Rozdział 13: 20 godzin później
Yoongi coraz bardziej się obawiał, że przyjdzie mu zamieszkać na komendzie na dłużej. Albo co gorsza, że w końcu go z niej wygonią i każą wracać do domu i tam czekać na informacje o znalezieniu ukochanego.
Sytuacja zaczynała być coraz poważna. Ze względu, że sprawa tyczyła się bliskiej rodziny jednego z funkcjonariuszy, co nie każdy pracownik chciał uznać, niektóre rzeczy wykonywano w nieco szybszym tempie niż miało to zazwyczaj.
Na wyniki badań DNA nadal czekano, lecz założono, że krew należała do Jimina. By przyśpieszyć papirologię niektórych procedur, wpisano również, że Park może mieć myśli samobójcze, czemu Yoongi nie umiał stuprocentowo zaprzeczyć. Zastanawiał się do czego zdolny był jego partner, skoro zdobył się na spędzenie intymnych chwil z innym.
Sprawę przekazano odpowiedniemu zespołowi, który miał zająć się wyłącznie odnalezieniem Jimina. Ku niezadowoleniu bruneta, nie chcieli oni zbytnio z nim współpracować, uważając, że przez podchodzenie do sprawy zbyt osobiście i emocjonalnie nie będzie w stanie odpowiednio ocenić sytuacji.
On jednak się nie poddawał i cały czas czekał, aż tylko poproszą go o pomoc lub powiedzą, że mają konkretny trop.
– Yoongi?
Mężczyzna podniósł do góry głowę, lecz ponownie ją opuścił widząc przybysza.
– Cześć, trzymasz się jakoś? – Usłyszał znajomy głos z troskliwą nutą. – Właśnie wszedłem na zmianę i się dowiedziałem. Coś wiadomo?
– Gówno wiadomo. – Warknął poirytowany.
Brunet miał już dość tej bezczynności.
– Nie bój się, na pewno wszyscy robią co w ich mocy by go znaleźć. – Namjoon starał się go pocieszyć.
Miał taką szczerą nadzieje.
Ich rozmowę przerwało pojawienie się w pomieszczeniu kolejnego funkcjonariusza, którego wzrok utkwiony był w Yoongim.
– Min, możesz na chwilę ze mną? – Odezwał się od razu rzeczowym tonem.
– Macie coś? – Spytał ożywiony.
– Przejrzeliśmy monitoring i...
– Dopiero?!
– Badamy sprawę od samego początku. Wcześniej już to robiono, ale nie zwrócono zbytniej uwagi na kilka szczegółów.
Yoongi był ciekaw na ile jeszcze rzeczy dotychczas nikt nie zwrócił uwagi, a dzięki którym możliwe, że już miałby swojego ukochanego w ramionach.
– Nie wiesz czy ten kochanek nadal jest na komendzie? – Spytał funkcjonariusz. – Z nim też chcielibyśmy porozmawiać.
Brunet poczuł ukłucie w sercu na wspomnienie Jeona. Zastanawiał się jak wieści o romansie jego partnera z innym mężczyzną szybko rozejdą się po komendzie.
– Nie wiem. Jest jakaś szansa, że nadal jest w poczekalni. – Burknął.
Zabrano go do niewielkiego biura, w którym znajdowało się kilka osób. Mężczyzna, który po niego przyszedł, kazał innemu zobaczyć czy Jungkook nadal nie czeka przy wejściu.
– Usiądź. – Wskazał na drewniane krzesło przy biurku, samemu zasiadając na skórzanym fotelu po drugiej stronie. – W czasie, gdy Park jechał rowerem ruch na ulicy był dosyć mały. W miejscu, w którym prawdopodobnie zboczył z ścieżki nie ma monitoringu, ale przed i za wjazdem na ten łuk są kamery, a po drodze nie ma żadnego innego skrętu. – Wyjaśnił pokrótce.
Policjant obrócił ekran w stronę Yoongiego, pokazując mu dwa urywki nagrań. Brunet drgnął widząc jadącego na rowerze Jimina. Nie był to długi fragment, dokładnie trzy sekundy.
Pół minuty później tą samą drogą przemieszczała się ciemna Honda. Następny filmik ukazywał ten samochód, tyle że z innej kamery. Za łukiem, na którym zniknął Park.
– Rozpoznajesz ten samochód? – Usłyszał pytanie.
– Nie. – Odparł przeszukując pamięć. – Co to za auto? Sprawdzaliście blachy?
– Tak. – Westchnął. – Są kradzione. Właściciel zgłosił, że zgubił tablice rejestracyjne dwa dni temu. Naklejki na szybie nie widać, a twarzy kierowcy nie da się rozpoznać z tych ujęć.
Yoongiemu serce biło mocniej niż dotychczas. Mieli jakiś ślad. Mieli nagranie z miejskiego monitoringu, na którym widać przejeżdżające auto. Jechało tą samą ulicą co Jimin, lecz on już z niej nie wyjechał. Musiało mieć z tym coś wspólnego, podpowiadał mu umysł.
– Sprawdzaliście czas w jakim przejechało miedzy dwoma kamerami?
– Na miejsce pojechała jedna osoba, sprawdzić ile zajmie przejazd między punktami. Jednak patrząc na czasy nagrań, nie jest to podejrzanie długi czas.
– Jednak Jimin stamtąd nie wyjechał. Sprawdzaliście nagrania z... – Przerwał słysząc dźwięk otwieranych drzwi.
Min zmarszczył brwi widząc wchodzącego do środka Jeona. Ten również nie obrzucił go najmilszym spojrzeniem.
– Zapraszam. – Powiedział funkcjonariusz do Jungkooka, wskazując na drzwi prowadzące do niewielkiego pomieszczenia obok.
Policjant i kochanek zniknęli z pola widzenia, a Yoongi mógł powrócić do przerwanej wypowiedzi.
– A nagrania z kamer w pobliżu? Przecież musiał stamtąd jakoś wyjść. Któraś musiała go uchwycić!
– Sprawdziliśmy to i nadal sprawdzamy. To jest kilka godzin nagrań z różnych kamer. Jednak w tym miejscu jest kilka niewielkich martwych pól dla ruchu pieszych.
– Przecież nie rozpłynął się w powietrzu!
– Min, uspokój się. Robimy co w naszej mocy by go znaleźć.
Chciał to zrozumieć, naprawdę. Jednak on również potrzebował poczuć się zrozumiany w obecnej sytuacji.
– Na pewno nie ma jeszcze czegoś, co chciałbyś nam powiedzieć? Nic ci nie przychodzi do głowy? Jakaś drobna rzecz, która mogłaby nam pomóc?
Mężczyzna powstrzymywał się przed wybuchnięciem. Poczuł się lekceważony. Oni naprawdę sądzili, że zataiłby cokolwiek przed nimi, mogącego pomóc w znalezieniu Jimina?
– Wszystko macie w notatkach od dyżurnego Lee. Ja i... on... z nim rozmawialiśmy, więc wszystko powinniście wiedzieć. – Odezwał się nieprzyjemnym tonem. – Chyba, że ten gnój jeszcze ma coś do ukrycia.
Yoongi żałował, że sprawy nie prowadzą funkcjonariusze, z którymi ma lepsze kontakty służbowe.
Z pokoju obok wyszedł Jeon wraz z funkcjonariuszem, najwyraźniej kończąc rozmowę.
– Również nie rozpoznaje auta. – Oznajmił policjant kręcąc głową. – Nic więcej.
– Dziękujemy wam w takim razie. – Odezwał się mężczyzna, który przyprowadził tutaj Mina, tym samym dając im do zrozumienia, że oboje z Jungkookiem nie są już im potrzebni. – Odprowadzisz go do wyjścia?
Yoongi i Jeon opuścili pomieszczenie. Nie odzywali się do siebie ani słowem, chociaż atmosfera byłą tak gęsta, że można byłoby ją kroić nożem, który każdy z nich chciałby mieć teraz w ręku.
– Słyszałem, że jeśli zaginiony nie znajdzie się w ciągu dwudziestu czterech godzin, szanse na znalezienie go żywego maleją o połowę. – Mówił rozhisteryzowany Jungkook.
– Zamknij się! – Uciszył go Yoongi, dobrze zdając sobie sprawę z prawdziwości jego słów.
– Przyznaj się, że coś mu zrobiłeś. – Młodszy odezwał się jako pierwszy.
– To ty wpierdoliłeś się z buciorami w nasze życie.
– Ratowałem jego z tego toksycznego związku.
– Toksyczny w tej relacji to ty jesteś. – Warknął.
– Nie powiedziałbym. Nigdy – Odburknął. – Siłą go do łóżka nie zaciągałem. – Prychnął arogancko. – Nie uważasz, że coś to oznacza, skoro cię zdradził?
Mężczyźni rozpoczęli kłótnie, w końcu stając na korytarzu przed drzwiami, do których przekroczenia potrzebny był kod. Yoongi oczywiście znał go, lecz nie mógł przerwać tej dyskusji.
Brunet kątem oka widział, że kilku policjantów przysłuchiwało się wszystkiemu z pewnej odległości, lecz nie mógł zareagować. A przerwać i przegrać również nie mógł. W pewnym momencie pojawił się Namjoon, który próbował załagodzić całą sytuację. Prawie mu się to udało. Prawie.
– Przyznaj, znowu go zlałeś tak, że musiał uciekać z domu! – Rzucił oskarżycielsko Jungkook robiąc kilka kroków w stronę Yoongoego.
Mężczyzna podszedł do niego, zaciskając wściekle pięści, lecz zatrzymał dwa kroki od celu. Był zły na siebie. Wściekły. Dlaczego w tej chwili umiał się powstrzymać, a przy Jiminie nie?
Jednak te słowa i tak nie uszły Jeonowi na sucho. Zachwiał się, gdy ręka Namjoona na krótko spotkała się z jego twarzą. Dotknął twarzy całkowicie zaskoczony takim obrotem spraw. Z ust widowni wydobyło się ciche westchnienie zaskoczenia.
Rzecznik prasowy policji był znany jako osoba ze stoickim spokojem, pełna opanowania, której żadni dziennikarze nie potrafili wyprowadzić z równowagi czy wciągnąć w swoje gierki.
– Sądzę, że oboje powinniście pójść do domu. – Odezwał się Kim spokojnym tonem. – Yoongi, załatw sobie może wolne na kilka dni.
– Nie ma mowy. – Prychnął. – Jak wejdę na służbę, to przynajmniej już nie będą mogli mnie zbyć.
– To pojedź do domu odpocznij, nabierz sił. – Próbował go przekonać. – Oboje się rozejdźcie w swoje strony i odpocznijcie.
Min już dłużej nie mógł zaprzeczać. Wolał posłuchać się przyjaciela niż zostać stanowczo stąd wygoniony przez kogoś innego.
Zrezygnowany ruszył w stronę wyjścia. Kątem oka widział, że Jungkook ruszył za nim. Czul na sobie wzrok kolegów z pracy. Wiedział, że będzie tematem numer jeden w rozmowach przez najbliższy tydzień, jak nie dłużej, jeśli poszukiwania szybko się nie zakończą.
Po opuszczeniu komendy kroczący za nim mężczyzna coraz bardziej działał mu na nerwy.
– Znajdą go, prawda? – Usłyszał jego nieco roztrzęsiony głos.
– Oczywiście, że tak! – Warknął w jego stronę.
Zatrzymał się, obrzucając go nieprzyjemnym spojrzeniem. Jak on mógł w to wątpić?! Jimin znajdzie się już niedługo i to cały i zdrowy. Jednak Jeon już nie wyglądał tak dobrze, jak jeszcze kilka minut temu, gdy atakował go słownie przed innymi policjantami.
– Słyszałem, że jeśli zaginiony nie znajdzie się w ciągu dwudziestu czterech godzin, szanse na znalezienie go żywego maleją o połowę. – Mówił nieco rozhisteryzowany Jungkook.
– Zamknij się! – Uciszył go Yoongi, dobrze zdając sobie sprawę z prawdziwości jego słów.
Co prawda chodziło o czterdzieści osiem godzin, jednak czasu mieliśmy coraz mniej. Minęła niemal doba, a my nie mieliśmy żadnego dobrego tropu. Jedyną poszlaką jaką zespołowi, który się tym znajduje, udało się znaleźć to przejeżdżający w tym samym czasie co Park samochód. Tylko z jego namierzeniem też mają problemy.
– Dasz mi swój numer? – Usłyszał niepewny głos młodszego.
– Co? Chyba ochujałeś.
– Gdyby któryś z nas na coś natrafił, albo w końcu udało się skontaktować z Jiminem, odezwie się do drugiego. – Zaproponował. – Chyba, że wolisz czekać aż koledzy łaskawie cię powiadomią, jeśli samemu uda mi się do czegoś dojść.
Min warknął niezadowolony pod nosem. Ostatnim o czym marzył to dzielenie się swoim numerem telefonu z tym łajdakiem. Nie chciał jednak by o jakimś tropie Jimina dowiedział się później niż to potrzebne. Może temu gnojkowi uda się coś znaleźć.
Jeśli jednak tak będzie, oznaczałoby to, że ma z jego zaginięciem więcej wspólnego niż on, pomyślał Yoongi. Gdzieś w głowie i tak obwiniał kochanka o całą tą sytuację.
Wymienili się numerami, po czym w końcu rozdzielili. Brunet usiadł za kierownicą swojego samochodu i ruszył w kierunku domu.
Wchodząc do mieszkania poczuł pustkę. Nie tylko wypełniała ona pomieszczenia, ale także jego klatkę piersiową. Po niemal dobie braku młodszego w mieszkaniu dało się zauważyć jak wiele wnosił swoją obecnością.
Starając się zastosować do dawanych mu rad, udał się prosto do swojego łóżka by spróbować odpocząć. Wiedział, że nie będzie to łatwe zadanie. Jego głowę cały czas zaprzątała gonitwa myśli.
Miał zamiar jednak zjawić się z samego rana na służbę i w pełni zaangażować w poszukiwania Jimina. Nie wyobrażał sobie, że przydzielą go do jakiegokolwiek innego zadania. Nie pozwoli na to.
Odpocznie i z nową energią przystąpi do szukania ukochanego.
____________________________
Nadal brak naszego Jimina. Tropów brak.
Jak sądzicie, ile czasu potrzeba na odnalezienie go? Stanie się to w ciągu kilku następnych godzin, może kilkunastu? A może należy to liczyć w dniach?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top