21 → river

━━━━━ 🏆 ━━━━━ 

RIVER
chapter tweny one

━━━━━ 🏆 ━━━━━ 

Clarie siedziała na przodzie łodzi, starając się wypatrzeć coś we wschodzącym Słońcu, ale rzeka to była rzeka i mętna woda płynęła razem z nimi w dół, niczym się nie przejmując. Nie było w niej ryb czy krokodyli bądź aligatorów, a co najważniejsze nie było w niej piranii, bo tego obawiali się najbardziej. Blondynka westchnęła cicho i objęła się ramionami, a później spojrzała na pokład. Nate siedział na jakiejś skrzynce z zapasami, studiując dziennik, a Sully, dumny z tego, że udało mu się ukraść łódkę, stał przy sterze i sterował. W jego ustach było z kolei cygaro, które najwidoczniej powróciło do łask. 

- Co tam tak czytasz? - zaczepiała bruneta i spojrzała na niego. Zacisnęła swoje dłonie na skrzynce, na której się usadowiła jeszcze zanim odbili od brzegu i uśmiechnęła się pod nosem.

— Czytam dziennik tego generała. Dobrze, że pisał po angielsku, bo nic bym z tego nie wiedział, chociaż i tak jest tu pełno rosyjskich wstawek, a tego języka akurat nie umiem. Łacinę, po części hiszpański, dlatego to sobie przeczytałem, z angielskim też nie jest najgorzej, ale rosyjski? Za cholerę nie umiem rosyjskiego. Jeszcze do tego te paskudne literki, co to w ogóle ma być? 

— Masz na myśli cyrylicę? — Clarie uniosła brew i spojrzała na niego, a później zachichotała. 

— No tak, tylko zobacz — mruknął, podając jej dziennik. Akurat podał jej stronę, która była zapisana czterema językami, z czego jednak rosyjski pojawiał się najczęściej. Alfabet cyrylicy był zawiły i na pewno nie prezentował się za dobrze, ale Clarie zaciekawiona wpatrywała się w pożółkłe kartki. — Masz pojęcie, co tu jest napisane? Bo ja najmniejszego — dodał, wzdychając ciężko, po czym pokręcił głową. 

— A Sully?

— Sully i rosyjski? Prędzej dogadałby się po pijaku po hiszpańsku niż po tym czymś — Nathan pokręcił głową. 

Blondynka roześmiała się tylko, a później pokręciła głową i westchnęła cicho, oddając Nathanowi dziennik. Założyła kosmyk włosów za ucho i zerknęła na horyzont, gdzie sponad linii drzew zaczęły wyłaniać się promienie słoneczne. Uśmiechnęła się pod nosem, bo miała już serdecznie dość duchoty, która kłębiła się pod drzewami czy pyłu jaskiń. W prawdzie powietrze nad rzeką nie pachniało zbyt zachęcająco, ale nie było duszące czy przyprawiające o katar i kichanie, dlatego cieszyła się tym momentem póki mogła, bo nauczyła się już, że z tą dwójką nigdy nie było nic wiadomo. Miała tylko nadzieje, że komandosi ich nie napadną. Nie potrzebowała tej rozrywki, bo bez tego bawiła się już wystarczająco dobrze. 

— Jaki mamy plan, tak w ogóle? — Zaciekawiła się i spojrzała znowu na Amerykanina. Drake przekręcił kartkę i poprawił się na skrzynce, a później westchnął cicho.

— Sully chce spłynąć jeszcze trochę w dół, ukryć gdzieś łódkę i rozbić obóz. Ja próbuje znaleźć jakiś punkt zaczepienia od, którego moglibyśmy zacząć. Gdzieś tu musi być jakiś początek albo przynajmniej jakieś ślady po Sowietach. Jeśli jeszcze się na nie nie natknęliśmy, to oznacza, że cholernie dobrze po sobie posprzątali — powiedział, wzdychając, a później zerknął na blondynkę i posłał jej pokrzepiający uśmiech. — Najważniejsze jest to, że już nikt nam nie siedzi na karku. A przynajmniej na razie i możemy być o to spokojni. 

━━━━━ 🏆 ━━━━━ 

Clarie patrzyła się jak Nate i Sully wynoszą z łódki, to co było im potrzebne na rozbicie obozu i westchnęła ciężko. Słońce prażyło mocno i nie zanosiło się, aby coś miało się zmienić w tej kwestii, ale blondynce wcale to nie przeszkadzało. Wolała Słońce niż deszcz, bo miała serdecznie dość mokrego, zresztą miała wrażenie, że wcale by im nie pomógł, nawet jeśli przyszłoby im stoczyć kolejny pojedynek z komandosami. Na szczęście tych, ani chmur nie było widać na horyzoncie, więc nie była taka spięta, jaka przypuszczała, że będzie. 

— Wieczorem rozpalimy ognisko. Mam nadzieje, że jesteśmy na tyle daleko, że nie będą widzieć dymu — powiedział Sully, wzdychając przy tym ciężko, gdy odłożył już skrzynkę z zapasami na ziemię. 

— Wypadałoby się też tu rozejrzeć — przyznał Nate i obrócił się dookoła siebie. Okolica wyglądała na spokojną. Bez komandosów i jaguarów, a to było wtedy najistotniejsze, bo nikt nie chciał ryzykować spotkaniem z białym ubraniem czy dużym kocurem z jego wielkimi pazurami i kłami. A już na pewno nie Clarie. Po ostatnim razie miała serdecznie dość. 

— Możecie to zrobić, ja już się nigdzie nie ruszam. W zamian za to mogę się zająć ogniskiem, coś już o nich wiem — przyznał zgryźliwie Victor i spojrzał na Nathana, a ten tylko przewrócił oczami, po czym się roześmiał. 

— Nie zaczynaj znowu, Sully — powiedział tylko, po czym przeczesał palcami włosy i poprawił sobie broń schowaną za paskiem od spodni — Idziemy? — dodał, zwracając się już do blondynki. Skinęła głową, poprawiła kucyka i wzięła oddech. Była gotowa do drogi, zresztą czuła się strasznie zasiedziała i potrzebowała ruchu. W duchu uznała, że krótki spacer nie powinien jej zaszkodzić. Z drugiej jednak strony to miał być spacer z Drake'iem, a wtedy wszystko mogło się zdarzyć. 

— Idziemy — powiedziała w końcu i podreptała za brunetem, zauważając, że musiała wręcz biec, aby za nim nadążyć. Był o wiele wyższy od niej i miał dłuższe nogi, przez co nie musiał się wysilać przychodzeniu, ale ona już tak. Nie zamierzała jednak narzekać, poza tym chyba zauważył, że nieco się śpieszył i specjalnie dla niej zwolnił, co potraktowała bardzo miło i posłała mu w podziękowaniu uśmiech. — Co chcesz tu zobaczyć?

— Nie wiem, chciałbym poszukać czegoś po Sowietach, ale wątpię, że coś znajdziemy. Kto jak kto, ale oni potrafili po sobie sprzątać i to cholernie dobrze, więc raczej na nic się nie natkniemy, ale miło będzie chociaż znać okolicę. 

— Jest to jakiś sposób myślenia — przyznała, wsuwając swoje dłonie w spodnie i rozejrzała się dookoła. Nad ich głowami przeleciała papuga, która miała piękne szmaragdowe pióra. Clarie uśmiechnęła się pod nosem na ten widok i zaczęła stawiać małe kroki przed siebie. — Mam nadzieje, że jednak uda nam się coś znaleźć. Nie chce utknąć w kolejnym miejscu bez sensu. 

— Ja również, Clarie. Uwierz mi, że ja również — Nate skinął głową, a później pociągnął ją za sobą przed siebie, aby rzeczywiście się rozejrzeć. 

━━━━━ 🏆 ━━━━━

jeśli dobrze pójdzie to w środę wstawię na profil coś nowego z nate'em:")

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top