Rozdział 14: 33 godzin później
Yoongi niemal nie zmrużył oka. Tak jak podejrzewał jego umysł cały czas był przy Jiminie. Będąc samemu w czterech ścianach ponownie udało mu się uronić kilka tęsknych łez.
Tak jak postanowił, rano pojawił się na komendzie by stawić się na służbie. Koledzy nie wciągali go w rozmowy, nie próbowali sztucznie pocieszać. Po prostu nie wchodzili mu w drogę.
Na odprawie oczywiście poruszono temat zaginięcie Jimina. Yoongi od początku patrzał na prowadzącego zdeterminowanym wzrokiem. Gdy tylko próbowano go przydzielić do patrolu interwencyjnego, zaczął stanowczo odmawiać.
Nie poddając się i stawiając na swój upór, udało mu się załatwić sobie służbę u grupy zajmującą się poszukiwaniem jego partnera. Od tego momentu jedynie czekał na koniec odprawy.
Po zwolnieniu ich do pełnienia obowiązków od razu pomaszerował do pomieszczenia, do którego został wezwany wczorajszego wieczora.
– Macie coś nowego? – Spytał nie siląc się na jakiekolwiek powitania.
Wzrok obecnych funkcjonariuszy wyrażał różne emocje. Część spodziewała się jego przybycia inna nie ukrywała niezadowolenia z jego obecności. Zignorował to, jak i nieporządek jaki tu panował. Przynajmniej te puste papierowe kubeczki po kawie z automatu sugerują, że przez noc rzeczywiście pracowali nad tą sprawą.
– Dostaliśmy informacje z laboratorium, że krew znaleziona na miejscu należała do Parka. – Odezwał się jeden z policjantów.
Oczywiście to wcale nie polepszyło nastroju Yoongiego, który niemal wychodził z siebie. Jednak niemal jedyny pewny ślad po nim nie okazał się być fałszywy.
Jeden z pracowników wprowadził Mina w posiadane przez nich poszlaki, choć było ich niewiele. Większość z nich aktualnie przeglądała miejski monitoring w poszukiwania Jimina lub tajemniczego auta na kradzionych blachach.
– Co mam robić?
– Kontaktowaliśmy się z częścią znajomych Parka z listy, którą dostaliśmy. – Funkcjonariusz podał mu kartkę z tabelką zawierającą imiona i nazwiska oraz numery telefonów. – Możesz obdzwonić resztę, dowiedzieć się czy ostatnio kontaktowali się z nim. Jeśli przyjdzie ci ktoś do głowy z poza listy, możesz również zadzwonić i spytać czy czegoś nie wie.
Skinął głową nie zamierzając krytykować jakiegokolwiek działania podjętego w sprawie znalezienia partnera. Mając tak mało poszlak trzeba chwytać się czegokolwiek. Jeśli na tym polu nic nie zdziałamy, zamierza sam przyjdzie się wszystkiemu od początku.
Zaczął dzwonić do znajomych Jimina z listy. Większość z nich kojarzył, zresztą, sam podawał te nazwiska. Znalazło się również kilka, o których dawno nie słyszał. Yoongi przypuszczał, że któryś z policjantów musiał przejrzeć media społecznościowe Jimina i stamtąd spisać jeszcze kilka osób.
Pierwsze telefony nie przyniosły zbyt spektakularnych rezultatów. Żaden z nic od dawna nie kontaktował się z Jiminem. Nikt nic nie wiedział na temat miejsca, w którym aktualnie mógł przebywać.
Po zadzwonieniu do osób z listy i nie zdobyciu żadnych informacji, postanowił sam poszpierać w swojej pamięci by znaleźć jeszcze jakieś osoby, z którymi mógł się skontaktować, nawet wydawało mu się, że od dawna nie utrzymywali kontaktu. W ten sposób zadzwonił jeszcze do trzech osób, lecz efekt rozmów był taki sam.
– Cholera. – Szepnął pod nosem, czochrając nerwowo swoje włosy.
– Nic? – Odezwał się jeden z policjantów.
– Nikt się z nim nie kontaktował. Nic nie wiedzą. – Powiedział, chociaż pragnął by było inaczej.
Nastąpiła chwila ciszy, podczas której każdy zastanawiał się nad tym, co powinni zrobić dalej. Przecież nie mógł o tak rozpłynąć się w powietrzu.
– Sprawdźmy czy w szpitalach ktoś nie pojawił się ostatnio z powodu oznak bójki? Przecież musiał się broni. Może akurat napastnik wymagał wizyty w szpitalu? – Odezwał się jeden z funkcjonariuszy, próbujący podrzucić jakikolwiek nowy pomysł by ruszyć dalej.
– Nie ma takiej opcji. – Odezwał się cicho Yoongi.
Wszystkie oczy zostały zwrócone w jego stronę.
– Jimin to pacyfista. Nikogo nie uderzy, nawet w obronie własnej.
Niektórzy próbowali przekonać go, że w chwili zagrożenia życia może jednak podjąłby próbę walki. On jednak puszczał te uwagi mimo uszu, doskonale wiedząc, że nic nie zmieni tego w Jiminie.
Siedział przygarbiony czując rosnącą złość i bezsilność. Nienawidził siebie za to, że tak dobrze znając swojego partnera on mimo to potrafił używać wobec niego przemocy, wobec której był kompletnie bezbronny.
– Dobra. Przeanalizujmy jeszcze raz od początku wszystko co mamy.
Yoongi wyłączył się, nie przysłuchiwał się rozmowom. Wpatrzony był w srebrny zegarek na swoim nadgarstku, który dostał od Jimina na czwartą rocznicę ich związku. Siedział tutaj od samego rana. Czuł, że marnuje czas.
Kolejne godziny mijały bezpowrotnie. Do dwóch dni od zaginięcia dzieliły ich właściwie nieco ponad dziesięć godzin, a szanse na zobaczenie jego partnera żywego znacznie spadały.
– Na pewno nie masz z tym nic wspólnego? – Jeden z mężczyzn zwrócił się bezpośrednio do Yoongiego.
– Co?!
– W tego typu przypadkach zaginięć, często sprawcami są partnerzy, współmałżonkowie zaginionych. Na pewno to nie twój robota.
Yoongi miał ochotę przywalić mu za te podejrzenia. Za taki idiotyczne domysły wypowiedziane na głos w jego obecności.
– Tak, na pewno to ja go przetrzymuje związanego w szafie. Jego zaginięcie zgłosiłem dla jaj. – Wysyczał ironicznie. – Słyszysz ty siebie?!
– W takim razie zgodzisz się na przeszukanie mieszkania.
– Co?! – Otworzył szeroko oczy. – Zresztą, jak chcecie to marnujcie sobie na to czas. Nie mam nic do ukrycia. Mam jechać z wami czy sobie poradzicie? A może będziecie się bali, że jadąc z wami zatrę ślady?
– Min, nie denerwuj się. Każdy z nas robi co w ego mocy.
– Mhm. – Mruknął bez przekonania.
Z zaciśniętymi wargami zaczął grzebać w kieszeni spodni. W końcu wydobył z nich klucze do mieszkania i rzucił w stronę mężczyzny, który postanowił oskarżać go o porwanie własnego partnera.
– Masz, poszukaj sobie czego chcesz. Tylko wszystko później ma być na swoim miejscu. – Warknął w jego stronę. – Adres sobie zdobędziesz. Tak mądra głowa jak ty mogąca wysnuwać takie pomysły na pewno poradzi sobie z tym zadaniem.
Dołączyła do niego jedna osoba, po czym oboje opuścili pomieszczenie. Yoongi potrzebował chwili by ochłonąć. Wyszedł na korytarz by nalać sobie zimnej wody. Wrócił z papierowym kubeczkiem do pomieszczenia, w którym atmosfera nadal była nieco gęsta.
– Skoro już przeszukujecie moje mieszkanie to nie powinniście też przeszukać chaty tego gnoja Jeona?
– U ciebie możemy to zrobić bez nakazu. Znaczy... – Zawahał się jeden z mężczyzn.
– Jeśli nie ma nic do ukrycia to również się zgodzi. – Odparł wyciągając telefon z kieszeni.
Wybrał numer Jungkooka czekając aż odbierze. Minął zaledwie jeden sygnał.
– Macie go?! – Było pierwszym co usłyszał.
– Niestety jeszcze nie. Ale jeśli nie masz nic wspólnego z jego zaginięciem to nie będzie ci przeszkadzało jak przeszukają twoje mieszkanie w poszukiwaniu jakiś śladów.
– Co?!
– Chyba, że masz coś do ukrycia? – Podpuszczał go.
– Nie mam, ale... – Słyszał wahanie w jego głosie. – Do tego nie trzeba nakazu czy czegoś?
– Nie, jeśli sam wyrazisz zgodę. Mnie też przeszukują, więc się tak nie spinaj i nie rób problemów. Chyba, że jednak masz tym coś wspólnego i boisz się, że coś znajdziemy.
– Dobra, jeśli to ma wam pomóc, to zgoda. – Westchnął ciężko. – Ale macie jakieś nowe ślady, cokolwiek?!
– Nie mogę udzielać takich informacji. Szczególnie podejrzanemu.
– Skoro ciebie przeszukują to ty też jesteś podejrzanym. Czyli tobie również nie chcą nic powiedzieć. – Zauważył, cwanym tonem.
– Zamknij się i czekaj na kogoś z policji. Zjawią się niedługo. – Zakończył rozmowę.
Schował telefon do kieszeni, zastanawiając się nad jego słowami. Oficjalnie ani on, ani Jeon nie byli uznani jako podejrzani. Ale co jeśli jego koledzy naprawdę sądzę, że on może mieć coś wspólnego z zaginięciem swojego partnera i ukrywają przed nim pozostałe szczegóły?
Yoongi miał właśnie dzwonić do funkcjonariuszy będących u niego w mieszkaniu, kiedy oni jako piersi się odezwali.
– I co? Pozaglądaliście już nam do szafek, zboki?
– Znasz hasło do laptopa.
– Musiał bym się zastanowić, może udałoby mi się odgadnąć. Praktycznie tylko Jimin z niego korzysta. – Nawet jeśli on coś na nim sprawdzał, to był już włączony przez młodszego. – Przywieźcie go. I weźcie ze sobą ładowarkę.
– Zgoda.
– Czekaj, właśnie. Jeon zgodził się na przeszukanie. Jak już się na to uparliście to jego również sprawdźcie.
Yoongi podał im adres kochanka. Mężczyźni mieli tam pojechać zaraz po dokończeniu poszukiwań w jego własnym mieszkaniu.
Czas na komendzie mijał mu nieubłagalnie wolno. Czuł się źle z tym, że nie za wiele jest w stanie zrobić. Sprawdził od początku wszystko to co mają, zaczął również przeglądać zapisy kamer najbliżej miejsca zaginięcia, ale to wszystko nie przynosiło efektów. Okolica była bardzo słabo monitorowana.
Aż dziwnym wydawało się, żeby jego zaginięcie było przypadkowe. Ktoś niemal nie zostawił po sobie śladów. Musiała to być przemyślana akcja. Ktoś go porwał z premedytacją. Yoongi nie wierzył już w to, że Jimin po prostu zaginął, sam gdzieś się ukrył.
Równocześnie nie miał pojęcia komu Jimin mógł nadepnąć na odcisk. Jego po prostu nie dało się nie lubić, taki miał styl bycia. Nie wyróżniał się, nie był duszą towarzystwa, jednocześnie nie będąc odpychającym.
Tylko dlaczego do tej pory nie mają wieści od porywacza? Żadnego żądania okupu, jakiekolwiek karki z zażaleniami czy wychwalaniem swojego czynu.
Yoongi zaczął się zastanawiać czy jeśli nie chodziło o wroga Jimina, to może on komuś podpadł. Był policjantem, krawężnikiem, użerał się z najgorszymi menelami i chuliganami. Było oczywistym, że wśród ludzi, do których jeździł nie był na top liście przyjaciół. Jednak nie przypominał sobie żadnej interwencji, by ktoś mógł się chcieć na nim mścić.
Poza tym skąd ktoś wiedziałby o Jiminie?
Dwójka policjantów zajmująca się przeszukiwaniem mieszkań w końcu wróciła na komendę.
– Jeon również przyjechał. Jest w poczekalni i chce z tobą porozmawiać.
– Niech sobie czeka. – Prychnął. – Dawajcie najpierw tego laptopa, spróbuje się zalogować.
Po chwili miał już w ręce znajome urządzenie. Odpalił je, a zaraz na ekranie widniało okno logowania z krajobrazem w tle. Dobra, teraz tylko pozostaje przypomnieć sobie hasło. Chociaż w tym wypadku to będzie raczej zgadywanka. Yoongi może je znał. Kilka lat temu. Jeśli do tej pory Park go nie zmienił.
Nie wiedział czy dobrze robił, ale słowa klucz zawęził jedynie do rzeczy związanych z ich dwójką. Zaczął od imion, nazwisk i ich połączeń. Później zaczynało się trudniej. Daty, do których on nigdy nie miał dobrej głowy.
– I jak? – Usłyszał pytanie, które chcąc nie chcąc wywierało na nim pewnego rodzaju presję.
Wszyscy oczekiwali dostępu do laptopa, jakby tam mieli znaleźć jakiś znaczący trop.
– Jak się uda to wam powiem. – Odparł niezadowolony.
– Może po prostu damy to informatykom? Oni na pewno zrobią to raz dwa.
– Daj mi jeszcze chwilę. – Warknął.
Jeśli nie będzie w stanie odgadnąć hasła, to mocno zaboli jego ego i to jak dobrze, a raczej jak słabo, znał Jimina. Nie poddając się próbował dalej.
Nagle otworzył szerzej oczy, jakby go olśniło. Ostatni raz, kiedy dał dupy po całości. A raczej kolejny raz, bo to był już co najmniej drugi rok z rzędu, kiedy zawalił w tym dniu.
– Tak! – Uśmiechnął się zadowolony.
Zaraz za plecami miał wianuszek policjantów, którzy mogli podziwiać na tapecie wspólne zdjęcie Yoongiego i Jimina zrobione podczas ich wspólnych wakacji trzy lata temu.
Data, kiedy zaczęli ze sobą chodzić. Przecież to oczywiste.
– Dobra. Macie go. – Odsunął się na krześle. – Ja idę sprawdzić czego chce ten kutas.
Idąc do kochanka swojego partnera myślał o tym, że miedzy nim a Jiminem nie mogło być aż tak źle. Nadal miał na tapecie ich wspólne zdjęcie. Przecież gdyby naprawdę już nic do niego nie czuł, zmienił by to zdjęcie na cokolwiek innego, by nie oglądać go codziennie jak włącza laptopa by pracować.
W końcu znalazł się na poczekalni, gdzie niemal zaraz po wejściu doskoczył do niego Jeon.
– Chodźmy na zewnątrz. – Minowi udało się jako pierwszemu odezwać.
Nie chciał rozmawiać przy innych, niezależnie jaki był temat rozmowy. Wolał nie robić ewentualnych scen na oczach innych cywilów lub funkcjonariuszy. Co prawda na chodniku przed komendą również będą wystawieni na widok obcych, jednak będzie tu mniej uszu, które tylko próbują wyłapać cokolwiek z ich rozmowy.
– Co jest? Minęło już jakieś czterdzieści godzin odkąd nie ma Jimina. Macie jakiś trop? Czemu jeszcze go nie znaleźliście?! – Mówił nerwowo. – Albo macie coś konkretnego, a ty nie chcesz mi powiedzieć. Albo nie macie kompletnie nic i chwytacie się czegokolwiek, dlatego przeszukiwaliście moje mieszkanie.
Yoongi nie wiedział jak na to odpowiedzieć. Jeon ich przejrzał, ale faktem było, że szło im beznadziejnie.
– Czy wy robić, do cholery, cokolwiek by go znaleźć.
– Uspokój się! Ty myślisz, że sam nie chciałbym by Jimin był już w domu? Że siedzę sobie na dupie popijając kawkę i łaskawie czekając jakieś wieści? – Oburzył się, czując jak wewnętrznie się w nim gotuje.
Yoongi wziął głęboki wdech. Inaczej wyobrażał sobie koniec służby. Przede wszystkim liczył, że do domu wróci już z Jiminem. Wątpił by przełożeni pozwolili mu ciągnąć nadgodziny, szczególnie, że nie wiadomo jak długo by się one ciągnęły.
Zaraz wykręcili by się późniejszymi problemami z zmianami w grafiku z powodów czasów odpoczynku między kolejnymi zmianami, które musieli przestrzegać oraz tym, że nie chcą wypłacać nikomu nadgodzin. Do tego drugiego oczywiście otwarcie się nikt nie przyzna.
Przede wszystkim nie sądził, że tak często będzie miał do czynienia z łajdakiem, który uwiódł jego partnera. Istny wrzód na dupie. Jednak miał teraz za dużo problemów by odpowiednio się nim zająć i pokazać mu na co zasłużył zbliżaniem się do jego Jimina.
– Wiesz co? Odpierdol się już ode mnie! W niczym nie możesz pomóc. Jak się czegoś dowiemy to może cię poinformuję jak będę miał chwilę. Spierdalaj stąd i najlepiej nie pokazuj mi się więcej na oczy. Czego w tym wszystkim nie rozumiesz?! – Naskoczył na niego, tracąca cierpliwość do niego.
Brunet zaczął się zastanawiać jak duże kłopoty miałby za pobicie Jeona. Na pewno mniejsze jeśli zrobi to po godzinach pracy. Tylko czy przy obecnych problemach udźwignie jeszcze dodatkowe? Coraz bardziej był zdania, że jakoś to zniesie.
Jungkook patrzał na mężczyznę z trudnym do rozszyfrowania wyrazem twarzy. Chciał pomóc, chciał by Jimin się znalazł. Czuł się okropnie bezsilny w tej sytuacji i nie mógł się z tym pogodzić. Czuł jednak, że dłuższe naciskanie na Mina może być coraz gorsze w skutkach.
Stanął bokiem, by nieco uciec od spojrzenia, jakie kierował w jego stronę Yoongi. Wzrokiem zaczął obserwować przechodniów i przejeżdżające obok pojazdy.
W jednym momencie poczuł jak krew z jego twarzy całkowicie mu odpływa.
– Ej, co ci jest? – Spytał nieco zaniepokojony brunet, widząc jak stojący obok niego mężczyzna całkowicie stracił kolory.
– Nie. Nie. Nie. – Zaczął szeptać pod nosem.
– Co? O co chodzi? – Chwycił go za ramię, lecz nie było z nim kontaktu. – Mów o co chodzi?! – Zaczął nim potrząsać.
Rozejrzał się nieco i zaczął ciągnąć mężczyznę w stronę komendy. Takie szarpanie się z nim na oczach przechodniów mogło dobrze nie wyglądać. Liczył też, że do tego momentu nieco oprzytomnieje i powie mu co nagle sprawiło, że zrobił się blady jak ściana.
Przypomniał sobie coś? Zobaczył coś? Kogoś? Wie gdzie jest Jimin?!
– O co chodzi? – Spytał bardziej stanowczo.
– To nie możliwe. – Szepnął słabo.
– Co?!
Yoongi patrzał na niego wyczekującym wzrokiem. Bardzo chciał wiedzieć, co oznaczało zachowanie Jeona.
_____________________________
Ponownie trochę wcześniej niż planowo 😉
Co wytrąciło Jungkooka z równowagi? W laptopie Jimina znajdą się jakieś wartościowe informacje? Czy w końcu sprawa poszukiwań wyjdzie z martwego punktu?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top