Rozdział 17: 7 dni później
Najmocniej was przepraszam za tę przerwę i to jeszcze w dodatku na końcówce. Nie mam dobrego usprawiedliwienia. Tak naprawdę to był jedyny niedokończony rozdział, gdy zaczęłam publikować opowiadanie i nie wiem jakim cudem do tej pory nie mogłam go skończyć.
W ramach przeprosin mogę zapowiedzieć, że jutro czekać na was będzie epilog. Niestety będziemy się żegnać z naszymi bohaterami.
_________________________________
Jimin wyprostował się i uniósł do góry ręce chcąc nieco rozprostować kości. Miał dosyć. Zapomniał jak męczące bywają przeprowadzki. Jednak zostały mu do rozpakowania już tylko dwa kartony.
Dłonią poprawił okulary na nosie. Nadal nie mógł się do nich przyzwyczaić. Co jakiś czas bał się, że spadną mu podczas pochylania się, chociaż oprawki leżały stabilnie na twarzy.
Podszedł do pudła otwierając je z ciężkim westchnieniem. Zostały mu te dwa najgorsze. Zawierające rzeczy przypominające mu o związku z Yoongim. O długim i w większości szczęśliwym związku.
Odkąd opuścił go w szpitalu nie widział się z nim poza dniem, w którym przyszedł po swoje rzeczy. Widział go jeszcze na komendzie, gdy przychodził w sprawie zeznań dotyczących jego porwania.
Nie rozmawiali ze sobą. Obojgu było ciężko. Jimin potrzebował czasu i spokoju, a Yoongi nie zamierzał tak szybko mu się narzucać, jednocześnie nie zamierzając całkowicie się poddawać.
Park przełknął ciężko ślinę, czując gulę w gardle, przypominając sobie wzrok jego partnera, gdy ten pakował swoje rzeczy. On również nie miał ochoty tego kończyć, lecz tak samo nie miał ochoty być traktowany przez niego jak dotychczas.
Zamknął z powrotem otwarte wcześniej pudło, nie zamierzając się tym teraz zajmować. Wszystko było jeszcze za świeże, a i nie za bardzo wiedział co powinien z nimi zrobić. Najlepszą opcją wydawało się pozostawienie wszystkiego w kartonach.
Z zmęczeniem usiadł na kanapie i rozejrzał się po niewielkiej kawalerce. Mieszkanie może nie było duże, lecz jemu samemu więcej nie trzeba było, a przynajmniej rachunki są odpowiednio mniejsze jak na jedną osobę.
Zostało mu poszukać jakiś zleceń by zachować płynność finansową. Miał jeszcze pieniądze na koncie, lecz wolał nie doprowadzić do sytuacji, w której nie miałby żadnych awaryjnych zaskórniaków.
Brunet mając jeszcze sporo czasu przed popołudniowym spotkaniem, chwycił laptopa i położył go na swoich kolanach. Szybko ponownie aktywował swoje wcześniejsze ogłoszenie na portalu dla osób poszukujących pracy jak i pracodawców. Zakładał, że za kilka dni odezwie się pierwsza osoba.
W tym czasie Yoongi był prowadzony przez swojego przyjaciela do miejsca, które napawało go pewną obawą.
– Jesteś pewien, że... – Zaczął z lekkim grymasem.
– Uwierz. Potrzebujesz tego. Chcesz odzyskać Jimina. To naprawdę dobry pierwszy krok.
Skinął głową. Weszli do nowoczesnego budynku, zaraz zostali pokierowani na odpowiednie piętro. Min miał wrażenie, że Hoseok cały czas przy nim jest, ponieważ bał się, że ucieknie on w ostatnim momencie.
Yoongi nie do końca czuł się komfortowo, po części też nie wiedział po co właściwie tu jest. Nie wierzył w to, że wizyta tutaj i wygadanie się komuś obcemu mu pomoże. Jednak sam już nie wiedział co robić. Nie umiał sobie poradzić w obecnej sytuacji. Nie miał ochoty zwierzać się jakiejś obcej kobiecie z jego osobistych spraw.
Ale jeszcze bardziej nie chciał tracić Jimina. Sam już niczego obiektywnie nie potrafił ocenić, ale według jego przyjaciela właśnie to pozwoli mu mieć u niego jakikolwiek szanse. Pokaże mu, że naprawdę zamierza zmienić się na lepsze, na wcześniejszego Yoongiego, którego tak dobrze znał i kochał.
W końcu nadeszła jego kolej. Wszedł na mahoniowe drzwi zostawiając przyjaciela w poczekalni. Od samego wejścia czuł się nieswojo. Kobieta za biurkiem uśmiechała się do niego uprzejmie. Starał się chociaż stwarzać pozory, że ta sytuacja nie jest dla niego niekomfortowa.
W gabinecie nie było zegara, dlatego też nie miał pojęcia o mijającym czasie. Jednak Hoseok umawiając wizytę wspomniał, że nie chciałby by jego przyjaciel czuł jakikolwiek pośpiech i poświęcono mu tyle czasu ile będzie potrzebne.
Jimin pocierał dłonie o siebie czując lekki stres. Dotychczas nie wymienił z nim zbyt dużo wiadomości. Tak właściwie to on sam napisał mu jedynie, że chciałby spotkać się z nim w cztery oczy i porozmawiać. Oczywiście nastąpiło to po tym jak przez kilka dni ignorował wiadomości od niego.
Widząc idącego w oddali mężczyznę z burzą kruczoczarnych włosów uśmiechnął się delikatnie, czując jednocześnie ucisk w żołądku. Im bliżej młodszy się znajdował tym coraz bardziej odczuwał paranoiczny strach, że ktoś ich obserwuje.
Park nie chciał spotykać się w kawiarni czy innym zamkniętym miejscu, by w razie czego łatwiej móc przerwać spotkanie. Teraz jednak pomyślał, że na otwartej przestrzeni jaki był park również nie czuł się komfortowo.
– Przepraszam, że ignorowałem twoje wiadomości. – Powiedział na wstępie starszy, czując się głupio z tego powodu.
– Nic nie szkodzi. Jak się czujesz?
– Lepiej. – Uśmiechnął się delikatnie.
Obaj mężczyźni usiedli na ławce. Jungkook spoglądał na mężczyznę uważnym wzrokiem próbując wyczytać cokolwiek z jego postawy. Nie wiedział czego się spodziewać po tej rozmowie.
– To o czym chciałeś porozmawiać? – Młodszy odezwał się jako pierwszy.
Po chwili jednak pożałował pytania, ponieważ to wydawało się być oczywiste. O nich, o tym co między nimi było, co z nimi będzie. Nie miał jednak pojęcia w jakim kierunku pójdzie rozmowa.
– Jungkook, jesteś naprawdę wspaniałym mężczyzną... – Zaczął Jimin czując jak jego gardło boleśnie się zaciska.
Jeon poczuł przyśpieszone bicie serca, a kąciki jego ust delikatnie zaczęły opadać w dół. Dobrze zdawał sobie sprawę, że tak zaczęta przez starszego wypowiedź nie może się skończyć dobrze. Czekał na dalszą część, lecz przez długo czas zapanowała cisza.
– Nie mów mi, że wybrałeś jego? – W końcu odezwał się jako pierwszy z lekkim niedowierzaniem.
– Nie. To co było między mną a Yoongim nie było dobrą relacją. Wyprowadziłem się od niego, mieszkam sam. – Dodał jakby dla potwierdzenia, że między nimi wszystko skończone. – Jednak z tobą... Przepraszam, ale nie mogę. To wszystko co się wydarzyło... Wiem, że nie było twoją winą, ale...
Ale jego powiązanie z tą sprawą wystarczająco go blokowało, uniemożliwiając stworzenie relacji chociażby takiej jak wcześniej. Jimin nie umiał dokończyć zdania wierząc jednak, że młodszy zrozumie.
Jungkook milczał przez pewien czas próbując sobie to ułożyć w głowie. Z pewnej strony rozumiał starszego. Pośrednio to z jego winy było to porwanie. Jednocześnie jednak czuł pewien zawód tym, że został odrzucony przez niego.
– Przepraszam cię. – Wyszeptał Park.
– Nie przepraszaj. – Jungkook posłał w jego stronę nieco smutny uśmiech. – To ja powinienem przeprosić. Nie powinienem naciskać, narzucać się. – Mówił, chociaż było mu naprawdę przykro z obrotu spraw.
Mężczyźni przez pewien czas siedzieli w milczeniu unikając się wzrokiem. Każdy skupiał się na kawałku ziemi przed sobą pogrążając się we własnych myślach.
– Ja... Chyba będę się zbierał. – Odezwał się młodszy wstając z ławki. – Dobrze było cię zobaczyć.
– Ciebie również. – Odparł podobnie niezręcznym tonem.
– Obyś od teraz miał więcej szczęścia w życiu. – Życzył mu Jungkook na pożegnanie.
– Dzięki. Powodzenia z restaurację.
Uśmiechnęli się do siebie, po czym Jeon ruszył dróżką, którą tu przyszedł. Jimin czuł się nieco lepiej, lżejszy na duszy po wyjaśnieniu z młodszym wszystkiego. Miał nadzieję, że nigdy więcej nie spotka swojego byłego oraz uda mu się kogoś znaleźć. Dobrze mu życzył.
Jimin odetchnął głęboko i skierował się w stronę swojego nowego mieszkania.
___________________________
Wiem, że liczyliście na więcej. Na pewno mogłam wyciągnąć z tego więcej, ale jakoś po prostu nie potrafiłam 🙈
Wielu z was kibicowało Jikookom, jednak ich historia... Czy aby jest skończona? A co z Yoonminami? Czy któreś połączenie ma jeszcze szanse zaistnieć?
Zapraszam jutro na epilog ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top