24 → brother's talk
━━━━━ 🏆 ━━━━━
BROTHER'S TALK
chapter twenty four
━━━━━ 🏆 ━━━━━
Odkąd Red odczytała dziennik i wszystko stało się jasne, postanowili, że najlepiej będzie zwinąć manatki i ruszać dalej. Musieli odnaleźć trzy ołtarze, które Aztekowie postawili swoim bóstwom reprezentującym siły natury - ogień, wodę oraz powietrze. Nathan zaczął się trochę wykłócać o to, że powinny być cztery - czyli tyle ile żywiołów, ale w końcu nikt już nie chciał go słuchać, bo każdy skupił się na tym, co brunetka przekładała z rosyjskiego na angielski. Ekscytacja zaczęła udzielać się każdemu, dzięki czemu nawet Clarie i Victor znaleźli od nowa poniekąd wspólny język, chociaż i tak jedno raz drugie obchodziło się z tym wszystkim w wyjątkowo chłodny sposób.
Ustalili, że dziewczyny pójdą się wykąpać w pobliskiej zatoce, na którą natknął się Sam razem z Red, a oni we trzech zbiorą ich rzeczy i załadują na łódkę. Dziennik nakazywał płynąć w dół rzeki, więc zamierzali skorzystać z transportu dopóki mogli. Poza tym było niesamowicie gorąco i prawda była taka, że nikt nie miał ochoty na to, aby iść i przedzierać się przez te wszystkie zarośla czy użerać się dodatkowo z jakimś nikomu nieznanym robactwem.
— Powiedz mi, skąd ty ją wziąłeś? — powiedział Nate, zagadując brata o Red. Czy tego chciał czy nie, ta brunetka go zaciekawiła.
— Co? — Sam uniósł brew, gdy schylił się po jakąś skrzynkę. W jego ustach oczywiście znajdował się zapalony papieros. — Red? Mówiłem ci. Siedziała już we więzieniu, gdy ja tam trafiłem. Wrzucili mnie do celi obok niej — dodał, wzruszając ramionami, jakby to nie było już nic takiego. Cóż, po panamskiej ciupie Samuela nic już nie dziwiło.
— I tak po prostu wziąłeś ją ze sobą? To nie w twoim stylu, braciszku — Młodszy Drake uniósł w zdziwieniu brew i skrzywił się, gdy poczuł w swoim nosie dym. On i Clarie byli jedynymi osobami, które w tym towarzystwie były niepalące i czuł się przez to osaczony, bo gdzie nie spojrzał tam ktoś coś pykał czy czymś się zaciągał.
— To nie o to chodzi czy chciałem czy nie, po prostu uznałem, że nie mogę jej tam zostawić. Nie zasługiwała na to. Komandosi torturowali ją, aby powiedziała im coś o jakimś rodzinnym spadku, który pochodzi jeszcze z czasów rewolucji w Rosji. Tyle mi powiedziała, a ja nie chciałem bardziej naciskać, chociaż sam wiem o niej niewiele — powiedział Samuel, wchodząc na podkład łódki. Odstawił na pokład skrzynkę, a później odebrał od Nate'a tę, którą on trzymał. — Poza tym jest cholernie piękna, nawet z tymi wszystkimi siniakami — dodał, wzdychając.
— Czyżby Samuel się zakochał? — Nate uniósł brew i roześmiał się pod nosem, nie wiedząc aż, co mógłby powiedzieć.
— Nate, przestań! — powiedział i rozejrzał się panicznie, jakby obawiał się, że Red mogłaby to usłyszeć. — Po prostu dobrze się dogadujemy ze sobą, czy to zbrodnia? Odpowiedź: Nie. Nie wiem, o co ci chodzi i dlaczego muszę się z tego tobie spowiadać, bo ty jakoś nie mówiłeś mi jak to dokładnie było z Clarie, a widać, że się polubiliście. Ty ją nawet chyba za bardzo — Drake spojrzał wymownie na brata, a Nate tylko wzruszył ramionami, jakby to nie było nic takiego. Cóż, dla niego nie było.
— Może i tak, ale mówiłem ci, że tu nie ma, co opowiadać. Pracowała w pensjonacie, gdzie Chloe nas zakwaterowała i na tym to się skończyło. Komandosi zaczęli węszyć i zrobiło mi się jej żal, więc zabrałem ją ze sobą. Chciała zobaczyć trochę świata, więc teraz ma tego pewnie aż w zanadrzu — Wzruszył ramionami i przeczesał palcami swoje włosy.
— A co Chloe na to? Założę się, że nie była zadowolona.
— Bo nie była — przyznał Nate i zaśmiał się pod nosem. — Ale koniec końców zgodziła się.
— Jak to Chloe — Sam pokręcił głową, a później wrócili już do obozowiska, aby zabrać resztę rzeczy.
━━━━━ 🏆 ━━━━━
Clarie patrzyła się na brunetkę, która unosiła się na powierzchni wody w zatoce i uśmiechnęła się do niej. Red nie przejmując się swoją nagością, od razu, gdy przyszły, rozebrała się i wskoczyła do zatoki, chcąc zmyć z siebie cały brud, kurz i zaschniętą krew, którą nosiła na sobie jeszcze od ostatniego przesłuchania, kiedy to komandos ją zlekceważył i rozwaliła mu nos swoją drobną pięścią.
— Ten starszy, on zawsze taki jest? — spytała brunetka, po czym westchnęła z ulgą. Woda przyjemnie chłodziła jej zgrzane ciało. Clarie była mniej odważna, dlatego tylko rozebrała się do bielizny i stała na brzegu, mocząc swoje nogi. Z drugiej jednak strony kusiło ją, aby zanurzyć się w całości i niczym się nie przejmować.
— Victor? Sama nie wiem, jaki on jest, a jaki nie — westchnęła blondynka i założyła kosmyk włosów za ucho. — Na początku spodobało mu się to, że z nimi jadę, potem specjalnie mnie zostawił w tej dżungli, a gdy wróciłam to próbuje się przymilić, ale i tak mu nie ufam — powiedziała szczerze, odgarniając swoje włosy na plecy.
— Jest specyficzny — Brunetka uchyliła oko, zerkając na Clarie i uśmiechnęła się do niej. — Ale nie przejmuj się nim. Jesteśmy teraz we dwie. Musimy się wspierać, aby nie oszaleć przy tych facetach — dodała, po czym roześmiała się radośnie.
— Naprawdę?
— Tak, my, dziewczyny musimy trzymać się razem — Red przestała unosić się na wodzie i podpłynęła tam, gdzie było płycej, aby dotknąć swoimi stopami dna zatoki. — Możesz na mnie liczyć, chociaż prawie w ogóle się nie znamy, tak? Spokojnie, to nie żaden żart — dodała i uśmiechnęła się miło.
— Dziękuje — Clarie uśmiechnęła się pewniej, po czym poczuła jak ulga rozlewa się po jej sercu. Nie pamiętała kiedy ostatni raz rozmawiała z jakąś dziewczyną i bardzo tęskniła za Lupitą z pensjonatu. Brakowało jej takich babskich rozmów czy po prostu pobycia z kimś, kto jest tej samej płci. Na szczęście pojawiła się Red i Clarie zaczęła mieć nadzieje, że jakoś przetrwa u jej boku. Nie to, że nie umiała sobie poradzić, ale to wszystko zrobiło się takie skomplikowane i Clarie potrzebowała kogoś, kto pomógłby jej to zrozumieć i nie byłby Nathanem.
━━━━━ 🏆 ━━━━━
później będzie jeszcze jeden, może dwa jak dobrze pójdzie :")
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top