06
"S K U T K I"
Lilith następnego dnia obudziła się z ogromnymi wyrzutami sumienia. Wszystko pamiętała. Nie miała pojęcia, czy wolała wiedzieć o tym co wczoraj robiła, czy wolała żyć w błogiej nieświadomości. Żaden z tych wyborów nie był w stu procentach dla niej dobry.
- Peter.
Był jej pierwszą myślą o poranku. Nie miała kaca, a przynajmniej głowa ją nie bolała. Suszyło ją strasznie, ale gorszym od tego uczucia był wstyd.
Lilith jęknęła. Była tak bardzo zażenowana sobą, że miała ochotę zedrzeć z siebie skórę. Nie wiedziała jak spojrzy Parkerowi w oczy. Było jej tak bardzo wstyd za siebie. Miała wrażenie, że nigdy nie paliła się ze wstydu tak jak w tym momencie.
Nastolatka ociężale podniosła się z łóżka. Nogi ją bolały jakby przebiegła maraton. Nie miała pojęcia dlaczego, ale wolała już nie wiedzieć. Nie chciała tego niepotrzebnie roztrząsać.
Lilith wzięła ubrania i poszła się przebrać do łazienki. Jej rodziców nie powinno być już w domu, ale nie miała pewności. Wolała być sama w mieszkaniu, ponieważ potrzebowała czasu na to, żeby się emocjonalnie podnieść.
- Jaka ja jestem głupia. - Uderzyła się otwartą dłonią w czoło, gdy patrzyła na swoje odbicie w lustrze.
Nigdy nie pocałowała chłopaka jako pierwsza. Nigdy. To zawsze ona czekała na ich ruch, żeby nie wyjść na idiotkę. Tymczasem co Lilith zrobiła? Dokładnie to, czego nie chciała. Złamała swoje wewnętrzne przykazanie i pocałowała Petera. Wolała nie myśleć sobie jakie on miał po tym wszystkim o niej zdanie.
- Na pewno nie pozytywne. - Pomyślała i wypluła pastę od zębów.
Gdy Lilith się umyła, przebrała i w miarę pozbierała ze wstydu, wróciła do swojego pokoju.
Nastolatka rzuciła się na swoje łóżko. Twarz ukryła w poduszkach i chwilę tak leżała. Nie mogła zrozumieć jak bardzo potrafiła być lekkomyślna. A co by było, gdyby była pod postacią Bright Girl? Zapewne już po niej, ponieważ w jej fachu nie było miejsca na działanie pod wpływem emocji.
Po krótkiej chwili, dziewczyna usłyszała pukanie. Nie miała pojęcia skąd dochodziło, więc niemal od razu ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Gdy znalazła się przy nich, z przekąsem stwierdziła, że nikogo tam nie było.
- Dziwne - usłyszała kolejne pukanie.
Lilith zaczęła iść w kierunku swojego pokoju. Może to tylko nieznośni sąsiedzi?
Gdy nastolatka przeszła przez próg swojego pokoju, natychmiast stanęła. Jej oczy zrobiły się niewyobrażalnie duże. Była w szoku widząc Petera stojącego na jej balkonie. Chłopak patrzył się prosto w nią i był ubrany w cywilne ubrania. Nie miał na sobie stroju Spider-Mana.
- Hej, wpuścisz mnie? - Zapytał z nadzieją. Oparł swoje czoło o jej drzwi balkonowe. Miał nadzieję, że dziewczyna nie jest na niego zła.
Nastolatka od razu podeszła do niego i otworzyła drzwi. Nie wiedziała czego mogła się po nim spodziewać.
- Hej, wejdź. - Powiedziała dosyć chłodno, mimo że nie chciała. Nie potrafiła zareagować adekwatnie do sytuacji.
Lilith zaprosiła chłopaka gestem ręki.
- Nie odpisywałaś na wiadomości, więc pomyślałem, że coś się stało. Dlatego przyszedłem. - Powiedział bacznie patrząc się na dziewczynę. Bardzo go niepokoiła, a teraz, gdy nic nie potrafił wyczytać z jej twarzy, był niespokojny i zmartwiony.
Nastolatka natychmiast znalazła się przy swoim telefonie. Ekran nie chciał się wybudzić, przez co cały czas był czarny.
- Cholera. - Powiedziała cicho, ale Parker i tak ją usłyszał. - Mam rozładowany telefon. - Dziewczyna wsadziła do urządzenia kabel od ładowarki. Próbowała jak najszybciej go włączyć, a kiedy to zrobiła, zobaczyła masę powiadomień od chłopaka oraz kilka od rodziców.
Lilith nie wiedziała jak miała się zachować przy Peterze. Nigdy nie była w takiej sytuacji, ponieważ zawsze miała hamulce. Wczoraj po raz pierwszy od bardzo dawna, złamała jedno ze swoich przykazań i działała poza kontrolą.
- Napijesz się czegoś? - Zaproponowała, żeby chłopak poczuł się jak gość, a nie jako intruz.
- Jeśli to nie jest dla ciebie problem, to poproszę wodę.
Dziewczyna posłała mu uśmiech i poszła do kuchni. Przez tą krótką chwilę zastanawiała się, co w jej życiu poszło źle, skoro znalazła się w takiej niekomfortowej sytuacji.
- Proszę. - Podała chłopakowi szklankę z wodą, gdy znalazła się przy nim.
- Dziękuję. - Wziął łyk i odłożył ją na biurko dziewczyny. - Lilith... jak się czujesz? - Zapytał stając przed nią.
- Chyba dobrze. - Posłała mu uśmiech.
- Nic nie było dobrze. -Dziewczyna paliła się ze wstydu po raz kolejny tego dnia. Zbłaźniła się przy nim totalnie i nic nie wyglądało na to, że skończy odczuwać zażenowanie.
Peter widząc jej rumieńce i uciekający wzrok, objął ją ramionami. Lilith jeszcze bardziej się zaczerwieniła.
- Pamiętasz coś z wczoraj? - Zapytał po pewnym czasie, gdy się od niej odkleił.
- Chyba wszystko - podrapała się po karku. - Zrozumiem jeśli, nie będziesz chciał ze mną utrzymywać kontaktu.
Lilith spuściła głowę. Było jej cholernie żal, że teraz może go stracić. Zrobiło jej się z tego powodu smutno.
- Nawet nie wyobrażam sobie jakbym się czuł, gdybym cię stracił.
- Zapomnimy o wczoraj? - Przerwała mu, ponieważ wiedziała, że chłopak jeszcze chciał coś dodać.
Miała nadzieję, że chłopak się zgodzi. Nie chciała, żeby taki jeden incydent popsuł całą ich relację.
- Jeśli chcesz to tak. - Powiedział z lekkim zawahaniem.
Peter nie chciał zapominać. Przyszedł do niej, bo chciał z nią porozmawiać. Gdyby dziewczyna nie pamiętała o tym co wczoraj zrobiła, prowadziliby luźną rozmowę. Z kolei jeśli pamiętała - a pamiętała, to chciał wyznać jego uczucia co do niej. Niestety, nie mógł teraz tego zrobić, ponieważ jego cała odwaga wyparowała w momencie, w którym Lilith powiedziała, że chce zapomnieć o pocałunku. Potrzebował czasu, żeby przemyśleć tą całą sytuację.
"Jeśli człowiek nie godzi sprawiedliwości i wolności, zawodzi we wszystkim."
-Albert Camus
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top