Rozdział 10: Dzień zero cz.1

Jimin od rana nie był w najlepszym humorze. Od kilku dni między nim a Yoongim zrobiło się na powrót dobrze. Niemal po staremu. A to tylko sprawiło, że poczucie winy, które siedziało przyczajone gdzieś z tyłu w podświadomości, wyszło na światło dziennie, zadomowiło się tam i nie dawało mu spokoju.

Czuł się z tym naprawdę źle i poważnie zastanawiał się nad powiedzeniem starszemu prawdy. Nie widział innej drogi, jak przyznanie się. Nie chciał przez całe swoje życie żyć sam z tą tajemnicą.

Przecież w związku nie można mieć przed sobą sekretów, nie takich. Nawet jeśli zdawał sobie sprawę, że to go zaboli, wolał by wiedział o jego błędzie. Chciał mieć czystą sytuację. Poza tym ta zdrada również tyczyła się ich kiepskiej jakości związku.

Pragnął by wszystko było dobrze, jak kiedyś. By oboje się postarali naprawić to co między nimi jest. Będzie to niemożliwe, jeśli Jimin zachowa owoc ich zachwianego związku tylko dla siebie.

Jednak pomimo świadomości iż to on musi rozpocząć te rozmowę, przeciągał ten moment przez cały dzień.

Od rana zachowywał się jak zawsze. Przygotował dla nich śniadanie, później obiad. W międzyczasie spędzili razem czas, co ostatnio im się zdarzało, a wcześniej tego brakowało. Sytuacja między nimi była naprawdę dobra, atmosfera przyjemna i ciepła, że Jimin nie chciał jej psuć rozpoczynając tak ciężki temat.

Szczególnie, że zdawał sobie sprawę, że bez kłótni się nie obędzie.

– Mogę iść wieczorem do Hobiego? – Zapytał starszy.

Jimin spojrzał na niego lekko zdziwiony. Już dawno nie pytał go czy może spotkać się z znajomymi lub sprosić ich tutaj. Ostatnimi czasy po prostu robił co chciał uprzedzając go lub nie.

– Jasne. – Odparł z delikatnym uśmiechem.

– Właściwie to wyjdę późno. Jego dziewczyna wychodzi na noc z koleżankami, a on chciał coś dla niej przygotować. Sam do końca nie wiem o co mu chodzi. – Wzruszył ramionami. – Ale sądzę, że przy okazji będzie chciał rano wyżydzić podwózkę do pracy.

– Masz jutro na rano? – Zmarszczył brwi, bo inaczej zapamiętał jego grafik.

– Nie, pojutrze rano. Ale założę się, że jak już przeciągnie mnie u siebie odpowiednio długo, to będzie namawiał, żebym go rano podwiózł na komendę, bo jego auto nadal jest u mechanika, a jemu dupy nie chce się wozić autobusem czy taksówką. – Wywrócił oczami. – Chyba, że mam wrócić na noc do domu? To powiem mu, że nie ma opcji.

Jimin naprawdę zaczynał nie poznawać Yoongiego. A właściwie to zaczął mieć przed sobą mężczyznę z początku ich związku.

– Jeśli zejdzie wam naprawdę do późna to możesz się u niego przespać.

Starszy skinął głową. Oboje powrócili do wspólnego oglądania serialu. Jimina głowa znajdowała się na ramieniu partnera, a on sam był obejmowany przez niego i trzymany blisko siebie. Gdy druga z dłoni starszego zaczęła gładzić jego udo i niespiesznie kierować się ku górze, serce młodszego podskoczyło do góry.

– Jestem głodny. – Oznajmił, wyprostowując się nieco na kanapie. – Zjemy wcześniejszą kolację?

Min nieco zbity z tropu zabrał rękę i przytaknął. Jimin uciekł z salonu do kuchni.

– Na co masz ochotę? – Spytał, zaglądając do lodówki.

– Zdaje się na ciebie. Wszystko co robisz jest przepyszne.

I ponownie wyrzuty sumienia zaczęły przekręcać szpilkę, którą miał w sercu. Mężczyzna pokręcił głową starając skupić się na przygotowywaniu kolacji.

Obawiał się, że starszy ponownie może próbować się do niego zbliżyć. Po części pragnął tego, bo miał wrażenie, że przy obecnym Yoongi ich seks również byłby całkiem inny niż przez ostatnie razy. Jednak nie mógł się do tego zmusić, cały czas trzymając w sekrecie to, że oddał ciało innemu.

Nie spieszył się z przygotowywaniem posiłku. Potrzebował pobyć chwilę samemu. Pozbierać myśli. Przemyśleć jak i kiedy zacząć temat, który postanowił przeprowadzić dzisiaj niezależnie od sytuacji.

Podał jedzenie do stołu. Starszy próbował go zagaić rozmową lecz odpowiadał niechętnie. Przez cały czas wyczekiwał na odpowiedni moment. Ostatecznie pora wspólnego posiłku minęła, wrócili do oglądania serialu, a on nadal mało co się odzywał.

– Będę powoli się szykował. – Oznajmił Yoongi po zakończeniu odcinka.

– Wyprasować ci coś.

– Idę tylko do Hoseoka. – Zaśmiał się. – Ale zaraz się okaże. Ostatnio dopadło mnie lenistwo i wrzucałem wszystko do szafy jak leci.

Park doskonale o tym wiedział, bo oglądał ten haniebny proceder i aż go w środku skręcało, lecz nie zamierzał ingerować w wątpliwy porządek po nie swojej stronie szafy.

Min udał się do sypialni, a młodszy podreptał za nim. Starszy otworzył drzwi i westchnął ciężko patrząc na porozwalane ubrania. Przeklął siebie w myślach. Zaczął brodzić w kupkach koszulek, poszukując czegoś do przebrania.

– Jesteś ostatnio jakiś dziwny. Coś się stało? – Postanowił zapytać, obracając głowę przez ramię i spoglądając na siedzącego na brzegu łóżka partnera, który garbił się wpatrując się w swoje dłonie. – Coś ze zleceniem? Czy może ostatnio nie masz żadnego?

Przez to pytanie Jimin początkowo poczuł się zły. Nawet nie wie czy mam jakieś zlecenie czy wolne. Od dawna nie interesował się jego pracą. Zaraz jednak przypomniał sobie powód swojego przygnębienia oraz mimo wszystko znaczną poprawę w zachowaniu starszego i poprzedni nastrój szybko powrócił.

Jimin podniósł oczy spoglądając na plecy partnera, który szukał koszulki w szafie. W głowie miał całą masę obaw, jednak czuł, że nie może go okłamywać. Chciał w pewien sposób oczyścić sumienie. Wiedział, że powiedzenie prawdy niczego nie zmieni. W duchu jednak liczył, że dzięki temu będzie mu trochę lżej na duszy, bo nie mógł dłużej znieść tego jak się aktualnie czuł.

– Zdradziłem cię. – Odezwał się cicho, nie odważając się wypowiedzieć tych słów głośniej.

Widział jak Yoongi nieruchomieje. Jak powoli ponownie odwraca głowę, by spojrzeć na niego przez ramię. W tym momencie zrozumiał jak się mylił w wielu kwestiach.

Powiedzenie prawdy nie sprawiło, że poczuł się lepiej. Widząc ten zbolały wzrok partnera poczuł się milion razy gorzej, żałując swojego czynu. Oczy zaczęły go piec od łez, które próbowały znaleźć ujście.

– Co? – Odezwał się starszy po dłuższej chwili nadal nie wierząc w usłyszane słowa. – Powiedz, że żartujesz.

Jego ton był trudny do rozszyfrowania dla młodszego. Przez jego głowę przewijało się istne tornado myśli oraz wizji tego co może zaraz nastąpić. Nie wiedział czy górę nad partnerem weźmie ta strona, która sprawi, że zaraz zobaczy skrzywdzonego przez świat małego bezbronnego kociaka, czy może zaraz ujrzy przyczajonego tygrysa gotowego do ataku.

Nie mniej jednak powiedział A to trzeba było powiedzieć B.

– Zdradziłem cię. – Powtórzył równie cichym co wcześniej tonem.

Jimin widział, że Yoongiemu jest ciężko w to uwierzyć. Była to ostatnia rzecz, której się po nim spodziewał.

Starszy wyszedł bez słowa z sypialni. Park poszedł za nim nie chcąc zostawiać tak tej sprawy. Musieli to sobie wyjaśnić do końca. Nie powiedział przecież tej informacji tylko po to, by ulżyć swojemu sumieniu.

Uważał, że co się stało to się nie odstanie. Jednak z jakiś powodów do tego doszło, nie brał na siebie całej odpowiedzialności. Odczuwał poczucie winy, jak i skruchę. Żałował i chciał by coś zmieniło się w ich związku. By już nigdy więcej nie doszło do takiej sytuacji.

Yoongi pomaszerował do kuchni, na sam koniec stając przy kuchennym blacie i lekko pochylony opierając się o niego rękami ze zwieszoną głową.

– Hyung. – Odezwał się Park, chcąc jakoś ruszyć do przodu z rozmową. Jakkolwiek.

– Ale jak to, kurwa, zdradziłem?!

Czyli jednak tygrys. Jednak tym razem młodszy nie zamierzał się wycofywać i robić z siebie ofiary. Zmarszczył brwi i wziął głęboki wdech prostując się, chcąc sobie nieco pewności siebie.

– Z kim? Kiedy?! Ile razy? Jak długo to już trwa?! – Jednak to Yoongi jako pierwszy zasypał go lawiną pytań, odwracając się w jego stronę

– Jeon Jungkook, robiłem dla niego stronę. – Odparł ze spokojem. – Raz. Dwa tygodnie temu.

W ułamku sekundy niewinna szklanka znajdująca się na blacie roztrzaskała się o przeciwległą ścianę, przyozdabiając podłogę swoimi drobinkami. Jimin nie drgnął nawet o milimetr. Stał dalej jak skała nie spuszczając wzroku z partnera.

– I co, jesteś z siebie zadowolony? Dobry był?! Lepszy ode mnie?! – Starszy wpadał w coraz większy gniew.

– Yoongi, żałuję tego. – Wyznał. – Ale nie uważasz, że nasz związek już od dłuższego czasu nie wygląda tak jak powinien?

– Człowiek zapierdala, użera się z patologią. Utrzymuję nas, ten dom. Tak mi się odwdzięczasz?!

– Odwdzięczasz? – Wziął głębszy wdech, nie lubiąc tej jego wiecznej wymówki i absurdalnego wypominania, że jakkolwiek miałby być mu za cokolwiek wdzięczny bez wzajemności. – Rozumiem, że pracujesz, że masz dużo stresu w pracy. Ale ja również zarabiam, pracuję, płacę rachunki. Może mam spokojniejszą pracę, ale ty masz czysty dom i obiad zawsze na stole. Również mógłbym oczekiwać wdzięczności!

Zaczęła się ostra wymiana zdań. W czasie kłótni Jimin zastanawiał się czy kuchnia jest najlepszym miejscem na taką kłótnię. W małym pomieszczeniu wszystko przytłaczało jeszcze bardziej, a uczucie ataku przez drugą stronę było potęgowane.

Oboje tak właściwie przytaczali te same argumenty, które wylatywały z ich ust przy każdej tego typu kłótni. Jednak tym razem były one bardziej rozbudowane, mocniejsze, jakby uderzały w każdego z większą siłą. A to wszystko za sprawą...

– Ja cię nie zdradziłem. Nie przespałem się z nikim za twoimi plecami! – Wyrzucił Yoongi z taką porcją żalu, że Jimin miał wrażenie, że na jego sercu powstało nie jedno pęknięcie. Nie umiał sobie wyobrazić, jak zraniłaby go odwrotna sytuacja, jednak to nie stało się bez powodu.

– Przypomnij sobie jak traktowałeś mnie przez ostatnie tygodnie! W ogóle nie zwracałeś na mnie uwagi, nie poświęcałeś mi czasu! Przypominałeś sobie o mnie, kiedy to tobie było wygodnie. Mnie, moje zdanie, moje uczucia miałeś głęboko gdzieś, byle tylko dał ci spokój po pracy, a w domu było żarcie. Mógłbym powiedzieć, że to nawet nie kwestia tygodni, a miesięcy, bo już dawno zacząłem zapominać jako jest mieć kogoś przy sobie. Ale w ostatnim czasie to po prostu przeszedłeś samego siebie! – Wybuchnął.

W czasie kolejnej wymiany zdań Park zaczął się nieco wycofywać, bo gęstniejąca atmosfera w niewielkiej kuchni zdawała się być nie do wytrzymania. Wycofali się do salonu. Ich podniesione głosy na pewno dało się słyszeć na korytarzu, jak nie w innych mieszkaniach. Sąsiedzi na pewno mieli czego słuchać, a już na pewno ten ciekawski babsztyl spod piątki wraz z mężem. Ciekawe czy przynieśli już sobie popcorn.

– Yoongi, ty naprawdę uważasz, że to jak obecnie wygląda nas związek jest w porządku?! Ja tak dłużej nie mogę!

Kilka kolejnych zdań i w końcu nastąpiło to, czego Jimin się spodziewał, chociaż za każdym razem miał nadzieję, że do tego jednak nie dojdzie. Dłonią dotknął obolałego policzka, zamykając oczy i biorąc głęboki wdech. Tym razem nie skulił się ze strachu, nie bronił się. Wyprostował się z zaciętym wyrazem twarzy, gotów do dalszej dyskusji.

– Nie panujesz nad sobą i jedyne na co cię stać, gdy zabraknie ci argumentów lub chcesz zakończyć dyskusje, bo cię przerasta to przemoc! Naprawdę uważasz, że to w porządku?! Że masz prawo mnie tak traktować! – Mówił wyprostowany patrząc partnerowi prosto w oczy. – Nadal uważasz, że nie miałem naprawdę żadnych, chociażby najmniejszych powodów, które pchnęły mnie do zdrady?! – Niemal trząsł się z emocji. – To koniec Yoongi. – Dodał ciszej.

– Wypierdalaj! – Krzyknął niemal drżąc. – Wynoś się stąd!

Jiimn obrócił się na pięcie i niechlujnie zakładając trampki na stopy i chwytając w dłoń bluzę z wieszaka wyszedł z mieszkania. Tym razem opuszczał je z podniesioną głową. Nie uciekał w strachu opuszczając swój niegdyś azyl. Wyszedł sam, ponieważ miał dość tego co się dzieje. Nie zamierzał się na to dłużej godzić.

I chociaż wiedział dobrze, że tym razem nie pozwolił na brak szacunku, a przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim to miało zazwyczaj miejsce, to i tak było mu cholernie przykro. Wyciągając swój rower z klatki czuł łzy cisnące się do jego oczu.

Kochał Yoongiego, nie chciał się z nim rozstawać. To była ostatnia rzecz na jaką miał ochotę. Nie zamierzał jednak dłużej pozwalać tak siebie traktować. Nie może pozwalać się bić i wyżywać psychicznie, gdy ten ma gorszy humor.

Wsiadł na rower, nie będąc pewnym, kiedy zamierzatutaj wrócić. Ruszy nie zważając na duchotę panującą tej nocy.


___________________

No to się porobiło. Od razu nie będę trzymała was w niepewności i jako, że ten "dzień" jest podzielony na dwie części możecie się spodziewać szybszego wstawienia kolejnego rozdziału.

A teraz zapraszam do dyskusji na temat tego co się wydarzyło. Czas wieszania psów na Yooongim czas start! A może jednak znajdą się jacyś jego sympatycy, którzy trochę rozumieją jego zachowanie i nie uważają go za całkowicie złego?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top