Hej, czy wiesz, czy są jakieś inne oferty pracy?
— Nie. Dlaczego? Myślisz, że cię tam zatrudnią?
— O tak. — Jej oczy błyszczały z zapału. — Zastanawiałam się, czy mogłabym znaleźć pracę technika, do której mój ojciec nie musiałby mnie zatrudniać. I wyobraź sobie, gdybyśmy zostali współpracownikami. Mogłoby być fajne!
— Mmm. Z pewnością — powiedział. — Jestem pewien, że byłbyś lepszym współpracownikiem niż którykolwiek z moich poprzednich.
— Miło to słyszeć. — Uśmiechnęła się. — Po prostu zapytaj o to swojego tatę lub kogoś innego, dobrze? Chyba że chcesz, żebym zrobiła to dla siebie. Ponieważ mogę, nie mam nic przeciwko.
— Nie, nie. — Machnął ręką. – Nie trzeba, zobaczę, co da się zrobić.
— Świetnie — powiedziała — cóż...
— Hej, Charlie! – zawołał jeden z jej przyjaciół, przerywając jej słowa. — Wracasz tu czy co? Zaraz zaczynamy kolejną grę!
— Minutka! – odkrzyknęła, po czym ponownie spojrzała na Michaela. — Idziesz?
Michael przerwał, zaciskając usta, gdy patrzył to na nią, to na wyjście na kręgielnię. Podążyła za jego spojrzeniem i skinęła głową ze zrozumieniem.
— W porządku. Możesz iść.
— Przepraszam. — Potarł kark, przenosząc ciężar ciała. – Normalnie zostałbym z tobą, ale...
— Nie martw się o to. — Wzięła od niego pustą szklankę. — Rozumiem. Przynajmniej rozegrałeś jedną grę, prawda? I jedną, w której byłeś okropny. — Roześmiała się, uśmiechając się do niego przebiegle.
Przewrócił oczami i zaśmiał się rozbawiony.
— Nie musisz tego mi wytykać, wiem, że jestem w tym do dupy.
— Nie martw się, już nie będę – powiedziała. — A teraz pamiętaj, żeby dzwonić, gdybyś potrzebował pomocy z techniką. Zawsze możemy się razem uczyć czy coś.
— Jasne. — Odwrócił się i odszedł, machając przez ramię. – Do zobaczenia, Charlie.
— Do zobaczenia! — Odmachała.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top