Pierwszy dzień i Cheerioski
Dobra, zacznę od tego co fajne, bo tego jest najmniej- drużyna futbolowa i kółko, na które się zapisałam- "Cheerioski", czyli drużyna cheerleaderek. Tyle.
A to co wkurzające? Hmm... Ludzie, belfry, atmosfera, klasy, zajęcia, jedzenie, kujony i całe to promowanie szkoły. Na cholerę? Nawet ten durny pamiętnik ma na okładce logo liceum. Grrr...
Zaczęłam to pisać, bo od razu po pierwszym dniu nauczyciele zaczęli twierdzić, że jestem nie do wytrzymania i powinnam sie wyżywać pisząc swoje przeżycia. Właśnie to robię i nie twierdzę, że jest mi lepiej!
Podczas dzisiejszego dnia, tylko cztery osoby poznawszy moją naturę, traktują mnie tak jak przystało na fajną osobę: trenerka cheeriosek- Sue Silvester, "Puck", Quinn Fabray i Brittany S. Pierce. Brittany... Od razu się zaprzyjaźniłyśmy. Mimo ze jestesmy z zupełnie innego świata! Ja- suka jakich mało, ona- radosna i głupiutka. Połączyło nas jedno- cheerleading. Trafiłam na to zupełnie przypadkiem. Po czwartej lekcji miałam mieć hiszpański z jakimś szalonym kolesiem Willem Schuesterem. Oczywiście niespecjalnie chciałam iść na tą lekcję. Na szczęście z zażenowania wyciągnął mnie głos dyrektora mówiący, że za chwilę w sali gimnastycznej odbędzie się casting dla pierwszoklasistów do drużyny cheerleaderek i że zapisy wciąż trwają.
Bez namysłu pobiegłam wpisać swoje imię i nazwisko na ogłoszenie, po czym zadowolona poszłam do sali gimnastycznej. Było tam mnóstwo ludzi siedzących na ławkach i gadających o bzdurach. Usiadłam obok dwóch blondynek i przysłuchiwałam się ich rozmowie.
-Britt, ile czasu przygotowywałaś swoją choreografię?
-Dokładnie mięsiąc. A ty?
-cooo? Ja tylko tydzień!!
-O kurczę, może przez te pięć minut pomogę ci ją dopracować?
-Naprawdę mogłabyś? Byłoby genialnie!
Przeraziłam się. Trzeba było coś przygotować?? Fuck!
-Hej, jestem Santana. Przećwiczę z wami tą całą choreografię, ok?- spanikowałam.
-Jasne, czemu nie? Jestem Brittany, a to Quinn.
Po chwili dumnie podążałyśmy na stadion żeby nauczyć sie choreografii. Brittany naprawdę miała talent! Niby był to prosty taniec, a jednak zapierał dech w piersiach. Od razu wpadłam na genialny pomysł.
-A może w trójkę przedstawimy ten taniec trenerce podczas castingu? Co wy na to?
Brittany się uśmiechnęła, ale Quinn wydymała usta.
-Dzięki, ale wolę nie. Mój jest chyba lepszy.
-Jak wolisz, ja i Brittany sobie poradzimy. Jak myślisz?
-Oki doki. Będzie fajnie.
Popatrzyłyśmy na siebie po czym pobiegłyśmy w stronę sali, a za nami Quinn. Akurat była nasza kolej.
Brittany włączyła piosenkę, a ja stojąc odrobinę za nią kopiowałam każdy jej krok. Gdy muzyka skończyła grać, pewne siebie czekałyśmy na osąd trenerki.
-Moje gratulacje, dziewczyny, zostałyście przyjęte.
Brittany zapiszczała z radości, a ja tylko podniosłam dumnie głowę i razem odwróciłyśmy sie w stronę trybun. Siedziało tam mnóstwo przystojnych chłopaków w bluzach futbolowych i patrzyło na nas.
-Czas na flirt!- wyszeptałam do Brittany, po czym obie podeszłyśmy do nich.
Pewna siebie usiadłam na kolanach jednego z nich.
-Cześć, jestem Santana, a ty masz dziś wyjątkowe szczęście.
-Mówisz?
-Jasne- wzięłam mu telefon, który właśnie trzymał i wystukałam swój numer.
-Zadzwoń, jeśli będziesz chciał się umówić.
-Napewno tak zrobię. Jestem Puck.
Wstałam z kolan chłopaka, poczekałam aż Brittany skończy gadać z jakimś kolesiem i szybko uciekłyśmy do przebieralni. Spotkałyśmy tam Quinn.
-I co ci powiedziała trenerka?
-"Panno Fabray, rób tak dalej, a za pół roku czeka cię miejsce ma szczycie piramidy naszej najsłynniejszej choreografii"- odpowiedziała dumnie blondynka.
Pomyślałam wtedy: "Kurczę, byłaby niezłą jędzą... A jak wszyscy wiedzą jędze muszą sie trzymać razem!"
-Coś czuję, że szykuje się przed naszą trójką ogromna kariera!
-Ja też tak myślę. Zajebiste jędze powinny trzymać się razem!
-Dokładnie to samo przed chwilą pomyślałam!
-Ja też!- krzyknęła Brittany.
-Niezła z nas (nie) święta trójca!- powiedziałam humorystycznie, a dziewczynom się to bardzo spodobało.
Przez następne przerwy wszędzie chodziłyśmy razem- ja, Brittany i Quinn. Mimo ze to był pierwszy dzień, już czułyśmy się gwiazdami szkoły. Wredne, piękne i uśmiechnięte- to my. Ale nasza wredota objawiła się dopiero, gdy spotkałyśmy na korytarzu durną "gwiazdeczkę" z naszej klasy- Rachel Berry.
Szłyśmy spokojnie środkiem korytarza, popijając zimne koktajle, aż tu nagle ona zagradza nam przejście.
-Cześć wam, jestem Rachel, przyszła gwiazda na Broadwayu. Czy mogłybyście podpisać tą petycję o przywrócenie musicalu "Funny girl" na deski teatrów w stanie Ohio?
Straciłam panowanie nad sobą. Wyszeptałam coś Brittany i Quinn, po czym na okrzyk Brittany: "Teraz!", wylałyśmy na "gwiazdkę" zawartość koktajlów i wleciałyśmy do klasy śmiejąc się na cały głos. Dopiero potem dowiedziałyśmy się, że nasz wyczyn obserwowała drużyna futbolowa i spodobało im się to, co zrobiłyśmy. Dzięki temu "zakolegowałyśmy się" z nimi i na następnej przerwie wykorzystali nasz pomysł, żeby oblać jakąś okularnicę.
Gdy teraz tak analizuję ten dzień, stwierdzam, że nie było aż tak źle. Może jednak ta szkoła nie była jednym wielkim błędem?
Jesus Christ! Męczyłam się z tym przez dwie godziny, ale było warto! A wy co o tym myślicie? Jeśli popełniłam jakieś błędy, od razu mi je przedstawcie!
Pozdrawiam
~Izzy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top