Rozdział 15: 40 godzin później
Kocham wasze teorie i tego jak niektórzy z was są blisko prawdy 🙉
Miłego czytania ❤️
______________________________
Jungkook miał wrażenie, że widzi ducha. Po tysiąckroć wolałby, żeby to był duch, a nie najprawdziwsza prawda. Zimny pot oblał jego plecy, kiedy zauważył, jak ich spojrzenia się spotykają. Ten uśmiech niemal przyprawił go o wymioty. Doskonale z ruchu warg mógł wyczytać to krótkie słowo.„Kookie"
Niemal nie zarejestrował tego jak Yoongi ciągnie go z powrotem na komendę. W głowie próbował wymazać ten obraz z pamięci. Wmówić sobie, że to nie prawda.
– O co chodzi? – Usłyszał stanowcze pytanie.
– To nie możliwe. – Szepnął słabo.
– Co?!
W końcu nieco oprzytomniał. Spojrzał na niższego od siebie mężczyznę w policyjnym mundurze. Tu jest bezpieczny, powtarzał sobie.
– To nie mógł być on. – Próbował sobie wmówić.
– Kto, do cholery?!
– Mój były. – Wyszeptał.
Yoongi już miał wygarnąć mu, że w takich chwilach przejmuje się takimi rzeczami, lecz coś mu w tej całej sytuacji śmierdziało. Jego reakcja wydawała się zbyt przesadzona jak na zwykłe zobaczenie mężczyzny, z którym kiedyś było się w związku.
– Możecie to sprawdzić? Możecie sprawdzić czy on tu jest?!
– Tu? – brunet zmarszczył brwi. – Czyli?
– W Korei! Czy przyleciał tu za mną?
Yoongi zdawał sobie sprawę jak mało wie o swoim rywalu. Jak wiele ten człowiek przed nim ukrywał, jaką miał przeszłość? I przede wszystkim czy Jimin o niej wiedział?
– Chodź. –Powiedział ruszając w ciąg korytarzy.
Normalnie najpewniej by to zignorował, lecz w tej sytuacji wolał się chwycić myśli, że może to wszystko ma jakiś związek z zniknięciem Jimina. Istaniała szansa, żę sprawdzanie byłego partnera Jeona jest równie przydatne co przeszukiwanie ich mieszkań. Jednak w tak beznadziejnej sytuacji jakiej się znajdowali, warto było chwytać się czegokolwiek.
– Powiedziałeś, że mógł za tobą przylecieć za tobą. – Odezwał się Yoongi, prowadząc go za sobą. – Skąd?
– Przez długi czas mieszkałem w Stanach. Tam go poznałem, jest Koreańczykiem. Wróciłem ponad pół roku temu.
Mężczyzna skinął głową. Zaraz znaleźli się w pomieszczeniu, w którym znajdował się zespół poszukiwawcz.
– Już myśleliśmy, że poszedłeś do domu. – Usłyszał zaraz po wejściu.
– Który ma najwyższe uprawnienia? Musimy kogoś sprawdzić.
Jeden z funkcjonariuszy podniósł rękę.
– Kogo? – Spytał brunet, bo tak właściwie sam jeszcze nie wiedział kogo będą sprawdzać.
– Kim Taehyung.
– Coś mi to mówi. – Odezwał się inny policjant.
Zaraz zaczął czegoś szukać w dokumentach.
– Taj samo nazywał się mężczyzna, który zgłosić kradzież tablic rejestracyjnych. To na jego blachach jechał potencjalny porywacz.
Serce Yoongiego zabiło mocniej. To musiało coś oznaczać. W końcu mają jakiś dodatkowy trop. To nie mógł być przypadek!
– Gdzie go widziałeś? – Dopytał, bo chociaż był przez cały czas z nim to nie wiedział, gdzie dokładnie dostrzegł tego mężczyznę.
– Był w autobusie.
– To na pewno on? Jesteś pewien.
– Patrzał się prosto na mnie. – Mówił słabym przerażonym głosem.
– To on? – Odezwał się policjant.
Wszyscy podeszli do komputera by zerknąć na zdjęcie z bazy danych. Kątem oka widziałem jak Jeon jeszcze bardziej blednie. To musiał być on.
Jungkookowi było nie dobrze na samą myśl, że Kim mógłby dowiedzieć się gdzie mieszka lub gdzie pracuje. Nie wyobrażał sobie teraz ponownej przeprowadzki. A co z lokalem? Przecież go nie zamknie! W głowie miał istny mętlik napędzany strachem i dawnymi przeżyciami.
Mężczyzna skinął głową widząc wyczekujący wzrok funkcjonariuszy, który pragnęli potwierdzenia, że jego były jest tą samą osobą, która zgłosiła kradzież tablic.
– Wrócił do kraju pięć miesięcy temu. – Mówił na głos jeden z policjantów. – Urodzony, zamieszkały. – Mruczał, przeglądając tekst w poszukiwaniu czegoś ciekawszego. – Miał sprawę w sądzie. Ma sądowy zakaz zbliżania się na pięćset metrów do... Jeon Jungkook.
Wszystkie oczy zwróciły się ku mężczyźnie. Nie można było ukryć, że nowe informacje wzbudziły zainteresowanie we wszystkich obecnych.
– Za co?
– Nie pisze. – Odparł policjant przy komputerze.
Ponownie wzrok wszystkich spoczął na szatynie.
– Za co dostał, a za co powinien dostać to nieco dwie różne rzeczy.
– Jeon! – Ponaglił go Yoongi.
– Prześladowanie i nękanie.
Każdy w głowie tworzył własny scenariusz tego jak mogła toczyć się ich znajomość, skoro były partner dostał zakaz zbliżania się do swojej drugiej połówki. Rozstanie na pewno nie było miłe, a przynajmniej dla jednej ze stron.
– Musi mieć coś wspólnego z zaginięciem Jimina. – Odezwał się Min chwytając się tej teorii niczym tonący brzytwy.
Minęły niemal dwie doby, a jak na razie to był jedyny bardziej konkretniejszy ślad. Yoongi po prostu nie miał czego innego się chwycić. A myśl, że psychiczny były kochanka jego partnera mógł być w to zamieszany była całkiem logiczna.
– Mógł wiedzieć o tobie i Parku? – Spytał jeden z funkcjonariuszy. – Za dużo o nim nie wiemy, ale mógł poczuć zazdrosny?
– Co właściwie on wyprawia? Za co dostał ten zakaz?
– Na początku o niczym nie miałem pojęcia. Przez ponad trzy lata byliśmy ze sobą w wydawało mi się, szczęśliwym związku. – Przełknął ciężko ślinę. Naprawdę trudno było mu powrócić pamięcią do tamtych chwil. – Dopiero z czasem okazało się, że straszył i nękał osoby, które za bardzo się do mnie zbliżały. Akurat rozpocząłem studia, myślałem, że może po prostu trudniej mi nawiązać z kimś kontakt. Ale w końcu się wydało, że on wysyłał anonimowe pogróżki czy robił inne, jak on to ujął, niewinne żarciki, osobą, które się do mnie za bardzo zbliżały. Był chorobliwie zazdrosny o wszystkich. – Jeona przeszły dreszcze. – Zerwałem z nim, ale on kompletnie nie przyjął tego do wiadomości. Nachodził mnie. Była jak istny stalek. Ostatecznie sprawa trafiła do sądu, chociaż nie wszystko mu udowodniono.
Yoongi poczuł gulę w gardle. Mężczyzna był na pewno chory psychicznie. Jeśli widział Jungkooka w towarzystwie Jimina, mógł uznać go za zagrożenie. Za konkurencje. Mógł mieć motyw.
– Min, mieliście jakieś dziwne listy, telefony? Działo się coś nietypowego w ostatnim czasie? Park się na coś skarżył?
Brunet myślał się nad tym dłuższą chwilę, lecz nic nie przychodziło mu do głowy. Zastanawiał się czy tylko on niczego nie zauważył czy może Jimin o niczym mu nie mówił. Ostatecznie pokręcił głową w odpowiedzi. Nic nadzwyczajnego się nie działo.
– Mamy za mało dowodów. To nie był jego samochód, a jedynie jego skradzione tablice. Poza tym mamy jedynie przeszłość łączącą jego z Jeonem.
– Może niech ktoś pojedzie z nim porozmawiać? – Zaproponował jeden z mężczyzn.
– I o co będzie pytał? O te skradzione tablice? Poza tym jeśli naprawdę ma coś wspólnego z zaginięciem Parka, to może wyczuć, że jesteśmy na jego topie.
– Jeśli już czegoś nie zaczął podejrzewać. – Westchnął Yoongi. – Byliśmy na zewnątrz. Widział Jeona i mnie razem. Już może wyczuwać, że policja się w to angażuje.
– I tak musiał to przewidzieć. Chyba nie sądził, że nikt nie zgłosi zaginięcia.
– Kwestia czy wiedział, że osoba, którą porwał miała partnera w policji.
– Nie mamy pojęcia ile wie, ile mógłby wiedzieć, jeśli ma z tym cokolwiek wspólnego. Tak czy inaczej nie mamy żadnych konkretnych dowodów. Nawet nie proponuj mi przeszukania jego domu, bo wiesz, że nie ma podstaw.
– Ale może być podejrzenie popełnienia przestępstwa. – Odezwał się Yoongi. – Pan Jeon zgłosił mi, że widział jak Kim sam majstrował przy jakiś tablicach rejestracyjnych. Podejrzewa, że ten mężczyzna mógł je ukraść i zabrać do domu. W tym wypadku chcę przeszukać mieszkanie podejrzanego by potwierdzić lub zaprzeczyć temu, że ukradł te tablice.
– Min, trochę to naciągane. – Westchnął jeden z policjantów.
– A macie lepszy pomysł?! Czy zamierzacie nadal grzebać jedynie przy monitoringu? – Naskoczył na nich brunet. – Róbcie co chcecie, ja idę pod jego domu i zamierzam tam wejść.
– Jesteś już po służbie.
– W dupie to mam. – Warknął. – Później za to odpowiem. Nie zamierzam siedzieć bezczynnie, kiedy ten psychol mógł coś zrobić Jiminowi.
– Idę porozmawiać o tym z dyżurnym. – Odezwał się główno dowodzący tą grupą.
Yoongi odczekał chwilę po wyjściu mężczyzny, po czym sam udał się w ich stronę.
– A ja jadę do tego świra. – Rzucił informacyjnie pozostałym.
– Niech go ktoś pilnuje. – Pomyślał na głos jeden z policjantów.
– Czekaj! Nie możesz jechać sam! – Najniższy stopniem funkcjonariusz wybiegł za Minem.
Mężczyzna nie za bardzo wiedział co robić. Nie sądził, żeby starszy całkowicie się mylił, ale też uważał, że takie pochopne i nieprzemyślane działanie było odpowiednie. Nie chciał jednak wypuszczać go samego, bez żadnej pomocy.
Młodszy nieco niepewny kroczył za nim do radiowozu, po chwili wsiadając do auta za nim.
– Naprawdę zamierzasz pojechać do jego domu?
– Tak. – Odparł stanowczo.
– A jeśli nie będzie go w domu?
Nie odpowiedział. Wolał nie dzielić się swoimi zamiarami. Nawet pod nieobecność gospodarza brunet zamierzał wejść do środka. Po prostu musiał poszukać jakiś śladów Jimina. A obawiał się, że młodszy kolega mógłby go przed tym powstrzymać, dlatego do końca wolał nie zdradzać swoich planów.
Jechał przez miasto w stronę zapamiętanego adresu. Już sam nie wiedział czy liczył na to, że zastanie tam niejakiego Taehyunga, czy może wolałby by był gdzieś daleko od domu. Nawet przez chwilę nie pomyślał, że mężczyzna może nie być w to zamieszany.
Gdy znajdowali się już blisko celu Min zaczął się rozglądać za autem, które widzieli na nagraniach. To tylko potwierdziłoby przypuszczenia o tożsamości porywacza. Przez całą ich drogę policyjne radio milczało.
– Ej, to nie to auto. – Min wskazał samochód po drugiej stronie.
– Nie jestem pewien. Ma inną tablicę. – Mruknął nieprzekonany.
– Mógł je przemienić z powrotem na stare.
Powoli ruszyli dalej wąskimi uliczkami prowadzącymi pod szukany adres.
– Może lepiej poczekajmy na decyzję dyżurnego. – Odezwał się młodszy funkcjonariusz, gdy zatrzymali się pod właściwym budynkiem.
– Jak chcesz możesz tu zostać. – Mruknął Yoongi wychodząc z auta.
– Nie puszczę cię samego. – Również opuścił pojazd. – Naprawdę myślisz, że to on?
– A mamy jakiś inny ślad? Nie sądzisz, że mężczyzna nękający innych i mający jakąś chorą obsesję na punkcie Jeona mógł w zazdrości dać nauczkę Jiminowi za zbliżanie się do tego co nie jego?
Yoongi spojrzał na dwupiętrowy domek, przy którym się znajdowali. Sądząc po numerze, Kim musiał zajmować górne piętro. Zmierzając w stronę schodów prowadzących na górę, rozglądał się za jakimi kol wiek poszlakami. Coś co mogłoby świadczyć, że był tu jego partner, że ktoś tu jest przetrzymywany wbrew własnej woli.
Podwórko było zadbane. Podobnie jak patio u góry. Sznurki na prawie kołysały się lekko na wietrze. Okna mieszkania były przesłonięte zasłonami, nie pozwalając zajrzeć nikomu z zewnątrz do środka. To wzbudziło w mężczyźnie pewne podejrzenia. Przez cały czas zachowywał niezwykłą czujność. Nie wiedział dokładnie jakiej postury jest podejrzany. Wolał w razie potrzeby zacząć się bronić odpowiednio szybko.
Bez zbędnego czekania Min podszedł do drzwi zaczynając w nie pukać. Przez długi czas odpowiadała mu głucha cisza. Nie poddawał się, ponawiając próby. Zaczął również dzwonić, zauważając nieco dalej dzwonek do drzwi, chociaż nie miał pewności czy w ogóle działa.
– Chyba go nie ma. – Szepnął młodszy.
Yoongi nie zamierzał się poddawać. Zastanawiał się nad najlepszą opcją wejścia do środka. Najłatwiejszym do wyjaśnienia wydało mu się wybite okno, z którego powodu mogliby tu przyjechać.
– Czekaj, chyba coś słyszałem. – Odezwał się nagle.
– Ja również.
– Proszę otworzyć!
Po chwili drzwi uchyliły się, a w progu stanął mężczyzna z fotografii, którą widzieli na służbowym komputerze. Kim Taehyung. Wyższy od niego o dobre dziesięć centymetrów z burzą czarnych włosów i uważnym spojrzeniem.
– Dzień dobry. W czym mogę pomóc? – Spytał uprzejmie.
– Dzień dobry. – Yoongi postanowił przejąć kontrolę, wiedząc, że nie ma co liczyć na kolegę. – Dostaliśmy zgłoszenie, że ktoś majstrował przy tablicach rejestracyjnych w okolicy. Podobno widziano jak ta osoba wchodzi do tego mieszkania.
– Ja sam zgłaszałem skradzenie tablic.
– Możemy wejść?
– Wolałbym nie. – Odparł.
– Mamy podejrzenie, że są u pana skradzione tablice. W takim wypadku nie musimy mieć pańskiego pozwolenia.
Min nie czekając na dalsze sprzeciwy szedł do środka. Szybko omiótł wzrokiem pomieszczenie. Salon niczym się nie wyróżniał. Drugi funkcjonariusz również wszedł do mieszkania, zostając jednak bliżej Kima.
Przechadzał się kolejno po pomieszczeniach uważnie przyglądając się każdemu szczegółowi. Próbował znaleźć cokolwiek, co podpowiedziałoby mu, że ten człowiek miał styczność z Jiminem.
Był we wszystkich pomieszczeniach, zajrzał do kilku szafek, za poduszki na kanapie... Nigdzie nie znalazł niczego podejrzanego.
– Skończyli panowie zwiedzać? – spytał gospodarz pewnym siebie tonem.
Yoongi spojrzał na niego podejrzliwym wzrokiem. Może i niczego konkretnego nie znalazł, lecz nadal wierzył w to, że ten człowiek jest odpowiedzialny za porwanie Jimina.
Ruszyli w stronę wyjścia nie mając chwilowo żadnych argumentów na zostanie w środku. Brunet jednak próbował wymyślić coś co dałoby im kilka dodatkowych minut lub ponowną szansę na przeszukanie mieszkania.
– A teraz poproszę o panów imię i nazwisko oraz z której komendy panowie przyjechali, bo nawet się panowie nie przedstawili, a jedynie od razu rzucili bezpodstawnymi oskarżeniami.
Młodszy z funkcjonariuszy bardziej przejął się tymi słowami, dlatego zaraz wyrecytował jak podczas sprawdzianu w szkole wszystko co chciał wiedzieć. Już w myślach obawiał się o skargę, z którą będą musieli się zmierzyć i rozmowę z przełożonymi. Pożałował, że przyjechał tutaj z Yoongim.
Min natomiast nadal nie wierzył w to, że on jest niewinny.
Powoli ruszyli w stronę schodów na dół. Młodszy z policjantów szedł pierwszy, chcąc znaleźć się już na komendzie. Brunet natomiast ruszał się powoli, odciągając chwilę opuszczenia posesji jak najdłużej.
Byli jeszcze na tarasie, kiedy Kim postanowił mieć ostatnie słowo.
– Yoonnie. – Udał ton błagający o pomoc, po czym uśmiechnął się prześmiewczo.
Min bez zastanowienia ruszył na podejrzanego zaciskając ręce w pięści. Drugi policjant widząc to rzucił się w stronę kolegi, chcąc go powstrzymać, jednocześnie mając na oku Kima.
Taehyung zaśmiał się w głos widząc reakcję Yoongiego. To wcale nie polepszyło sytuacji. Starszy wyszarpnął się koledze dopadając do mężczyzny.
Niedoświadczony policjant natychmiast zaczął wzywać posiłki. Nie uda mu się utrzymać Mina oraz jednocześnie mieć na oku Taehyunga, który wykazał się niezwykle podejrzanym zachowaniem.
W tym czasie starszy wymierzył dwa ciosy podejrzanemu i zaczął wypytywać o miejsce pobytu Jimina. W odpowiedzi usłyszał tylko śmiech.
Po chwili młodszemu koledze udało się odciągnąć Yoongiego od Kima, lecz sytuacja nadal była wyraźnie napięta. Min ledwo nad sobą panował, próbując dowiedzieć się czegokolwiek o swoim partnerze, a szatyn na to wszystko jedynie się śmiał, posyłając w jego stronę pewny siebie uśmiech. Niedoświadczony policjant w duchu błagał by pomoc przyjechała jak najszybciej.
Do przyjazdu pozostałych policjantów udało się utrzymać Yoongiego z dala od Kima, chociaż prowokująca postawa podejrzanego niczego nie ułatwiała.
Nowo przybyli policjanci przejęli Taehyuna.
– Nie myślcie sobie, że nie zgłoszę na was skargi. Macie jakiekolwiek dowody czy zgadujecie?
Szatyn wyraźnie śmiał się z policjantów i obecnej sytuacji zachowując pewność siebie. Dwójka funkcjonariuszy przeszła z nim w pobliże radiowozów by jednym z nich przewieźć go na komendę w celu wyjaśnień.
Czwórka policjantów została na miejscu. Yoongi chodził nerwowo zastanawiając się, gdzie ten wariat mógł przetrzymywać Jimina.
– Przecież to pewne, że on to zrobił. – Warknął wściekły. – Widzieliście jak się zachowywał?! Śmiał nam się w twarz sądząc, że nie uda nam się go znaleźć.
Ponownie zajęli się przeszukiwaniem mieszkania, lecz z marnym skutkiem. Nie było żadnych, chociażby najmniejszych śladów po zaginionym.
– Może ma jakąś kryjówkę? Jakiś opuszczony budynek? Jeśli to w ogóle jego sprawka.
– Oczywiście, że jego! Jak możecie mieć jeszcze jakiekolwiek wątpliwości?!
– Nie mamy żadnych rzeczowych dowodów poza jego wspólną przeszłością z Jeonem.
– Przecież jego zachowanie jasno wskazuje, że...
– Coś mi tu nie gra. – Mruknął nagle jeden z policjantów, przerywając kłótnię. – To pomieszczenie kończy się zaraz za wejściem. – Wskazał na kuchnie. – A tu jest jeszcze cała masa miejsca. – Pokazał ścianę obok.
Yonngi przyznał mu rację, zaczynając się dokładniej rozglądać. Zaczął sunąć dłonią po ścianie. Otworzył szerzej oczy, wyczuwając pod tapetą niewielkie wgłębienie. Bez zastanowienia zaczął drapać w tym miejscu, a następnie wyrwać tapetę. Po chwili oczom wszystkim ukazał się fragment drzwi.
Do bruneta dobiegło dwóch policjantów, którzy pomogli w usuwaniu tapety z przejścia. Drzwi niestety okazały się być zamknięte.
Yoongi z warknięciem zaczął w nie kopać. Po kilku uderzeniach zamek ustąpił.
Miał wrażenie jakby serce stanęło mu w piersi, a świat przez chwilę się zatrzymał. Trwało to jednak ułamek sekundy. Zaraz ruszył biegiem do krzesła leżącego na ziemi, do którego przywiązany był Jimin. Wyciągając z kieszeni nóż rozciął taśmy, po czym zaczął rozcinać taśmy.
Jeden z przyglądających się policjantów zadzwonił po pogotowie. Pozostali widzowie nie wierzyli własnym oczom, mimo wszystko przez cały czas sądząc, że ich kolega przesadza z oskarżeniami skierowanymi w stronę Kima.
Yoongi potrząsnął ciałem młodszego, które nie reagowało. Poczuł niewielką ulgę, gdy przykładając dłoń do jego szyi wyczuł puls. Żyje, odetchnął z ulgą.
– Karetka niedługo się zjawi. – Rzucił w stronę bruneta jeden z policjantów, lecz do mężczyzny mało co docierało.
Wtulił się w nieprzytomne ciało partnera roniąc kilka łez. Cieszył się, że ten koszmar się skończył. Chociaż częściowo, najgorsze miał już za sobą. Znalazł go.
Nie wypuszczał go z swoich ramion do przyjazdu karetki. Przez cały czas szeptał, że już wszystko będzie dobrze. Jeszcze trochę i oboje będą mogli wrócić do ich domu. Zacząć wszystko od nowa.
Po zjawieniu się ratowników na miejscu Yoongiemu z trudem przyszło oddanie im Jimina. Odsunął się, dając im miejsce do działania, lecz nie odstępował ich na krok.
– Min, pojedź na komendę i...
– Nie ma mowy. – Zaprzeczył od razu. – Jadę z nim do szpitala.
– Zdaj broń, zakończ służbę i na spokojnie będziesz już mógł być przy swoim partnerze.
Brunet mocno się nad tym zastanawiał. Nie miał ochoty oddalać się od Jimina dalej niż na dwa metry. Bał się, że jeżeli znowu straci go z oczu, ponownie ktoś mu go odbierze.
– Jest bezpieczny. – Nadal próbowano go przekonywać. – Shin z nimi pojedzie. Przypilnuje go do twojego powrotu.
Ostatecznie zgodził się. Szybkim krokiem ruszył w stronę radiowozów by wraz z częścią obecnych policjantów udać się na komendę. Zamierzał załatwić to jak najszybciej. Obawiał się tylko, że zostanie tam jeszcze zatrzymany na przesłuchanie lub opierdziel za częściową samowolkę.
Co by się nie działo miał zamiar jak najszybciej wrócić do Jimina.
_____________________
No i w końcu odnaleziony 😁 Jestem zdumiona waszą spostrzegawczością. I nie chce sobie pomyśleć jak długo w planach Tae miał go tam trzymać (zapewne aż nie zacznie śmierdzieć 🤫)
Skoro Jimin już wrócił do gry, jak teraz potoczą się losy naszych bohaterów? Jikook vs Yoonmin?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top