02
"P R A W D A"
Dziewczyna nie zamierzała czekać. Musiała zacząć działać.
Lilith próbowała wyciągnąć ze swojej ukrytej kieszeni sztylet. Na początku nie wychodziło jej to wcale. Szarpała się z siecią, która nie chciała puścić. Dopiero po kilku minutach dziewczyna miała ostrzę w palcach.
Po kilku dłuższych minutach białowłosa rozcięła część sieci. Nie było to łatwe, ale na szczęście poradziła sobie. Pierwszy raz w życiu znalazła się w takiej sytuacji, ale na szczęście jakoś dawała radę.
Jakoś to dobre słowo.
Lilith w paru miejscach przecięła sobie przez przypadek skórę. Rany były powierzchowne, ale sączyła się z nich krew tym samym sprawiając, że jej dolna część spódniczki została pokryta szkarłatem.
Po około jakiś 10 minutach Bright Girl wydostała się z uwięzi. Odetchnęła z ulgą czując, że mogła wykonywać różne ruchy.
Nastolatka podniosła z ziemi strzały, które wypadły jej podczas robienia fikołka oraz łuk. Lekko zakrwawiony sztylet schowała z powrotem do kieszeni. Nie miała o co go wytrzeć, a wolała okrwawić swoja kieszeń niż pelerynę.
Dziewczyna podbiegła do schodów pożarowych i w błyskawicznym tempie przemierzała je. Już po chwili znalazła się na samym dole.
Lilith wzięła głęboki oddech. Brak ruchu i objadanie się przed telewizorem zdecydowanie jej nie służyło. Musiała skończyć ze złymi nawykami.
Po chwili dziewczyna zobaczyła kobietę chowającą się w rogu ulicy. Lilith zmarszczyła brwi, ale zrozumiała, że to ona najpewniej uciekła od niebezpieczeństwa.
- Gdzie Spider-Man? - Zapytała białowłosa.
Kobieta wskazała palcem kierunek. Była tak przerażona, że nie potrafiła nic powiedzieć.
- Dziękuję.
Bright Girl przebiegła przez pęknięte, szklane drzwi, których w zasadzie nie można było już nazwać drzwiami.
- Jak miło, przyprowadziłeś towarzystwo. - Powiedziała dziewczyna w ciemnym kostiumie. Miała tak przesłodzony głos, że Lilith omal przez niego nie zwymiotowała. Lubiła słodycze, ale jej ton zawierał więcej cukru niż podróbka Nutelli.
Bright Girl wyciągnęła strzałę i naciągnęła cięciwę. Celowała prosto w kryminalistkę
- Na co ci to? I tak nie strzelisz. - Powiedziała pewna swego dziewczyna.
Tutaj się myliła. Lilith strzeliła prosto w nią. Niestety dziewczyna zdążyła się schylić za ladą.
Spider-Man wziął się w garść. Wiedział, że to był dobry moment, aby uderzyć. Przeskoczył nad kobietą w ciemnym stroju i strzelił do niej pajęczyną. Przykucnął i przerzucił ją nad sobą. Posłał kryminalistkę na ścianę. Następnie nastolatek oblepił ją pajęczyną.
- Nienawidzę was. - Powiedziała z obłędem w oczach.
- A ja ciebie. - Odrzekła Lilith, która znikąd pojawiła się przy niej. Nastolatka zdarła z jej głowy kaptur. Chciała poznać jej tożsamość.
White ani przez chwilę nie spodziewała się, że kryminalistka będzie wstanie zerwać z jej twarzy chustę.
Zrobiła to.
Lilith widząc w jej dłoni biały materiał dotknęła swojej twarzy. Z przerażeniem stwierdziła, że dziewczyna pozbawiła ją nakrycia.
- Lilith.
Spider-Man z przerażeniem wpatrywał się w dobrze mu znaną białowłosą. Dziewczyna obecnie wiązała z powrotem chustę, którą wyszarpała dziewczynie. Mimo to, on miał już pewność, że to była ona.
Lekko osłupiały Spider-Man posłał w stronę kryminalistki trzy sieci. Z daleka słyszał nadjeżdżające radiowozy, więc musiał się uwijać.
Pociągnął Bright Girl za rękę. Dziewczyna chciała się wyszarpać, ale chłopak miał za silny uścisk. Nie chciał go rozluźnić. Gdy wybiegli ze
Sklepu, Spider-Man mocno chwycił Lilith zaczął strzelać pajęczynami.
Dziewczyna czując powiew zimnego wiatru, chwyciła mocniej bohatera. Nie zamierzała go w takiej chwili puścić.
- O kurwa!
Gdy znaleźli się kilka przecznic dalej, Spider-Man odstawił Bright Girl na ziemię. Dziewczyna niemal od razu odbiegła od niego na bezpieczną odległość. W pewnym momencie poczuła jak chusta zaczęła zjeżdżać z jej nosa.
- Nie musisz jej poprawiać, już i tak dobrze wiem kim jesteś, Lilith. - Powiedział chłopak z lekkim żalem w głosie.
Nastolatka się przeraziła.
- Jak to, on wie?
Przeżywała wewnętrzny zawał. Dziewczyna się za trzęsła z nerwów. Nie miała pojęcia co mogła w tej sytuacji zrobić. Nie przypuszczała, że ktokolwiek odgadnie jej tożsamość.
- Nie jestem Lilith. - Zapiszczała. Jej słowa ani trochę nie brzmiały wiarygodnie.
Peter bił się ze swoimi myślami, ale podjął decyzję, której mógł żałować.
Po kilku sekundach chłopak pochylił swoją głowę i ściągnął z niej maskę. Spojrzał się na przerażoną twarz białowłosej.
Lilith omal nie zemdlała, gdy zobaczyła twarz Petera. Zdecydowanie przeżyła za dużo wrażeń w ciągu jednego dnia.
- A-ale jak t-o. - Wyjąkała.
Była przerażona. Zarówno tym, że Spider-Man odkrył jej tożsamość, jak i tym, że teraz wiedziała, że to był Peter.
- Ugryzł mnie zmutowany pająk. - Odrzekł i zaczął do niej podchodzić.
Lilith odwiązała chustę, którą miała na szyi oraz ściągnęła kaptur. Czuła się jakby stanęła przed nim nago.
Dziewczyna przełknęła ślinę. Zdecydowanie potrzebowała odpoczynku.
- Nie mogę w to uwierzyć. - Powiedziała i przyłożyła rękę do swojego czoła.
Było gorące i zdecydowanie nie pasowało do jej zimnych dłoni.
- Wszystko w porządku? - Zapytał Peter i podszedł do niej na tyle blisko, że dotknął jej ramion.
Lilith już nie czuła strachu. Wręcz przeciwnie, poczuła się bezpiecznie po raz pierwszy tej nocy.
- Chyba tak. - Powiedziała cicho. Nadal peszył ją fakt, że poznała Spider-Mana.
- Nie wyglądasz najlepiej. Chcesz może usiąść? - Zapytał ze zmartwieniem w głosie.
- Nie, wszystko jest dobrze.
Po paru sekundach dziewczyna upadła. Straciła przytomność.
Peter przeklął pod nosem. Nachylił się nad nią i wyczuł, że oddychała. Kamień spadł mu z serca. Następnie przerzucił przez plecy jej łuk oraz kołczan ze strzałami. Mocno chwycił dziewczynę w talii i wystrzelił sieć.
"Świat jest tak sprawiedliwy, jak sobie na to zapracujesz."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top