6. Zdecydowanie wolałbym, żebyś to był ty.





Kolejne dni minęły Seungminowi niesamowicie leniwie. Z powodu niezbyt łaskawej pogody został praktycznie uziemiony w domu, gdzie towarzystwa dotrzymywali mu Jisung i Felix - lub przynajmniej jeden z nich. Kiedy pierwszy raz blondynowi przyszło spędzić czas sam na sam z Hanem, nieco obawiał się niezręczności i dystansu. W jego głowie przewijały się czarne scenariusze, w których rozmowa nie będzie się kleiła (w rzeczywistości to brunet kleił się do jego ramienia), lub że po prostu będzie niezręcznie (w momencie, w którym bezceremonialnie wkroczył do kuchni i otworzył lodówkę w poszukiwaniu ,,czegoś dobrego" i te wątpliwości zostały rozwiane). Jako iż zarówno Jisunga i Seungmina nietrudno było polubić, dwójka chłopców bardzo szybko zaczęła czuć się ze sobą na tyle komfortowo, że Han każdą wolną chwilę spędzał u Kima, gdyż jak stwierdził, w jego domu co prawda również jest pusto, ale zdecydowanie zbyt daleko do toalety.

Hyunjin natomiast zdążył wypracować sobie rutynę, która idealnie sprawdzała się w nudne i deszczowe dni, kiedy ani Minho, ani Changbinowi nie chciało się ruszyć swoich czterech liter z domu.

Każda doba była prosta i starannie zaprojektowana, tak by przypadkiem nie musieć spotkać ojca, który po powrocie z pracy z pewnością zwróciłby mu uwagę na sposób, w jaki chłopak egzystuje, powoli doprowadzając ich dom do ruiny. Wystarczyło, że po ostatniej wizycie kumpli, Hyunjin przysnął na kanapie w salonie i został obudzony dopiero późnym wieczorem, przez chrzęst klucza w zamku.

Hwang Jinhwan wracając do domu jak każdego innego wieczoru, zdecydowanie nie spodziewał się, że zastanie swojego jedynego syna śpiącego na wpół siedząc, a na wpół leżąc przed włączonym od bóg jeden raczy wiedzieć jak dawna telewizorem i otoczonego pustymi puszkami po piwie. I nawet bałagan jaki Hyunjin po sobie pozostawił, włączając mokry ręcznik w kącie, stosy naczyń w całym domu i porozrzucane ubrania, nie zdenerwował mężczyzny. To siwa chmura dymu papierosowego, unosząca się w pomieszczeniu i otaczająca jego dziecko, przelała czarę goryczy.

Ciemnowłosy mężczyzna nie był zadowolony z faktu, że Hyunjin pali i pije, jednak dość szybko zmuszony był odpuścić sobie kazania i inne przejawy negacji, gdyż okazało się, że to tylko pogarsza sprawę, a Hyunjin pali jeszcze więcej i upija się jeszcze bardziej. Po wielu bojach w końcu zdołali zawrzeć niepisaną umowę, że jak długo starszy z Hwangów nie musi oglądać, jak jego syn się upadla, tak długo nie zwraca mu na to uwagi.

I ten system zazwyczaj działał. Mniej (w przypadku Hyunjina) lub bardziej (w przypadku jego ojca), bo pomimo że faktycznie rzadko kiedy nastolatek zaszczycał go swoją obecnością, to zupełnie nie przeszkadzało mu, by notorycznie zaznaczać swoją obecność w domu głośną muzyką i wszechobecnym bałaganem, którego bynajmniej nie zamierzał sprzątać.

Ich życie wyglądało więc tak, że kiedy Jinhwan wychodził wczesnym rankiem do pracy, Hyunjin jeszcze spał (lub jeszcze nie wrócił), a kiedy późnym wieczorem znowu pojawiał się w domu, młodszy brunet siedział w swoim pokoju lub był już gdzieś zupełnie indziej, robiąc rzeczy, o których jego ojciec zdecydowanie nie powinien w jego mniemaniu wiedzieć.

Jednak tamtego wieczora, osiemnastolatek postanowił zamienić ich mieszkanie w znakomitą melinę, i od tego  zdarzenia mężczyzna nie mógł już odwrócić wzroku, w końcu istniały jakieś granice. I chociaż w przypadku ich małej rodziny były one dość daleko posunięte, to jednak nadal istniały, a on, jako odpowiedzialny dorosły i przede wszystkim rodzic, powinien zareagować, kiedy najbliższa mu osoba staczała się nieubłaganie po równi pochyłej na samo dno.

Odetchnął głęboko zbierając w sobie całą odwagę, cierpliwość oraz opanowanie i podszedł do kanapy, starając się nie wdepnąć w żadną z kałuż rozlanego piwa, powstałych gdy wychodząc Minho i Changbin przez nieuwagę rozkopali je po całym pomieszczeniu.

W relacji Hyunjina z tatą doszło do absurdalnego i wręcz przerażającego momentu, w którym Jinhwan postanowił zupełnie nie wtrącać się w życie młodszego, tak długo, jak nie kolidowało z tym jego i każda interakcja z synem wprawiała go w zakłopotanie oraz pewnego rodzaju bezsilność.

- Hyunjin, wstawaj - mężczyzna, siląc się na stanowczy ton, potrząsnął brunetem za ramię.

Odpowiedziało mu tylko niezadowolone mruknięcie młodszego, kiedy przewracał się na drugi bok, by uciec od natarczywego dotyku.

- Hyunjin, ja nie żartuję - westchnął mężczyzna, a jego ucisk na ciele chłopca wzmógł na sile.

- Daj mi spokój. - Warknął chłopak, zdecydowanym i dość brutalnym ruchem odrzucając rękę ojca i podnosząc się z kanapy. - Masz jakiś konkretny powód, żeby mi przeszkadzać? - czarnowłosy wyminął Jinhwana i nie czekając na odpowiedź udał się do kuchni.

Starszy mężczyzna podążył za nim, aby zastać nastolatka opartego o blat ze szklanką wody w ręku.

- Teraz cię suszy, co? - zapytał syna, krzyżując ramiona na piersi. Jego twarz, zazwyczaj tak kamienna i niewzruszona, wyrażała wtedy czystą złość i dezaprobatę. Mężczyzna zaciskał zęby tak mocno, że linia jego żuchwy mogłaby ciąć niczym nożyce.

- Znowu wtykasz nos w nie swoje sprawy. - Nastolatek pokręcił głową, równocześnie wyciągając z kieszeni swoich spodni paczkę papierosów i wkładając sobie jednego do ust tak luźno, że gdyby nie asekuracja jego pulchnych warg, najpewniej spadłby na podłogę. - Nie możesz po prostu zająć się sobą i pozwolić mi żyć własnym życiem? To chyba nie takie trudne? - po raz kolejny kpiący uśmiech zagościł na twarzy chłopaka.

- Mogę znieść naprawdę wiele - wycedził starszy - to, że nie wracasz nocami do domu, to że masz opinię najgorszego degenerata w mieście, a nawet to, jak się do mnie odzywasz. Przyzwyczaiłem się już do spotykania rano w moim domu przypadkowych dziewcząt, przyzwyczaiłem się nawet do spotykania chłopców, ale nie mogę zaakceptować, że próbujesz z mojego domu zrobić melinę, Hyunjin! - syknął przez zaciśnięte zęby.

- Przesadzasz - westchnął Hyunjin przeczesując dłonią swoje kruczoczarne włosy. - Jak zwykle zresztą. Ogarnę to kiedy indziej.

- Ogarniesz to teraz! - podniesiony głos mężczyzny odbił się od ścian pomieszczenia niczym kauczuk, trafiając wprost do uszu młodszego.

Ostatnie krótkie mignięcie twarzy nastolatka, zanim bez słowa opuścił pomieszczenie wyrażało drwinę i pobłażanie. Ojciec nie mógł wysłać go do kąta, nie mógł zamknąć go w domu, ani zabrać telefonu. Mógł co najwyżej odciąć go od pieniędzy, ale z powodu dumy nie chciał tego robić. Nie po to spędzał całe dnie w pracy, aby jego syn pożyczał pieniądze od kolegów lub kupował w sklepie na zeszyt.

I choć ta myśl doprowadzała go do szewskiej pasji, spędzając mu każdej nocy sen z powiek, i wolałby dać się pokroić, niż to przyznać, to prawda była taka, że jego syn wygrał.

Robił co chciał, kiedy chciał, i jak chciał, a jedyna rzecz, która mogła go powstrzymać, była równocześnie dla niego sprawą najwyższego honoru.

- Przynajmniej wyprowadź psa na spacer! - krzyknął Jinhwan, doskonale zdając sobie sprawę z faktu, że nawet jeśli Hyunjin usłyszał jego wołanie, to najprawdopodobniej w świecie zupełnie je zignoruje.

Bo taki właśnie był jego syn - robił i słyszał tylko to, co chciał.

❂❂❂

- Kurwa! - zaklął donośnie czarnowłosy chłopak, ściągając ze stopy czarną skarpetkę.

Po wczorajszej kłótni z ojcem wszystko potoczyło się tak, jak zwykle. Zmęczony i znudzony krzykami ojca Hyunjin, przeklinając pod nosem wrócił do swojego pokoju tylko po to, by szybkim, zdecydowanym ruchem zdjąć z oparcia obrotowego krzesła swoją skórzaną kurtkę, sprawiając tym samym, że piętrzące się na nim ubrania spadły na ziemię. Jednak nieporządek w pokoju był ostatnią rzeczą, o której chciał w tamtym momencie myśleć czarnowłosy. Już nawet Kim Seungmin wydawał się lepszą opcją - opcją, która mimowolnie nawiedzała jego umysł zdecydowanie częściej, niż by tego chciał.

Noc nie była długa. Alkohol niczym tępe nożyce - skutecznie, ale niedokładnie - wyciął z życia Hyunjina kilka godzin, zostawiając mu jedynie przebłyski wspomnień i urywki sytuacji. Nie żeby przejmował się rzeczami, których dokonał lub nie. Tak długo, jak nikogo nie zabił, nie miał zupełnie zamiaru przejmować się tym, co działo się z jego pijanym ciałem.

Jednakże stojąc teraz na zimnych kafelkach w kałuży wody, z jedną bosą stopą i grymasem na twarzy, marzył o tym, by jednak czasami lepiej kontrolować swoje kończyny.

Nie myśląc długo, zdjął również drugą skarpetkę i rzucił je tuż obok metalowej, psiej miski, w którą udało mu się wdepnąć.  Nie zawracając sobie głowy uprzątnięciem bałaganu, który zrobił, ani szczekaniem i drapaniem dobiegającymi zza zamkniętych drzwi do garażu, wskoczył na schody prowadzące na piętro wyżej. Przesuwając lewą dłonią bo balustradzie i przemierzając po dwa, a czasem nawet i trzy stopnie, w mgnieniu oka znalazł się na górze, gdzie już od samego progu swojego pokoju zaczął zrzucać z siebie kolejne części garderoby, aby w końcu, stojąc już w łazience, zdjąć bieliznę i wejść pod prysznic.

Chłodna woda zmyła z ciała nie tylko pot i brud, ale także zresetowała i nieco otrzeźwiła jego zmęczony umysł.

Wychodząc z kabiny chwycił wiszący nieopodal biały ręcznik i zawiesił go sobie na karku, tak by drobne krople wody, ześlizgujące się z jego mokrych kosmyków, mogły w niego wsiąknąć. Pomieszczenie opuścił pozostawiając po sobie jedynie mokre ślady stóp na kafelkach.

Hyunjin w przebłysku przyzwoitości pozbierał z ziemi porozrzucane wcześniej ubrania (nawet te, które spadły z krzesła dzień wcześniej) i wrzucił je do plastikowego kosza na pranie, stojącego w rogu pokoju. Nie żeby chciał ułatwić życie ojcu, ale po prostu zaczynał go irytować fakt, że nie może niczego znaleźć we własnej sypialni.

Zanotował w głowie, aby wynieść później też brudne naczynia i kartony po pizzy, ale w myśl zasady, którą kierował się przez całe swoje życie, stwierdził, że co się odwlecze, to nie uciecze.

Kilka minut i wiadomości wymienionych przez telefon z Changbinem i Minho, zszedł do kuchni z zamiarem zrobienia sobie kawy oraz oddania się przyjemności, co do której nie chciał przyznawać się przed znajomymi.

Czytanie nie pasowało do jego wizerunku, wydawało się zbyt sztywne i nudne, a on chciał być uważany za zdecydowanie rozrywkowego i przebojowego.

Jednak nikt nie musiał wiedzieć o jego zainteresowaniu i nawet jeśli literaturą, po którą sięgał Hyunjin nie było "50 twarzy Graya", tylko "Wichrowe Wzgórza" to tylko i wyłącznie jego sprawa.

Nalewając wody do dzbanka spojrzał przez okno, z którego rozpościerał się widok na ulicę przed domem. Pomimo wczesnej pory (co dla chłopaka oznaczało po dwunastej) dzień wydawał się być całkiem upalny. Słońce, które górowało już na bezchmurnym niebie, ogrzewało asfalt na drodze, po której od dobrych kilku godzin nie przejechało żadne auto.

Nie było w tym zresztą nic dziwnego. Wszyscy, którzy pracowali w innych miastach, wyjeżdżali wczesnym rankiem i do wieczora miasto wydawało się niemalże wymarłe.

Hyunjin prawie zakrztusił się wodą, gdy spostrzegł dwie sylwetki idące chodnikiem i zbliżające się z każdą sekundą do jego okien.

Seungmin w towarzystwie Jisunga zmierzał w stronę domu czarnowłosego zupełnie nieświadomy faktu, gdzie się znajduje oraz kto go obserwuje. Hyunjin, czując, że ma przewagę nad blondynem, postanowił ją wykorzystać i nieco podroczyć się z nim i Hanem.

Z rozbawionym uśmiechem stanął tuż przy oknie, wyczekując swoich ofiar. Wiedział, że z dworu doskonale widać będzie jego ciało od pasa w górę i nie mógł doczekać się miny Kima. Miał nadzieję zobaczyć silną reakcję, rumieńce czy zgorszenie, wszystko było mu jedno, byleby wywołać u młodszego emocje.

Małe show jeszcze nikomu nie zaszkodziło, prawda?

❂❂❂

- Jak Felix wróci, zabierzemy cię w końcu na plażę - oznajmił Jisung, prawie potykając się o wystającą kostkę brukową.

- To daleko stąd?

- To po drugiej stronie miasta Minnie, trzydzieści minut pieszo i około 10 samochodem. Od nas jest zdecydowanie bliżej.

-Bliżej znaczy il... - jego głos urwał się w połowie zdania, gdy nagle Jisung szarpnął go delikatnie za ramię.

Seungmin obrócił się w prawą stronę, tak aby spojrzeć na starszego, który nagle stanął w pół kroku.  Podniósł wzrok z ciemnowłosego i spojrzał w punkt, na którym Han zawiesił swoje spojrzenie.

Jego serce przestało bić i momentalnie znalazło drogę do jego gardła. Hyunjin stał w oknie domu obok w całej swojej okazałości, patrząc w telefon i nie zwracając zupełnie uwagi na dwójkę chłopaków przed jego domem.

Kiedy odrzucił do tyłu głowę przymykając oczy, a swoją lewą dłonią przeczesał mokre włosy, blondyn nieomal zszedł z tego świata i to nie dlatego, że Hwang bezwstydnie pokazywał całej okolicy swoje obnażone ciało, tylko dlatego że zastany widok spodobał mu się bardziej, niż powinien.

- Złóżmy mu wizytę! - Jisung wyrwał młodszego z transu i ruszył w stronę drzwi.

- Jisung! - pomimo nieco opóźnionej reakcji, Kim zdążył dogonić chłopaka. - Pojebało cię do reszty? On tam stoi zupełnie nagi!

- Skąd to niby wiesz wiesz? - niższy zatrzymał się gwałtownie.

- Miał ręcznik na karku!

- I o czym to niby świadczy? Chyba jestem zbyt głupi i nie rozumiem.

- Pomyśl tylko, żaden facet nie używa dwóch ręczników!

- Kurwa, masz rację - ciemnowłosy aż szerzej otworzył oczy. - Tym lepiej dla nas! To jak wygrany los na loterii.

Zanim blondyn zdołał go powstrzymać, Han naciskał już dzwonek do drzwi z ekscytacją na twarzy.

- Mamy ostatnią szansę żeby się wycofać, schowajmy się za drzewo, to może pomyśli, że to jakiś dzieciak zrobił mu kawał.

- Nie spinaj tak tyłka, Seungmin, musi być luźny, no wiesz. - Jisung puścił oko w stronę chłopaka. na co ten odpowiedział mu zdegustowanym uśmiechem i środkowym palcem. - Nie udawaj, że nie chcesz zobaczyć. Myślisz. że ma dużego?

- Jest wysoki i ma duże dłonie więc... nie, dobra, stop.

- Nie trzeba być wysokim, żeby mieć dużego.

- Mówisz o sobie, prawda?

- Może. Kiedyś ci pokażę, a teraz zmieńmy temat, bo słyszę go za drzwiami.

Kilka skrzypnięć paneli i szczeknięć psa później drzwi uchyliły się, ukazując oczom chłopców sylwetkę gospodarza. Seungmin z ulgą stwierdził, że ten owinął sobie biodra ręcznikiem (czego nie można powiedzieć o zawiedzionym Hanie) i chociaż półnaga sylwetka chłopaka robiła wrażenie i blondyn najchętniej albo spuściłby wzrok na ziemię, albo dokładniej jej się przyjrzał, to postanowił patrzeć prosto w twarz bruneta i nie dać mu satysfakcji.

Gdyby odwrócił wzrok, Hyunjin mógłby wyśmiać jego nieśmiałość i pomyśleć o nim, jak o świątobliwej dziewicy, a jeśli zbytnio skupiłby się na umięśnionym ciele starszego, ten zostałby zapewniony o swojej atrakcyjności. Mógłby jeszcze pomyśleć, że Kim jest nim w jakiś sposób zainteresowany. Z dwojga złego pierwsza opcja wydawała się o niebo lepsza, jednakże skoro miał do wyboru trzecią opcję, która do pewnego stopnia pozwalała na utarcie nosa Hwangowi, to grzechem byłoby nie skorzystać.

- W czym mogę pomóc panowie? - Hyunjin oparł się o framugę drzwi z cwaniackim uśmiechem.

- Akurat tędy przechodziliśmy i postanowiliśmy się przywitać, prawda Seungmin? - odpowiedział lekko Jisung, szturchając nieco spiętego blondyna łokciem w żebra.

- Taaa... Szliśmy właśnie do skateparku i akurat twój dom był na trasie, więc Jisung zarządził szybkie odwiedziny. Widzę, że chyba jednak zjawiamy się nie w porę - tym razem to Kim przywdział kpiący wyraz twarzy i z jedną brwią uniesioną zmierzył wyższego wzrokiem. - Wygląda na to, że nie jesteś sam.

- Właściwie, to jestem sam jak palec - słowa miękko opuściły wargi bruneta, który nawiązał z Seungminem całkiem intensywny kontakt wzrokowy. - Może wejdziecie?

- Niestety bardzo się spiesz...

- Jasne, bardzo chętnie! - Jisung wykrzyknął zagłuszając odmowę blondyna.

- Czujcie się jak u siebie - odpowiedział Hyunjin, wycofując się w głąb budynku tak,  że pozostała dwójka mogła wejść do środka. Han poszedł pierwszy, a młodszy podążył za nim.

Zostawiwszy buty w przedpokoju, Han podążył za czarnowłosym do salonu. Nie myśląc długo, rozwalił się wygodnie na kanapie i wyciągając z kieszeni spodni telefon, zaczął namiętnie z kimś konwersować. Seungmin był zdecydowanie niepewny i skrępowany w domu prawie obcego mu Hyunjina. Nie bardzo wiedział, co powinien z sobą zrobić, więc zdecydował się na kilka kroków w stronę, gdzie zniknął szatyn. Jego uwadze nie umknęła rozlana woda i mokre skarpetki w kałuży, postanowił jednak wykazać się jako takim taktem i tego nie komentować.

Uwagę zwrócił również na drzwi znajdujące się w korytarzu i na serię wydobywających się zza nich stęknięć, skomleń i drapania.

- Hyunjin? - zaczął niepewnie blondyn. - Myślę, że możesz wypuścić już swoją kochankę.

Czarnowłosy uśmiechnął się pod nosem na tę uwagę.
- Tym razem to nie kochanka, tylko mój pies. Chociaż... w sumie i jedno i drugie to niezła suka - wzruszył ramionami ,pochylając się nieco nad otwartą lodówką. - Jisung, chcesz piwo?

- Zawsze! - odkrzyknął ciemnowłosy, po czym znowu skupił się na telefonie.

- Dlaczego trzymasz psa w garażu? - zapytał Seungmin biorąc do ręki butelkę podaną mu przez Hwanga.

- Zdajesz sobie sprawę, że zanim tu przyszliście, byłem nagi? - starszy uniósł figlarnie brew.- Nie chciałbym, żeby Seira pchała język tam, gdzie nie trzeba, sam rozumiesz.  -  Hyunjin oparł się o ścianę i spojrzał w oczy blondyna. - Zdecydowanie wolałbym, żebyś to był ty.

Kim nieomal udusił się piwem, kiedy dotarło do niego, co usłyszał.

- A już myślałem, że zaliczyliśmy w miarę normalną rozmowę. - Stwierdził zrezygnowany.

- To byłoby nudne, słońce - odpowiedział brunet, poprawiając ręcznik na swoich biodrach. - Powinienem się ubrać, chcesz iść ze mną? Jisung sobie poradzi.

W pierwszej chwili Seungminowi na usta cisnęły się słowa odmowy, lecz czy nie tego właśnie oczekiwał czarnowłosy? Że odpowie stanowcze "nie" i  starszy znowu będzie miał niezły ubaw? Jego twarz przecież wyraźnie zdradzała, że oczekuje negatywnej odpowiedzi.

- Okej chodźmy. - Przywdział zdeterminowany wyraz twarzy. Nie zrobił tego dlatego, że chciał zostać sam na sam z chłopakiem, zrobił to, bo tamten się tego nie spodziewał, a blondyn lubił od czasu do czasu robić innym na przekór.

Powędrował za gospodarzem po schodach na piętro, a zaraz potem, do jak się okazało, jego pokoju.

- Wybacz bałagan, nie spodziewałem się gości - zaśmiał się czarnowłosy podchodząc do szafy.

- Nie szkodzi. Po utopionych skarpetkach w korytarzu wiedziałem już, z czym mam do czynieniao - odpowiedział Kim siadając na łóżku. - Powinieneś to posprzątać, wiesz?

- Teraz będziesz wydawać mi rozkazy? - prychnął starszy wyciągając z szafy ubrania. - To nie tak, że obchodzi mnie twoje zdanie, czy coś.

- Taa, domyślam się - westchnięcie przeszyło ciszę w pomieszczeniu. - Lubisz muzykę. - Seungmin bardziej stwierdził, niż zapytał, rozglądając się po plakatach rozwieszonych na ścianach pomieszczenia. Poza jednym z nagą kobietą, z którego najwyraźniej brunet zrobił sobie tarczę do darta, zewsząd patrzyły na niego wydrukowane twarze mężczyzn w skórach, dziwnych makijażach i wielkich fryzurach. - Co to za zespół?

- Motley Crue. - Odpowiedział Hwang zanim zniknął za drzwiami łazienki.

Seungmin odchylił się i położył na łóżku starszego. Mimowolnie obrócił głowę na lewą stronę  i wtulił policzek w białą pierzynę. Pachniała świeżością, na co chłopak odetchnął z ulgą. Trochę ryzykował przykładając twarz do pościeli, która mogła być świadkiem wielu sytuacji, o których blondyn wolałby nie wiedzieć, ale stwierdził, że skoro łóżko wygląda na czyste, nie występują na nim żadne podejrzane plamy ani zacieki, oraz jest schludnie zaścielone, to chyba nie ma się czego obawiać.

Sam widok posłania wydawał się całkiem groteskowy na tle ciemnych ścian, porozrzucanych ubrań i stert opakowań. Idealna biel i ład kontrastowały z wszystkim innym, co znajdowało się w pokoju Hyunjina, i wtedy Seungmin po raz pierwszy pomyślał, że może źle ocenił starszego chłopaka.

Słońce powoli zaczynało wkradać się do pomieszczenia przez rozchylone zasłony, sprawiając że mimowolnie zmrużył powieki. Nie zauważył, że czarnowłosy wyszedł z łazienki i od jakiegoś czasu przyglądał mu się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Dopiero jego głos wybudził go z zamyślenia.

- Nie za wygodnie ci? - brunet na powrót przybrał swój firmowy, kpiący wyraz twarzy. - Masz szczęście, że ojciec zmienił pościel, inaczej coś mogłoby cię zaskoczyć.

- Czyli jednak.

- Hm? - Hyunjin przechylił głowę nie rozumiejąc, o czym mówi młodszy.

- Nie, nic. Nie ważne - blondyn potrząsnął głową, nie chcąc tłumaczyć się ze swoich przemyśleń. - Dlaczego właściwie lubisz Motley Crue?

- Ostro grają i lubię ich teksty - odpowiedział czarnowłosy, po czym również położył się na łóżku zakładając ramiona za głowę.

- O czym śpiewają? - Seungmin obrócił głowę w lewo aby przyjrzeć się profilowi swojego towarzysza.

- O imprezach, narkotykach i fajnych dupach. - Hyunjin odparł wpatrując się w sufit i lekko wydymając wargi w uśmiechu. - Pasują do mnie, co?

- To one pasują do ciebie, czy ty pasujesz do nich? - drążył temat młodszy, wwiercając przy tym spojrzenie swoich ciemnych oczu w twarz bruneta. Nie był pewien, czy chłopak zrozumie aluzję, ale postanowił spróbować.

Hwang uśmiechnął się jedynie krzywo pod nosem, po czym obrócił całą swoją sylwetkę w stronę młodszego opierając głowę na zgiętym ramieniu. - A ty czego słuchasz?

- Lubię starszego rocka alternatywnego, no wiesz The Smiths, The Cure i takie tam.

- Woah, masz depresję czy coś? - parsknął czarnowłosy. - U Roberta Smitha nawet piosenki o ssaniu fiuta są smutne.

- Nie sądziłem, że znasz piosenki The Cure - wyszczerzył się Seungmin. - Wydają się zbyt romantyczne, jak na ciebie.

- Są kurwa przykre albo głupie, romantyzm jest chujowy, a ja mam ochotę na peta - obwieścił Hwang dźwigając się z materaca. - Palisz?

- Nie, ale mogę ci towarzyszyć - odparł blondyn również wstając z posłania. - Felix i Jisung padną, jak im powiem, że już na drugim spotkaniu wylądowaliśmy w łóżku.

Ciemnowłosy zaśmiał się na słowa drugiego chłopaka podchodząc do okna, po czym otworzył je i siadając na parapecie przełożył obie nogi na drugą stronę. - Idziesz? - zapytał i zniknął po drugiej stronie.

Kim podszedł do okna i zobaczył Hyunjina siedzącego na małym daszku tuż nad gankiem. Nie myśląc zbyt długo, dołączył do chłopaka po drugiej stronie okna.

- Jesteś dzisiaj całkiem miły, zupełnie inny, niż wtedy na imprezie. - Zauważył, obserwując jak jego towarzysz wyciąga z kieszeni spodni paczkę papierosów.

Czy on ma po jednej paczce w każdych spodniach?

- Oh, przestań, bo jeszcze mi stanie.

- Mówię serio, Hyunjin, poza twoimi obrzydliwymi żartami, jesteś dzisiaj całkiem fajny.

- Całą noc byłem na imprezie - odparł odpalając jedną fajkę. - Jak jestem zmęczony, to mięknę.

- Czyli mogę liczyć na to, że jutro znowu będziesz chujem? - zaśmiał się Kim.

- Jak najbardziej. Najlepiej jakbyś powiedział kolegom, że serio cię dzisiaj przeleciałem. - Hyunjin spojrzał na młodszego i puścił mu oczko.  - Muszę dbać o wizerunek, sam wiesz.

- Dlaczego nie powiemy im, że to ja pieprzyłem ciebie? - zapytał zadziornie blondyn, biorąc z dłoni starszego papierosa i zaciągając się nim. Zignorował zaskoczone spojrzenie drugiego, gdy oddawał mu używkę.

- Bo wtedy nikt by nie uwierzył - uśmiech wkradł się na twarz Hwanga. - Ja zawsze jestem na górze.

- W takim razie - Seungmin odrzucił głowę do tyłu - zrobiliśmy to na łóżku, czy w bardziej wymyślnym miejscu?

- Przy ścianie. Byłeś w takim stanie, że nie wiedziałeś, co zrobić z rękami, więc zdarłeś jeden z moich plakatów.

- Ale wszystkie są na miejscu. - Zauważył młodszy.

- Dla tej historii warto byłoby któryś zerwać - mruknął czarnowłosy i po raz kolejny wciągnął gęsty dym do płuc. - Swoją drogą... chciałbyś tego kiedyś spróbować?

- W sensie czego? - pomimo że Seungmin domyślał się, o co pyta Hwang, wolał się upewnić.

- Seksu. Ze mną. - Odparł spokojnie starszy przekazując papierosa młodszemu.

Po chwili ciszy, którą Kim wykorzystał na zaciągnięcie się, odpowiedział.

- Nie jestem gejem, Hyunjin.

- Ja też nie - zaśmiał się starszy z chłopców. - Jednak musiałeś się zastanowić nad odpowiedzią, więc uznam to za znak, że mam jakieś szanse.

- W twoich snach, Hwang - prychnął niższy z wyraźnym rozbawieniem.

Brunet spojrzał na chłopaka siedzącego po jego lewej stronie. Musiał przyznać, że młodszy nie był ani taki zły, ani taki sztywny, jak z początku pomyślał. Mile zaskoczył się blondynem i może nawet mogliby się zaprzyjaźnić, ale Hyunjin doskonale zdawał sobie sprawę z jednej rzeczy - mili kolesie przegrywają jako pierwsi, a on nie mógł sobie na to pozwolić.

- Dobrze się tam kurwa bawicie? - chłopcy spojrzeli po sobie, a następnie w dół, gdzie na chodniku przed domem stał Jisung, zadzierając głowę do góry. - Jesteście poważni? Zostawić mnie samopas na dole, podczas gdy wy się tu trujecie? Czemu ja się w ogóle z wami zadaję?

- Nie dramatyzuj maluchu! - odkrzyknął starszy z siedzących na dachu.

- Hyunjin! Czy ja mam ci tam podejść?! - żachnął się szatyn. - Nie mam czasu na twoje głupie zaczepki, mam za niedługo spotkanie, więc i tak muszę się zbierać - obwieścił poprawiając włosy, które dziwnie ułożyły się po tym, jak uniósł głowę w górę.

Seungminowi serce zamarło w piersi. Jak to spotkanie? Przecież byli umówieni, że idą do skateparku, a teraz Han postanowił go wystawić. Co mogło sprawić, że tak szybko zmienił zdanie?

- Minho napisał, prawda? - niezbyt zadowolony blondyn spojrzał w dół na niskiego chłopca.

- To nie jest istotne, Minnie! Zostawiam cię w dobrych rękach! Najlepszych! - zawołał Jisung wycofując się o kilka kroków. - Dzięki za piwo, Jinnie, było wyborne. Do zobaczenia chłopaki, bawcie się dobrze!

Jeszcze chwilę obserwowali oddalającą się sylwetkę szatyna, lecz wkrótce zupełnie znikła im ona z oczu.

- Nie mogę uwierzyć, że mnie tu zostawił - pokręcił głową młodszy. - Minho naprawdę musi mieć coś w sobie.

- Myślę, że w tym związku, to Jisung ma coś w sobie. - Zaśmiał się czarnowłosy.

- Masz najgorsze żarty, przysięgam. - westchnął młodszy, po czym wyrzucił niedopałek papierosa do rynny. - Poza tym Han mówił, że się zmieniają.

Starszy spojrzał na Seungmina lekko mrużąc oczy.

- Łgał jak pies. Minho by mi powiedział, gdyby było inaczej - wyciągnął przed siebie rękę i delikatnie zmierzwił blond włosy Kima. - A propos psów, trzeba będzie wyprowadzić Seirę




Sama nie wierzę, że to się dzieje. To było prawie pół roku, ale w końcu jest XDDDD
Dziękuję ślicznie tym, którzy czekali i nie wyszli w tym czasie z siebie, oraz tym którzy polecali tego fanficzka na facebookowych grupkach
👁👄👁
Nie lubię tego rozdziału, ale chcę już mieć to za sobą więc wstawiam hehe.
Przy odrobinie szczęścia kolejny będzie o wiele szybciej ❤️

Bóg zapłać JiniastaDzbaniasta
~Dzięki niej czytacie to w najlepszej możliwej jakości. Bez literówek i z przecinkami! ~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top