7. Każdy top pragnie niegrzecznego bottoma, który będzie dobry tylko dla niego.
- Jesteś najchujowszym właścicielem, na jakiego ten pies mógł natrafić - stwierdził Seungmin stojąc u szczytu schodów i parząc z góry na plecy Hyunjina, który zdążył już znaleźć się na parterze.
Czarnowłosy zatrzymał się i z kpiącym uśmiechem zaszczycił młodszego spojrzeniem.
- Bo raz nie wyprowadziłem psa? - uniósł jedną brew nawiązując z blondynem kontakt wzrokowy. - Szybko mnie oceniłeś.
Seungmin prawie spadł ze schodów słysząc słowa chłopaka. Jeszcze kilka godzin temu faktycznie bez mrugnięcia okiem przyznałby, że Hwang jest największą szumowiną jaką dane było mu spotkać, jednak teraz chłopak zachowywał się co najmniej w porządku i blondynowi aż ciężko było uwierzyć, że to ta sama osoba, która kilka nocy wcześniej przeleciała i olała Chaeryeong w kiblu na imprezie. Co było nie tak z Hyunjinem, że popadał ze skrajności w skrajność? Tego Kim nie wiedział, ale z każdą sekundą coraz bardziej chciał to odkryć.
- Założę się, że to nie jest jednorazowa sytuacja - sapnął, nie chcąc dać po sobie poznać, że po słowach Hyunjina zrobiło mu się nieco głupio.
- Skąd ta pewność? Znasz mnie od kilku godzin, a wydaje ci się, że wiesz o mnie wszystko - czarnowłosy śledził wzrokiem sylwetkę młodszego, gdy ten przemierzał kolejne stopnie by w końcu dołączyć do niego w korytarzu. - Masz tupet, Seungmin.
Blondyn spojrzał wyzywająco w twarz starszego, opierając się nonszalancko o ścianę.
- Wystarczy spojrzeć na to jak olałeś tę rozlaną wodę, żeby już coś o tobie wiedzieć, Hyunjin. Nie chce mi się wierzyć, że to wszystko tylko przypadki i tak naprawdę jesteś przykładną panią domu, że czekasz z obiadkiem aż ojciec wróci z pracy i że...
- Zamknij się. - syknął Hyunjin zbliżając się niebezpiecznie blisko blondyna, tak aby odciąć mu drogę ucieczki. - Nie powinieneś narzekać, skoro jesteś w moim domu.
- A ty w mojej przestrzeni prywatnej - odparł blondyn z butą wymalowaną na twarzy. Jego wyzywające spojrzenie spoczęło na twarzy czarnowłosego, gdy oparł wyprostowane ręce na jego ramionach, nie pozwalając mu bardziej się zbliżyć.
- W moim domu każda przestrzeń jest moja, Seungmin - głos starszego niższy teraz o oktawę zapewne przestraszyłby Kima, gdyby nie cień rozbawienia błądzący w jego ciemnych oczach i kącikach ust. - Musisz uważać na to co mówisz, inaczej... - tu chłopak zwilżył językiem wargi, nie zrywając kontaktu wzrokowego z niższym. - Ktoś będzie musiał nauczyć cię posłuszeństwa.
Seungmin głośno przełknął ślinę słysząc chłopaka. Miał nadzieję, że ten nie usłyszy ani nie zauważy jak bardzo jego słowa zbiły go z pantałyku. Oczy Hyunjina jednak doskonale uchwyciły moment, w którym jabłko Adama na szyi młodszego wyraźnie drgnęło i nie mógł powstrzymać się od myśli, że chciałby zobaczyć jak wyglądałaby drobna szyja chłopaka, gdy pieprzyłby jego gardło. Prawdopodobnie mógłby wyraźnie zobaczyć kształt swojego penisa napierającego na nie od środka - już sama wizja takiej możliwości zdawała trafiać prosto do jego spodni.
- Mówisz o sobie? - zachichotał Kim. - Myślałem, że jesteś bad boyem, tacy zazwyczaj brzydzą się posłuszeństwem i zasadami.
Przybranie nieco zaczepnego i wyzywającego nastawienia stanowiło w głowie niższego świetną formę ukrycia emocji i doznań jakie wywoływał w nim Hwang. Musiał przyznać sam przed sobą, że całkiem podobały mu się te wszystkie gierki w jakie grali oraz pojedynki jakie toczyli. Testowali siebie nawzajem i być może nawet ktoś mógłby stwierdzić, że to jakaś forma flirtu. Tego jednak Seungmin nie zamierzał przyznawać. Nie był przecież gejem, nigdy wcześniej nie myślał o żadnym chłopaku ani w romantyczny, ani seksualny sposób i nawet jeśli czasami czarnowłosy robił rzeczy, przez które blondyn w głowie miał istny mętlik, a w spodniach prawie wzwód, to zrzucał całą winę na element zaskoczenia. Opcjonalnie alkohol. A najlepiej oba.
- Każdy top pragnie niegrzecznego bottoma, który będzie dobry tylko dla niego - zaśmiał się Hyunjin chwytając za nadgarstki Kima i ściągając je ze swoich barków. - Ty potrzebujesz tylko trochę dyscypliny.
- A ty potrzebujesz się leczyć - odpyskował młodszy, próbując nieudolnie wyrwać ręce z silnego uścisku bruneta i kończąc z oboma nadgarstkami w dłoni wyższego przygwożdżonymi do ściany tuż nad jego głową. - Nie jestem żadnym kurwa bottomem. I puszczaj mnie! Co z twoja poimprezową miękkością? Jezu, przez chwilę nawet myślałem, że jesteś normalny, ale ty oczywiście musisz znowu odpalać tryb drapieżnika i sprawiać że...
Kim w ostatniej chwili ugryzł się w język. Hyunjin nie mógł wiedzieć co przeżywał Seungmin za każdym razem, gdy starszy robił coś niespodziewanego i zupełnie obcego. Zawsze to on był zdobywcą, goniącym za dziewczynami i sprawiającym, że ich serca biły szybciej, a na twarzach wykwitały rumieńce. Jasne, jego styl podrywu zupełnie różnił się od tego Hyunjina. Podczas gdy on stawiał na słodkie, ale śmiałe słowa, Hwang zupełnie przytłaczał drugą osobę swoją obecnością. On chwyciłby dziewczynę za rękę odprowadzając do domu, a Hyunjin rzuciłby nią na kanapę wpychając dłoń w majtki.
Był okropny, wulgarny i nastawiony na jedno, ale równocześnie też zabawny, całkiem czarujący i zdecydowanie fascynujący. W jednej chwili blondynowi wydawało się, że mogą być przyjaciółmi, w następnej że go nienawidzi, a w jeszcze kolejnej, że chciałby aby Hyunjin faktycznie wcielił swoje wszystkie skierowane w jego kierunku i zabarwione erotyzmem słowa w życie.
Co miał w sobie ten chłopak, że blondyn musiał co chwilę przyłapywać się na zupełnie niepoważnych myślach?
- Tryb drapieżnika? - starszy uniósł jedną brew ku górze. - Ciekawe... Skoro ja jestem drapieżnikiem i trzymam cię tu teraz zupełnie bezbronnego przy ścianie, w moim domu, gdzie jesteśmy tylko we dwójkę, to musi oznaczać że jesteś moją ofiarą. Jesteś nią, Seungmin? Bezbronny i uległy, z tymi wielkimi szczenięcymi oczami, próbujący walczyć wiedząc, że na końcu i tak przegrasz? To nie jest gra, którą mógłbyś wygrać. Obaj to wiemy.
- Zamknij się Hwang - syknął niższy przez zaciśnięte zęby. - Nie przegram z tobą w żadną grę. Nigdy.
Jednym mocnym szarpnięciem udało mu się w końcu wyswobodzić ręce. Nie myśląc wiele i będąc prowadzony chęcią pokazania starszemu, że on też może wyprowadzić go z równowagi, sięgnął dłońmi do paska jego spodni z zawziętym wyrazem twarzy.
Szybko poradził sobie ze sprzączką po czym podniósł wzrok na zszokowaną twarz starszego.
I co teraz, Panie Hwang?
Uśmiechnął się bezwstydnie, widząc jak bardzo udało mu się wytrącić wyższego z równowagi. Popchnął go delikatnie w stronę przeciwległej ściany korytarza, tak że tym razem to plecy czarnowłosego uderzyły o chłodny pion.
Seungmin szybko do niego dołączył, stając tuż naprzeciw niego z determinacją w oczach. W głowie Hyunjina przewijało się w tym momencie tysiąc możliwych scenariuszy tego co mogło teraz nastąpić, lecz żaden nie wydawał się prawdopodobny.
Jedno było pewne. Hyunjin nie chciał oddawać blondynowi kontroli nad sytuacją, więc pewnym ruchem wplótł palce w jego starannie ułożone włosy i wywierając na jego głowę delikatny nacisk. Ten gest wystarczył, by doprowadzić zamysł Hwanga do skutku, gdyż Seungmin rozumiejąc przekaz posłusznie upadł na kolana przed wyższym chłopcem.
Zignorował ból, który towarzyszył momentowi zderzenia jego kości z twardymi kafelkami i ponownie podniósł głowę, aby skontrolować reakcję bruneta. Na jego twarzy widoczne było pożądanie nieprzesłonięte żadną inną emocją. Hyunjin nawet nie próbował kryć swojej chęci na blondyna, co z jednej strony uderzyło prosto w jego ego, a z drugiej upewniło go w przekonaniu, że powinien szybko skończyć tę prowokację zanim Hyunjin zupełnie się w niej zatraci.
Ale jeszcze nie teraz.
Jego smukłe palce sięgnęły do guzika, a następnie zamka czarnych jeansów kompletnie je rozpinając, a chwyt bruneta na jego włosach zacieśnił się, sprawiając że gardło blondyna opuścił cichy jęk.
Seungmin strzelił sobie mentalnego liścia. Jak mógł zrobić coś takiego? Powinien przetrzymać ból, stłumić go w sobie, tak jak wtedy kiedy lądował kolanami na ziemi, jednak teraz czarnowłosy wziął go z zaskoczenia i chłopak nie mógł tego przewidzieć. Pierdolony Hwang Hyunjin.
Starszy wydawał się być zadowolony z reakcji Kima. Szelmowski uśmiech tańczył po jego wargach, gdy z góry obserwował poczynania blondyna, który niepewnie przyglądał się delikatnemu wybrzuszeniu przed swoją twarzą.
Gdyby to wszystko było na poważnie, prawdopodobnie nie powstrzymywałby się przed dotknięciem ud chłopaka, zapewne przejechałby po nich dłońmi chcąc nieco podroczyć się z nim, zanim przeszedłby do właściwej rzeczy. Może nie rozpiąłby jego spodni dłońmi, tylko zębami, niby nieumyślnie pocierając o niego twarzą, a może pozwoliłby sobie na wodzenie ustami po wciąż przykrytym warstwami materiału członku Hyunjina, wiedząc że to doskonale przetestuje jego cierpliwość. Było sporo możliwości, jednak on nie zamierzał ich wprowadzać w życie.
- Właśnie tak, kochanie - mruknął starszy widząc zawahanie blondyna. - Dotknij go.
Słowa bruneta były wystarczającym potwierdzeniem, że pora kończyć tę maskaradę. Zamiast wykonać jego polecenie, młodszy podniósł się z podłogi, ze śmiechem strącając dłoń starszego ze swojej głowy, po czym nachylił się tuż nad jego uchem. Ciepły oddech uderzył w skórę Hwanga, sprawiając że dreszcz przebiegł po jego plecach, stawiając dęba wszystkie delikatne włoski na jego ciele.
- Nie jestem gejem Hyunjin, zapomniałeś?
Cichy śmiech tuż przy jego szyi i mignięcie twarzy zdobionej triumfem. To wszystko co zarejestrowały zmysły czarnowłosego, zanim drugi z chłopców odsunął się od niego i ruszył w stronę drzwi do garażu.
- Całkiem zabawna ta gra, nie tak trudno wygrać.
Nadal rozbawiony odwrócił się w stronę drugiego, nadal zagubionego chłopaka, który po chwili pokręcił z rozbawieniem głową, pozwalając by cwaniacki uśmieszek na nowo wpełzł na jego wargi, a w oczach, które jeszcze chwilę temu wydawały się czarne jak smoła i pełne pożądliwości, na nowo zatańczyły filuterne iskierki.
- Tym razem ci się udało - zaczął odpychając się od ściany. - Ale to tylko bitwa. Wojnę wygram ja.
- Zapnij spodnie.
Mruknął Seungmin sięgając do klamki z zamiarem wypuszczenia psa. Był ciekawy jak może wyglądać pupil Hyunjina. Z jednej strony wyobrażał sobie, że Seira to duży pies, ale Hyunjin był pełen niespodzianek, więc za drzwiami równie dobrze mógł siedzieć york.
- Nie ma mowy! - sapnął czarnowłosy. - Najpierw muszę trochę ochłonąć.
Blondyn przewrócił oczami i w końcu naciskając na klamkę zaczął otwierać drzwi, jednak w żadnym wypadku nie był przygotowany na impet, z jakim wielki czarny pies wyskoczy zza framugi przewracając jego wątłe ciało wprost na twardą podłogę.
Głos uwiązł mu w gardle i nie pozwolił, aby żaden niemęski pisk wydostał się z jego ust. Jego tyłek wylądował wprost na chłodnych kafelkach, a widok przysłoniły kłęby gęstego futra. Seungmina z szoku spowodowanego upadkiem wybudziło uczucie ciepłej i lepkiej mazi na policzku. Psia ślina na twarzy zdecydowanie nie należała do przyjemnych rzeczy, jednak entuzjazm i radość Seiry zdecydowanie rozczuliły chłopaka.
- No już, już! - zawołał próbując odepchnąć dłońmi psi pysk od swojej twarzy. - Wystarczy tego!
- Seira, złaź z niego! - syknął Hyunjin chwytając czworonoga za grubą skórzaną obrożę i odciągając od młodszego. - Jebany kundel.
- Daj spokój, przecież nic mi nie jest. - Sungmin zganił starszego podnosząc się z podłogi i otrzepując ubrania. - Seira jest słodka. Trochę zbyt rozentuzjazmowana, ale wciąż słodka.
- Seira to facet - oznajmił Hyunjin, chwytając w dłoń solidną smycz zawieszoną na garderobie nieopodal drzwi wejściowych.
- Brzmi jak damskie imię - mruknął Kim kierując się powoli w stronę drzwi wejściowych.
- Cokolwiek - odpowiedział starszy przewracając oczami i zapinając smycz na psiej obroży. - Wezmę cię do skateparku, skoro Jisung zjebał sprawę i wolał iść ssać kutasa Minho, zamiast pokazać ci jedno z nielicznych wartych uwagi miejsc w tej dziurze.
- Jakbyś miał okazję, też wolałbyś być teraz z kimś w łóżku, zamiast włóczyć się ze mną - stwierdził Seungmin, obserwując jak brunet zamyka drzwi kluczem, który sekundę wcześniej wyciągnął z kieszeni swoich spodni.
- Wolałbym być w łóżku z tobą, ale jesteś zbyt pruderyjny, więc wygląda na to, że najpierw muszę pokazać ci jakieś fajne miejsce, potem odprowadzić do domu i wyznać miłość w blasku księżyca, żebyś w końcu rozłożył przede mną nogi i pozwolił zabrać swoje dziewictwo.
- Pierdolisz jak potłuczony, Hyunjin. Nie jestem pruderyjny i dziewictwo straciłem już jakiś czas temu, więc...
- Pieprzenie dziewczyn się nie liczy - przerwał mu gwałtownie Hwang. - W moich oczach tracisz dziewictwo, kiedy zaliczysz stosunek po obu stronach barykady. Raz wkładając, a raz przyjmując.
- Czy to znaczy, że kiedyś byłeś na dole? - zaciekawienie wzięło u blondyna górę.
- Raz w życiu i nie zamierzam tego powtarzać - odpowiedział czarnowłosy z zupełnie poważną miną - To nie dla mnie.
Hyunjin poprowadził Seungmina wzdłuż ulicy, na której znajdował się jego dom, a następnie skręcił w kolejną, znacznie bardziej opustoszałą i węższą. Zadbane domki z równo przyciętą, żyzną trawą i czystymi oknami, w których wisiały śnieżnobiałe firanki, zaczęły ustępować miejsca budynkom znacznie większym, starszym i bardziej zaniedbanym. Blondynowi przez myśl przeszło,że wyglądają one bardziej jak opustoszałe magazyny lub siedziby firm niż faktyczne domy mieszkalne. Niektóre z nich były w tak złym stanie, że tynk osypywał się z ich ścian w wielu miejscach, okna były wybite, a bramy z drucianej siatki chyliły się ku nierównemu chodnikowi.
- Urocze miejsce - mruknął Seungmin, kopiąc drobny kamyk, który potoczył się po nierównym asfalcie, z którego w miejscu pęknięć wyrastały kępki trawy. - Gdybym przed chwilą nie był w twoim domu, to pomyślałbym, że mieszkasz właśnie tutaj.
- Ha ha - sztucznie zaśmiał się Hwang, posyłając młodszemu pełne politowania i zdegustowania spojrzenie. - Humorek dopisuje, co nie, Kim? To opuszczona część miasta - kontynuował czarnowłosy idąc przed siebie. - Obejmuje jedynie tę i równoległą ulicę, ale na moje oko niedługo ktoś zburzy te wszystkie ruiny i postawi tu centrum handlowe albo nowe osiedle. Rozpierdolą mi skatepark, ale przynajmniej wykurzą Jacksona i jego ekipę...
Po chwili doszli do szlabanu kolejowego, który jak cała okolica wyglądał na nieużywany już od wielu lat. Seungmin przystanął widząc jak starszy robi to samo i odwraca się w jego kierunku. Niepewnie zmierzył wzrokiem długą, czerwono-białą, lecz pokrytą już sporą ilością brudu barierkę i zardzewiałe mocowania.
- Chyba nie czekamy aż się podniesie? - zapytał unosząc jedną brew i spoglądając z oczekiwaniem na przystojną twarz bruneta.
- Oczywiście że nie! - prychnął starszy. - Idź pierwszy, możesz przeskoczyć górą albo iść dołem.
Blondwłosy chłopak przewrócił oczami, po czym pochylił się i płynnym ruchem prześlizgnął się pod szlabanem.
- Widać że bottom.
Zaśmiał się czarnowłosy, po czym podał młodszemu smycz. Sam przeskoczył górą, lądując na torach tuż obok zirytowanego Kima.
- W takim razie teraz przejdę górą - zadecydował Seungmin oddając psa Hyunjinowi i ze zdeterminowanym wyrazem twarzy ruszył w kierunku drugiej barierki. - Skoro to ma aż takie znaczenie...
- Twój umysł podświadomie wybrał, aby być na dole! - rozbawienie wpłynęło na twarz Hwanga, kiedy obserwował oddalającego się blondyna, za którym podążył sekundę później. - Ja tylko przeprowadziłem test, nawet jakbyś chciał zmienić jego wynik, to już za późno. Nie ja ustalam zasady.
- Zasady są po to żeby je łamać - odparł blondyn szykując się do przeskoczenia nad barierką, jednak dłoń starszego przytrzymała go w miejscu. Czarnowłosy dość szybko zrozumiał, że Seungmin znowu chce zagrać w tę samą grę co jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej w jego domu.
- Możesz iść dołem, i tak nie zmienię swojego zdania.
- W dupie mam twoje zdanie, Hwang. Nie robię tego żeby ci cokolwiek udowadniać. Jeśli chcę przejść górą to przejdę sobie górą i nic ci do tego - odpyskował niższy z chłopców uśmiechając się nieznacznie pod nosem i próbując wyrwać się spod dłoni czarnowłosego, lecz ten tylko wzmocnił swój chwyt na jego ramieniu. - O co ci chodzi? Puść mnie Hyunjin!
- Pójdziesz dołem - odpowiedział twardo starszy. Tak naprawdę zupełnie obojętnym było mu jaką drogę wybierze blondyn, ale skoro zarówno on jak i Seungmin zdawali się dobrze bawić tocząc swoje gierki, to dlaczego nie miałby tego kontynuować? - Tak wybrałeś, więc bądź konsekwentny.
- Zmuś mnie - prychnął z uśmiechem młodszy, wiedząc że to tylko jeszcze bardziej zirytuje drugiego chłopaka. - Twoje głupie gadanie nie robi na mnie większego wrażenia, więc teraz proszę puść mnie, bo chcę przejść górą na drugą stronę tej barierki - oznajmił odwracając się tyłem do wyższego.
Hyunjin zaśmiał się pod nosem na zachowanie Kima i odrzucił trzymaną w ręku smycz na tory. Seira i tak nie miał w zwyczaju uciekać.
- Straszny z ciebie bachor - mruknął czarnowłosy przysuwając się do młodszego, tak że mógł on poczuć jego oddech na karku. Jego dłonie szybko odnalazły drogę do bioder blondyna, unieruchamiając go w miejscu, a opuszki smukłych i długich palców z każdą mijającą sekundą coraz boleśniej wbijały się w kościste ciało chłopca. - Masz szczęście, że mam w sobie sporo samokontroli pod tym względem... - Hwang przysunął swoje usta do ucha niższego zaledwie o kilka centymetrów blondyna. - Prowokujesz mnie na każdym kroku, Kim. Powinieneś bardziej uważać, bo pewnego dnia przekroczysz granicę, a wtedy naprawdę możesz tego pożałować.
- Nic mi nie zrobisz.
Głos Seungmina zatrząsł się lekko, gdy wypowiadał te słowa. Chłopak przeklął się w myślach, modląc się równocześnie, by Hyunjin tego nie usłyszał.
Prawdą było, że gdy postanowił sprowokować bruneta nie zastanawiał się nad możliwymi konsekwencjami swojego zachowania. Tak długo jak testował granice starszego, i miał jakiś wymiar kontroli nad sytuacją, to wszystko było niesamowicie rozrywkowe, jednak teraz nagle cała jego odwaga wyparowała. Wtedy, w domu Hyunjina, byli sobie równi. Teraz, stojąc pośród pustych budynków na zardzewiałych, kolejowych torach, poczuł się tak bezbronny jak w kuchni Jisunga. To było zarówno przerażające jak i niesamowicie ekscytujące.
Jego ciało zesztywniało pod dotykiem starszego. Nie miał odwagi się ruszyć i nawet tak prosta czynność jak oddech wydawała się mu w tamtym momencie nie na miejscu, wstrzymywał go więc przez kilka sekund, gdy nagle Hyunjin zacisnął swoje dłonie na jego ciele z jeszcze większą siłą, sprawiając że gwałtownie wypuścił z płuc powietrze.
Czarnowłosy po raz kolejny cicho zaśmiał się widząc reakcję chłopaka.
- Już chyba nie jesteś taki cwany, co? Gdzie się podział ten odważny chłopiec, który jeszcze paręnaście minut temu klęczał przede mną robiąc przedstawienie tylko po to, by następnie mnie olać? Który chciał przejść górą przez szlaban? Gdzie ten śmiały Seungmin, który chciał się ze mną rozmówić na imprezie u Jisunga? Ah faktycznie... tamten zmiękł już przy lodówce - chłopak zaśmiał się po raz kolejny. - Na pierwszy rzut oka wydajesz się być całkiem twardy, ale tak naprawdę zadziwiająco szybko miękniesz. A może to ja tak na ciebie działam?
Zachęcony dalszym brakiem reakcji wyższy chłopak delikatnie stanął na palcach i zbliżył twarz, tym razem do szyi Seungmina.
Delikatnie wyznaczył nosem ścieżkę po miękkiej skórze wdychając zapach jego perfum, aż dotarł do ramienia. Ten gest wystarczył, aby wybudzić młodszego z osłupienia i nim Hwang zdążył zrobić cokolwiek, ten gwałtownie wyrwał się z jego rąk i uciekł, po raz kolejny pokonując barierkę dołem.
- Tak jest szybciej - stwierdził wzruszając ramionami.
❂❂❂
- Chodź tędy.
Głos Hyunjina po raz kolejny wyrwał Seungmina z zamyślenia. Po sytuacji na torach Kim nadal nie potrafił dojść do siebie. Zbyt wiele myśli przelatywało w tamtym momencie przez jego głowę, a zebranie ich wydawało mu się zupełnie niemożliwe.
Coraz bardziej gubił się w swoich odczuciach względem wyższego. W końcu w zaledwie kilka dni udało mu się sprawić, że blondyn, dotychczas tak żarliwie utwierdzony i przekonany o swojej orientacji, zaczął ją kwestionować.
Na torach wydarzyło się coś dziwnego. Obydwoje byli w końcu trzeźwi, nie mógł zrzucić winy za reakcje swojego ciała na alkohol, nie mógł dłużej łudzić się, że bliskość czarnowłosego nie wywołuje w nim żadnych uczuć - ponieważ wywoływała, i to taką lawinę, nad którą nie był w stanie zapanować.
Od tamtego czasu w siedemnastolatku trwała wewnętrzna wojna. Mógł albo nadal udawać Hyunjina jak ognia, (co zdawało się jednak niemożliwe patrząc, że już raz sobie to postanowił), spróbować udawać, że wszystko jest w porządku i stłumić w sobie wszystkie dziwne reakcje, lub rzucić się na głęboką wodę i sprawdzić do czego to wszystko może doprowadzić.
Blondwłosy chłopak podążył za Hwangiem, który chociaż początkowo trzymał się środka drogi, teraz zboczył nieco na lewo i szedł wzdłuż ogrodzenia z drucianej siatki. Nie rozmawiali zbyt dużo. Czarnowłosy początkowo próbował zagadywać, ale szybko poddał się widząc, że Kim błądzi myślami gdzieś zupełnie indziej. Hyunjin nie był aż takim idiotą na jakiego pozował i postanowił odpuścić nieco Seungminowi, który zdawał się toczyć intensywną walkę z własnymi myślami.
W końcu przystanął zupełnie i rozejrzał się dookoła. Seira, którego spuścił ze smyczy zaraz po tym jak pokonali tory, trzymał się teraz blisko Kima, który niepewnym krokiem zbliżał się coraz bardziej w jego kierunku.
- Dlaczego się zatrzymałeś?
Zapytał blondyn, po czym skierował wzrok na budynek za plecami Hyunjina. Wysoki i z czerwonej cegły, wyglądał zupełnie jakby służył niegdyś jako fabryka.
Hyunjin pochylił się nieco i chwycił w dłoń odstający w lewym rogu druciany splot. Gwałtownym i szybkim ruchem odciągnął siatkę odgradzającą budynek na bok i skinieniem głowy pokazał młodszemu, by ten szedł przodem.
- To chyba nielegalne - zawahał się Seungmin. Nie chciał wyjść na sztywniaka i nudziarza, ale z drugiej strony nie chciał też dostarczać ciotce i rodzicom dodatkowych zmartwień.
- Może i tak - odpowiedział Hwang z rozbawionym wyrazem twarzy. - Ale ten budynek jest opuszczony od lat, obiecuję ci, że nikt nas nie złapie.
- Okej, ale jeśli jednak coś się stanie, to będzie twoja wina - westchnął młodszy przeciskając się przez wyrwę w ogrodzeniu. Zaraz po nim przez dziurę wbiegł Seira, a na końcu Hyunjin. Czarnowłosy ruszył wzdłuż ściany budynku, a kiedy dotarł do białych drzwi, ku zdziwieniu Kima otworzył je po prostu poprzez naciśnięcie klamki.
- Myślałem, że będzie trzeba kombinować z wsuwką albo scyzorykiem - młodszy popatrzył na Hwanga, nadal nie będąc do końca przekonanym, czy to wszytko jest dobrym pomysłem. - Czy naprawdę żeby dostać się do skateparku trzeba włamywać się do opuszczonej fabryki?
- Właściwie to nie - odparł Hyunjin. - Ten skatepark to po prostu stary basen miejski. Od lat suchy i opuszczony. Teraz nowy basen znajduje się w centrum, a o tym pamiętają tylko nieliczni. Spoko miejscówka, zresztą sam zobaczysz. - Hyunjin znowu zaczął iść przed siebie jednym z korytarzy. - Gdybyś poszedł z Felixem albo Jisungiem, poprowadziliby cię główną bramą, Jednak jest to zupełnie bez sensu i nudne, więc zabieram cię tam moim skrótem. Nie mów o nim nikomu, okej?
Seungmin przytaknął, za co znowu zdzielił się w myślach, bo przecież odwrócony do niego plecami Hyunjin nie mógł tego zobaczyć, jednak starszy nie wydawał się tym zbytnio przejmować.
Brunet otworzył kolejne drzwi, za którymi Kim dojrzał schody prowadzące w dół.
- Na dole jest trochę ciemno - oznajmił Hyunjin odpalając latarkę w swoim telefonie. - I jest wiele korytarzy. Dobrze by było, gdybyś chwycił mnie za rękę.
Serce Seungmina zdołało wykonać dwa obroty o trzysta sześćdziesiąt stopni w przeciągu jednej sekundy, zanim uspokoiło się pozwalając mu w końcu złapać za wyciągniętą dłoń starszego.
Opanuj się, to przecież nic takiego Kim Seungmin!
Ostrożnie pokonali stopnie i znaleźli się w prawie całkowitej ciemności, oświetlonej jedynie przez telefon czarnowłosego. Jednak ani chłód podziemia ani jego betonowo-stalowa konstrukcja nie zrobiły na blondynie najmniejszego wrażenia.
W końcu w jego dłoni tkwiła druga - nieznacznie większa i należąca do Hwanga Hyunjina. Tego samego, którego jednocześnie nienawidził i chciał poznać bliżej. To wystarczyło, żeby zaabsorbować całą jego uwagę.
Powolnym krokiem ciemnowłosy prowadził go naprzód. Seira zdawał się podążać za nimi, a przynajmniej taką właśnie blondyn miał nadzieję, kiedy słyszał szmery za swoimi plecami. Przemierzali ciemność, aż w końcu Hyunjin gwałtownie skręcił w prawo, przez co Kim nieomal nie stracił równowagi. Zdołał się jednak utrzymać w pionie i nie wylądować na zimnym, brudnym betonie, po którym najpewniej szczury biegały na porządku dziennym.
Grunt pod jego stopami zmienił się z płaskiego w nieco zaokrąglony, tak że chłopak miał wrażenie, że znajduje się w rurze. Nie miał pojęcia jak długo już szli, ani czy starszy nie zgubił się gdzieś w połowie drogi i nie prowadził ich donikąd, ale nie pozostawało mu nic innego, jak zaufać chłopakowi i modlić się, że wie co robi.
Ulga przyszła wraz z wrażeniem, że tunel nieco się rozjaśnia. Coraz to więcej promieni światła docierało do środka tak, że wkrótce blondyn mógł ujrzeć zarys sylwetki chłopaka przed nim. Światło oznaczało, że wyjście jest niedaleko, a to z kolei oznaczało że nie zgnije zagubiony w jakimś dziwnym lochu, w zapomnianej części miasta, w pierwszym tygodniu swoich wakacji nad morzem.
To było zdecydowanie na plus.
W końcu chłopcy dotarli do wylotu z tunelu, który okazał się (tak jak Seungmin podejrzewał) szeroką, betonową rurą. Blondyn spojrzał przez ramię Hyunjina stwierdzając, że znajdują się kilka metrów nad ziemią. Nie było to jakoś specjalnie nisko, ale też nie na tyle wysoko, by potrzebować jakiejś drabiny lub liny, więc Kim domyślił się, że będą musieli zeskoczyć.
- Skąd znasz to przejście? - zapytał próbując mentalnie przygotować się do rychłego skoku.
- Parę lat temu, kiedy jeszcze trzymałem się z inną ekipą, często łaziliśmy po tych tunelach. Zaczęło się właśnie od tego - czarnowłosy tupnął kilka razy nogą w beton, aby zaakcentować swoje słowa. - Weszliśmy tędy i znaleźliśmy resztę, ale tak naprawdę tylko ten się liczy. Reszta prowadzi w mało istotne miejsca. Jeden nawet nad morze, ale jest piekielnie długi i nie zamierzam już nigdy w niego wchodzić.
- Będziemy skakać prawda?
Hyunjin uśmiechnął się na słowa niższego, po czym odpowiadając krótkie "tak" skoczył w dół. Seungmin obserwował jak starszy chłopak miękko ląduje na trawie i spogląda w jego stronę w wyczekującym geście.
- Możesz skakać skarbie - zaśmiał się Hyunjin. Nieco zbyt złośliwie i kpiąco jak na gust Seungmina. - Złapię cię!
- Spierdalaj, Hwang! - odkrzyknął i również zeskoczył, lądując tuż obok bruneta. Gdy już ustabilizował nieco swoje ciało prostując kręgosłup i ignorując palący ból w kostkach, spojrzał ponownie na twarz wyższego. - Co z Seirą?
- Poradzi sobie - odpowiedział beztrosko Hwang ku zdziwieniu blondyna, kierując się w stronę pobliskich zarośli. - Serio, nie musisz się nim przejmować, jest twardy. Pewnie zaraz sam zeskoczy i do nas dołączy. Swoją drogą, jesteśmy na miejscu - zakomunikował przedzierając się pomiędzy dwoma krzakami w miejscu, w którym się stykały.
Seungmin zrobił to samo i faktycznie, po drugiej stronie czekał na niego widok sporego betonowego placu z dużym wgłębieniem po środku. Chłopak domyślił się, że to musiał być niegdyś basen, jednak teraz wyschnięty i umazany farbami w sprayu, faktycznie wyglądał jak miejsce, w którym można pojeździć na deskorolce. Zaokrąglone ścianki zdecydowanie przesądziły o jego losie. Dzięki nim zamiast zupełnego zapomnienia znalazł nowe zastosowanie.
Podczas gdy Seungmin błądził wzrokiem po kolorowych rysunkach starając się odczytać niektóre z napisów i zrozumieć przesłanie graffiti, Hyunjin zniknął we wnętrzu małego domku, z którego po chwili wyniósł koc oraz kilka brudnych i starych kamizelek ratunkowych.
- Możemy na tym usiąść - oznajmił. - Chcesz zejść na dół?
Młodszy skinął głową i ześlizgnął się po ściance basenu na dno. Czarnowłosy wrzucił do środka swój ekwipunek, po czym zrobił to samo.
- Lubię tu przychodzić - mruknął, kiedy siedzieli już na rozłożonym kocu. - Przynajmniej mam święty spokój - chwycił jedną z kamizelek i podkładając sobie pod głowę, położył się na dnie basenu.
Seungmin znowu milczał. Wszystkie myśli powróciły do niego, kiedy usiedli już na ziemi, a Seira pojawił się chwilę później szczekając na nich z góry. Nic nie mógł poradzić na to, że jego mózg wnikliwie analizował i przetwarzał każdą minutę spędzoną z Hyunjinem. To było po prostu silniejsze od niego.
Miał wrażenie, że pamięta każde słowo wypowiedziane przez starszego. O Seirze, o muzyce, o Minho i Jisungu....
- Kim jest Jackson? - zapytał nie myśląc zbyt wiele, na co Hyunjin posłał mu pytające spojrzenie. - Kiedy szliśmy opuszczoną dzielnicą wspomniałeś o jakimś Jacksonie oraz jego ekipie i zastanawiam się czemu ich nie lubisz.
- To nie tak, że ich nie lubię - westchnął Hwang unosząc swoje biodra w górę i usiłując wydobyć paczkę papierosów z kieszeni spodni. - Po prostu już się z nimi nie trzymam i nieco mnie podkurwiają - Hyunjin zaciągnął się papierosem kilka razy po czym kontynuował. - Jesteśmy teraz właściwie na granicy dwóch miast, Jackson i większość jego pseudo-gangu mieszkają w mieście obok. Jednak wpadają do nas i robią syf. No wiesz... bójki i inne rozróby. Pojawiają się raczej rzadko, ale jak już są, to wiadomo, że zrobią jakiś dym, no i Changbin dla niego pracuje.
- W sensie sprzedaje dla niego dragi?
Seungmin uniósł pytająco jedną brew
- Skąd o tym wiesz? - Hyunjin wyglądał na zaskoczonego, po czym machnął ręką. - Pewnie Felix albo Jisung ci powiedzieli. W każdym razie, kiedyś trzymałem się z nimi, ale potem zaczęli mnie wkurwiać i bawić się w podwórkową mafię, więc się zmyłem. Teraz siedzą w starym magazynie i bóg jeden raczy wiedzieć co robią.
- Mam nadzieję, że Changbin nie będzie miał przez nich problemów. Wydaje się miłym gościem.
- I jest - potwierdził starszy.
Seungmin siedział patrząc jak czarnowłosy leży z zamkniętymi oczami i leniwie dopala swojego papierosa z delikatnym uśmiechem na ustach, mając świadomość jak intensywnie wpatruje się w niego blondyn. Młodszy chłopak pomyślał po raz kolejny o trzech opcjach, które wymyślił w związku z Hyunjinem. Każda miała swoje plusy i minusy, ale on miał siedemnaście lat i spędzał wakacje z dala od całego swojego codziennego życia. Spojrzał w niebo i wypuszczając powietrze nosem podjął decyzję.
Na następnej imprezie upije się i pocałuje Hyunjina.
- Seungmin? - mruknął brunet obracając się na bok, by mieć lepszy widok na Kima i wytrącając go tym samym z zamyślenia. - Kiedy wraca Felix?
- Jutro popołudniu ma samolot z Australii, więc myślę, że będzie w nocy, a co?
- Nic - odparł starszy. - Po prostu zastanawiałem się czy zdąży na imprezę.
- Jaką znowu imprezę?
Seungmin zamarł. Wiedział, że okazja do wypełnienia jego planu nadarzy się prędzej niż później, jednak nie spodziewał się, że będzie to aż tak szybko. No cóż, los zdecydował za niego.
- Za dwa dni, na plaży. Powinieneś przyjść - odgarnął z czoła niesforne kosmyki swoich ciemnych włosów. - A, i Seungmin...
-Hm?
- Ubierz coś obcisłego.
Kochany Wattpad zjebał mi akapity, więc mogłam je zjebać robiąc to na szybko. Proszę mi wybaczyć XD
Rozdział miał być już dawno, ale jest teraz bo miałam jakiś kryzys.
Ale postaram się napisać kolejny szybciej, bo życie mi się ustabilizowało :))
Mam nadzieję, że poziom żenady był satysfakcjonujący!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top