9. Znajdź mnie w dniu, w którym twoja świadomość dogoni seksualność.


- Panowie, dziś zamierzam upić się jak nigdy - oznajmił Seungmin, gdy jako ostatni przekroczył próg pokoju Jisunga.

Dwójka pozostałych chłopców niczym jeden mąż jednocześnie się odwróciła, rzucając najmłodszemu pełne zaskoczenia spojrzenia.

- Jestem równocześnie dumny i przerażony - stwierdził Jisung. - Chyba muszę usłyszeć o tym więcej.

- Ale nie ma o czym mówić - blondyn wzruszył ramionami. - Czasami młody człowiek musi wypić więcej niż powinien, zrobić kilka głupich rzeczy, a potem walczyć nie tylko ze zwykłym kacem, ale przy okazji tym moralnym.

Felix i Jisung spojrzeli po sobie znacząco.

- Ty coś planujesz - nie dawał za wygraną różowowłosy. - I mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z faktu, że od teraz twoje sekrety to nasze sekrety i masz obowiązek nas informować o każdym potencjalnym gównie, w którym postanowisz się wybabrać.

- Dobra, powiem wam, ale to zostaje między nami, jasne? - westchnął Kim, doskonale zdając sobie sprawę, że nie uda mu się wywinąć od odpowiedzi. - Zamierzam najpierw porządnie się odstawić, potem wlać w siebie tyle alkoholu, ile dam radę, a na koniec... na koniec zamierzam pocałować faceta.

- Okej, to jest mocne - Jisung aż wytrzeszczył oczy z niedowierzania. - I gejowe. Dobrze dla ciebie, dobrze dla ciebie.

- Błagam cię, powiedz że to Hyunjin - podekscytował się Felix.

- Jest taka opcja - odpowiedział blondyn, próbując uniknąć spoglądania w twarz któregokolwiek ze swoich towarzyszy. - Po prostu muszę wiedzieć na tysiąc procent...

- Czy mam przez to rozumieć... - zaczął ostrożnie Felix - że przez Hwanga zaczynasz kwestionować swoją orientację?

- Nie tylko przez niego! - obruszył się blondyn. - Przez was wszystkich. Od kiedy przyjechałem jestem wystawiony na wasze homoseksualne wpływy, żarty i sugestie. Do tego Hyunjin, który bez wstydu mówi o rzeczach i robi co mu się tylko podoba i czasem sprawia, że nie poznaję samego siebie - wyrzucił z siebie na jednym wdechu. - Czasami myśli, które mnie nawiedzają, totalnie mnie przerażają. Nie dlatego, że mogę lubić chłopaka lub chcieć coś z nim robić, bardziej przeraża mnie fakt, że przez tyle lat czasu nie miałem pojęcia, że coś takiego może we mnie być! Że mogłem przeżyć siedemnaście lat, nie mając pojęcia kim tak właściwie jestem i czego tak naprawdę chcę!

- I myślisz że kiedy pocałujesz chłopaka, to coś się nagle zmieni? Dlaczego w takim razie nie pocałujesz Felka? - zapytał Jisung.

- Bo to nie będzie to samo! Felix to mój przyjaciel. Przy nim nigdy nie czułem się w ten sposób, co przy Hyunjinie. On ma w sobie coś, czego nie potrafię wytłumaczyć. Coś, co jednocześnie mnie przeraża i ekscytuje.

- Czyli twierdzisz, że jest wyjątkowy?

- Wyjątkowo mnie irytuje.

- Chyba podnieca...

- Felix!

- On ma rację Seungminnie - odezwał się Jisung. - Jednak twój plan ma jeden mankament. Nie zrozum mnie źle, absolutnie popieram pomysł pocałowania Hyunjina i w ogóle, tylko istnieje całkiem spora szansa, że nie zapamiętasz tego zdarzenia, albo w ogóle zapomnisz to zrobić.

- Wiem Jisung, że to głupie i ryzykowne, ale to jedyne co mam. Muszę od czegoś zacząć, a nie mam zupełnie innego pomysłu.

- To nie tak, że Hwanga tak trudno uwieść... - stwierdził Felix, przechylając nieco głowę i patrząc wyczekująco na młodszego.

- Wiem to, Lix, ale jeśli zagram znowu w jego grę, to w końcu przegram. To on mnie pocałuje, a nie ja jego. Mogę się z nim droczyć, bo doskonale wiem, co działa na faceta, ale równocześnie wiem, że po prostu nie jestem w stanie póki co przekroczyć pewnej granicy. Przynajmniej na trzeźwo.

- W takim razie wciskaj swoją kościstą dupę w te ciasne jeansy i idziemy po twoje odpowiedzi - zawyrokował Han, rzucając parą czarnych spodni w nastolatka.

❂❂❂

Seungmin czuł się dobrze. Tak dobrze, jak tylko można się czuć, kierując się prosto na ścianę ognia. Jednak każda akcja, która wymaga ponadstandardowej pewności siebie, wymaga również ponadstandardowego przyłożenia się do swojego wyglądu, tak więc po kilkudziesięciu minutach przygotowań i odrzuceniu przez Jisunga i Felixa pięciu kolejnych stylizacji, w końcu udało im się skompletować zestaw ubrań, który Felix określił mianem "uciśnienia Hyunjinowych spodni".

Ignorując szamotaninę Jisunga, próbującego usilnie przełożyć stopę z butem przez ciasną nogawkę spodni, blondyn poprawiał podwinięty do łokcia rękaw swojej jedwabnej, czarnej koszuli z motywem jasno różowych lilii, który nie chciał właściwie się ułożyć. Felix w tym czasie, stojąc przed lustrem, wykańczał już opakowanie lakieru do włosów i twierdził, że nadal nie jest tak, jak sobie to zaplanował.

- Dobra, skończone - oznajmił różowowłosy, odwracając się w stronę dwóch pozostałych chłopców. Seungmin nie do końca widział różnicę pomiedzy jego fryzurą teraz i piętnaście minut wcześniej, ale postanowił zostawić to tak, jak jest. - Możemy wychodzić.

- Napijmy się jeszcze czegoś przed wyjściem - zaproponował Jisung, kierując się w stronę wyjścia z pokoju. - Będzie się przyjemniej szło i kiedy już dotrzemy, nie będzie tak niezręcznie.

- A masz coś? - Australijczyk podchwycił pomysł starszego, zmierzając za nim w dół schodów.

- Zawsze mam - prychnął Han, odwracając głowę przez ramię, by spojrzeć na dwóch młodszych chłopaków tuż za nim. - Myślałem Felix, że to oczywiste. Chyba czuję się przez ciebie niedoceniony.

- Wybacz Sungie, po prostu twoich rodziców już nie ma od dłuższego czasu i myślałem, że wszystko zdążyłeś wychlać.

- Przezabawne.

- Tylko mówię - różowowłosy wzruszył ramionami. - Lepiej pokaż, co tam chowasz.

Cała trójka stanęła przed dużych rozmiarów barkiem w kuchni Jisunga. Seungmin na wspomnienie tego, co wydarzyło się w tym pomieszczeniu niespełna kilka dni wcześniej, miał ochotę zapaść się pod ziemię lub rzucić z najbliższego klifu. To wszystko było absolutnie szalone.

Kim Seungmin, zwariowałeś.

Blondyn nie potrafił uwierzyć, że nie jest w stanie nawet spojrzeć na lodówkę, przy której po raz pierwszy spotkał się z Hwangiem. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał i zaczynał być coraz bardziej przekonany, że mu odbija.

- Whisky czy wino? - głos Jisunga wyrwał go z zamyślenia.

- Oba.

Może i nie był to najpoważniejszy wybór, ale nastolatek stwierdził, że jest tak przytłoczony wszelkimi myślami i emocjami, iż musi w jakiś sposób je stłumić – a co mogło zadziałać lepiej, niż wysokoprocentowy alkohol zalany zdecydowanie słabszym?

Najstarszy z chłopców sięgnął w głąb mebla i wyciągnął z niego dużych rozmiarów szklaną butelkę Jacka Danielsa. Nie zawracając sobie zbytnio głowy formalnościami takimi jak szklanki czy lód szybkim ruchem nadgarstka odkręcił nakrętkę i zdrowo pociągnął bursztynowego napoju z butelki. Nie mówiąc po tym ani słowa, podał ją stojącemu po jego lewej stronie różowowłosemu, który, niewiele myśląc, powtórzył gest gospodarza. Felix w przeciwieństwie do Jisunga nieco skrzywił się, gdy alkohol uderzył w jego kubki smakowe, ale dzielnie przetrzymał chwilę zwątpienia, po czym napił się jeszcze raz, stwierdziwszy, że za pierwszym razem zrobił zbyt małego łyka.

- Matko boska, Lixie, dzisiaj nie zamierzam spuszczać cię z oczu. Czuję, że twoja imprezowa bestia poczuła zew księżyca.

- Nie chcę schlać się aż tak! Muszę zapamiętać pocałunek Seungmina i Hyunjina. To będzie większe wydarzenie niż koncert Queen na Wembley.

- Dlaczego odnoszę wrażenie, że traktujesz to jak jakieś live action soft porno? - zapytał Seungmin, również wykrzywiając twarz po tym, jak jego język zetknął się z ognistą cieczą.

- Z tego co słyszałem, to właśnie tak wyglądają wasze spotkania. Jakbyście tylko czekali na okazję, by zdjąć sobie nawzajem spodnie. I jeśli już masz faktycznie rozebrać jakiegoś faceta, to myślę, że Hyunjina zdecydowanie warto. Ma zdecydowanie najfajniejszego penisa, jakiego widziałem.

- Brak mi słów, Felix - odpowiedział najmłodszy, pijąc po raz kolejny i podając szklaną butelkę Jisungowi, który już zaczynał marudzić, że zostaje w tyle. - Nie wiem, czy powinienem pytać, ile penisów w życiu widziałeś, ani dlaczego widziałeś właśnie tego, ale obawiam się, że brak tej wiedzy nie pozwoli mi spać po nocach.

Felix i Jisung spojrzeli po sobie porozumiewawczo. Kim nie miał pojęcia, czy powiedział coś nie tak lub czy poruszył temat, którego nie powinien, ale na jego obronę przemawiał fakt, że to różowowłosy sam zaczął tę rozmowę.

- Słuchaj uważnie - polecił Han z poważną miną. - Jakiś czas temu, dość dawno w sumie... może nawet ze dwa lata, przeżywaliśmy z Felixem pewnego rodzaju ciężki okres.

- Bardziej ja przeżywałem, ale Sungie mnie wspierał - kontynuował Australijczyk. - Zdałem sobie wtedy sprawę, że raczej nie podobają mi się dziewczyny i nie mogłem sobie z tym zbytnio poradzić. To zaczęło się jeszcze przed tym, jak Jisung się wprowadził. Nie dawałem sobie rady z własnymi uczuciami i często się upijałem. Ledwo pamiętam tamten okres, ale na jednej z imprez był właśnie Hyunjin, on też wtedy sporo wypił i to były nasze pierwsze eksperymenty z alkoholem. Skończyło się tak... - chłopak wziął głęboki wdech - że obciągnąłem mu wtedy. To był mój pierwszy seksualny kontakt i nie mam pojęcia, jak do tego doszło, po prostu chyba byłem wtedy naprawdę samotny i chciałem wypróbować różne rzeczy. Potem Hyunjin rozpowiedział o tym kolegom, a ja ze wstydu piłem jeszcze więcej i niektóre sytuacje pamiętam dosłownie jak przez mgłę.

- Potem ja się wprowadziłem - Han znowu zaczął mówić, słysząc jak głos jego przyjaciela zaczyna się nieco łamać - i przerwałem to błędne koło. Od tego czasu staram się pilnować Felixa, żeby historia znowu się nie powtórzyła.

- Myślę, że już nie jest tak źle, jak kiedyś - stwierdził różowowłosy, drapiąc się po głowie i chowając zawstydzenie za nieco nerwowym uśmiechem. - Ogarnąłem się trochę i zawyżyłem standardy.

- Ale nadal jesteś napalony i samotny - głos Jisunga, nieco stanowczy, ale przepełniony troską o przyjaciela, wskazywał, że i tak zamierza mieć na niego oko i żadne słowa sprzeciwu nie będą w stanie odwieść go od tego pomysłu. - No i jest wielka szansa, że pojawi się Jeongin i jego koledzy.

- Nie zamierzam się do niego zbliżać, może i jest gorący, ale jest też okropnym skurwysynem. Upił mnie więcej razy niż ktokolwiek inny i nawet jeśli dobrze się bawiliśmy, to i tak nie powinien był tego robić. No i ma mniejszego niż Hyunjin!

- Myślałem, że nie pamiętasz zbyt wiele z tamtej nocy - Seungmin zakręcił butelkę whisky i schował ją do plecak,a gdzie włożyli również ręcznik, butelkę wina i kilka innych niezbędnych przedmiotów.

- Takiego kutasa się nie zapomina.

Słońce przesunęło się znacznie na zachód, pozwalając by ciemne smugi wieczora powoli wdzierały się na nieboskłon. Gdy trójka chłopców opuściła w końcu dom Jisunga, ostatnie ciepłe promienie dnia muskały ich odsłonięte karki i twarze. Plaża znajdowała się dość daleko, jednak ten spacer wydawał im się jedynie migawką, krótką i ulotną chwilą w perspektywie tego, co czekało ich przez kilkanaście następnych godzin. Buty wydawały się im niesamowicie lekkie, a kolana uginały się miękko z każdym kolejnym krokiem niczym zrobione z waty. Świat nabrał kolorów, a myśli, które przemykały przez ich siedemnastoletnie głowy, zdawały się odległe i w tamtym momencie zupełnie nieistotne.

Im bliżej morza byli, tym chłodny wiatr wzmagał na sile, mierzwiąc nieco włosy Jisunga, fryzura Felixa jednak zdawała się nie do ruszenia, co zdaniem Seungmina było oczywistą konsekwencją wypotrzebowania horrendalnej ilości lakieru. Niebo w kolorach fioletu i różu wyglądało jeszcze piękniej, gdy opuścili już zabudowania miasteczka, a przed ich oczyma rozciągała się piaszczysta plaża i mieniące się kolorami złota słońce. Do ich uszu dochodziły dźwięki muzyki, które raczej prędzej można by nazwać dudnieniem aniżeli melodią, ale to był właśnie urok tego rodzaju wydarzeń.

- Napijmy się jeszcze trochę i chodźmy poszukać kogoś znajomego - zaproponował najstarszy z chłopców. Skierowali się więc w stronę wolnego leżaka nieopodal słomianej budki, która pełniła rolę polowego baru. Biały plastik nieco ugiął się i zaskrzypiał pod naciskiem trzech nastolatków, którzy rozłożyli się wygodnie na siedzisku. Seungminowi udało się nawet prawie złamać oparcie, ale w porę przesunął się w przód, unikając tym samym małej katastrofy.

Kiedy byli już w połowie butelki wina i Seungmin nieco obawiał się wstać na równe nogi, dołączyli do nich Changbin i Minho trzymający po butelce piwa i papierosie.

- Dałbym ci buziaka na przywitanie, ale zbyt mało wypiłem, by tolerować fakt, że śmierdzisz jak popielniczka - Han odwrócił głowę od Minho, który jedynie uśmiechnął się i ścisnął jedną dłonią jego udo.

Zdaniem Seungmina zapach palonego tytoniu nie był aż tak zły. Wręcz przeciwnie, w ciepły, letni dzień, gdy mieszał się z wonią rozgrzanego asfaltu lub piasku, był jedną z najprzyjemniejszych możliwych kombinacji. To samo tyczyło się sytuacji, gdy mieszał się ze słodko-cierpkimi oparami mocnego alkoholu, lub intensywnymi perfumami, a w szczególności tymi męskimi. Te wszystkie mieszanki kojarzyły się z wakacjami, szalonymi weekendami i nie zawsze odpowiedzialnymi i poprawnymi decyzjami. Pachniały jak beztroska i spontaniczność, jak młodość i głupota, ale przede wszystkim ich zapach przynosił nadzieję, że może życie wcale nie jest tak puste.

- Chcesz jednego? - Changbin wyciągnął paczkę w stronę blondyna, który chociaż doskonale wiedział, że nie powinien był tego robić, wyjął z pudełka papierosa i włożył go pomiędzy wargi. Pochylił się nieco do przodu, by złapać ogień z zapalniczki, którą Seo trzymał w wyciągniętej ręce. Kiedy w końcu tytoń zajął się ogniem, a Seungmin odchylił się znów do swojej poprzedniej pozycji, ujrzał w odległości zaledwie kilku metrów wysokiego chłopaka o kruczoczarnych, przydługich włosach, który patrzył się w jego kierunku z kpiącym uśmiechem na irytująco pięknym licu.

Seungmin uniósł brwi do góry w nieco prowokującym, ale również pytającym spojrzeniu i zaciągnął się dymem, wpuszczając go od razu do płuc. Spokojnie wypuścił go w eter, ignorując lekki zawrót głowy, gdy nikotyna zmieszała się z jego krwią. Nie mógł przecież dać Hyunjinowi powodu do zaczepek, ani przegrać ich małego pojedynku na spojrzenia. Hwang i tak był już zbyt pyszny i pewny siebie, Kim nie zamierzał dodatkowo wzniecać w nim tego poczucia.

- Wiesz, że jeśli ktoś odpala ci papierosa, to znaczy że jesteś jego dziwką? - zapytał, podchodząc do grupki tak, że stanął tuż za plecami Minho i Changbina.

W pierwszej chwili blondyn chciał odpowiedzieć, że to całkiem spora ironia, iż to właśnie Hyunjin nazywa go dziwką, ale postanowił jednak ugryźć się w język. To nie była odpowiednia pora ani miejsce na takie słowa. Już zbierał się do odpowiedzi, lecz uprzedził go głos Jisunga.

- Nie słuchaj go Minnie, to chroniczny ssacz penisów!

- Myślę, że mam niesamowicie mocną konkurencję, jeśli chodzi o ssanie penisów, co nie Felix? - ciemnowłosy prowokująco spojrzał na młodszego chłopaka, któremu w tamtym momencie serce zapadło się na samo dno żołądka, a czerwony rumieniec oblał jego piegowatą twarz i dekolt.

W tamtym momencie Seungmin bardzo żałował, że jednak powstrzymał swoją niemiłą odzywkę w stronę Hyunjina. Momentalnie poderwał się na równe nogi, ale bardziej po to by powstrzymać Hana, który momentalnie znalazł się przy czarnowłosym.

- Odszczekaj to, kurwa! - wycedził przez zaciśnięte zęby, czując dłoń Seungmina zaciskającą się na jego ramieniu. - Odszczekaj albo...

- Albo co? - starszy wzruszył ramionami.

- Przeproś, Hyunjin - tym razem odezwał się Changbin z rozczarowanym wyrazem twarzy.

- Dobra, przepraszam. Trochę mnie poniosło - chłopak westchnął i przewrócił oczami - jestem ostatnio nieco sfrustrowany, a patrzenie na ciebie w tych obcisłych spodniach wcale mi nie pomaga - kontynuował, lustrując Seungmina wzrokiem. Kim jedynie prychnął i strzepnął na piasek wypaloną część papierosa, chociaż w rzeczywistości miał ochotę przycisnąć rozżarzoną końcówkę do skóry Hwanga.

- Po prostu się napij i zapomnijmy o tym gównie - mruknął Felix i podał najwyższemu z chłopców butelkę whisky, którą wydobył z plecaka.

Oczywiście chłopak nie omieszkał skorzystać i już chwilę później również siedział na piasku przyciskając szyjkę butelki do swoich pełnych ust. Atmosfera zdawała nieco się rozluźnić po kilku minutach i rozmowy zeszły na luźniejsze tory. Słońce w międzyczasie praktycznie całkowicie schowało się za horyzont, a plażę oświetlały teraz zawieszone na płotach i pobliskich drzewach kolorowe lampki, blask przydrożnych latarni i ognisko rozpalone przez jakąś grupkę siedzącą nieopodal.

Seungminowi zdawało się, że wraz z nadejściem zmierzchu muzyka stała się głośniejsza, a tłum na plaży znacznie się zagęścił. Siedemnastolatek zauważył, że nieopodal baru i zdecydowanie blisko źródła muzyki zebrali się ludzie, tworząc pewnego rodzaju prowizoryczny parkiet. Większość grupy również postanowiła potańczyć, więc skierowali się w tamtym kierunku. Blondyn został jednak na leżaku pod pretekstem pilnowania rzeczy z nadzieją, że być może Hyunjin postanowi zostać razem z nim, skoro przejawiał nim tak żywe zainteresowanie.

Ku swojemu szczęściu nie mylił się i faktycznie już wkrótce zostali jedynie w dwójkę, gdyż jak wytłumaczył to reszcie czarnowłosy, miał cholerną ochotę zapalić.

- Nie powinieneś był tego mówić - zaczął Kim, krzyżując spojrzenie z Hyunjinem. Zdeterminowanie widoczne było w jego oczach, głosie i zaciśniętej szczęce. Siedzieli teraz na leżaku praktycznie twarzą w twarz. - Felix nie zasłużył sobie na takie traktowanie, szczególnie biorąc pod uwagę okoliczności waszego małego romansu... jeśli w ogóle można tak to nazwać.

- Jest impreza. Wyluzuj, Felix już mi wybaczył, żart był nietrafiony. Zdarza się nawet najlepszym - Hyunjin przeczesał palcami włosy, na oko blondyna próbując ukryć zdenerwowanie i może nawet wstyd. - Swoją drogą, nie kłamałem, gdy mówiłem, że przez ciebie przeżywam cięższe momenty. Wyglądasz dziś niesamowicie apetycznie.

- Czy ty nigdy nie możesz być choć przez chwilę poważny? - pokręcił głową młodszy z chłopców. - Nawet jeśli on udaje, że wszystko gra, to nie jest to prawda, takie słowa go ranią, Hyunjin!

- Po pierwsze: jestem śmiertelnie poważny i śmiertelnie poważnie mam ochotę przelecieć cię na tym leżaku, tak by wszyscy zobaczyli, jak sprawiam, że czujesz się kurewsko dobrze. Po drugie: nie powiedziałem nic, co nie byłoby prawdą. Lix ma swoje za uszami i może faktycznie nie powinienem był o tym wspominać, ale wciąż jest to niezaprzeczalny fakt. Dajmy temu tematowi umrzeć, bo mamy o wiele ciekawsze rzeczy do roboty niż, rozpamiętywanie każdej mojej głupiej odzywki.

Słysząc te słowa w ciele i umyśle Seungmina zadziały się dwie rzeczy. Pierwsza część wypowiedzi sprawiła, że chłopaka przeszedł gorący dreszcz rozlewający się w jego klatce piersiowej i na twarzy, a następnie kierujący się wprost do dolnych partii jego ciała i zatrzymujący się w podbrzuszu, na co nerwowo poruszył się na swoim miejscu, nie chcąc by ciemnowłosy dostrzegł jego reakcję na te brudne gierki. Druga część wprawiła Seungmina w złość. Chciał poważnie porozmawiać z drugim chłopakiem o tym, jak takie zachowanie zraniło jego przyjaciela, a ten zbył całą rozmowę kilkoma nieprzyzwoitymi słowami. Z jakiegoś powodu jego zdenerwowanie jednak nie mogło przebić się przez uczucie podniecenia, które owładnęło już całym ciałem Kima. Nienawidził się za to, jak słaby był. Wypuścił więc głośno powietrze w desperackiej próbie uspokojenia siebie i swoich galopujących myśli.

- Lubisz to - Hyunjin znowu przybrał na usta dobrze znany już młodszemu cwany uśmiech i zmienił pozycję tak, że siedział teraz z nogami przewieszonymi po obu bokach leżaka. - Kto by pomyślał?

- Daj spokój, Hwang. - siedemnastolatek zebrał całe swoje siły, by jego głos nie załamał się lub co gorsza nie okazał się żałosnym jękiem, bo nie ważne jak bardzo chłopakowi to nie odpowiadało i jak bardzo nie potrafił zrozumieć tych wszystkich rzeczy, które Hyunjin w nim sprawiał, to jednak w obecności tego aroganckiego, ale niesamowicie pociągającego chłopaka, jego mózg zdawał zamieniać się w wyżutą gumę balonową.

- Wcale nie chcesz,, żebym dał ci spokój - odparł osiemnastolatek, głosem głębszym niż Seungmin kiedykolwiek słyszał z jego ust, a następnie szybkim i płynnym ruchem rozplątał skrzyżowane nogi blondyna, po czym przyciągnął go w swoją stronę. Chłopak zachłysnął się powietrzem, czując nagłe i dynamiczne szarpnięcie. Ledwo był w stanie zarejestrować, co się wydarzyło, jedyne co wiedział to fakt, że był teraz bardzo blisko czarnowłosego. Czuł dotyk jego umięśnionych ud pod swoimi własnymi, lekko zgiętymi nogami i jego ciepły oddech na swojej szyi. Serce zdawało się łomotać w jego piersi, a krew buzować w żyłach, gdy duża dłoń starszego z chłopaków spoczęła tuż pod jego kolanem i zaczęła sunąć powolnym ruchem w dół po jego nodze.

Średnio heteroseksualne reakcje, Kim Seungmin.

Kciuk starszego wbijał się delikatnie w jego skórę, przykrytą jedynie warstwą jeansowych spodni, a reszta długich i smukłych palców przykleiła się do wewnętrznej strony uda, niebezpiecznie zbliżając się do jego krocza. Oddech młodszego stał się nierówny, a w jego głowie, przytłumiona alkoholem świadomość toczyła z pożądaniem walkę na śmierć i życie.

Nagle Hyunjin zacisnął swoją rękę, sprawiając że młodszy odrzucił głowę do tyłu szybkim szarpnięciem i wypuścił z gardła stłumiony jęk. Jeśli to wszystko było tak złe, to dlaczego czuł się z tym tak dobrze?

- Kurwa - szepnął blondyn, z pośpiechem zdejmując rękę czarnowłosego ze swojego ciała i zabierając swoje nogi, by znów zaprowadzić odpowiedni dystans pomiędzy ich ciałami. - Miałem być na ciebie zły.

- Miałeś też lubić jedynie dziewczyny, a jednak jesteś tu ze mną i pozwalasz mi się dotykać - zauważył starszy, podnosząc się z plastikowego siedziska i rozmasowując uda, w które jeszcze przed kilkoma chwilami niewygodnie wbijał mu się stelaż mebla. - Myślę, że zbyt wiele myślisz nad tym, kim byłeś i kim jesteś. Nad tym, jak reaguje twoje ciało. Znajdź mnie w dniu, w którym twoja świadomość dogoni seksualność. Będę czekał, a kiedy przyjdziesz, wezmę cię w każdym możliwym miejscu w tym jebanym mieście i pokażę rzeczy, po których już nikt nie będzie dla ciebie wystarczająco dobry.

❂❂❂

- Minnie! Tutaj jesteśmy! - niski głos Felixa przebił się przez wrzawę ludzi gromadzących się w pobliżu barku, a jego ręka wystrzeliła w górę ponad ich głowy dla lepszej widoczności. Różowowłosy Australijczyk ciągnął za sobą Jisunga, który w swojej dłoni trzymał tę należącą do Minho. - Zgubiliśmy Changbina wśród tłumu - wydyszał nieco zmęczony szaleństwami na parkiecie. - Ale myślę, że zaraz się znajdzie.

- Z pewnością - potwierdził starszy Lee. - Poczekajmy na niego przy barze i napijmy się czegoś, bo mam wrażenie, że zupełnie otrzeźwiałem.

- Świetny pomysł! - podchwycił Seungmin. Na ramieniu zawieszoną miał torbę z niedokończoną butelką whisky i wina, które bogu dzięki dało się zakręcić, ale doszedł do wniosku, że chętnie napiłby się czegoś innego.

Od kiedy rozstali się z Hyunjinem, jego jedyną myślą była chęć wejścia w wyższy stan nietrzeźwości. Rozmowa ze starszym chłopakiem nie dawała mu spokoju i miał nadzieję, że alkohol przyniesie mu nieco ukojenia od natrętnych myśli, których przecież sam Hwang kazał mu się pozbyć. Blondyn nie zrezygnował ze swojego planu. Chociaż na początku faktycznie miał taki zamiar, to finalnie zachowanie czarnowłosego tylko utwierdziło go w przekonaniu, że naprawdę chce go pocałować. A skoro nie było to nic złego, zobowiązującego ani krzywdzącego, to nie było najmniejszych przeciwwskazań, by to zrobić. Może za wyjątkiem możliwej eskalacji wydarzeń, ale póki co Seungmin zdecydowanie nie był jeszcze gotowy, by zrobić z chłopakiem coś więcej niż pijacka sesja obściskiwania.

Minho zaoferował, że zajmie się drinkami i zamówi coś dla każdego, podczas gdy oni poszukają jakiegoś wolnego miejsca w pobliżu. Na ich szczęście jakaś para zwolniła znajdujące się zaledwie kilka metrów dalej jutowe pufy, więc nastolatkowie sprintem rzucili się w ich kierunku.

- To chwilę potrwa - stwierdził Jisung, strzepując piasek ze swoich białych adidasów za kostkę. - Straszna kolejka przy tym barze.

- Mamy nadal alkohol w plecaku - zauważył Felix, wystawiając po niego rękę do Kima, który podał mu go bez słowa sprzeciwu - nie musimy siedzieć tu i cierpieć z powodu trzeźwości. Gdzie w ogóle jest Hyunjin?

Seungmin wzruszył w odpowiedzi ramionami. Bo było to prawdą, iż nie miał pojęcia, gdzie teraz szlajał się brunet.

- Pogadaliśmy chwilę, a potem odszedł. Pewnie szuka kolejnej ofiary.

- Brzmi jak on - zgodził się Han. - Ale i tak myślę, że wystarczyłoby jedno słowo i olałby dla ciebie samą Pamelę Anderson.

- Naprawdę uważasz, że była aż tak gorąca? Rozumiem, że była seksowna, ale osobiście uważam, że ludzie przesadzają - Felix nieomal spadł z pufy, zapominając, że nie ma ona oparcia.

- Skąd mam wiedzieć? Jestem gejem, to były inne czasy i przyszła mi do głowy tylko dlateg, że jesteśmy na plaży. Najważniejsze, że wiadomo o co mi chodzi. Hyunjin jest tak napalony na Seungmina, że wymieniłby na niego swojego ulubionego aktora porno, Pamelę i nawet pewnie swojego psa!

- Nie da się zaprzeczyć - różowowłosy wlepił podekscytowane spojrzenie w twarz blondyna. - Nie powiedziałbym może, że masz go w garści, Minnie, ale masz spore szanse w jego grze. Ludzie zazwyczaj przegrywają już na starcie, ale ty całkiem dobrze się trzymasz.

Wcale nie trzymam się tak dobrze, Felix.

- Porozmawiajmy o czymś innym - blondyn zapragnął zmienić temat.

- Ale twoja gejifikacja to nasz ulubiony temat! - oburzył się najstarszy.

- Han Jisung, na litość boską!

Trójce nastolatków udało się już prawie uporać z butelką Jacka Danielsa (którą dzięki Changbinowi i jego znajomościom mogli zapić sokiem jabłkowym), kiedy w końcu na horyzoncie pojawił się Minho, niosąc ostrożnie w dłoniach cztery czerwone kubki.

- Jestem z ciebie niesamowicie dumny - zwrócił się Jisung do swojego chłopaka/nie chłopaka - przebycie tej piaszczystej drogi i nie wywrócenie się na pierwszym lepszym piaskowym kopcu zasługuje na pochwałę.

- Wypijmy szybko nasze drinki i będziesz mógł mnie powychwalać jeszcze bardziej w głębi tego uroczego lasku przy wschodnim wyjściu z plaży. - Lee puścił oczko do młodszego, który, będąc tak bezpruderyjną osobą jaką był, ochoczo przystał na tę propozycję.

- Jesteście najgorsi, przysięgam - żartobliwie skrzywił się Australijczyk na słowa starszych przyjaciół, pociągając ostatni łyk soku z kartonika i wyrzucając go za siebie.

- Kto jest najgorszy? - nie wiedzieć skąd, niczym z podziemi przed nimi pojawił się Changbin.

- Minho i Jisung znowu świntuszą - wyjaśnił Seungmin, sprawdzając w telefonie, czy przypadkiem jego ciotka nie wysłała mu jakiejś wiadomości. Kobieta, pomimo swobody jaką go obdarzyła, od czasu do czasu lubiła sprawdzić, czy żyje i jest w jednym kawałku.

- Swoją drogą - znów odezwał się Seo - spójrzcie, kogo udało mi się spotkać.

- Cześć, Seungmin - odezwał się przyjemny i całkiem znajomy dla uszu siedemnastolatka głos.

Chłopak powoli podniósł głowę znad ekranu swojej komórki i uśmiechnął się, rozpoznając osobę stojącą tuż obok Changbina.

- Witaj, Yeji. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top