epilogue → goodbye
━━━━━ 🏆 ━━━━━
GOODBYE
epilogue
━━━━━ 🏆 ━━━━━
Po tym wszystkim normalne życie wydawało się być jakąś abstrakcją, ale właśnie do tego zmierzali. Udało im się wydostać z Gwatemali i dostać na jakieś rozsądne lotnisko, gdzie tak naprawdę ich drogi miały się rozstać. Nathan spodziewał się, że tak to wszystko będzie wyglądać i że prędzej czy później droga jego oraz Clarie się rozejdzie, ale jakoś nie mógł do tego przywyknąć. Sam nie wiedział, dlaczego.
Klamka zapadła przy kupowaniu biletów. Oni mieli wrócić do domu. Chloe już im to załatwiła, a O'Hara na własną rękę chciała polecieć do Europy. Może Hiszpania, może Francja, jeszcze nie zdecydowała do końca, ale w kieszeni miała dość pieniędzy na to, aby polecieć do Madrytu czy Paryża. Wbrew pozorom nigdy nie była w Europie i chciała zobaczyć jak to wszystko wygląda z bliska. Na nieszczęście lot do USA odlatywał o wiele wcześniej niż ten na drugi koniec globu, więc Nate przyszedł się pożegnać.
— Na pewno nie dam rady cię namówić? — spytał, zerkając na blondynkę, gdy stali przy szklanej szybie skąd było widać pas startowy. — Może jednak?
— Chciałabym, Nate... ale nie pasuje do was — przyznała ostrożnie i westchnęła cicho. — Prawda jest taka, że wpieprzyłam się w to wszystko trochę bez pytania i dzięki temu, że chciałeś wyjść na miłego, za co dziękuje, ale myślę, że Red lepiej wam się sprawdzi niż ja. A przynajmniej nie będzie denerwować Victora i Chloe, jak to było w moim przypadku. — dodała, uśmiechając się mimo wszystko.
— Nie powinnaś zwracać na nich uwagi, a Chloe prędzej czy później na pewno by cię polubił - Drake uniósł brew i spojrzał na nią.
— Przykro mi, ale podjęłam już decyzję. Zresztą kto wie czy jeszcze się kiedyś nie spotkamy? — Uśmiechnęła się pokrzepiająco i uderzyła go lekko w ramię. Skrzywił się, bo miał tam niewielką ranę, przez co blondynka się roześmiała.
— Tak, mam nadzieje, że jeszcze kiedyś na siebie wpadniemy - powiedział tylko, przytulając ją na pożegnanie. — Uważaj na siebie, dobrze?
— Postaram się, a ty już leć, bo się spóźnisz na samolot — Puściła mu oczko i skrzyżowała dłonie na piersi. Chociaż wiedziała, że będzie jej go brakować, poczuła, że dobrze wybrała, gdy obserwowała jak się oddalał.
KONIEC.
━━━━━ 🏆 ━━━━━
dziękuje za uwagę, zaraz wlecą podsumowanie i podziękowania! x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top