Spotkanie
Do kuchni wparował jeszcze jeden chłopak. W prawym ręku dzierżył lekko zabrudzoną siekierkę. Miał beżową bluzę, gogle na oczach, a usta zakrywała mu chusta. Kolejny zamaskowany, podejrzany typ.
- Hejo! Co tam słychać? - spytał.
Masky, nie wiedzieć czemu gwałtownie odsunął się od dziewczyny. Ta spowrotem usiadła, patrząc na przybysza w osłupieniu.
- Coś nie tak? - Nieznajomy przechylił głowę, zdziwiony zachowaniem kolegi i skupił wzrok na dziewczynie. - Czyżby... dobra, nie będę przeszkadzał - powiedział w dość komiczny sposób robiąc wielkie, powolne kroki w stronę drzwi.
- Toby, co ty próbujesz mi zasugerować?! - Masky wydawał się być przez tę reakcję na maksa wkurzony.
- Przecież nic nie mówię. Czemu się denerwujesz? Masz powód?
- Ty...
Pod wpływem impulsu chwycił ze stołu szklankę i wylał jej zawartość, a mianowicie sok pomarańczowy, na twarz owego Toby'ego.
- Masky pojebie! - Nasunął mokre gogle na czoło.
Christen miała wrażenie, że gdzieś go kiedyś widziała. Zrobiła kilka kroków w jego stronę, aby lepiej móc mu się przyjrzeć.
- Em, co jest? - spytał Toby widząc to.
Podeszła jeszcze bliżej i szybkim ruchem ściągnęła mu chustę. To, co zobaczyła sprawiło, że aż otworzyła usta.
- Co robisz?! - Odsunął się, patrząc na nią jak na wariatkę. Po chwili ten sam wzrok skierował na resztę.
Uśmiechnęła się lekko. Nie mogła w to uwierzyć. Po tylu latach znowu go spotkała, tylko jakim cudem? Stali tak, patrząc na siebie w milczeniu. On zdziwiony, ona, jakby sam anioł zleciał do niej na ziemię.
- Braciszek... Rogers? - szepnęła.
Na te słowa otworzył szerzej oczy. Przyjrzał się jej dokładnie. W końcu on również się uśmiechnął.
- Siostrzyczka!
Nagle rzucili się sobie w ramiona, ku zdziwieniu reszty. Nie widzieli się przez tyle lat. Po chwili Toby złapał ją za barki i delikatnie odsunął.
- Christen, jak ty urosłaś!
- Ty też... zmieniłeś się - powiedziała, kątem oka zerkając na topór.
Chlopak zauważył to i odrzucił go na ziemię, po czym wytarł dłonie o spodnie, robiąc minę typu ,,nikt nic nie widział".
- Eee, jak się tu znalazłaś? Jesteś strasznie podrapana. Co się stało? - spytał zmieszany.
- Nie wiem. Ci tutaj mówili coś o jakimś Opera...Operatorze.
Chłopak spoważniał. Obrócił się do reszty.
- Wiecie coś?
Wyruszyli tylko ramionami. Zmarszczył czoło, zastanawiając się nad czymś.
- Hmm. Zajmijcie się nią. Zaraz wrócę. - Uśmiechnął się szeroko do dziewczyny i pobiegł gdzieś, pozostawiając ich bez wyjaśnień.
Christen stała w miejscu patrząc za nim. Była taka szczęśliwa. Jej przyjaciel jednak żył. Tylko o co w tym wszystkim chodziło?
Przypomniała sobie, że trzyma w ręku lepiącą się od soku chustę. Czas wrócić na ziemię. Obróciła się do stojących za nią chłopaków.
- No co? - Patrzyli się na nią w niemałym szoku.
- N-nic. Skoro... nie ma zupy... to może, chcesz coś innego? Nie, że do jedzenia, tylko tak w ogóle. - Hoodie przerwał niezręczną ciszę.
Dziewczyna doszła do wniosku, że skoro znali się z Tobym, to mogła czuć się przy nich pewniej. Nie pozwoliłby zrobić jej krzywdy.
- W sumie to... mogłabym się umyć? - spytała.
O ile pamiętała, to wcześniej leżała na ziemi. Wypadałoby trochę się odświeżyć .
- Jasne. - Podszedł do niej i złapał za rękę. - A to oddaj Masy'emu. Ubrudził to upierze. Prawda Kopciuszku?
Rzucił mu chustę i szybko wyszedł, ciągnąc za sobą Christen.
- Zaprowadzę cię do łazienki. Przepraszam za Masky'ego. Jest trochę nerwowy, ale da się go lubić.
- Aha...
- Wiem co mówię, znamy się nie od dzisiaj.
Weszli na piętro. Korytarz nie różnił się za bardzo od tego na parterze.
- To tutaj. Ehm, mogę wiedzieć, co cię łączy z Toby'm? Z tego, co wiem, jego siostra nie żyje.
- To prawda. Może powiem wam potem. M-masky pewnie też jest ciekawy.
- Słusznie. No i tego, nazywam się Brian. Tylko nie mów innym na razie, że znasz moje imię. Mów mi Hoodie. Po prostu.
- Dobrze.
Już miał pójść, gdy zatrzymała go, łapiąc za materiał bluzy.
- T-tak?
- Nie mam niczego na zmianę. I... nie wiem, który ręcznik bym mogła...
- Rzeczywiście. Zaraz coś skombinuję. Poczekaj.
Pobiegł do najbliższych pokoi i po kilku minutach wrócił objuczony. Podał jej kilka ubrań, ręcznik, grzebień, mydło i parę gigantycznych, jak na nią, kapci. Podziękowała mu i weszła do łazienki. W pomieszczeniu pachniało odświeżaczem. Podłoga wyłożona była szarą terakotą, a ściany niebiesko-białą glazurą. Weszła pod prysznic i odkręciła wodę. Po jej ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Zadrapania strasznie piekły. Zastanawiało ją, ile już czasu spędziła w tym domu. W obozie pewnie strasznie się martwili. Kto wie, może zorganizowali akcję poszukiwawczą. Żeby tylko nikt inny nie poszedł tam, gdzie ona. Może nie mieć takiego farta.
Ciekawiło ją, kim jest Operator. Chłopcy chyba czuli przed nim respekt. To ich szef czy co? I skąd wziął się tu Toby? Ponoć zginął w pożarze, a tu proszę. I jeszcze ten topór. Dziwne, a za razem niepokojące.
Umyła się szybko i założyła ubrania. O dziwo były na nią dobre i bynajmniej nie męskie. Czyżby w tym domu mieszkała jeszcze dziewczyna? Kapcie, pomimo, że za duże, okazały się całkiem wygodne. Ubrana postanowiła wrócić do kuchni. Szła powoli i oglądała dom. Był schludny i elegancki, ale nie taki jak typowe domy bogaczy z telenoweli. Czuło się tu miłą, swojską atmosferę. Cały urok psuł jedynie kurz, który grubo osiadł na meblach. Widać, że nikt nie kwapił się do porządków.
- Tu jesteśmy!
Zatrzymała się. To był Masky. Razem z Hoodie'm siedzieli na dużej rogówce w pokoju, który właśnie miała minąć. Weszła tam.
- Siadaj, nie krępuj się. - Odsunął się od Hoodiego robiąc jej miejsce.
Nieśmiało usiadła między nimi. Dlaczego nie mogli się obaj przesunąć?
- A więc jesteś Christen, tak? Opowiedz nam coś o sobie - powiedział, rozsiadając się luzacko.
- D-dobrze. A... co chcecie wiedzieć?
Uznała, że dalsze uświadamianie ich, iż nic o nich nie wie, nie miało sensu.
- Na początek opowiedz, jak to jest z tobą i Toby'm - zaproponował Hoodie.
- Uhm, ok. A więc...
- Wróciłem!
------------------------------------------------------
Witam... wiem, rozdział nieznośnie krótki, ale po prostu na nic nie mam siły. I jeszcze te lekcje... ech, cóż, mam nadzieję, że się spodobał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top