5 → reservation
━━━━━ 🏆 ━━━━━
RESERVATION
chapter five
━━━━━ 🏆 ━━━━━
Clarie siedziała na recepcji w pensjonacie i obracała w dłoni długopis. W porze sjesty było spokojnie, pusto i raczej nudno. Pomimo to cieszyła się, że wszystko zaczęło się układać i że w końcu mogła sama coś postanowić, czy nie znosić czyjegoś oddechu na swoim karku, który kontrolował każdy jej ruch.
Było bardzo gorąco. W nocy blondynka miała problemy z zaśnięciem, a klimatyzacja działała tak jakby bardzo chciała, ale nie była w stanie. Otwarte okno również nie pomogło i jedyne, co Clarie uzyskała po próbie schłodzenia się, były czerwone bąble po ukąszeniach przez komary. Niemiłosiernie swędziały, ale uparcie walczyła ze sobą, aby ich nie drapać, bo będzie jeszcze gorzej. W końcu jednak zasnęła, a rano została obudzona przez krzątających się na podwórzu robotników. Lupita wyjaśniła jej, że przyczyniła się do niewielkiego remontu tyłów pensjonatu, aby stworzyć tam basen i piękny ogródek, stąd ten hałas, którego nie da się znieść.
Po śniadaniu Clarie usiadła już przy kontuarze na recepcji, aby zacząć pracę, ale niestety nie pojawił się nikt nowy. Jedyne, co tak naprawdę udało jej się zrobić, to ustalić jak to wszystko wygląda od strony technicznej, ale i tak żyła w strachu, że przy pierwszej osobie popełni jakiś błąd i dostanie srogi opieprz od Lupity. Kobieta była miła, ale miała charakterek i lepiej było z nią nie zadzierać.
— Kochanie, wychodzę na targ, może zastanę już kogoś, kto wrócił do pracy - przyznała kobieta, gdy pojawiła się z powrotem z wnętrza pensjonatu. — Zostawiam cię tu samą z Javierem, robi coś w ogrodzie, więc nie będę mu przeszkadzać, ale za jakiś czas możesz zanieść mu coś zimnego do picia, dobrze?
— Dobrze — Pokiwała głową i posłała Lupicie lekki uśmiech. Ta odwzajemniła gest i wyszła już na ulice, niosąc koszyk na zakupy w swojej ręce. Clarie odprowadziła ją wzrokiem i westchnęła ciężko, opierając głowę na dłoni.
Czas płynął i robiło się coraz bardziej przystępnie, jeśli chodziło o temperaturę. Zmalała o kilka stopni, a lekki wiatr, który wpadał do recepcji porywał do tańca włosy blondynki i często wpadały jej do ust, co naprawdę działało jej na nerwy. Zirytowana co chwila zakładała je za ucho, mając nadzieje, że tam zostaną, ale każda kolejna próba szła na marne. W recepcji i w ogóle w pensjonacie było spokojnie. A Javier był bardzo wdzięczny za zimną lemoniadę, którą blondynka znalazła w lodówce w kuchni. Zaniosła mu ją jakąś godzinę po tym jak Lupita zniknęła na mieście i zaszyła się na targu, kłócąc się zapewne o jak najniższe ceny warzyw i owoców.
━━━━━ 🏆 ━━━━━
Blondynka przypuszczała, że coś się święci. Jeep, który pojawił się na podjeździe niósł za sobą tumany kurzu. Kierowca przyjechał szybko i wpadł w zakręt z prawą kierowcy rajdowego. O'Hara zamrugała parokrotnie oczami widząc jak samochód zatrzymuje się z piskiem opon i wsunęła zakładkę pomiędzy strony książki, którą właśnie czytała. Miała nadzieje, że to nie był nikt z jej rodziny, kto przyjechał ściągnąć ją do domu, bo jeśli tak, była gotowa uciekać w dalszym ciągu, nawet jeśli wiązało się to z pobytem na ulicach.
Kiedy kurz opadł, Clarie zauważyła, że za kierownicą siedziała kobieta. Miała ciemne włosy, które opadały na jej ramię w formie warkocza. Gumką w tym przypadku był skrawek materiały zawiązany na kokardę. Poza tym blondynka zauważyła jeszcze czerwoną koszulkę z dużym dekoltem i duże piersi pod nią ukryte. Gdy kobieta wysiadła na zewnątrz, zatrzaskując za sobą drzwi, O'Hara zauważyła, że miała na sobie jasne i do tego dopasowane spodnie, które podkreślały jej kształty. Zwieńczeniem stroju była kabura na pistolet, która spoczywała na lewym biodrze i ciemne trampki, a także zegarek na nadgarstku. Clarie przełknęła ślinę, zdając sobie sprawę z tego, że kimkolwiek była ta kobieta, nie należało z nią zadzierać.
— Potrzebuje dwóch pokoi. Na wieczór — przyznała, krzyżując dłonie na piersiach. Clarie od razu skoczyła na nogi i poprowadziła ją do recepcji. Musiała przyznać, że nieco się jej przeraziła i poczuła się, jakby zaraz miała jej coś zrobić. Nie wiedziała tylko, czy to przez aurę jaką wokół siebie tamta roztaczała, czy może jednak chodziło o jej minę, która mówiła, że lepiej zachować jakiekolwiek żarty dla siebie.
— Mogę prosić o nazwisko? — spytała nieśmiało O'Hara i zerknęła na brunetkę. Znalazła już długopis i wszystko, co musiała mieć przygotowane, jeśli chodziło o zakwaterowanie. — Albo jakiś dokument tożsamości?
— Gigi Lopez — powiedziała, rozglądając się dookoła. Gdy Clarie wszystko wprowadziła do systemu, było w zasadzie po sprawie. Nie zmieniło to jednak faktu, że kobieta nie chciała się ruszyć ze swojego miejsca.
— Mogę zobaczyć te pokoje? — powiedziała w końcu, na co blondynka niepewnie przytaknęła i poprowadziła ją na piętro. Dała jej do dyspozycji pokoje, które stały puste już dwa dni i były ze sobą połączone. W środku były dwie łazienki i balkon z widokiem na miasto. O'Hara sama chciała w takim mieszkać.
Kobieta rozejrzała się do niechcenia i zajrzała do łazienki, kalkulując coś w myślach. Dopiero na samym końcu usiadła na łóżku i zmierzyła wzrokiem Clarie. Blondynka poczuła się onieśmielona i odwróciła wzrok, mimowolnie się rumieniąc. Nie wiedziała, co ma powiedzieć i robić, więc po prostu stała przy drzwiach i czekała, aż owa Gigi zdecyduje się już wyjść.
— Przyjadę tu późnym wieczorem, mam nadzieje, że to nie problem — oznajmiła w końcu, bacznie obserwując Clarie. Blondynka tylko przytaknęła głową i wsunęła dłonie do kieszeni spodni. — Czekam, aż moi znajomi przylecą i się tu zatrzymamy na jakiś czas.
— Dobrze — przytaknęła, a później westchnęła cicho. — Będę czekać, aby wydać wam klucze.
— Jest tu jakieś tylne wejście, czy wjazd?
— Nie mam pojęcia, to mój pierwszy dzień. Ale zawsze mogę zapytać o to właścicieli.
— Nie ma takiej potrzeby — Brunetka pokręciła głową i wstała. — Im mniej osób wie, że tu będziemy, tym lepiej. Zależy mi na dyskrecji i lepiej dla ciebie, abyś siedziała cicho, czy to jasne? — dodała ostatecznie, znajdując się już na progu. O'Hara przytaknęła tylko i zatrzymała nadmiar powietrza w płucach, gdy kobieta znalazła się blisko niej. — Cieszę się, że się rozumiemy. Wracam wieczorem, pamiętaj o tym, a nic ci się nie stanie i będziemy w przyjaznych stosunkach — dodała, mając lekki uśmiech na twarzy, po czym już zniknęła na schodach, a po chwili do uszy Clarie dotarł odgłos silnika, który stopniowo się oddalał.
━━━━━ 🏆 ━━━━━
chloe wyszła mi tutaj on point>>>>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top