Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie...

Jeez, ale mnie tu dawno nie było! Jednak muszę coś napisać, bo ta szkoła jest wyczerpująca! Nauczyciele to jacyś debile, uczniowie tym bardziej, ale przynajmniej mam moje przyjaciółki z Cheeriosek. No właśnie- Cheerioski: jedyna rzecz, która mnie jeszcze tu trzyma. Muszę powiedzieć, że pani Sue Silvester nie daje nam chwili wytchnienia na treningach, ale ma to swoje plusy. Dzięki temu jesteśmy najważniejszą grupą w szkole, a ja, Quinn i Brittany stanowimy elitę chodząc dumnie w czerwono-białych strojach naszej drużyny. Oprócz nas, najlepszą grupą w szkole jest drużyna futbolowa, do której należy Noah Puckermann, z którym chodzę od kilku miesięcy. Jest bardzo przystojny i świetny w łóżku, ale głupi jak but. Nie chodzi tu o jego charakter, bo jest typem buntownika, który wrzuca frajerów do kontenera na śmieci, ale o jego podejście do nauki i oceny. Ledwo co miał średnią 2,3 na półrocze i nie obchodziło go to! Jednak nie tylko on ma złe stopnie. Brittany też nie radzi sobie najlepiej. Ale nie powinnam jej obwiniać, bo gdy ma sie słabo inteligentnych rodziców, genetyka bierze górę.
Ale mimo wszystko Brittany S. Pierce jest cudowna! Taka pełna energii, radosna, marzycielska i żyjąca we własnym świecie. W jej towarzystwie staję sie zupełnie inną osobą. Nie wiem czemu, ale czuję, że powinnam ją ochraniać przed wszystkimi okropnościami tego świata.
Tak jak wczoraj na domówce u jakiejś dziewczyny z klasy maturalnej.
Wszystko zaczęło się od podejścia Pucka do naszego trio podczas długiej przerwy.
-Hej- zaczął- słyszałyście o przedwczorajszej imprezie Raven Stewart?
-Nie, a co sie stało?- spytała zdezorientowana Brittany.
-Podobno było tak ostro, że parę osób pojechało do szpitala, inni na odwyk, a jeszcze innych przetransportowano na policję z powodu bójek.
-Czy byłeś jednym z tych ostatnich?-zapytałam złowrogo.
-Może...-przewróciłam oczami- Ale dostałem tylko upomnienie. W każdym razie koleżanka Raven robi dzisiaj wieczorem imprezę i chce żeby było podobnie. Dacie się namówić na pójście ze mną?
-Czy Finn też tam będzie?
-Oczywiście, że tak, Quinn. I parę innych osób z drużyny.
-W takim razie przyjdziemy.
Popatrzyłyśmy z Brittany jednocześnie na Quinn, ale nic nie powiedziałyśmy. Szczerze mówiąc bałam się trochę tej imprezy, ale ze względu na moją postawę nie chciałam tego wyznawać dziewczynom.
Zaraz po szkole ruszyłyśmy do swoich domów się przebrać. Długo szukałam odpowiedniego stroju, aż w końcu wygrzebałam z szafy czarną bluzkę bez rękawów, za to z dużym dekoltem i napisem: "I'm the one". Do tego fioletowa skórzana kurtka, bordowa mini spódniczka i krótkie, czarne kozaki na obcasach. Moje falowane ciemne włosy szybko rozczesałam, poprawiłam makijaż, dodałam bordową szminkę i już mogłam lecieć na spotkanie z moimi dwoma blondies.
Akurat czekały na mnie pod drzwiami.
-Długo ci to zajęło- westchnęła Quinn.
-Gdyby nie to, że przyszłyście godzinę wcześniej do domów, bo nie miałyście karnych zajęć z pedałkiem od chóru, czekałybyśmy pod twoim domem, Fabray. -odpowiedziałam na co Quinn pokazała mi język.
Ponieważ byłyśmy stosunkowo blisko od miejsca imprezy poszłyśmy na nogach. Z daleka już było słychać dudnienie muzyki i śmiechy podpitych imprezowiczów. Nie zastanawiając sie długo, przyspieszyłyśmy kroku, aby dołączyć do szaleństwa.
Dom organizatorki imprezy był ogromny! Właściwie nie tyle dom, co willa z porządnym i zadbanym ogrodem, basenem i marmurowymi figurami po obu stronach podwójnych drewnianych drzwi. Za jedną figurą stała jakaś para namiętnie się całując, za drugą jakieś nerdy uczyły się wciągać kokainę.
Typowa impreza dla uczniów McKinley High.
W drzwiach czekali nasi chłopcy. Przywitali sie z nami i zaprowadzili do środka. Popatrzyłam ukradkiem na Brittany, która obecnie nikogo nie ma, ale zajął się nią jakiś brunet z lekkim zarostem. Wyglądał dobrze, ale coś mi w nim nie pasowało.
Puck pociągnął mnie do salonu, gdzie muzyka była najgłośniejsza i zmusił mnie do tańczenia z nim. Widać, że przed naszym przybyciem już trochę wypił. Mimo to spełniłam jego prośbę i tańczyłam z nim tak długo, aż zmęczony, padł na kanapę i zasnął koło drugoklasistów grających w butelkę.
Zażenowana poszłam do łazienki, by się odświeżyć.
Gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam coś strasznego. W kącie między koszem na śmieci, a umywalką, siedziała Brittany. Makijaż miała rozmazany, w drżących rękach trzymała mokrą chusteczkę. Od razu było widać, że płakała.
-BRIT! Co się stało? Czemu ty siedzisz?
-T-ten chłopak... On z-zaprowadził mnie d-do jakiegoś pokoju i-i chciał żebym...- tłumaczyła mi coś bez ładu i składu, jąkając się i płacząc. Jednak z jej słów dowiedziałam sie bardzo ważnej rzeczy, która mnie rozwścieczyła. Próbował ją zgwałcić.
-Chodź- pociągnęłam Brittany za rękę i wyprowadziłam ją z łazienki. Poszukałam wzrokiem jej "adoratora". Obejmował ramieniem niską, rudą dziewczynę i ukradkiem patrzył jej w dekolt. Puściłam Brit i podeszłam do niego pewnym krokiem.
-EJ TY!- wrzasnęłam.
Brunet odwrócił się, a ja uderzyłam go pięścią w twarz. Zawył z bólu.
-Myślisz, że Brittany jest pierwszą lepszą dziewczyną, którą możesz sobie tak po prostu zaliczyć, debilu?!
Kopnęłam go w brzuch. Aż się zwił. Już miałam zadać kolejny cios, ale ktoś mnie pociągnął za ramię i wyprowadził. Był to Puck.
-Co robisz!?-krzyknęłam.
-Dokańczam to, co ty zaczęłaś, skarbie. Brittany mi wszystko opowiedziała- szepnął po czym zaczął bić się z tym gościem. Na całe szczescie wygrywał.
Wokół nich zebrali sie wszyscy imprezowicze, którzy ochoczo krzyczęli imię Pucka i obstawiali zakłady. Ja objęłam ramieniem Brit i  razem wyszłyśmy z imprezy.
W ogrodzie spotkałyśmy Quinn z Finnem, którzy siedząc na leżaku nad basenem, rozmawiali spokojnie. Widac było, że ona jest znudzona. Gdy tylko nas zobaczyła, opuściła swojego chłopaka i podbiegła. Opowiedziałam jej całą historię od początku.
-... I teraz zaprowadzę ją do mojego domu, by odpoczęła. -zakończyłam.
-Spoko, tylko uważajcie na siebie. Ja jeszcze posiedzę tutaj z Finnem. Zobaczymy jak sie impreza potoczy, kto wygra bójkę i wszystko wam opowiemy.
Pożegnałyśmy ją i poszłyśmy do domu. Brittany od razu zasnęła, jednak ja nie jestem w stanie. Jestem wściekła po tym co sie wydarzyło, a że  jest ranek i nie mam co robic, piszę ten pamiętnik i czekam aż ona się obudzi. Tak słodko wygląda kiedy śpi...
~*~
I jest kolejny rozdział! Szczerze mówiąc, gdy to pisałam, czułam się dziwnie. Nie wiem, czy taki rozdział bedzie pasował do całej historii, ale myślę że wlasnie tak by to napisała Santana. Jeśli się podobało zostawcie gwiazdki i napiszcie komentarze. Pozdrawiam ❤️/Izzy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top