Rozdział 16: 48 godzin później
Yoongi niemal biegiem przemierzał szpitalne korytarze by jak najszybciej znaleźć się w Sali, na której leżał Jimin. Miał nadzieję, że partner już odzyskał przytomność.
Widząc przed jednym z pomieszczeń umundurowanego policjanta, wiedział, że trafił do celu.
– Co z nim jest? – Spytał, licząc, że mężczyzna będzie w stanie mu cokolwiek powiedzieć nim uda mu się złapać lekarza.
– Zrobili mu tomografię, czekają jeszcze na wyniki. Ale raczej nic mu nie jest. – Uśmiechnął się pocieszająco. – Poczekaj tutaj, pójdę po lekarza. On ci wszystko wyjaśni.
Funkcjonariusz odszedł, a on nie mógł się powstrzymać by nie wejść do Sali, w której leżała jego zguba. W pomieszczeniu znajdował się tylko on. Podpięty był pod kroplówkę oraz aparaturę sprawdzającą parametry życiowe.
Przygryzł lekko drżącą wargę na widok swojego partnera. Miał nadzieję, że ten skurwysyn nie zrobił mu dużej krzywdy. Na twarzy młodszego widniał niewielki siniak na policzku, który prawdopodobnie on sam spowodował. Oprócz tego na głowie znajdował się opatrunek przytrzymywany opaską, a jedna z dłoni była owinięta bandażem.
Drzwi sali otworzyły się. Min ukłonił się lekko wchodzącemu lekarzowi. Miał wrażenie, że jak przez mgłę kojarzy go z dyżurów na SORze, gdzie czasem przyjeżdżali z awanturnikami na służbie.
Mężczyzna przedstawił się, po czym zaczął omawiać stan pacjenta.
– Czekamy jeszcze na wyniki tomografii, ona nam powie więcej. Ale jeśli ona nic niepokojącego nie wykażę, to pacjent jest jedynie wycieńczony. – Podsumował. – Kilka dni odpoczynku i kroplówki powinny postawić go na nogi.
– Kiedy się ocknie?
– Ciężko powiedzieć. Jego organizm musi dojść do siebie.
W końcu medyk wyszedł z pomieszczenia zostawiając ich samych. Yoongi spoczął na mało wygodnym krześle przez cały czas przyglądając się partnerowi.
– Naprawdę przepraszam cię za wszystko. – Szepnął do niego, żałując wielu rzeczy.
Obiecał sobie, że gdy tylko młodszy się obudzi, zobaczy w nim tego starego Yoongiego. Nie zamierzał już więcej pokazywać przed nim swojej ciemnej strony. Miał zamiar pozbyć się jej z siebie raz na zawsze. Nie wybaczy sobie tego, jak go krzywdził, ile przez niego musiał przechodzić. Jak bardzo był ślepy.
Czas mijał, zbliżał się poranek. Starszy cierpliwie czekał aż jego partner w końcu otworzy oczy. Co jakiś czas na krótki moment przysypiał na krześle, zaczynając odczuwać zmęczenie. To były intensywne dwa dni, w których nie pozwalał sobie na sen czy odpoczynek.
Yoongi drgnął na krześle, mając wrażenie, że powieki młodszego się poruszyły. Z uwagą obserwował twarz, szukając kolejnych oznak obudzenia. Wstał, kiedy Jimin zaczął otwierać oczy.
Zbliżył się do łóżka, pochylając nad partnerem i czekając aż całkowicie się obudzi.
Jimin przez długi czas nie mógł dość do siebie. Jego puls chwilowo przyspieszył się. Zdziwił się, żę wokół niego jest tyle światła. Nie był również już skrępowany. Jedyną obawą napawała go postać nad nim.
– Słońce, wszystko w porządku? – Spytał zmartwiony mężczyzna.
– Yoongi? – Powiedział niepewnie.
– Tak. – Uśmiechnął się. – Jesteś w szpitalu, jesteś już bezpieczny.
Ta informacja nieco go uspokoiła. Ręka młodszego powędrowała do twarzy, przecierając oczy. Zamrugał kilkukrotnie, lecz nic to nie zmieniło.
– Zawołasz lekarza? – Poprosił słabo.
Nadal nie czuł się najlepiej.
Starszy skinął głową zaraz wychodząc z pomieszczania i wołając najbliższą pielęgniarkę. Poinformował o ocknięciu się młodszego oraz poprosił o wezwanie lekarza.
Po chwili w jego stronę zmierzał zespół dwóch pielęgniarek i lekarza zajmującego się Jiminem. Został na chwilę wyproszony z pomieszczania. Cierpliwie czekał na skończenie badań.
– Jak się pan czuje? – Spytał w pierwszej kolejności mężczyzna w białym kitlu. – Coś pana boli?
– W którym szpitalu jestem? Która godzina? – Spytał młodszy chcąc się nieco bardziej orientować w sytuacji.
Zaraz udzielono mu odpowiedzi.
– Wie pan jaki mamy dzisiaj dzień? Pamięta co się stało?
– Pamiętam. Nie wiem tylko ile czasu minęło. – W pomieszczeniu nie było okien. Nie miał pojęcia o upływającym czasie. – Jeszcze trochę mi słabo i głowa trochę daje się we znaki. – Mruknął, nie zamierzając niczego ukrywać przed medykiem. – Bardziej niepokoi mnie to, że wszystko jest trochę... rozmazane?
Lekarz zaraz zaczął omawiać wyniki tomografii jakie niedawno otrzymali oraz konsekwencji jakie się z tym wiążą. Jiminowi częściowo ulżyło, ponieważ
– Umówię panu dzisiaj wizytę u okulisty.
– Mogę prosić, żeby nie informował pan nikogo o moim stanie zdrowia? – Odezwał się niepewnie Jimin.
– Dobrze. Nawet...
– Tak. – Przerwał mu.
– Dobrze. Tylko wpisanego miał pan go w kartę jako osobę upoważnioną do informowanie o stanie zdrowia pana, dlatego dotychczas przekazywaliśmy mu takie informacje.
– Nic nie szkodzi. Ale od teraz prosiłbym nikogo nie informować.
– Oczywiście. Wpuścić go do pana jak wyjdziemy czy powiedzieć, że nie życzy pan sobie odwiedzin? – Spytał lekarz nie wiedząc jak zachować się w obecnej sytuacji.
– Na razie może jeszcze wejść.
Lekarz skinął głową.
– Jakby się pan gorzej poczuł, proszę nas wezwać. – Dla pewności nakierował pacjenta na pilot do wzywania pomocy.
Pielęgniarki w towarzystwie mężczyzny opuściły pomieszczenie. Po znalezieniu się na korytarzu, Yoongi od razu zaczepił medyka wypytując o jego stan zdrowia.
– Niestety, nie mogę przekazać panu tych informacji.
– Co?! – Spojrzał na niego z niedowierzaniem. – Przecież jestem wpisany jako osoba upoważniona do informowania o jego stanie zdrowia.
Doskonale pamiętał jak kilka lat temu każde z nich wpisało drugie by w razie czego mogło wiedzieć co się dzieje. Poza tym do tej pory nie było problemu by mówiono mu co się dzieje z młodszym.
– Tak, ale pan Park powiedział, żeby odtąd nikogo nie informować o jego zdrowiu.
– Mogę do niego wejść? – Spytał brunet bojąc się, że i tego mu zabronią.
– Tak. Tylko proszę pamiętać, że pacjent potrzebuje spokoju i odpoczynku.
Lekarz odszedł, a Yoongi niepewnie spojrzał na salę, w której znajdował się Jimin. Z ciężko bijącym sercem wszedł do środka. Niepewnie podszedł do łóżka młodszego, zaraz zasiadając na stołku obok.
– Jak się czujesz?
– Dobrze. – Odparł. – Lekarz mówił mi jaki mamy dzień. Minęły dwa dni.
– Przepraszam, że nie znaleźliśmy cię wcześniej.
– Nic się nie stało. – Powiedział, chociaż nadal miał dreszcze na wspomnienie chwil w domu tamtego mężczyzny.
– Nic ci nie zrobił? Co się stało?
– Jechałem rowerem, kiedy jakiś samochód zepchnął mnie z drogi. Ktoś zaraz się przy mnie znalazł. Myślałem, że chcemy pomóc. – Powiedział nieco z wyrzutem do samego siebie za swoją naiwność. – Zaczęliśmy się szarpać. Zabrał mnie... Właściwie za bardzo nie wiem gdzie.
– Wiesz kto to był?
– Za dobrze go nie widziałem. Ale... To był jakiś znajomy Jungkooka czy ktoś w tym stylu. Mam rację? – Spytał unikając wzroku Yoongiego.
– Jego były. Dosyć psychiczny były. – Sprecyzował. – Mam nadzieję, że sukinsyn szybko nie wyjdzie na wolność za to co ci zrobił.
Nastąpiła chwila ciszy. Yoongi nieco się uspokoił, ponieważ sytuacja jednak nie była taka zła ja się spodziewał. Przybliżył się nieco krzesłem do łóżka młodszego.
– Wszystko już będzie dobrze. Wydobrzejesz, wypiszą cię z szpitala i wrócimy do domu. – Mówił z ciepłym uśmiechem na twarzy, chwytając zabandażowaną dłoń młodszego w tę swoją.
– Nie. – Odparł krótko, cicho Park.
– Co? – Starszy spojrzał na niego zdezorientowany.
– Już nie wracam do domu, do... twojego mieszkania. – Nie wiedział jakiego określenia użyć. Zabrał dłoń, która spoczywała w tych nieco większych starszego.
– Co? – Bąknął ponownie Yoongi nadal nie wierząc w usłyszane słowa. – Jak to nie? To gdzie... Nie mów mi, że zamierzasz iść do niego? – Powiedział wymownie.
– Nie. – Pokręcił głową. – Z nim również raczej się już nie zobaczę.
– Również? – Min był coraz bardziej zaniepokojony.
Co prawda częściowo cieszyło go, że zamierza urwać kontakt z Jeonem, ale co miało znaczyć te również.
– Yoongi, ja wtedy nie żartowałem. – Powiedział, wracając do tej pechowej nocy. – To koniec.
Starszy nie chciał uwierzyć w jego słowa. Nie rozumiał. Skoro nie zamierza iść do swojego kochanka, to dlaczego zamierza z nim zrywać?
– Wszystko co miałem do powiedzenia zostało już wtedy powiedziane. – Nie miał ochoty się powtarzać.
– Słońce, proszę cię. Nie rób tego. – Ponownie pochwycił jego dłoń w swoje. – Ja naprawdę się zmienię. Obiecuję. Przepraszam cię za wszystko, nie odchodź. Już nigdy cię nie uderzę, nie będę się na tobie wyżywał za kiepski dzień w pracy. Naprawdę cię przepraszam. Zmienię się.
Jimin nadal unikał patrzenia na niego.
– Cieszą mnie te słowa, ale nie zmienię zdania. – Stawiał na swoim. – Powinieneś się zmienić, bo takie zachowanie nie jest też dobre dla ciebie.
– Jimin, błagam cię, nie rób tego.
Młodszy zabrał swoją dłoń, przerywając ich kontakt fizyczny. Milczał, wpatrując się w kołdrę, którą był przykryty.
– Zmienię się, obiecuję. Ja nie przestanę o ciebie walczyć.
Yoongi powoli wstał i odsunął się od łóżka. Z trudem udało mu się wyjść z pomieszczenia. Potrzebował chwili by to układać w głowie. By się z tym pogodzić. Wiedział, że dłuższe nakłanianie go do zmiany zdania nie miało sensu. Jednak nie zamierzał się poddawać. Miał zamiar walczyć o ich związek.
Jimin natomiast miał nadzieję, że słowa hyunga były prawdziwe.
Min nie wiedział co ze sobą zrobić. Nie chciał wracać do domu. Do ich mieszkania, które miało zostać tylko jego. Nie umiał przyjąć tego do wiadomości.
W drodze do samochodu wybrał numer przyjaciela.
– Co z nim? Wszystko w porządku?! – Usłyszał od razu.
– Możesz do mnie wpaść? – Spytał ignorując wcześniejsze pytania.
– Jasne. Będę za maksymalnie piętnaście minut.
Rozłączył się wchodząc do auta. W ponurym nastroju przemierzał ulice, kierując się do celu. Na jednym z świateł poziom jego zamyślenia sięgnął zenitu, kiedy inni kierowcy musieli trąbieniem przywrócić go do rzeczywistości informując o zielonym świetle.
Będąc pod blokiem niczym na skazanie skierował się do swojego mieszkania. Długo stał przed drzwiami nie mogąc się zmusić do wejścia.
– Cześć. Przyjechałem tak szybko jak mogłem. – Usłyszał za sobą głos przyjaciela.
Skinął jednie głową w końcu otwierając drzwi i wpuszczając ich dwójkę do środka. Od razu skierowali się do salonu, gdzie zasiedli na kanapie.
– No mów co z nim! – Odezwał się zniecierpliwiony Hoseok. – Namjoon do mnie zadzwonił, że go znaleźliście, ale prawie nic więcej nie powiedział.
Yoongi opowiedział wszystko przyjacielowi, od rozmowy z Jeonem na ulicy po słowa Jimina w szpitalu. Po wszystkim siedział cicho wpatrując się w swoje kolana. Jung długo również się nie odzywał, będąc zdziwiony obrotem sytuacji oraz nie wiedząc jak pocieszyć przyjaciela.
– Spierdoliłem wszystko. – Westchnął drżącym głosem chowając twarz w dłoniach.
– Na pewno jeszcze nie wszystko stracone. – Położył dłoń na jego plecach. – Przecież nie powiedział, że nawet nie masz po co się starać. Na pewno da ci drugą szansę. Tylko musisz mu pokazać, że naprawdę próbujesz coś zmienić.
A on miał zamiar pomóc mu w tym zadaniu. Wiedział, że przyjaciel jest zbyt dumny by poczynić pewne kroki. Jednak po tym czego dowiedział się o ich związku, wiedział, że najlepsza byłaby tutaj pomoc specjalisty. Nie ważne jak Yoongi by się wypierał, że tego nie potrzebuje. Przecież w końcu większość policjantów, szczególnie pracujących na ulicy, czeka spotkanie z tym wyjątkowym lekarzem.
_________________________________
Jak zawsze jestem ciekawa waszych wrażeń po rozdziale 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top