02
"P O M O C"
Spider-Man użył swojej pajęczej sieci, więc już po chwili znalazł się obok jasnowłosej dziewczyny i przyglądał jej się z zaciekawieniem. Bright Girl była jego wybawicielką i nie zamierzał nigdy o tym zapominać. Uratowała go przed alternatywną śmiercią, toteż był jej za ten czyn dozgonnie wdzięczny. Dobrze wiedział, że miał u niej całkiem spory dług, którego najpewniej nie jest w stanie spłacić, ale zamierzał zrobić wszystko co w jego mocy, żeby wynagrodzić jej choć trochę ten dobry uczynek.
Peter czym dłużej przyglądał się dziewczynie, tym bardziej była dla niego piękna. Miał wrażenie, że jest aniołem, który spadł mu prosto z nieba. Dziewczynie brakowało tylko skrzydeł i aureolki nad głową jak wynikało z tych wszystkich religijnych opisów. Białowłosa miała na sobie jasny strój, który kojarzył mu się ze światłością i dobrem. Jako chłopak rzadko przyglądał się czemuś i doszukiwał się w tym znaczeń, ale Bright Girl była dla niego pełna symboli, które wręcz natychmiast zauważał. Było to coś dla niego niesamowitego i niezwykłego, ponieważ nie miał tak na co dzień. Jej białe włosy idealnie komponowały się z szarymi oczami, w których nie jeden chłopak pewnie się zakochał. Mimo spokoju jakim emanowała Bright Girl ujrzał w jej spojrzeniu istny huragan i chaos, który mógł siać jedynie zniszczenie. Były to dwie tak skrajne sprzeczności, że Parkerowi z początku ciężko było w to uwierzyć.
Lilith cofnęła się o dwa kroki od bohatera w czerwonym kostiumie. Zdecydowanie stał za blisko niej. To nie tak, że białowłosa się go bała. Dziewczyna była pewna, że Spider-Man nie zrobi jej krzywdy, ponieważ nie był z tych, którzy ranili ludzi. Nawet jeśli zaatakowałby białowłosą, to zważając na jego obecny stan zdrowia, szybko pokonałaby go. Mimo wszystko, chłopak był jednym z tych, którzy poszukiwali jej, więc wolała trzymać go na dystans.
- Dziękuję - wychrypiał po krótkiej ciszy chłopak, a następnie usiadł na posadzce, ponieważ zaczęły pojawiać mu się mroczki przed oczami. Był bardzo słaby i zmęczony, a jedyne o czym marzył to móc położyć się w swoim łóżku i spać w nim.
Po dłuższej chwili, kiedy Peterowi obraz się lekko wyostrzył i poczuł się o odrobinę lepiej, spojrzał na swoje ramię. Było opuchnięte i całe we krwi. W dodatku w jego kończynie nadal znajdowała się kula postrzałowa. Białowłosa zacisnęła zęby widząc to. Nigdy nie lubiła takich widoków. W dodatku, często sama odczuwała ból innych na sobie.
- To źle wygląda. - Powiedziała Lilith zgodnie z prawdą. Była brutalna, lecz nie zamierzała go okłamywać. Zresztą sam dobrze wiedział jak było.
Po chwili do ich uszu dobiegł dźwięk policyjnych syren. Dziewczyna szybko podeszła do krawędzi dachu i spojrzała na ciemny zaułek, w którym poszkodowała bandziorów. Policjanci odklejali mężczyznę z pajęczyn, a medycy pozostałych przestępców przetransportowywali do karetki. Lilith spojrzała na nich z triumfalnym uśmiechem. Po raz kolejny udało jej się zlikwidować zagrożenie. Była z tego powodu bardzo dumna, w dodatku nie poniosła żadnych obrażeń. Nawet sam Spider-Man nie zdołał ich powstrzymać a ona tak. Miała z tego powodu dużą satysfakcję. Czuła, że stawała się coraz silniejsza i pewniejsza w roli Bright Girl.
Chłopak czuł się fatalnie. Ból odbierał mu zdolność trzeźwego myślenia. Mimo że nie widział swojej twarzy, to wiedział, że był bardzo blady. Wręcz biały. Co jakiś czas pojawiały się mroczki przed jego oczami i znikały. Nie pamiętał kiedy ostatni raz tak bardzo cierpiał. Te syreny policyjne wręcz rozrywały mu głowę. Miał wrażenie jakby do jego uszu dochodziło co najmniej tysiące decybeli.
Lilith po chwili wstała i odwróciła się w stronę bohatera. Nie wiedziała co miała z nim teraz zrobić. Długowłosa nie mogła go zostawić samego, ponieważ był w kiepskim stanie. Iść z nim też nigdzie nie mogła. Pozostawało jej jedynie czuwać przy nim, tylko czy to na pewno było rozsądne rozwiązanie? Nie miała apteczki a chłopak potrzebował pomocy medycznej.
- Jesteś bardzo daleko od domu? - Zapytała z powagą nastolatka podchodząc bliżej chłopaka. Jeżeli mieszkał gdzieś blisko to dziewczyna mogła zostawić go samego, jeśli nie, to coś wkrótce by wymyśliła. Zresztą jak zwykle.
- Nie - rzekł cicho Spider-Man, na jednym wydechu. Dziewczyna lekko się przeraziła, ponieważ powiedział to niczym głosem zza światów. Lilith szybko podeszła do niego i ukucnęła przy nim. Położyła swoją dłoń na jego czole, a chłopak wzdrygnął się i wstał prawie przewracając. Nie spodziewał się takiego ruchu. Był niemal pewien, że Bright Girl zostawi go samego na pastwę losu, a on wkrótce się uwinie z tego miejsca. Mimo, że dziewczyna mu pomogła to, z tyłu głowy miał myśl, że mogłaby go załatwić w szybkim tempie. Ona była w pełni swoich sił w odróżnieniu od niego. Na szczęście dziewczyna nie chciała go zabić, ani wydać innym złoczyńcom. Myśl, że Bright Girl była dobra napawała go optymizmem, ponieważ teraz miał niezniszczalny dowód na to, że chciała dla mieszkańców miasta jak najlepiej.
Białowłosa natychmiast wstała lekko speszona i cofnęła się. Myślała, że chłopak nie miał w sobie tyle siły, zważając na jego obecny stan zdrowia. Mimo że tylko przez sekundę trzymała swoją dłoń na jego masce, wyczuła, że Spider-Man miał gorączkę i to nie niską. Z punktu widzenia medyków było to trochę niebezpieczne, ale dziewczyna nie chciała już go bardziej martwić. I tak odbierał ją już za zagrożenie, więc nie chciała ładować się w jego życie.
Chłopak był zdezorientowany. Nie wiedział co się wydarzyło, ani przed chwilą ani godzinę wcześniej. On już nie kontaktował. Nie miał na to siły. Był po prostu wykończony. Spojrzał się na lekko zakłopotaną białowłosą.
- Nic mi nie jest. Dzięki za pomoc, ale poradzę sobie sam. - Odwrócił się od niej, a po chwili chłopak zniknął jej z pola widzenia.
Dziewczyna przez chwilę była zdezorientowana i nie wiedziała co się stało. Nie spodziewała się, że Spider-Man tak szybko zniknie. Przed chwilą leżał jak trup a po sekundzie wstał i strzelał z pajęczych sieci.
- Cóż. Miło było, ale nic tu po mnie.
Po chwili chwyciła swój łuk i przerzuciła go sobie na plecy. Do ręki wzięła mały pistolet z liną i wystrzeliła go przed siebie. Wykonała swoje zadanie, więc mogła się uwinąć do domu.
"Prawdopodobieństwo przegranej w walce nie powinno nas zniechęcać do popierania sprawy, którą uważamy za słuszną."
Abraham Lincoln
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top