4. Mogę dać ci rozkosz jeśli obiecasz, że nigdy nie staniesz się mój.
Niesprawdzony Ups.
Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że incydent który miał miejsce w kuchni nie wywarł na Seungminie żadnego wrażenia - wręcz przeciwnie, chłopak kiedy tylko odzyskał jako taki kontakt z rzeczywistością, a jego kolana przestały się trząść z nieznanych mu przyczyn, przeszukał kilka najbliższych szafek w poszukiwaniu przekąski dla Jisunga. Nie miał odwagi spojrzeć na ludzi siedzących w kuchni, którzy byli świadkami całego zajścia. Czuł jednak na sobie ich czujny wzrok, co wcale nie dodawało mu otuchy.
Jak to możliwe, że Hwang Hyunjin, najbardziej arogancka i bezczelna osoba jaką dane mu było poznać w swoim siedemnastoletnim życiu, w kilka minut sprawił, że jego wcale niemała pewność siebie ulotniła się jak kamfora pozostawiając go teraz zupełnie skonfundowanego i wręcz obnażonego?
Znajdując w końcu paczkę ciastek odetchnął z ulgą, wiedząc że dzięki temu będzie mógł opuścić kuchnię i tym samym uciec przed tymi wszystkimi wścibskimi spojrzeniami zupełnie obcych mu ludzi. Nie chciał patrzeć w ich stronę. Czuł się upokorzony. Wspomnienie jego ciała przyszpilonego przez wyższego bruneta do zimnej powierzchni lodówki i to jaką uległość na nim wymusił sprawiało, że chłopakiem aż trzepało ze złości.
To wszystko musiało być spowodowane elementem zaskoczenia jaki zastosował na nim Hyunjin, w normalnych warunkach Seungmin w życiu nie dałby się tak łatwo, odepchnąłby napastnika zanim ten położyłby na nim swoje parszywe łapy i z całą pewnością nie pozwoliłby się uwięzić pomiędzy pieprzoną lodówką, a ciałem Hwanga.
Jednak Jego złość mieszała się z uczuciem dziwnej ekscytacji. To był pierwszy raz kiedy ktoś postanowił z nim zadrzeć, pierwszy raz kiedy to nie on kontrolował sytuację i pierwszy raz kiedy słowa i bliskość innego chłopaka spowodowała u niego tak silne emocje.
Tak bardzo jak Kim chciał zapomnieć o całej sprawie i zaprzeczyć reakcjom własnego ciała, nie mógł tego zrobić. Prawda była taka, że w głębi ducha chciał doświadczyć bycia pod kontrolą kogoś innego raz jeszcze. Było to dla niego całkiem nowe uczucie, ciekawe w swoim niepoznaniu. Jednak nikt nie musiał o tym wiedzieć, w pewnym sensie blondyn uznał swoje fantazje za zbyt poniżające, aby podzielić się nimi z kimkolwiek. Nawet z tak bezwstydną osobą jak Jisung, czy tak wyrozumiałą Jak Felix.
Uznał, że tę żądzę należy stłumić w zarodku i nie pozwolić jej wygrać z gniewem jaki ogarniał go na myśl o Hwangu. Jego uczucia były zdecydowanie popaprane, ale cóż mógł poradzić na reakcje swojego chłopięcego nastoletniego ciała, w którym bezlitośnie buzowały hormony?
Próbując poskładać wszystkie swoje przemyślenia do kupy stwierdził (a raczej postanowił tak to sobie wytłumaczyć), że jego krew zaczęła szybciej płynąć w jego żyłach, serce chciało wyskoczyć z piersi, a oddech uwiązł w gardle nie dlatego, że to Hyunjin był tym, który to wszystko spowodował, tylko dlatego, że podniecała go myśl o odkryciu nieznanego.
Tak, zdecydowanie nie chodziło tu o Hyunjina pierdolonego Hwanga.
Nie podnosząc wzroku znad podłogi opuścił kuchnię z paczką czekoladowych ciastek w dłoni i skierował się w stronę łazienki na piętrze gdzie zostawił Felixa i Jisunga. Jednak kiedy dotarł do celu okazało się, że chłopców już tam nie ma więc z westchnieniem odłożył jedzenie na blacie, tuż koło umywalki i wrócił na dół, aby zwolnić Changbina ze służby nad truchłem biednej Chaeryeong.
Po raz kolejny przeciskał się przez prowizoryczny parkiet, lawirując między wstawionymi nastolatkami i próbując dostać się do miejsca gdzie zostawił Seo i pijaną dziewczynę. Rozglądał się w poszukiwaniu jasnej czupryny chłopaka, jednak nie był w stanie jej dojrzeć. Seungmin mimowolnie pomyślał, że może to przez niezbyt wysoki wzrost starszego, ale szybko odpędził od siebie tę myśl. Changbin może i nie był gigantem, ale nie był też tak niski aby go nie zauważyć.
Szybkim krokiem przemierzył pozostały dystans i zatrzymał się tuż przed krzesłem, na którym z ledwością utrzymywała się szatynka. Jednak po blondwłosym chłopaku nie było ani śladu.
- Szukasz Changbina?
Do jego uszu dobiegł dźwięczny kobiecy głos. Odwrócił szybko głowę i ujrzał przed sobą całkiem wysoką ciemnowłosą dziewczynę. Uśmiechała się delikatnie w jego kierunku wbijając w chłopaka spojrzenie oczu, w których tańczyły figlarne iskierki.
Chłopak odwzajemnił jej gest również unosząc kąciki swych ust ku górze i kiwając głową w potwierdzającym geście.
- Widziałaś go może? Zostawiłem go tutaj żeby popilnował przez chwilę Chaeryeong, ale teraz jakoś go tu nie ma. Nie powinien jej tak zostawiać, to nie jest bezpieczne miejsce dla dziewczyny w jej stanie. - westchnął z rezygnacją i nutką irytacji w głosie.
Zaufał Seo. Poprosił go tylko o drobną przysługę, dosłownie kilka minut stania w miejscu i pilnowania żeby nikt nie postanowił zabawić się kosztem zmarnowanej nastolatki. Czy to było tak dużo? Changbin wykazał się w oczach Seungmina sporą nieodpowiedzialnością i blondyn miał nadzieję, że starszy chłopak ma dobre usprawiedliwienie na to co zrobił.
- Hej spokojnie! - zaśmiała się dziewczyna widząc grymas zdenerwowania malujący się na twarzy chłopaka - Nastąpiła zmiana warty. Minho i Hyunjin zgarnęli stąd Changbina, a ja zostałam nową opiekunką. - oznajmiła robiąc krok w stronę Kima i położyła mu dłoń na ramieniu. - Naprawdę, wszystko pod kontrolą.
- Tak, uh wybacz. Jestem trochę zestresowany.- wydusił z siebie i posłał w stronę dziewczyny kolejny uśmiech.
Przez przygaszone światła nie był w stanie dokładnie przyjrzeć się swojej towarzyszce. Jednak nawet w panującym w pomieszczeniu półmroku nie trudno było mu zauważyć, że jest ona w rzeczy samej bardzo ładna.
- Jestem Yeji - przedstawiła się zadzierając lekko głowę w górę, aby mieć lepszy widok na twarz Seungmina.
- Miło mi cię poznać, Yeji. - odpowiedział chłopak chwytając ostrożnie dłoń dziewczyny i składając delikatny pocałunek na jej wierzchu. - Jestem Seungmin.
Na twarzy brunetki mógł dokładnie zauważyć malujące się szok i zaciekawienie jego gestem. Za każdym razem kiedy witał w ten sposób kobiety mógł obserwować całą gamę rekacji w zależności od towarzystwa z jakiego sie wywodziły lub od ich wieku. Nie spotkał się jeszcze nigdy z negatywnym odbiorem, wręcz przeciwnie satysfakcjonowało go patrzenie na zadowolone i oczarowane damskie twarze.
Yeji zdecydownie nie była nigdy traktowana w ten sposób przez żadnego chłopaka, co nie było ciężko Kimowi zauważyć. Jej szeroko otwarte ze zdumienia oczy i lekko zaróżowione policzki zdradzały ją całkowicie.
A Seungmin uwielbiał patrzeć na to co jego drobne gesty i słowa potrafią zrobic z umysłem i ciałem płci pięknej. Świadomość tego jak niewiele wystarczy z jego strony, aby wywołać rumieniec lub uśmiech mile łechtała jego ego. To była zdecydownie jego ulubiona zabawa. Drobny flirt z zachowaniem szacunku do dziewczyny jak i samego siebie. Nie potrzebował przecież zaciągać tych wszystkich panien do łóżka, żeby mieć je owinięte wokół palca. Wręcz przeciwnie, wychodził z założenia, że zakazany owoc smakuje najlepiej i zawsze pożądasz tego czego nie możesz mieć, dlatego właśnie na ogół ograniczał się do niewinnego zalecania się i ewentualnego skradzenia kilku mniej lub bardziej namiętnych pocałunków.
- Skąd się tu wziąłeś Seungmin? Myślałam, że dżentelmeni to gatunek na wymarciu, a tu proszę, jeden właśnie stoi przede mną. - Yeji szybko odzyskała rezon i zdawała się załapać zasady gry, do której zaprosił ją blondyn.
Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że Kim nie wzbudził w dziewczynie zainteresowania. Na jej twarzy chłopak mógł teraz obserwować uśmiech, który z całą pewnością można by uznać za zalotny, a w jej oczach bez problemu można było dojrzeć ciekawość i wyzwanie.
- Przyjechałem z Seulu - odparł chłopak robiąc szybki krok w przód aby przytrzymać Chaeryeong, która prawie spadała już z krzesła.
- Nieźle zabalowała co? - Yeji kucnęła przed dziewczyną i odgarnęła jej włosy z twarzy.
- Nie da się ukryć. Jednak rozumiem ją, miała swoje powody, a raczej jeden wysoki i ciemnowłosy powód. - Siedemnastolatek skrzywił się na samo wspomnienie o Hwangu.
- Hyunjin znowu w akcji? Chciałabym powiedzieć, że jestem zaskoczona, ale właściwie to wcale mnie to nie dziwi. - westchnęła. - Zawsze odwali jakąś gównianą akcję, a inni muszą sprzątać jego syf. Jak widać dziś padło na nas.
- Znasz ją może? Nie mam pojęcia gdzie mieszka, a zabranie jej do domu byłoby chyba najlepszym pomysłem w tej sytuacji. - Zapytał z nieskrywana nadzieją. Naprawdę chciał już zakończyć całą tę sprawę z pijaną dziewczyną .
- Nie przyjaźnimy się ani nic, ale jesteśmy sąsiadkami. - odparła. - To całkiem niedaleko, zaledwie kilka przecznic stąd.
Blondyn ucieszył się na wieść, że nie będzie musiał wydawac swoich pieniędzy na taksówkę. Skoro Yeji mówiła, że mieszka w pobliżu to równie dobrze mógł ją tam po prostu zanieść. Przez myśl przeszło mu, że dobrze byłoby poinformować Felixa o zamiarze opuszczenia imprezy na jakiś czas, ale to nie był czas na szukanie różowowłosego po całej posiadłości. Wysłał więc mu krótkiego esemesa z nadzieją, że starszy go odczyta.
- Chcesz się przejść razem ze mną? - zwrócił się do brunetki.
- Zamierzasz ją tam zanieść? - Dziewczyna nie kryła zaskoczenia.
- Tak, sama powiedziałaś, że to niedaleko. - zaśmiał się Seungmin. - To jak będzie? Zaprowadzisz mnie czy muszę poszukać innego przewodnika?
- Oh, tak jasne. Pójdę z tobą. - odpowiedziała, po czym zaczęła zbierać z podłogi rzeczy, które prawdopodobnie wypadły z torebki Chaeryeong. - Jej rodziców i tak nie ma w domu więc przynajmniej jeden problem z głowy.
- Skąd to wiesz?
- Widziałam jak wychodzili dziś wieczorem. Jej rodzice pracują w szpitalu więc prawdopodobnie mają dziś nocny dyżur.
- Może w takim razie powinniśmy ich poinformować? Mogliby jej załatwić jakąś kroplówkę czy coś. - Zaśmiał się Seungmin schylając się przed krzesłem i chwytając pijaną dziewczynę za tylną część ud aby usadowić ją na swoich plecach.
- Bez przesady, myślę że wolałaby żeby to się nie wydało. - stwierdziła dziewczyna zawieszając sobie torebkę Chaeryeong na ramieniu. - Myślisz że śpi czy raczej jest nieprzytomna? - Zapytała przerzucając ręce szatynki przez ramiona Seungmina i krzyżując je tuż pod jego szyją, aby przynajmniej stworzyć pozory jakiejkolwiek asekuracji i mając nadzieję, że dzięki temu podczas drogi dziewczyna nie odchyli się zbyt bardzo do tyłu.
- Myślę, że śpi. Taka ilość alkoholu w tak krótkim czasie zdecydowanie potrafi ściąć człowieka z nóg, plus czasem się porusza. Przynajmniej tak mi się zdaje. - odpowiedział podrzucając delikatnie szatynkę, aby dobrze ułożyć swoje dłonie pod jej kolanami.
- Chyba w takim razie możemy się zbierać. - oznajmiła Yeji. - Chyba że chcesz kogoś jeszcze poinformować, że wychodzimy.
- Nie ma takiej potrzeby. Napisałem wcześniej do Felixa więc powinno być w porządku.
Seungmin ruszył za dziewczyną z bagażem w postaci Chaeryeong na plecach. Przedostali się do drzwi wejściowych, a stamtąd szybko wydostali się na zewnątrz. Muzyka dobiegająca z wnętrza została stłumiona w momencie, w którym zamknęły się za nimi z całkiem donośnym hukiem, jednak nikt nie zwracał na to w tym momencie uwagi.
Stanęli ramię w ramię na chodniku patrząc w głąb ciemnej ulicy oświetlonej po obu stronach stojącymi latarniami.
- A więc znasz Felixa, huh? - Odezwała się Yeji ruszając przed siebie powolnym krokiem aby nie forsować zbytnio chłopaka.
- Tak, przyjaźnimy się od dziecka. Kiedyś spędzałem tu praktycznie każde wakacje. Potem ciocia i wujek się rozwiedli i jakoś tak przestałem przyjeżdżać. - odpowiedział spoglądając na twarz brunetki oświetloną teraz przez ciepłe, pomarańczowe światło latarni. - Ale tego lata rodzice postanowili wyjechać w podróż po Europie, a ja wróciłem. Chociaż trzeba przyznać, że teraz jest tu zupełnie inaczej.
- W takim razie chyba można stwierdzić, że to miasto ma nowego szeryfa. - Zachichotała.
- Czy ja wiem? Zdążyłem już zauważyć, że jest całkiem sporo chętnych na tę posadę. Zaczynając od prostolinijnego Jisunga, na seksualnym predatorze Hyunjinie kończąc. - zaśmiał się blondyn. - Felixa nie liczę, on zdecydownie jest księżniczką.
- Szeryfem zostaje ten kto ma największy pistolet. - odpowiedziała dziewczyna, a Seungmin o mało co nie zakrztusił się powietrzem.
- Chryste Yeji, czy wy wszyscy macie tu tak okropne poczucie humoru? - jęknął Kim na co brunetka roześmiała się jeszcze bardziej.
- Obawiam się, że tak. Poczekaj parę dni i sam to podłapiesz.
- Tego właśnie się boję.
- Skoro myślisz, że ja i Jisung mamy okropne poczucie humoru to znak, że nie rozmawiałeś jeszcze z Hyunjinem on jest zdecydowanie najgorszy. - odpowiedziała Yeji, a Seungmin mógłby przysiąc, że usłyszał w jej głosie obrzydzenie gdy wypowiadała imię czarnowłosego chłopaka.
I blondyn mimowolnie musiał przyznać, że polubił dziewczyne jeszcze bardziej. Czy to znaczyło, że jest okropnym człowiekiem, skoro zapałał do niej większą sympatią tylko dlatego, że najwidoczniej nie przepadała za tą samą osobą? Co prawda mówi się, że wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi, ale Seungmin i tak poczuł się jak wredna suka, którą połączyła z dziewczyną więź nienawiści do tej samej osoby. Jakie to typowe.
Tylko czy on tak na dobrą sprawę nienawidził Hwanga? Z pewnością nie przepadał za brunetem, ale czy nienawiść na tym etapie to nie przypadkiem zbyt mocne słowo? Kim czuł, że nie powinien swojej awersji do starszego chłopaka opierać tylko na jego wątpliwym poczuciu moralności, w końcu nie przyjechał tu pełnić roli strażnika Teksasu i kobiecych majtek. Chociaż biorąc pod uwagę poczynania Hyunjina musiałby strzec również męskiej cnoty, a to było już zdecydowanie zbyt dużo niewdzięcznej pracy.
To co czarnowłosy robi ze swoim życiem powinno być tylko i wyłącznie jego sprawą i blondyn żałował, że wtrącił nos w tę sprawę. Chociaż z drugiej strony czuł się dumny, że ktoś w końcu postawił się Hwangowi (abstrachując od tego jak to się skończyło), może nikt nigdy mu nie powiedział, że jego zachowanie jest co najmniej nieprzyzwoite.
No cóż, teraz już z pewnością to wiedział i wcale nie wydawał się być tym przejęty.
- Właściwie to miałem już okazję do drobnej pogawędki z Hyunjinem - Westchnął.
- I jak wrażenia? - Przychnęła Yeji.
- Whoah! Na prawdę go nie lubisz. - zaśmiał się Seungmin i spojrzał na dziewczynę unosząc jedną brew, na co ona odpowiedziała mu jedynie wzruszeniem ramion i szelmowskim uśmiechem. - Chyba nie będziemy przyjaciółmi. Tak na prawdę to nasza rozmowa ograniczyła się do mojej osoby opierdalającej go z góry na dół za to co zrobił Chaeryeong i do jego bycia chujem.
W życiu nie przynałby się dziewczynie do tego co tak naprawdę zadziało sie pomiędzy nim a Hwangiem. To byłoby conajmniej upokarzające, z resztą co miałby jej powiedzieć? "Właściwie to przyszpilił mnie do ściany i nazwał chłopczykiem na oczach innych ludzi, a ja nie mogłem się ruszyć i cholernie podobało mi się z jaką siłą dociskał moje nadgarstki do lodówki i właściwie to całkiem podobało mi się bycie pod jego kontrolą."
Nie. To nie wchodziło w grę.
Był przecież facetem - męskim i dominującym. To wszystko przez ten alkohol i emocje.
Tak. Zdecydowanie tak. I nigdy nikt się o tym nie dowie.
A już z pewnością nie Felix i Jisung.
Kroczyli ciemną ulicą jeszcze kilka minut mijając po drodze ciche i pogrążone w śnie domostwa ze starannie wypielęgnowanymi trawnikami i równo przyciętymi żywopłotami. Czyste morskie powietrze w przyjemny sposób uderzało prosto w płuca Seungmina nieco już zmachanego po kilkuminutowym marszu ze śpiącą dziewczyną na plecach.
Chłopak odetchnął z ulgą gdy Yeji oznajmiła mu, że dom Chaeryeong znajduje się na końcu uliczki w którą skręcili chwilę wcześniej. Kilka minut później stali już przy wejściu do niewielkiego parterowego domu o kremowych ścianach i mahoniowych drzwiach.
- Mamy klucze? - Zapytał blondyn zdając sobie sprawę, że skoro rodzice sztynki są w pracy to drzwi są zapewne zamknięte.
- Powinny gdzieś tu być. - mruknęła brunetka przetrząsając torebkę Chaeryeong. - Kurwa. - syknęła potrząsając nią i wtedy do ich uszu dobiegł dźwięk uderzających o siebie metalowych elementów.
- Sprawdź w bocznej kieszeni. - Zasugerował Kim i odetchnął z ulgą, gdy okazało się, że był to dobry trop.
Yeji szybko otworzyła drzwi wejściowe i jako pierwsza wkroczyła do środka. Seungmin podążył za nią nieomal wywracając się o parasolkę stojącą w przedpokoju. Dziewczyna przeszukiwała właśnie ściany w poszukiwaniu włącznika światła, gdy blondyn oznajmił jej, że to i tak bez sensu. Przeszedł przez drzwi prowadzące do salonu i posadził szatynkę na wielkiej skórzanej kanapie, która stała w jego centrum.
- Nie możemy jej tu tak zostawić. - zawyrokowała Yeji. - Musimy znaleźć jej pokój i położyć ją w łóżku. Tylko tak uniknie konsekwencji.
- Nie uważasz, że za bardzo się tym przejmujesz? Co najwyżej dostanie szlaban albo zabiorą jej kieszonkowe. To już chyba nie jest nasza sprawa. - Seungmin podrapał się po karku.
- Ty chyba nie rozumiesz. - pokręciła głową brunetka. - Jeśli ona będzie miała kłopoty to pociągnie nas ze sobą. Ruszy lawina zdarzeń, których nie będziemy w stanie powstrzymać. Najpierw okaże się, że nieletni pozostawieni bez rodziców spożywają alkohol i palą bóg jeden raczy wiedzieć co. Potem znajdą sklep, w którym kupujemy wszystkie potrzebne używki i biedny Chan, który nam ufa i idzie na rękę za to beknie. Dorośli będą mieli na karku opiekę społeczną, która zarzuci im, że nie potrafią się zająć dziećmi i do tego pewnie dojdą jeszcze jakieś mandaty i być może nawet jakieś aresztowanie. I to wszystko dlatego, że nie chciałeś jej zanieść do pokoju.
- Okej, brak argumentów. Nie sądziłem, że to aż tak poważna sprawa. - Chłopak uniósł obie dłonie w obronnym geście. - To w takim razie gdzie jest jej pokój?
Nastolatkowie zaczęli otwierać po kolei drzwi w poszukiwaniu sypialni Chaeryeong. Chwilę później Yeji znalazła odpowiednie pomieszczenie i przywołała do siebie Seungmina gestem dłoni.
- To chyba tutaj. - Oznajmiła zapalając lampę stojącą na komodzie.
Seungmin w zdumieniu skanował wzrokiem pomieszczenie. - Nie sądzisz że jest trochę...
- Różowy? - dopowiedziała brunetka. - Wiedziałam, że Chaeryeong lubi ten kolor, ale tego się nie spodziewałam.
Dwójka nastolatków przyglądała się jeszcze przez chwilę intensywnie różowym ścianom po czym Kim ruszył do salonu. Chwycił szatynkę w stylu panny młodej i robiąc wszystko co w jego mocy aby nie uderzyć jej głową o framugę drzwi, ułożył ją w pudrowo-różowej pościeli.
- Musimy ją przebrać w piżamę.
- Poprawka Yeji. Ty musisz ją przebrać w piżamę. - Odpowiedział Kim.
- Nie ma szans! Nie dam rady jej przytrzymać. Plus Chaeryeong jest atrakcyjna, nie chciałbyś zobaczyć jej bez tych wszystkich ubrań?
Na policzkach blondyna wykwitły delikatne rumieńce. - Chryste, czy ja ci wyglądam na aż tak zdesperowanego żeby dobierać się do nieprzytomnej dziewczyny? - Zapytał z udawaną urazą w głosie.
- Nie, zdecydownaie nie wyglądasz na zdesperowanego. - uśmiechnęła się brunetka. - Tylko się z tobą droczę.
- W takim razie ty przebierz ją w zapewne również różową piżamę a ja poszukam jakiejś wody i tabletek. Zdecydownie będzie ich rano potrzebować.
Następnie chłopak opuścił pokój szatynki zamykając za sobą drzwi i skierował się wprost do kuchni. Kolejny raz tego dnia przeszukiwał szafki w obcym domu (to powoli zaczynało stawać się już jego tradycją), aż w końcu znalazł to czego szukał. Chwycił opakowanie aspiryny z koszyka z lekami i zgarnął butelkę niegazowanej wody spod kuchennego blatu. W kącie pomieszczenia zauważył plastikową miskę i pomyślał, że dobrze by ją było dostarczyć Chaeryeong.
Tak na wszelki wypadek.
Zapukał delikatnie do drzwi i otrzymując od Yeji pozwolenie na wejście, przekroczył próg pomieszczenia. Brunetka właśnie zabierała się do zapinania bluzki od piżamy Chaeryeong na co Seungmin zareagował wypuszczeniem wszystkich przedmiotów z dłoni na podłogę i zakryciem swoich oczu jak i całkiem czerwonej twarzy dłońmi.
- Yeji, co do kurwy? - Zdołał z siebie wydusić.
- Nie dramatyzuj. Zachowujesz się tak jakby jeszcze kilka godzin temu nie miała brudnego siura Hwanga Hyujina w przynajmniej jednym otworze swojego ciała.
- Tu nie chodzi o to co i jak robiła z Hyunjinem. Jak już zauważyłaś jestem dżentelmenem. Nie mam zamiaru oglądać półnagich kobiet bez ich wyraźnej zgody. Wychodzę.
Dziewczyna zareagowała śmiechem na oświadczenie blondyna i po tym jak chłopak pospiesznie opuścił różowy pokój przykryła szatynkę kołdrą. Następnie usiadła przy biurku i znajdując kartkę i długopis nakreśliła szybką notatkę.
Zabraliśmy cię do domu.
Nieźle zabalowałaś dziewczyno.
Zostawiamy wodę i tabletki.
Nie przejmuj się Hwangiem, jest chujem.
Klucze wrzucimy do skrzynki na listy.
Yeji i Seungmin.
Nastolatka zastanawiała się przez chwilę czy nie powinna napisać czegoś jeszcze, ale stwierdziła, że to w zupełności wystarczy. Podniosła z podłogi przedmioty rozrzucone przez chłopaka i postawiła je na stoliku tuż obok łóżka dziewczyny. Następnie zgasiła lampę i chwilę przed tym jak opuściła pomieszczenie odwróciła się w stronę śpiącej.
- Oby tylko nie przyszło ci do głowy odwdzięczać się za jego pomoc.
❂❂❂
- Chyba zrobiliśmy wszysto jak należy. - Westchnęła Yeji stojąc przed drzwiami wejściowymi.
- Chyba masz rację. - Seungmin posłał w jej stronę szeroki uśmiech równocześnie wkładając klucz do zamka. - Co zrobimy z kluczami? - zapytał gdy przekręcał nimi w dziurce powodując tym samym ich metaliczne szczękanie.
- Wrzucimy je do skrzynki pocztowej. Zostawiłam jej wiadomość na biurku, powinna ją zauważyć.
Yeji wyciągnęła dłoń w kierunku blondyna w którą ten bez zastanowienia włożył pęk kluczy. Następnie dziewczyna jednym susem zeskoczyła z niewysokiej werandy i wylądowała na wybrukowanej ścieżce, która prowadziła zarówno do ulicy jak i skrzynki na listy.
Odwróciła się tylko na chwilę, aby posłać w stronę chłopaka figlarny uśmiech, po czym ruszyła przed siebie kołysząc biodrami. I Seugmin bedąc jedynie nastoletnim, nieco napalonym chłopcem nie mógł oderwać wzroku od pośladków brunetki.
- Ruszysz się wreszcie? - zawołała dziewczyna z uśmiechem, który doskonale zdradzał, iż miała całkowtą świadomość swoich poczynań .
Seungmin potrząsnął delikatnie głową odzyskując kontakt z rzeczywistością i ruszył w jej stronę.
- Chcesz już wracać na imprezę? - zapytał gdy również stanął przy skrzynce na listy, do której Yeji zdążyła już schować klucze.
- Właściwie to chciałam cię jeszcze zabrać w jedno miejsce.
- Okej. W takim razie prowadź!
Seungminowi wydawało się, że podążają tą samą drogą, którą tu przyszli i przez myśl przeszło mu nawet, że być może brunetka się rozmyśliła i postanowiła jednak wrócić do domu Jisunga. Chwilę później jednak skręcili w zupełnie innym kierunku i oczom Kima ukazał się plac zabaw.
- To zabawne Yeji w jednej chwili pijesz wódkę i mnie uwodzisz, a chwilę później chcesz robić babki z piasku? - Zaśmiał się podchodząc do jednej z huśtawek i siadając na niej.
- Uważasz że cię uwodzę? - zapytała dziewczyna unosząc delikatnie brwi i siadając na drugiej huśtawce.
- A nie? - Cwaniacki uśmiech nie opuszczał twarzy chłopaka.
- Może? Kto wie? - brunetka spojrzała mu prosto w oczy delikatnie się uśmiechając - Dlaczego tak sądzisz?
- Nie jestem ślepy. Zauważam te spojrzenia Yeji, twoje zadziorne uśmiechy i doskonale wiem co chciałaś osiagnąć tam wtedy przed domem Chaeryeong. - zaparł się nogami o ziemię i przechylił huśtawkę w stronę dziewczyny nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Czy w takim razie to czyni ze mnie desperatkę? - Zapytała również delikatnie pochylając się w stronę blondyna.
- Zdecydowanie nie.
- Więc skoro ty nie jesteś desperatem i ja nie jestem desperatką...
Nie dane jej było dokończyć bo w tej samej chwili usta Seungmina znalazły drogę do jej własnych. Nie była tym zaskoczona, więc już po chwili oddała pocałunek dostosowując się do rytmu narzuconego przez chłopaka.
Zostali w tej pozycji jeszcze przez kilka sekund delikatnie zaczepiając o siebie swoje wargi w nieśpiesznym tempie, jednak gdy sesja tych z początku niewinnych pieszczot zaczynała nabierać rozpędu Seungmin chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął na swoje kolana.
Yeji oderwała się na chwilę od chłopaka i chwyciła obiema dłońmi za łańcuchy huśtawki, na której siedział. Chwilę później przerzuciła swoje nogi na drugą strone tak, że siedziała teraz okrakiem na jego kolanach.
Dłonie blondyna szybko powędrowały na jej talię i powoli zsunęły się w dół na jej biodra co sprawiło, że dreszcz przebiegł przez ciało nastolatki. Ponownie złączyła ich usta wplatając swoje smukłe i wypielęgnowane dłonie w nienagannie ułożone włosy blondyna za co otrzymała z jego ust niezadowolony jęk.
Seungmin pomyślał, że właśnie teraz znajduje się na swoim miejscu. Z ładną dziewczyną na kolanach w świetle księżyca na placu zabaw gdzie poza nimi nie było żywej duszy. A nie przyszpilony do drzwi lodówki przez drugiego faceta.
Jednak musiał przyznać sam przed sobą, że ta rozgrzana sesja obściskiwania się z Yeji nawet w połowie nie wpływała na niego jak krótki kontakt z Hyunjinem.
Już do reszty cię pojebało, Kim Seungmin.
Przejechał językiem po dolnej wardze dziewczyny, na co ta zareagowała uchyleniem swoich ust. Chłopak uśmiechnął się gdy brunetka zachowała się dokładnie tak, jak to sobie zaplanował i pogłębił ich pocałunek.
- Idziemy do ciebie czy do mnie? - Zapytała dziewczyna gdy tylko się odsunęła, głosem drżącym z powodu wcześniejszego braku powietrza.
- Yeji ja nie...
- Mogę dać ci rozkosz jeśli obiecasz, że nigdy nie staniesz się mój.
I wtedy Seungmina olśniło. Yeji była graczem. Zupełnie jak Hyunjin z tą różnicą, że dziewczyna nie była suką. Niby byli tacy sami szukając jednonocnych przygód, ale brunetka nie chciała nikogo tym zranić. Od razu wyznaczała granice i oznajmiała, że nie chce niczego więcej.
Hyunjin nie zawracał sobie tym głowy, szedł po trupach do celu nie bacząc na uczucia innych ludzi, Yeji miała na tyle rozumu i godności człowieka, żeby pomyśleć też o drugiej osobie.
Wybrała go bo wyczuła, że nie jest typem oboby która łatwo się zakochuje.
Chłopak ponownie złączył ich wargi a jego ramiona otoczyły ciało dziewczyny jeszcze ciaśniej. Gdy brunetka poczuła, że chłopak zaczyna się podnosić oplotła go nogami w pasie.
Seungmin wstał z huśtawki nie przerywając pocałunku i zrobił kilka kroków w przód po czym finalnie postawił dziewczynę z powrotem na ziemi.
- To jak w końcu? U ciebie czy u mnie?
- Wracamy na imprezę Yeji.
- Ale myślałam...
- Przecież jestem dżentelmenem. - Uśmiechnął się po czym mrugnął okiem w jej kierunku.
- To będzie trudniejsze niż mogłam przypuszczać. - Dziewczyna uśmiechnęła się z zadowoleniem a w jej oczach malowało się zaciekawienie i determinacja. - Ale nie martw się Kim Seungmin, pewnego dnia będziesz mój.
- Zobaczymy Yeji, zobaczymy. - Zaśmiał się i ruszył przed siebie kierując się w stronę z której przyszli.
❂❂❂
Dotarcie na ulicę przy której mieszkał Jisung zajęło im dosłownie pare minut. Pomimo tego co wydarzyło się pomiędzy Seungminem a Yeji, chłopak nie odczuwał żadnego dyskomfortu w jej towarzystwie. W dalszym ciągu rozmawiali i żartowali i może, a może i nie zatrzymywali się co kilka metrów kradnąc sobie zawzajem pocałunki.
Blondyn z początku nie zauważył, że nie są oni jedynymi osobami na ulicy więc po raz kolejny pochylił się nad dziewczyną łącząc ze sobą ich usta. Trwało to kilka sekund zanim przerwało im zirytowane prychnięcie.
Nie kto inny jak Hwang Hyunjin we własnej osobie stał właśnie nieopodal nich ze zdegustowaną miną.
- Mogłem się domyślić Yeji, że nie odpuścisz żadnemu w tym mieście.
- Nazwisko zobowiązuje i to nie tak, że ty masz w zwyczaju odpuszczać Hyunjin. - Odpowiedziała brunetka z kamienną twarzą piorunując wzrokiem wyższego z chłopców.
- Czy to znaczy, że powiedział ci o Chaeryeong? - zapytał z kpiącym uśmiechem i zrobił kilka kroków w ich stronę. - A powiedział ci o naszej małej pogawędce? O tym jak miałem go przy ścianie zupełnie bezbronnego i gotowego zgodzić się na wszystko?
- Zamknij pysk Hwang. - Syknął Seungmin robiąc krok w stronę starszego chłopaka.
- Ah rozumiem! Nie zdążyłeś się tym jeszcze pochwalić chłopczyku. - zaśmiał się jeszcze bardziej zmniejszając dzielący ich dystans. - Próbowała już cię zabrać do siebie? A może właśnie stamtąd wracacie, hm? - Hyunjin znajdował się tak blisko, że chłopak mógł poczuć jego oddech na swojej twarzy.
- Czego ty właściwie chcesz Hyunjin? - odezwała się Yeji zza pleców blondyna.
- Ja? - zachichotał blondyn. - Ja chcę się jedynie dobrze bawić. - odpowiedział czarnowłosy po czym pochylił się nad młodszym chłopakiem chwytając jego dolną wargę pomiędzy swoje zęby i ciągnąc na tyle delikatnie, żeby go nie zranić lecz na tyle mocno by być pewnym, że doznanie było wystarczająco intensywne.
Seungmin stał zaskoczony jeszcze kilka sekund po tym jak Hyunjin rzucił mu ostatni kpiący uśmiech i odszedł w głąb cichej i pustej ulicy.
- Co to miało być do kurwy. - wyszeptała Yeji równie zdezorientowana co siedemnastolatek.
- Nie wiem, ale chyba powinniśmy wrócić do środka. - Wydukał Kim.
Z sercem w dalszym ciągu kołatającym w klatce piersiowej chłopak z powrotem wślizgnął się do posiadłości Hana. Miał zamiar odszukać swojego różowowłosego przyjaciela i zmyć się jak najszybciej do domu. Zdecydowanie wystarczyło mu wrażeń jak na jeden wieczór.
Gdy tylko wszedł do salonu został od razu zaataokwany przez Felixa i Jisunga.
- Seungminnie do jasnej cholery gdzie ty byłeś? - Wrzeszczał różowowłosy chwytając jego twarz w obie dłonie.
- Właśnie Seungminnie gdzie byłeś, na rany Chrystusa!?- Zawył Jisung i wskoczył na plecy blondyna przywołując tym samym w jego pamięci wojenne retrospekcje z niesienia na plecach pijanej Chaeryeong.
- Napisałem ci wiadomość Felix! - wydusił Kim. - Sprzątałem razem z Yeji gówno Hyunjina.
- Kurwa faktycznie - mruknął Australijczyk patrząc na wyświetlacz swojej komórki. - Co właściwie masz przez to na myśli?
Siedemnastolatek wzruszył ramionami. - Zabraliśmy ją do domu.
- Niosłeś ją tam? - Dopytywał Lee, na co Seungmin jedynie kiwnął twierdząco głową.
- Kurczę stary, miałeś szczęście, że cię nie obrzygała!
- Han Jisung jak zwykle taktowny... - Felix pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
- No co? Nie dość, że się chłopak naprodukował, to jeszcze niósł niepewną przesyłkę! Nigdy nie wiadomo co w człowieku siedzi, a jak już wyskoczy to może być na prawdę nieprzyjemnie!
Różowowłosy już po raz kolejny miał strofować bruneta, gdy nagle pośród ludzi przebywających w salonie wybuchło zamieszanie.
- Co się dzieje? - Seungmin krzyknął do ucha Felixa.
- Chyba jadą gliny. Musimy spierdalać.
Trójka chłopaków w ekspresowym tempie znalazła się w kuchni. Minho i Changbin już tam na nich czekali, stojąc przy otwartym oknie.
- Dzięki za imprezę Jisung. Było zajebiście. - powiedział najniższy z nich i szybko wyskoczył przez okno.
Felix i Seungmin poszli w jego ślady i już chwilę później stali w ogrodzie Hana czekając na najstarszego z chłopaków.
- Dasz sobie radę? - Zapytał Minho z obawą widoczną w oczach i jasno słyszalną w głosie.
- Jasne. To nie pierwszy raz kiedy mam policję na głowie. - zaśmiał się brunet. - Idź już, nie chcę żeby cię złapali, nie bardzo możesz sobie teraz pozwolić na problemy z prawem.
Starszy chłopak uścisnął dłoń drugiego i złożył na jego ustach szybki pocałunek.
- Do jutra Jisung.
- Do jutra Minho.
Niewysoki brunet stał jeszcze kilka sekund w oknie obserwując jak sylwetka jego kochanka znika w ciemności. Z głębokim westchnieniem odwrócił się i skierował do drzwi do których najwidoczniej dobijał się już patrol policji.
Starzy mnie ukrzyżują.
Guess who's back! XD Po praktycznie miesiącu nieobecności powracam z tym oto rozdziałem, który nawet nie wiem jak opisać, bo czuję, że to totalna porażka XD Trwało to trochę długo bo możecie mi wierzyć lub nie, ale szkoła mnie miażdży, więc przez kolejne dwa miesiące dopóki jej nie skończę nie spodziewajcie się poprawy sytuacji. ;-;
Jak wrażenia po lekturze? Z początku nie planowałam aż tak rozwijać znajomosci Seungmina z Yeji i wręcz nieswojo się czułam pisząc hetero scenę XDDD Ale musimy trochę pokomplikować, żeby była akcjaaa.
Do następnego!
Przesyłam buziory i dużo miłości.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top