Rozdział 6: 30 dni wcześniej
Jimin wystukiwał na klawiaturze ostatnie linijki kodu na dzisiaj. Stronę dla Jungkooka miał praktycznie skończoną, lecz nico przeciągał jej oddanie. Wątpił by koniec zlecenia oznaczał koniec ich znajomości, jednak wolał odwlekać deadline dopóki mógł.
Jednak mimo oczekiwania na skończenie strony, mężczyźni pisali do siebie na tematy nie związane z pracą. Dla Jimina była to chwila oderwania od domowych obowiązków i samotności, dlatego nie miał nic przeciwko. Szczególnie nie wyczuwając żadnych dwuznacznych tekstów ze strony Jeona.
Brunet spojrzał na zegar, zauważając, że najwyższa pora wziąć się za obiad. Na szczęście dzisiaj nie musiał spędzić godziny lub więcej na przygotowywaniu czegoś nowego, ponieważ zostało im jedzenia z wczoraj. Jimin zaczął wszystko przygotowywać odpowiednio wcześniej by na jego partnera czekał ciepły obiad.
W międzyczasie, gdy jedzenie powoli dochodziło w garnku na kuchence, wziął się za szybkie zamiecenie podłogi i nakrycie do stołu.
Dzisiejszego dnia Yoongi miał wolne, jednak jego humor od rana był skazany na porażkę z powodu wizyty w sądzie. Wezwanie dotyczyło starej sprawy, ale musiał się na niej stawić. Min żałował, że rozprawa nie wypadała w dzień, w który byłby w pracy.
Jimin już wiedział, że dzisiaj nie ma co liczyć na dobry humor ze strony partnera. Mimo to nie zakładał najgorszego, chociaż przedłużająca się rozprawa nie wpływała na jego korzyść.
Dźwięk talerzy odkładanych na stół był niemal równoczesny z dźwiękiem przekręcanego klucza w drzwiach wejściowych. Park stał przy swoim stałym miejscu, czekając na pojawienie się mężczyzny.
Uśmiech szybko zniknął z jego twarzy, kiedy zobaczył grymas na twarzy Mina. Już wiedział, że będzie musiał się dzisiaj od niego nasłuchać.
– Nie mogłeś czegoś świeżego zrobić? – Było pierwszym co usłyszał.
– Obiad jest z wczoraj, nie przesadzaj. Poza tym po pierwsze to kto zjadłby tamto, po drugie nie będę codziennie gotował obiadu.
– Człowiek zapierdala po dwanaście godzin i nawet na ciepły posiłek nie może liczyć.
Dzisiaj nie byłeś w pracy. Lecz ta uwaga nie wyszła z ust Jimina.
– Za każdym razem czeka na ciebie ciepły obiad! – Oburzył się brunet. – Poza tym nie tylko ty pracujesz w tym domu.
– Rzeczywiście dużo się dorzucasz. – Prychnął ironicznie. – Dzięki mojej wypłacie głównie żyjemy. Ty sobie siedzisz w domu, przy okazji trochę posiedzisz trochę przed kompem i wielce zapracowany.
Jimin zacisnął wściekle szczękę. Całkowicie się z tym nie zgadzał. Fakt, że miał różne okresy w zleceniach. Jednak cały czas zarabiał, a co jakiś czas zdarzały się miesiące, że to on wnosił więcej do domowego budżetu.
Poza tym to nie było zwykłe „siedzenie przed kompem", jak to nazywał starszy. Ciężko pracował i dawał z siebie wszystko podczas tworzenia każdej strony dla swoich klientów. Po kilku godzinach mózg mu prawował, nie wspominając o piekących oczach i obolałych plecach. Na pewno nie „siedział sobie przed kompem".
– Również wykonuję ciężką pracę. I nie, nie siedzę sobie w domu na dupie i nie odpoczywam. Mieszkanie się samo nie sprząta.
Yoongi lekceważąco wywrócił oczami.
– Zapierdalam ciężko po dwanaście godzin, użeram się z menelami, chyba należy mi się w domu trochę odpoczynku.
– Przypominam, że ja również pracuję i dodatkowo zajmuję się domem. Pranie się samo nie robi, łazienka, jak i reszta pokoi, się sama nie czyści, podłogi się same nie zamiatają i nie myją, kurze się same nie ścierają, okna się same nie myją, naczynia się same nie zmywają i obiad się sam nie robi. – Wyliczał i czuł jak z każdą chwilą rośnie mu ciśnienie. – Też chcę trochę odpoczynku. A to oznacza, że nie mam ochoty codziennie siedzieć przy garach tylko po to by jaśnie pan miał świeży obiadek, a nie ten ze wczoraj!
No i kłótnia rozpoczęła się po całości. Park po części rozumiał to, że Yoongi jest zmęczony po pracy i chce odpocząć. Szanuje to i pozwala mu na to. Jednak nie może przeboleć faktu, że to wszystko co codziennie robi, to dla jego jest nic.
Jeden i drugi podnosili na siebie głos i gniewnie gestykulowali. Rzucali kolejnymi argumentami, jednak żadne z nich nie chciało się poddać. Każdy uważał, że to on tutaj ma rację.
Sprzeczka nie trwała krótko. Jakby się przez chwilę zastanowili to może pomyśleliby o ściszeniu głosu o dwie tony by sąsiedzi na klatce czy za ścianą nie musieli tego słyszeć. Rzadko mieli okazję wysłuchiwać takich kłótni. Wśród innych Park i Min uchodzili za naprawdę spokojną parę.
Cisza w końcu jednak zapadła w domu. A przynajmniej na chwilę. Gdy dłoń Yoongiego chwyciła przedramię młodszego, ten natychmiast zamknął usta, a serce chociaż już biło jak szalone pod wpływem odczuwanych emocji, teraz zmieniło nieco swój rytm.
Jimin starał się mimo wszystko nie tracić pewności siebie, chociaż ogniki w oczach partnera mu nie pomagały. Na jego korzyść nie działała również siła z jaką jego ręka była ściskana.
– Yoongi, puść mnie. – Powiedział, próbując oderwać jego dłoń od siebie.
– Teraz to potrafisz nie krzyczeć?! – Wykrzywił usta w grymasie, pochwytując jego drugą rękę.
Próby wyszarpnięcia się nie dały oczekiwanego efektu. Złość, która niemal wylewała się z starszego, sprawiała, że brunet kulił się w sobie coraz bardziej.
– Puścić cię? – Prychnął prześmiewczo.
Yoongi spełnił jego życzenie. Efektem jednak było wylądowanie młodszego na podłodze. Wolność była jedynie chwilowa. Zaraz starszy ponownie pochwycił go w swoje ręce nie dając możliwości ucieczki.
Szarpanina nie trwała długo. Przyczyną tego był fakt, że przeciwnicy nie byli sobie równi. Wynik był jasny do przewidzenia dla obojga. Jimin szybko pożałował tego, że nie odpuścił w kłótni, nawet jeśli nie zgadzał się z słowami partnera.
Park siedząc w łazience przysłuchiwał się odgłosom zza drzwi. Wyczekiwał odpowiedniego momentu. Zimne i twarde kafelki nie dawały dużego komfortu siedzenia, lecz była to jedna z ostatnich rzeczy jakie miał teraz w głowie.
Czekając, starał sobie przypomnieć czy dobrze zapamiętał grafik partnera na dzisiejszy i jutrzejszy dzień. Ostatnio miał tak mieszane zmiany, że ciężko było przyzwyczaić się do jakichkolwiek godzin. Potrafił zaczynać zmianę o szóstej, siódmej i ósmej, jak i trzynastej, czternastej, szesnastej oraz ósmej, dziewiątej, dziesiątej wieczorem. Zdarzały się również tak bezsensowne nocki rozpoczynające się od godziny drugiej bądź trzeciej.
Jimin podniósł się z podłogi i słysząc zatrzaskujące się drzwi sypialni, bardzo ostrożnie zaczął otwierać drzwi łazienki. Modlił się by nie wydały z siebie żadnego dźwięku. Następnie na paluszkach przeszedł do korytarzyka. Tam chwycił w dłoń bluzę, buty i czapkę, udając się z nimi za drzwi mieszkania.
Dopiero tam usiadł na schodach by założyć obuwie, narzucić na siebie bluzę oraz schować się za czapką z daszkiem. Ubrany zaczął powoli i cicho schodzić na dół, jakby nadal głośniejszy dźwięk mógł obudzić bestię, pomimo iż została ona w mieszkaniu.
Będąc na dworze zaczął się poklepywać po kieszeniach odczuwając coraz większą panikę. Ulżyło mu, gdy tylko poczuł telefon. Nie chciał wylądować poza domem bez komórki.
Zastanawiał się co powinien w tej sytuacji zrobić. Normalnie odczekałby na dworze aż Yoongi pójdzie do pracy i wrócił do domu. Jednak nie miał ochoty spędzać samotnie na dworze kilku godzin. Jedyne rozwiązanie jakie przychodziło mu do głowy, było jednocześnie ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę.
Jimin siedział długo na ławce blisko bloku zastanawiając się nad tym co powinien zrobić. W końcu postanowił spróbować.
Hej, co robisz?
Po części miał nadzieje, że nie otrzyma odpowiedzi zbyt szybko. Dzisiaj jednak mało co szło po jego myśli.
Kończę oglądać pierwszy odcinek serialu, który mi poleciłeś. Jest świetny! A ty co robisz?
Długo jego palce wisiały nad ekranową klawiaturą, zastanawiając się jak skonstruować zdanie.
Może trochę nietypowe pytanie, ale... Mogę do ciebie wpaść?
Brunet po przeczytaniu tego miał ochotę skasować i ponownie zacząć pisać od nowa, lecz tym razem jego palec nie trafił w odpowiednie miejsce. Otworzył szeroko oczy i zacisnął ręce w pięści, modląc się tylko o to by Jeon za dużo sobie nie wyobraził po przeczytaniu tej wiadomości.
I w rzeczywistości Jungkook niemal zleciał z kanapy po otrzymaniu esemesa. Sam zaraz skarcił siebie za dwuznaczne myśli. Chociaż sam chciałby by kryło się za tym coś więcej, to dobrze zdawał sobie sprawę, że Parkowi chodziło o zwykłą wizytę bez podtekstów. To jednak nie przeszkadzało emocjom Jungkooka rozsadzać go od środka, sprawiając, że nie może usiąść w miejscu.
Jasne.
Zaraz przesłał mu również adres, nie mogąc się doczekać wizyty. Prosił siebie w duchu by umiał zachowywać się przyzwoicie i normalnie.
Jimin westchnął głęboko i wstał z ławki. Postanowił na przemieszenie się pod otrzymany adres taksówką. W autobusie byłby narażony na spojrzenia innych, a brak roweru mógłby zauważyć Min wychodzący nocą do pracy. Nogi nie wchodziły w grę, było to za daleko.
Był późny wieczór i środek tygodnia. Ruch nie był duży, więc szybko udało mu się złapać wolną taksówkę, która zabrała go na miejsce.
Wysiadając z auta spojrzał na blok, który był jego celem. Nerwowo oblizał usta i skierował się w stronę klatki schodowej. Nie spiesząc się złapał windę i pojechał nią na odpowiednie piętro. Dłuższą chwilę spędził przed drzwiami mężczyzny wahając się czy robi dobrze.
Czuł mocne bicie swojego serca, gdy palce w końcu nacisnęły dzwonek. Zacisnął szczękę słysząc otwierające się drzwi i opuścił wzrok na swoje buty. Czuł jak ogarnia go coraz większy wstyd, żałując, że tu przyszedł. Przedłużająca się cisza była wystarczająco jasną odpowiedzią dla niego.
Uśmiech, który Jungkook miał podczas podchodzenia do drzwi i ich otwierania niemal natychmiast znikł z jego twarzy. Wystarczył krótki rzut oka na stojącego przed progiem Jimina. Pomimo opuszczonej głowy i czapki z daszkiem widział siniaka na kości policzkowej i naruszoną dolną wargę. Nie miał pojęcia czy to jedyne ślady, obawiając się, że pod ubraniem może być tego więcej.
– Wejdź. – Powiedział młodszy, gdy w końcu się ocknął.
Przesunął się, przepuszczając mężczyznę. Brunet wszedł do środka. Ściągnął buty i zrobił parę kroków w głąb mieszkania. Zaraz Jeon zaprowadził go na kanapę do salonu.
– Co się stało? – Starał się brzmieć spokojnie.
– To nic takiego. Mogę u ciebie posiedzieć godzinkę lub dwie? – Zapytał niepewnie.
– Oczywiście, zostań ile będziesz potrzebował. – Odparł od razu nie zamierzając wypuścić bruneta w takim stanie. – Ale kto cię pobił? Co się stało?
Jimin zacisnął usta w wąską linię, czując gulę w gardle, która uniemożliwiała mu wypowiedzenie chociażby słowa. Ściągnął czapkę, lecz nie uniósł głowy.
Jungkook zaczął gorączkowo myśleć co mogło się stać. Nie rozumiał bagatelizowania tej sytuacji przez starszego. Dosyć szybko teorie o bójkach i napaści odpłynęły, robiąc miejsce najbardziej sensownej i jednocześnie najgorszej teorii w jego odczuciu. Bo przecież, gdyby ktoś obcy był sprawcą napaści, Jimin wróciłby najpewniej do swojego mieszkania.
– On ci to zrobił? – Spytał, nie mogąc w to uwierzyć. – Twój partner? Min?
Brunet przez cały czas milczał, nerwowo miętosząc w dłoniach materiał swojej bluzy. Czuł się naprawdę źle, ponieważ jeszcze nikt go nie widział w takim stanie. Uczucie wstydu paliło go od środka.
Jeon brał głębokie wdechy starając się nie wybuchnąć. Dobrze wiedział, że takie zachowanie wcale nie byłoby pomocne dla poszkodowanego mężczyzny.
– Przypuszczałem, że twój partner jest zaborczym zazdrośnikiem. – Powiedział, pamiętając jego partnera z klubu. – Ale to... To już przesada. Dlaczego mu na to pozwalasz?!
Jimin milczał.
– Tak nie może być. To nie pierwszy raz, prawda? Zgłosiłeś to na policję? – Spytał, na co mężczyzna od razu odparł krótkim ironicznym śmiechem pod nosem. – Co? Przecież...
– Yoogi jest policjantem. – Przerwał mu. – Poza tym nic się nie stało.
– Nie mów tak. Nikt nie ma prawa do traktowania kogoś w ten sposób.
– To nic wielkiego.
– Tak? Dlatego zamiast w domu jesteś u mnie?
– Masz rację. – Podniósł się z kanapy. – Chyba będę się zbierał...
– Nie! – Jeon chwycił ostrożnie jego nadgarstek. – Czekaj. Masz rację. Przepraszam. Nie idź.
Park się zatrzymał. Nie ruszył się pomimo iż uchwyt Jungkooka był na tyle lekki, że nawet bez specjalnego szarpania mógł uwolnić swoją rękę. Usiadł z powrotem na kanapie, nadal mając opuszczony wzrok.
– Poczekaj.
Gospodarz znikł na chwilę, chwile krzątając się po kuchni, by wrócić z workiem lodu owiniętym ręcznikiem.
– Przyłóż gdzie potrzebujesz. – Powiedział podając zawiniątko Jiminowi.
Ten podziękował i przez chwilę trzymał w ręce ręcznik, ostatecznie chowając go pod bluzą i przykładając sobie do boku. Jeon zacisnął zęby, dobrze przypuszczając, że ślady na twarzy nie są jedynymi.
– Może przynieść jeszcze?
– Nie, nie trzeba. Naprawdę nie jest tak źle jak się wydaje.
Jungkook zajął miejsce na kanapie nieopodal gościa. Jeszcze przez chwilę przypatrywał mu się zaniepokojony, w końcu postanawiając na jakiś czas odpuścić. Zaproponował wspólnie oglądanie serialu, na co Jimin przystał.
Mężczyźni wspólnie skupili swój wzrok na telewizorze. Park z czasem nieco się rozluźnił.
– W żadnym wypadku nie chcę, żebyś tam wracał. – Zaczął, gdy odcinek dobiegł końca. – Ale nie będziesz miał większych problemów jak zostaniesz u mnie na noc?
– Ma na drugą do pracy. Najpewniej będzie myślał, że po prostu czekam aż wyjdzie do pracy i wtedy wrócę do mieszkania.
– No dobrze. To chociaż tyle. Ale nie zmienia to faktu, że w końcu wróci.
– Nic mi nie będzie. Nie musisz się martwić. – Starał się załagodzić sytuację. – To nie pierwszy raz.
– I właśnie to mnie martwi.
Jimin ugryzł się w język bo to wcale nie miało tak zabrzmieć.
– Kłóciliśmy się, nas oboje trochę poniosło. To tyle. Jutro już wszystko będzie po staremu.
Park już znał ten scenariusz. Jego partner wcale nie był okrutnym facetem czy sadystą. Po prostu przez pracę łatwo wybuchał, a wybuchy były krótkotrwałe.
– Nie zrozum mnie źle, ale nie wyglądasz na... słabego. Co prawda twojego chłopaka widziałem tylko raz, ale nie wydawał się być jakiś specjalnie przypakowany.
– Nie jest taki słaby na jakiego wygląda. Poza tym sprawa wygląda inaczej, jeśli masz przed sobą pacyfistę. – Odparł.
Jungkook spojrzał na Jimina zaintrygowany.
– Naprawdę w życiu nikogo nie uderzyłeś? Nawet w obronie nie możesz?
Pokręcił głową.
– Po prostu nie jestem do tego zdolny. Nawet w samoobronie. Nie potrafię.
– W takim razie to naprawdę nie fair. – Westchnął mężczyzna. – To nawet gorzej niż uderzyć kobietę, bo ta w razie czego może ci oddać i nie raz to robi.
– Uderzyłeś kiedyś kobietę?! – Jimin spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami.
– No coś ty! Nawet bić się w szkole biłem może z trzy razy. Ale kolega raz uderzył jedną. Ta jednak mu się bardzo sprawnie odwinęła. – Zaśmiał się na to wspomnienie.
Oboje zaprzestali rozmów widząc jak rozpoczyna się kolejny odcinek.
– Yoongi naprawdę nie jest taki zły. To tylko krótkie chwile nieporozumień. – Powiedział jeszcze na zakończenie.
Żaden już nie poruszył tematu pobicia. Oboje wciągnęli się w oglądany serial, chociaż Jimin oglądał go już po raz drugi.
Znajomi spędzili razem kilka godzin oglądając serial i żywo dyskutując na temat obejrzanego odcinka. Puścili w niepamięć dzisiejsze wydarzenia, a przynajmniej bardzo próbowali.
– Będę się już zbierał do domu. – Odezwał się Jimin spoglądając na zegar, który wskazywał już czwartą nad ranem.
– Jak tu dotarłeś? Odwiozę cię. – Zaproponował, pamiętając, że nie ma własnego środka transportu, a wykluczał podróż rowerem w takim stanie.
– Nie chcę robić kłopotu. I tak się zasiedziałem. Na pewno sprawiłem kłopot. Jutro masz pracę.
– Nawet tak nie mów. Żaden kłopot. Pamiętaj kto jest szefem. – Puścił mu oko. – Nic się nie stanie jak przyjdę trochę później.
Jungkook wstał z kanapy i nie przyjmował odpowiedzi odmownej w kwestii podwózki do domu. Nie miał zamiaru pozwolić mu wracać samemu o tak później porze. Szczególnie, gdy dowiedział się o jego pacyfistycznym podejściu do życia. Nawet nie chciał sobie wyobrażać, że mógłby zostać drugi raz pobity.
Oboje opuścili mieszkanie i udali się do samochodu Jeona. Jimin podał adres, pod którym mieszkał. W czasie drogi nie rozmawiali ze sobą praktycznie w ogóle. Brunet wyglądał przez okno przeczuwając jak będzie wyglądał jutrzejszy dzień, gdy jego partner wróci do domu.
– Jesteśmy. – Odezwał się młodszy zatrzymując się pod blokiem. – Słuchaj, jeśli potrzebowałbyś pomocy to dzwoń do mnie o każdej porze.
– Dzięki. – Jimin uśmiechnął się ciepło do niego.
– Zastanów się nad tym. To w ogóle nie powinno mieć miejsca.
Park zastygł w bezruchu czując na swoim policzku dużą dłoń Jungkooka. Czuł jak jego opuszki palców ostrożnie suną po siniaku. Serce Jimina biło jak szalone, a jego myśli uderzyła myśl, że już dawno nie czuł na sobie tak delikatnego dotyku.
Dłoń zniknęła pozostawiając po sobie zimną pustkę. Mężczyzna zamrugał kilkukrotnie powracając myślami do teraźniejszości.
– Wyśpij się. I odezwij się do mnie jutro.
– Dobrze.
Pożegnali się, a następnie starszy opuścił auto. Pilnując by się nie odwrócić, udał się do odpowiedniej klatki, by po chwili zniknąć za drzwiami.
Powolnym krokiem dotarł do swojego mieszkania. Tak jak się spodziewał, przywitała go pustka. Bez pośpiechu udał się do sypialni, gdzie przebrał się w piżamę i położył w łóżku.
Sen wcale nie przyszedł szybko. Jimin przekręcał się ostrożnie z boku na bok, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji. Powieki z czasem wcale nie robiły się cięższe. Wszystko nadal było przeciwko niemu.
Ostatecznie udało mu się zasnąć, lecz miał wrażenie jakby przed chwilą zamknął oczy, a już po chwili zbudziły go kroki w głębi domu. Ledwo otworzył oczy, a ujrzał otwierające się drzwi do sypialni. Po długiej i niemal nieprzespanej nocy jego reakcja była naprawdę spowolniona.
Patrzał jak Min podchodzi do łóżka, a następnie przy nim kuca.
– Naprawdę cię przepraszam. – Mówił przez ściśnięte gardło.
Kwiaty, które miał dla partnera położył obok niego, a zajął się ujęciem w swoje dłonie twarzy Jimina, na które widniały oznaki wczorajszej awantury.
– Błagam cie, wybacz mi. Wiesz, że nie chciałem. Poniosło mnie.
Brunet czuł ucisk w sercu widząc zaszklone oczy starszego. Pochylił się i przytulił do siebie partnera.
– Jestem okropny. Przepraszam cię. To się już nie powtórzy.
Jimin trwał wtulany w mężczyznę, który wrócił do domu po nocnej zmianie w pracy. Jest dokładnie tak jak się tego spodziewał. Wrócił troskliwy Min. Zastanawiał się tylko dlaczego musiał on znikać, a jego miejsce zajmować ktoś, kogo w ogóle nie poznawał.
__________________________
Dzisiaj również rozdział dzień wcześniej 😉
U naszych Yoonminów i Jikooków minął już miesiąc. Macie jakieś przypuszczenia co do tego czym jest dzień 0? Jak oceniacie dzisiejsze zachowanie naszego hyunga? Zasłużył na wybaczenie? Przeprasza szczerze?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top