Rozdział 3: 47 dni wcześniej
Jimin podniósł się mając nadzieję, że to w końcu on. Kiedy odgłos z klatki przeniósł się do jego domu, wiedział, że tym razem się nie mylił. Jednak trzask drzwi wejściowych oraz niedelikatne obchodzenie się z wszystkim co tornado Min napotka na swojej drodze, zwiastowały zły humor Yoongiego.
Brunet właściwie się tego spodziewał. Było już późno, jego partner pracę powinien skończyć trzy godziny temu. Oczywistym było, że z tych nadgodzin wróci do domu zdenerwowany.
Jimin czekał na niego w sypialni, nasłuchując odgłosów z wnętrza domu.
– Nie ma kimchi?! – Usłyszał wściekły głos partnera.
Młodszy postanowił to przemilczeć. Raczej wieść, że zjadł je na kolację nie była wiadomością, którą Yoongi chciał usłyszeć. Miał jedynie nadzieję, że po przyjściu tutaj temat nie powróci.
Czas mijał, a starszy się nie pojawiał. Przez myśl Jimina przeszło by ruszyć na poszukiwania, lecz wtedy drzwi sypialni otworzyły się. W panującym półmroku dostrzegł postać mężczyzny, który wkracza do pomieszczenia skąpanego w półmroku.
– Kurwa, ja pierdolę! – Krzyknął Yoongi potykając się o bliżej nieokreślony przedmiot na podłodze.
– Nadgodziny. – Odezwał się niezobowiązująco Jimin, nie chcąc wywoływać kłótni.
– Pół godziny przed końcem służby wysłali nas na interwencje. Ten dyżurny to debil. – Warczał niezadowolony. – Gościu rzucał się na nas z nożem i jeszcze okazało się, że jest poszukiwany, to załatwiło nam kolejną dodatkową godzinę w robocie.
– Nic ci nie jest?
– Nawet nie był blisko. – Odparł nonszalancko. – Kolejna osoba chce mi chyba wypłacić odszkodowanie. Chociaż od tej prokurator nadal kasa nie wpłynęła. – Powiedział, przypominając sobie o interwencji z zimy, gdzie wielka pani prokurator ugryzła go i pomimo trzech warstw ubrań zafundowała mu niezłego siniaka.
– Uważaj na siebie.
– Nie, specjalnie daje ludziom dać sobie wpierdol, tylko czekam aż jakiś pojeb rzuci się na mnie z nożem. Słońce, kurwa, naprawdę?
Jimin odwrócił wzrok przygaszony.
– Cieszę się, że już jesteś. – Mruknął cicho. – Dobranoc.
Yoongi po chwili znalazł się w łóżku i odwrócony plecami do partnera spróbował usnąć. Udało mu się to szybciej niż mężczyźnie po drugiej stronie, który jeszcze przez jakiś czas zadręczał się słowami skierowanymi w jego stronę.
Noc dla Jimina była znacznie krótsza niż dla starszego, który wrócił późno z pracy. Wstał jako pierwszy nie budząc towarzysza, zabierając rzeczy na przebranie i wydostając się z sypialni. Udał się prosto w stronę łazienki.
Wszedł do wanny pełnej gorącej wody. Miał nadzieję, że kąpiel go rozluźni. Leżał będąc niemal cały zanurzony w wodzie, głową będąc częściowo w pracy. Park zaczął się zastanawiać nad wizualnym aspektem strony dla Jungkooka.
Jakby przywołując go myślami, telefon mężczyzny zawibrował po otrzymaniu wiadomości od Jeona. Jimin wytarł jedną dłoń w ręcznik i sięgnął po telefon odczytując wiadomość.
Masz może ochotę wyjść razem na miasto dziś wieczorem?
Park skrzywił się nie wiedząc co odpowiedzieć. Z jednej strony chciał odmówić ze względu na Yoongiego. Z drugiej strony miał ochotę wyjść się nieco rozluźnić po ostatnich humorach swojego partnera.
Dam ci znać później.
Musiał się jeszcze zastanowić. Odłożył telefon z dala od wanny i ponownie zanurzył się w gorącej wodzie, delektując się chwilą spokoju. Przeczuwał, że po nocnych nadgodzinach i nadchodzącej nocnej zmianie, przez dzień Yoongi może być maruny. Dlatego korzystał z odprężającej kąpieli i chwili dla siebie.
Po kąpieli mężczyzna przeszedł się do kuchni. Wolał przygotowywanie obiadu mieć już z głowy. Podczas gotowania podjadał co nieco, dzięki czemu śniadanie miał już z głowy. Zabawa w kucharkę zajęła go na dłuższy czas.
W końcu mógł przysiąść do pracy. Oprócz strony dla Jungkooka, pracował nad jeszcze jedną. Nigdy nie lubił mieć tylko jednego projektu. Gdy nie szła mu praca nad jednym, zawsze mógł przeskoczyć do czegoś innego.
Mężczyzna przeciągnął się, rozprostowując obolały kręgosłup, przy okazji robiąc krótką przerwę od pracy. Zganił się za zgarbioną pozycję przy biurku, po czym zerknął na godzinę. Zdziwił się widząc już porę obiadową.
Obrócił się na krześle, zamierzając pomaszerować do sypialni by obudzić partnera na posiłek. Drgnął zaskoczony spostrzegając mężczyznę zasiadającego na kanapie przed telewizorem i grającego na konsoli. Nie słyszał, żeby wstawał. Telewizor był na tyle cicho, że skupiony na pracy musiał go nie słyszeć.
– Kocie, wstawić obiad? – Spytał stając miedzy kuchnią a salonem.
– No w końcu. – Odpowiedział wyolbrzymiając, jakby czekał na te słowa od samego rana.
– Zwykłe tak by wystarczyło. – Mruknął pod nosem ruszając w stronę lodówki.
Jimin zajmował się przygotowywaniem wspólnego obiadu, a Yoongi w tym czasie relaksował się przed grą. W domu panowała cisza przerywana dźwiękami telewizora oraz stukotem garnków.
– Gotowe. – Oznajmił zasiadając przy stole.
Starszy wstrzymał grę i dołączył do partnera. Bez słowa wziął się za jedzenie zapełniając pusty żołądek. Park z grymasem na twarzy również wziął się za konsumowanie posiłku. Wewnętrznie był zły na Yoongiego za tą ciszę i ciągłe pretensje. Zawsze starał się jak mógł, a dziękuje to może od święta usłyszy.
Po posiłku Jimin nawet nie trudził się na pytanie partnera czy może to on mógłby pozmywać, tylko wziął wszystko i zaczął sprzątać. Po ogarnięciu stołu po obiedzie, jak i kuchni wrócił przed komputer do pracy.
Brunet poruszał nogą zdenerwowany, nie mogąc skupić się na pracy. Gdzieś w środku męczyła go sytuacja z Yoongim, jednak chciał by to on jako pierwszy przeprosił lub wykazał się podobną inicjatywą. Zawsze to on musiał załagadzać sytuację.
Jednak uczucie wewnątrz było na tyle męczące, że Jimin zrezygnował z dalszej pracy i usiadł na kanapie nieopodal partnera. Nie odezwał się jednak ani słowem.
Wyciągnął telefon z kieszeni, który wibracjami powiadomił go o nowej wiadomości. Spojrzał na wyświetlacz, na którym widniała wiadomość.
To jak? Masz dzisiaj czas?
Spojrzał w stronę Yoongiego, który kompletnie nie przejmował się jego obecnością. Wziął telefon w ręce i wystukał odpowiedź ponownie odkładając telefon na bok, po chwili zerkając jeszcze na chwilę w jego stronę.
Siedział wpatrując się w ekran telewizora jakby oglądał film.
– Dobra, trzeba się powoli zbierać. – Oznajmił starszy, wstając z kanapy.
Jimin nic nie odpowiedział, nie zamierzając pierwszy przerywać ciszy między nimi. Siedział dalej na kanapie, włączając telewizor i szukając jakiegoś filmu dla siebie. Yoongi w tym czasie szykował się do nocnej zmiany w pracy, przy okazji marudząc pod nosem na brak możliwości wyspania się.
Po zamknięciu się drzwi mężczyzna wstał i udał się do sypialni by się przebrać. Może nie zamierzał się stroić na to wyjście, ale w domowych dresach również nie zamierzał tam iść. Wrócił się jeszcze na chwilę do kuchni, gdzie za oknem znajdował się termometr. Ciepło, ale nie za ciepło. Zawrócił do sypialni i zaczął zmieniać wygodne domowe odzienie na coś w czym można się ludziom pokazać publicznie.
Wyszedł z mieszkania zostawiając je puste. Lekki wiatr zwiewał jego czarne włosy wprost do jego oczu. Ruszył w stronę przystanku autobusowego. Miał wystarczająco dużo czasu, nie musiał się spieszyć i łapać taksówki. Siedział przy oknie, przemierzając ulice Seulu oświetlonego przez uliczne lampy.
Nie umówili się w centrum miasta, to też ruch wcale nie był taki duży. Jednak jak na piątek weekendu początek przystało, był on znacznie większy niż w środku tygodnia.
Jimin siedział przy fontannie, przy której miał spotkać się z Jeonem. Obserwował przechodzących ludzi próbując doszukać się wśród nich Jungkooka. Mężczyzna podskoczył w miejscu otwierając szeroko oczy, gdy ktoś nagle złapał jego ramiona. Od razu w odpowiedzi usłyszał wesoły śmiech.
– Chcesz, żebym tutaj padł na zawał?! – Park starał się uspokoić szalejące serce.
– Jeśli przez to będę musiał robić ci usta-usta to może i jest to warte ryzyka.
Brunet puścił tę uwagę mimo uszu. Wstał z miejsca na szybko oceniając wygląd młodszego. Już wcześniej uważał, że dobrze wygląda, a dzisiejszy strój tylko to podkreślał. Czarne spodnie opinające jego umięśnione nogi, jasna koszulka włożona w spodnie, podkreślając tym jego wąską talię oraz skórzana kurtka dodająca całemu wyglądowi look niegrzecznego chłopca.
Teraz, gdy stali obok siebie, Jimin mógł zauważyć, że pomimo górowania nad Jungkookiem wiekiem, on górował nad nim wzrostem. Była to odmiana od Yoongiego, który przewyższał go zaledwie o jeden centymetr, o który swego czasu dużo się kłócili.
– Jakie plany? – Spytał Jimin pomysłodawcę dzisiejszego spotkania.
– Do wyboru klub, bar lub spacer z zahaczeniem jakiejś knajpy na żarcie i lekkie procenty.
– Wybieram opcję numer trzy. – Odparł długo się nie zastanawiając.
Mężczyźni ruszyli przed siebie. Kroczyli przyglądając się mijanym lokalom szukając takiego, który zachęci ich obu do odwiedzin. Okazało się, że nie było to najłatwiejsze zadanie. Ciężko było stwierdzić czy knajpki były aż tak kiepskie czy może po prostu mieli zbyt duże wymagania.
– Jak było w Stanach w porównaniu do Korei? – Spytał Jimin, będąc ciekaw różnic. Sam nigdy nie był za granicą.
– Oj, całkowicie inaczej moim zdaniem. – Uśmiechnął się na wspomnienie początków mieszkania za granicą. – Całkiem inna kultura. Można powiedzieć, że tam ludzie są bardziej na luzie. My mamy więcej reguł i zasad jeśli chodzi o kontakty z innymi. U nas nawet picie ma swoje zasady. – Zaśmiał się.
– A jak z jedzeniem?
– Nigdy nie byłem wybredny, więc do wszystkiego idzie się przyzwyczaić. – Wzruszył ramionami. – Całkiem inne smaki. Mało przyprawiają. Ale można powiedzieć, że nieco poszerzyło to moje horyzonty gastronomiczne.
– Jaki jest sekret szefa kuchni w twojej restauracji? Macie naprawdę pyszne jedzenie.
– Niestety, sekret zna tylko sam szef. Podobno ma tajemniczy sos, który sam przyrządza oraz jakąś tajemniczą mieszankę przypraw.
– Uu, nieźle. – Uśmiechnął się Jimin, spoglądając na młodszego chłopaka. – Ten wygląda w miarę. – Powiedział, wskazując na lokal po drugiej stronie ulicy.
– Sprawdźmy.
Mężczyźni po odczekaniu chwili aż samochody odjadą ruszyli w stronę wskazanej przez starszego knajpy. Wnętrze po wejściu nie było najgorsze, więc zdecydowali się zaryzykować i coś zamówić. I chociaż przyniesione jedzenie nie mogło się równać temu co kubki smakowe Jimina zaznały w Spice and Sweet to było na tyle znośne, że postanowili zostać tu na dłużej.
Czas mijał, a oni nadal pozostawali w knajpce racząc się jedzeniem i alkoholem. Dzisiaj głównym rozmówcą był Jungkook. Jimin wypytywał go o pobyt za granicą, a Jeon z chęcią odpowiadał, wspominając wiele ciekawych historii.
W końcu Park orientując się o dość późnej godzinie, podsunął myśl by powoli kończyć spotkanie. Jeon nie protestował. Po uregulowaniu rachunku wyszli z lokalu i ruszyli w stronę mostu. Za nim czekał ich najbliższy przystanek w stronę domu.
– Dlaczego nie chciałeś iść do klubu lub baru? – Zapytał młodszy, chcąc również co nieco dowiedzieć się na jego temat. – Nie lubisz czy...
– Nie całkiem. – Pokręcił głową. – Nie jest tak, że całkowicie nie lubię klubów czy barów. Ale nie w weekendy, nie przy takim oblężeniu.
– Ślicznie to wygląda. – Zauważył Jungkook zatrzymując się nagle i spoglądając w dal.
Jimin dołączył do niego. Oparł się o chłodną barierkę i zaczął przypatrywać się miastu skąpanemu w ciemnościach, które rozświetlały miliony świateł centrum.
– Tak. – Przyznał. – Ale rozgwieżdżone niebo byłoby lepsze. – Stwierdził z tęsknym uśmiechem. – Ostatni raz patrzałem w gwiazdy jak byłem mały u dziadków na wsi. W mieście takiego nieba się nie zobaczy.
Jungkook nieco ośmielony alkoholem przybliżył się znacznie do mężczyzny niwelując odległość jaką dzieliły ich ramiona.
– Racja. Taki widok na pewno ciężko przebić. – Odparł z małym uśmiechem pod nosem. – Ale teraz też jest nie najgorzej moim zdaniem. – Zrobił kolejny krok jakim było przeniesienie się za plecy starszego i oparcie o barierki po obu jego stronach.
– Przypominam, że kogoś mam. – Odezwał się Jimin, chcąc nieco przyhamować coraz bliższy kontakt Jungkooka.
Jednak nie odsunął go od siebie, nie odepchnął.
– Ale chyba nie układa się wam najlepiej, co?
– Co? Skąd te przypuszczenia? – Spojrzał przez ramię w jego stronę, lecz to było po części błędem, ponieważ twarz młodszego mężczyzny znajdowała się bliżej niż przypuszczał.
– Ponieważ jesteś tutaj ze mną. – Uśmiechnął się pewnie. – W ogóle wie, że tu jesteś?
– Nie. – Odwrócił głowę. – Jest w pracy. Mieszkamy razem.
– Długo jesteście razem? – Dopytał.
– Siedem lat. – Odparł Jimin w głowie mając ich ostatnią rocznicę.
– Jesteś pewny, że nadal między wami coś jest, a nie tylko przyzwyczajenie?
Jimin zacisnął dłonie, które trzymały barierkę. Nie chciał za bardzo analizować tego pytania, bo dobrze wiedział, że to nie była prawda.
– Każdy związek czasami przechodzi gorsze chwile. – Odpowiedział.
– Kwestia czy to są tylko chwile.
Zapadła chwila ciszy. Jungkook już nie podpuszczał i nie naciskał na Jimina, lecz nie oddalił się od niego na krok. Starszy również nie drgnął po tej wymianie zdanie nie odpychając Jeona od siebie. W głębi duszy rozkoszował się tą chwilę, nie chcąc się przyznać do tego przed samym sobą.
– Wracajmy. – Szepnął starszy.
Mężczyźni kroczyli w stronę przystanku. Nie zamienili ze sobą ani słowa, aż do pożegnania się, gdy to autobus Jimina przyjechał jako pierwszy. Rzucili między sobą ciche dobranoc i rozstali się.
Jungkook został na przystanku, czekając na swój środek transportu. Do domu miał w całkiem przeciwną stronę. Był nieco zmieszany przez ciszę, która zapanowała między nimi na końcu, lecz zachowanie starszego, a raczej brak odrzucenia z jego strony, dawał mu pewnego rodzaju nadzieję.
Park natomiast siedział przy oknie, opierając się gorącym czołem o zimną szybę. W głowie miał całkowity mentlik. Wytykał sobie, że pozwolił Jeonowi na zbliżenie się do niego. Chcąc zaprzeczyć spekulacjom rzucanym przez mężczyznę zaczął sobie przypominać ostatnie szczęśliwe dni z Yoongim. Bo przecież to nie jest tak, że zawsze i wszędzie jest dla niego taki warczący.
Będąc już w domu, Jimin starał się wyrzucić z głowy obraz Jungkooka. Starał się skupić na swoim partnerze.
Jednak ziarno niepewności, które zasiał Jeon kiełkowało podczas snu Jimina. Nie mógł nazwać tego spokojnie przespaną nocą. Kręcił się z jednego boku na bok, walcząc z nieprzyjemnymi snami.
Obudził się chwilę przed tym jak Yoongi zaczął otwierać drzwi do domu. Jakby obudził go wewnętrzny alarm zwiastujący powrót swojego partnera z nocnej zmiany. Orientując się w sytuacji uśmiechnął się lekko, licząc, że ujrzenie Yoongiego rozwieje wszystkie jego złe myśli.
Jego usta poszerzyły uśmiech słysząc jak mężczyzna zmierza w stronę, po chwili widząc do w drzwiach ich wspólnej sypialni. Szybko jednak bańka mydlana, w której znajdował się Jimin została brutalnie przebita przez spojrzenie jakie zostało skierowane w jego stronę.
– Gdzie byłeś w nocy? – Spytał Yoongi, mierząc partnera chłodnym wzrokiem.
– Co? – Tylko tyle udało się wydusić zaskoczonemu brunetowi.
Jego serce zaczęło mocniej bić, a dłonie niemal pocić ze stresu. Nie mógł na szybko wymyśleć jakiejś sensownej wymówki. Skąd on wiedział?
– Wpadłem na chwilę do domu po tabsa, bo mnie łeb napierdalał. – Odpowiedział, jakby czytając młodszemu w myślach. – Gdzie byłeś?! – Gwałtownie podszedł do łóżka.
Jimina zgubił fakt, że Yoongi nie łyka tabletek, a w domu ma specjalne przeciwbólowe, które się rozpuszcza w wodzie. Jako, że to zawsze Park zaopatrywał ich apteczkę, starszy nawet nie wie jak się nazywają, dlatego jedyna opcja dla niego w takich przypadkach to na szybko zajść do domu i wracać do pracy.
– No słucham? Chwycił Jimina za ramię, podnosząc go do góry.
– Ja... Ja... Widziałem się z kolegą z ogólniaka.
– O tak późnej godzinie?! – Szarpnął nim ponownie.
– Tak wyszło. Inne plany mu nie wypaliły, więc stwierdził, że będąc w Seul może się ze mną spotkać.
Jimin widział, że nawet jeśli starszy mu wierzy to ten poranek nie będzie się zaliczał do miłych i przyjemnych. Przełknął ciężko ślinę, czując jak serce próbuje uciec z jego piersi, a ciało napina się niespokojne.
_________________________
Nasz Jiminnie nie miał dzisiaj szczęścia. Dodatkowo Jungkook miesza mu w głowie. Coś czuję, że zapowiada się ciężki okres dla niego. (A może się mylę i tylko was podpuszczam)
A wy jak sądzicie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top