20 → boat
━━━━━ 🏆 ━━━━━
BOAT
chapter twenty
━━━━━ 🏆 ━━━━━
Po spotkaniu było wiele do nadrobienia. Kiedy w tej ciemności w końcu ustalili jak się z niej wydostać i dotarli do jaskini, o której wspominał Nate, zaczęli wypytywać siebie nawzajem. Victor gdzieś zniknął, ale napisał na kawałku kartki, że powinien wrócić za niedługo, bo poszedł po drewno. Drake'a nieco to zaniepokoiło, ale uznał, że wypada zaufać staruszkowi i nie wspomniał słowem Clarie o tym, że się o nią pokłócili, bo wolał nie dolewać niepotrzebnie oliwy do ognia. Nie miał pojęcia jak dziewczyna zareaguje na jego widok i wolał mieć to wszystko pod kontrolą. Zresztą przypuszczał, że Victor też nie będzie zadowolony, że ją znalazł. Upierał się cały czas, aby szukać skarbu.
— Nie wierzę, że nie potrafiliśmy się znaleźć w dżungli, a w tym całym labiryncie już tak. Przecież to takie głupie — powiedziała Clarie, kręcąc przy tym głową. Czuła się jak idiotka, bo okazało się, że wcale nie byli tak daleko od siebie w lesie niż mogłoby się to wydawać. Mogli nawet siebie słyszeć, ale pewnie obydwoje potraktowali to zgoła inaczej. — Jesteśmy głupi.
— Tak mi się wydawało, że słyszałem jakiegoś kotka — powiedział, śmiejąc się z nich. - Ale sądziłem, że mi się przywidziało. No wiesz, brak snu, brak jedzenia i zaczynasz sądzić, że ci odwala — Pokręcił palcem przy swojej głowie.
— Myślałam, że komu jak komu, ale nam już dawno odwaliło — przyznała i spojrzała na niego wymownie. Nate roześmiał się pod nosem i przyznał jej racę.
— Myślisz, że możemy mu ufać? — spytała, obracając w dłoniach kartkę od Sully'ego. To jasne, że po tym, co się stało, miała do niego mieszane uczucia. Widziała jak na nią patrzył i chociaż był miły w jej stosunku, to później coś się zmieniło i blondynka wiedziała, że pewnie dla Victora była tylko kolejną kulą u nogi. Tak jak wcześniej dla Chloe.
— To dupek i stary wyjadacz, w dodatku ostatnio strzelał trochę fochami, ale uważam, że tak. Sully... Znam go. — Nathan przeczesał palcami włosy. — Dużo razem przeszliśmy. Wydaje mi się, że nie byłby zdolny do tego, aby się ode mnie odwrócić. Może po prostu planuje coś na boku? Sam nie wiem — Pokręcił głową, po czym westchnął ciężko. — W każdym razie na razie powinniśmy być spokojni. Tak uważam i tego się trzymajmy, dobrze? Już i tak wszystko szlag trafił, więc nie róbmy sobie więcej problemów, tam gdzie to nie jest potrzebne.
— Nie wiem, Nate. Nie podoba mi się to, że tak po prostu sobie poszedł — Spojrzała na niego i pokręciła głową, a później wstała i zaczęła się przechadzać po jaskini. Ciepło bijące od ognia było całkiem przyjemne, więc niedługo później z powrotem siedziała przed ogniskiem. Nate powiedział jej, że Sully zaczął je rozpalać, gdy wychodził do głębi jaskiń, więc pewnie udało mu się to, gdy już zniknął i korzystając z okazji, wymknął się po drzewo. Coś jej tu jednak śmierdziało i to wcale nie była ona sama czy Drake.
— Zobaczymy, co powie gdy wróci, bo na razie jeszcze zakładam, że to zrobi.
- Miejmy taką nadzieje - westchnęła i sięgnęła po puszkę z jakimś jedzeniem. Ostatni raz w ustach miała te dziwne owoce, które jednak okazały się jadalne i nic jej nie zrobiły, a to było już jakiś czas temu. - Ile byliśmy w tych jaskiniach? Próbuje wykalkulować ile może go nie być, aby przypadkiem niczym nas nie zaskoczył. Nie chcę się znowu spotkać z komandosami. Wystarczy mi tamten jeden, który został pożarty. Na spotkanie z jaguarem też nie mam ochoty.
— Spokojnie, za chwilę będzie — Nathan zabrał jej puszkę, aby móc ją otworzyć i westchnął cicho. Prawda była taka, że Sully nigdy nie odwalił niczego takiego. Drake sam był zaniepokojony.
━━━━━ 🏆 ━━━━━
Drake poczuł jak ktoś szturcha jego ramieniem i mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. Nie wiedział, o co chodzi, bo ostatnie, co pamiętał to fakt, że ustalili z Clarie, że po prostu pójdą spać. Było po zmroku, kiedy Victor nie wrócił, więc dali sobie spokój. Nate miał tylko nadzieje, że nie pożarł go żaden dziki kot czy coś w tym rodzaju i że Sully zabrał ze sobą broń.
— Nate, obudź się, do cholery...
— Mhm... Co? — jęknął niezadowolony z faktu, że ktoś wyrywał go ze snu.
— Obudź się to ci powiem, o co chodzi — Nate w końcu otworzył oczy i zobaczył, że Sully nad nim stoi z podekscytowaniem wymalowanym na twarzy. Najwidoczniej foch już mu przeszedł, co nawet ucieszyło Amerykanina. — Zeszło mi dłużej niż sądziłem, ale znalazłem nam transport — dodał, wskazując głową na wyjście z jaskini.
— Co? Jak? Po co ty w ogóle wychodziłeś, jeśli nie po drewno?
— Miałem dość siedzenia w tej dziurze i stwierdziłem, że zacznę się rozglądać na własną rękę. Znalazłem jakąś rzekę i obóz komandosów po drugiej stronie. Mają łódkę. Cóż, a w zasadzie mieli, bo teraz łódka jest nasza.
— Co? Ukradłeś komandosom łódkę?! Czy ty chcesz nas pozabijać?! — Nathan poderwał się ziemi, na której spał, budząc tym samym Clarie. Jęknęła niezadowolona, mrucząc jakieś przekleństwa pod nosem i uniosła się na łokciach.
— Co jest?
— Sully wrócił. I wyobraź sobie, że ukradł pierdoloną łódź komandosom! - warknął Nathan i pokręcił głową. — Sully, ja naprawdę sądziłem, że ty masz jeszcze trochę rozumu w głowie, ale jak widać, chyba się pomyliłem — dodał. Sen momentalnie odszedł w niepamięć. Drake miał natomiast wrażenie, że ktoś wylał mu na głowę kubeł lodowatej wody, a to momentalnie stawia na nogi.
— Nikt mnie nie widział, spokojnie! - Staruszek roześmiał się donośnie, a później pokręcił głową. — Więcej wiary, Drake — dodał, a później uderzył go po przyjacielsku w ramię. — Chodźcie. Zacumowałem ją tu niedaleko. Jeśli chcemy uciec spokojnie w dół rzeki, to zróbmy to teraz, dopóki niczego nie zauważyli.
— Dlaczego mamy w ogóle ci zaufać? Nate, to może być jakaś pułapka — powiedziała Clarie, która również już oprzytomniała i spojrzała wymownie na bruneta. Nie podobało jej się to wszystko.
— Słuchaj, mała, lubię cię, ale pozwól doświadczonym działać i siedź na razie cicho. Nate, chodź ze mną. Ona jak chce, to niech też pójdzie, ale naprawdę rusz się, bo nie mamy za wiele czasu.
— Dobra, chodźmy — westchnął Drake.
━━━━━ 🏆 ━━━━━
jeszcze dziesięć do końca!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top