Rozdział 6. Jimin miał rację.

Obudziłem się, zakrywając twarz dłonią przed wpadającymi przez otwarte okno promieniami słońca. Z dworu wpływał zapach letniego powietrza, który był tak charakterystyczny, aczkolwiek nie można było stwierdził, co w nim się znajdowało. Mogła to być mieszanka zielonych liści, kiełkujących kwiatów, ociekających sokiem owoców. Sam nie wiedziałem, ale było przyjemne, nostalgiczne, wprowadzające najpiękniejsze wspomnienia do mojego umysłu i chciałem nim oddychać. Zaciągnąłem się mocno, wypuszczając je następnie bardzo powoli, jak gdyby każdy wydech miał mi zabrać wspomnienia, które właśnie wyświetliły się w mojej głowie.

Niespodziewanie przed moimi oczami zagościły obrazy z wczorajszego dnia, a nie dający się w żaden sposób obezwładnić dreszcz, przebiegł przez mój żołądek. Prócz tak wyraźnego wspomnienia tańczącego Taehyunga, w moim umyśle wyświetliła się chwila, gdy złapałem jego dłoń. Nie było chyba żadnego logicznego wytłumaczenia, które wyjaśniłoby, dlaczego to zrobiłem. Może był to jakiś impuls przez alkohol, ale może też ten jego wzrok- jakbym był jedynym, co chciał widzieć.

Westchnąłem, bo byłem strasznie niewyspany i pewnie dalej bym spał lub po prostu leżał, wracając pamięcią do Taehynga, lecz muzyka wydobywająca się z mojego telefonu uniemożliwiła mi to. Rae spała twardo przy mnie, wtulając się w mój nagi tors. Odgłos dzwonka prawdopodobnie nie dałby rady jej zbudzić. Podniosłem telefon z szafki przy łóżku i nacisnąłem na zieloną słuchawkę.

-Halo?
HALOOOOO?- zabrzmiał głos Jimina, a także odgłos uderzenia jego małą rączką o głowę Hoseoka.-Nie drzyj tak mordy Hoseok bo nic nie słyszę!

-Co chcesz?- zapytałem mając nadzieje, że nie jest to zbyt istotne, bo chciałem powrócić do nic nie robienia.
-Zaraz będziemy u Ciebie. Za trzy...dwa...jeden...
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie chciałem podnosić dupska z łóżka, ale wiedziałem, że oni nie odpuszczą zbyt łatwo i z niechęcią wstałem, w obawie, że gdy szybko tam nie dotrę to chłopaki pobudzą wszystkich w domu. Chwyciłem spodnie i koszulkę leżące przy łóżku. Ubrałem się najszybciej, jak mogłem i wyszedłem z pokoju. Zbiegłem po schodkach, słysząc coraz bardziej nerwowe pukanie do drzwi wejściowych.

Otworzyłem je. Na przodzie stał Seokjin, który wparował szybko do domu i od razu dorwał się do mojej lodówki. Reszta pociągnęła się za nim.
Oczywiście byli głośni, więc ich upomniałem:
-Ciszej zjeby, bo obudzicie wszystkich.

Jimin zdawał się nie słuchać, chwytając mnie za barki i zmuszając do spoglądania w jego oczy, w których zdawały się jarzyć małe iskierki.
-Słuchaj Jungkook mnie.- powiedział podekscytowany, zaciskając swoje dłonie na mojej koszulce.-
-Pojechaliśmy wczoraj w takie zaciszne miejsce gdzie zapaliliśmy sobie zielsko. Zaczęliśmy się zastanawiać nad sensem istnienia i wiesz na co wpadł Namjoon? Namjoon, pochwal się.

Jimin spojrzał na chłopaka, do którego mówił, a ten zdawał się nieco zawstydzony kładąc dłoń na karku i masując się nią delikatnie.
-Wiesz... Byłem pod wpływem i gadałem to, co mi ślina na język przyniosła...- Nie dane mu było dokończyć, bo Jimin prychnął.
-Oj, weź nie pierdol skromnisiu.- wyraził swą dezabrotatę, machając dłonią. Spoglądnął ponownie na mnie- To było genialne! Ten geniusz swierdził, że żyjemy w śnie, a gdy umieramy przenosimy się w kolejny sen, a po śmierci w tym śnie w jeszcze następny. Wiesz... Taka incepcja! I w każdym śnie nasze życie jest coraz lepsze.- zaklaskał w dłonie, jak małe dziecko, które właśnie dostało paczkę słodyczy.- Namjoon stworzył wizję naszego życia pośmiernego, którą pokochaliby miliony ludzi na świecie.

-Namjoon jest pieprzonym Platonem!- stwierdził Hoseok, którego widocznie także ujęła teoria Namjoona.
Seokjin też postanowił zabrać głos, przeżuwając powoli kawałek kurczaka.-Ty Jimin też wymyśliłeś zajebistą rzecz. - wlepił we mnie wzrok, biorąc kolejnego gryza mięsa.- Powiedział, że według niego, gdy śpimy to umieramy tak trochę, wchodząc w inny wymiar, a gdy ostatecznie zdychamy to lądujemy tam na stałe!- z tej ekscytacji zakrzusił się kawałkiem jedzenia.
Zakaszlał, nie mogąc złapać spokojnie oddechu. Siedzący na barowym krześle przy nim Yoongi wzdychając poklepał go po plecach.

-Nie dość, że jesz, jak prosiak to jeszcze nie umiesz gryźć.- skomentował dalej uderzając przyjaciela w plecy, przez co kaszlący Jin posłał mu środkowy palec. Yoongi odwzajemnił ten gest. Hoseok chwycił banana i podczas obierania go, powiedział:
-Yoongi za to stwierdził, że po śmierci tkwimy w czarnej dupie nicości.-Wziął pozbawiony skórki owoc do ust i zaśmiał się ze słów swojego przyjaciela, które powtórzył.
-No w tą wersje to chyba najbardziej jestem w stanie uwierzyć.- ziewnąłem i przeciągnąłem się, niczym kot. Jimin zrobił naburmuszoną minę i powiedział:
-Brakuje wam wyobraźni.
-Czemu przyszliście tak wcześnie?- zapytałem zmieniając temat i poszedłem w ślady Hoseoka, biorąc banan z całej kiści.

Namjoon spojrzał na mnie i odparł.
-Tak szybko nas wczoraj opuściłeś zdrajco, że zdążyliśmy sie już stęsknić.
-Właśnie.- dodał Seokjin, którego kaszel już ustał, ale jego głos był zachrypnięty, a twarz cała czerwona.- Czemu tak szybko się ulotniłeś?- zapytał, biorąc kolejnego gryza kurczaka, zapominając, że przed chwilą prawie się nim udusił.
-

Byłem umówiony z Rae.- skłamałem żując owoc. Nie mogłem im powiedzieć, że powodem była dziwna potrzeba bycia z Taehyungiem, której nie potrafiłem nie zaspokoić. Hoseok po usłyszeniu moich słów zadał pytanie:
-Ty z nią tak na serio?- zdając sobie sprawę, jak źle to zabrzmiało chłopak szybko dodał- W sensie... Zawsze szybko Ci się nudziły laski, a z tą jesteś już miesiąc z hakiem, co u Ciebie jest raczej niespotykane.
Spojrzałem na schody, jak gdybym obawiał się, że dziewczyna zejdzie zaraz po nich i usłyszy to, co miało zaraz opuścić moje usta. Nie widziałem tam nikogo i nie słyszałem też kroków, więc odpowiedziałem:
-Sam nie wiem.- Wziąłem ostatniego gryza banana, wstając z krzesła, by wyrzucić jego skórkę do kosza.-Nie czuje do niej czegoś większego, ale lubię ją. Nie jest wiecznie napalona i niewyżyta, jak jej poprzedniczki i serio można sobie z nią sensownie pogadać.

Chłopaki wpatrywali się we mnie, gdy rzuciłem żołtą skórkę do kosza i założyłem ręce na biodra. Wszyscy wiedzieli, jak prezentują się moje uczucia względem Rae, poza Hoseokiem, który odwiedzał nas co jakiś czas, nie zadając zazwyczaj pytań o mój związek.
-Czyli to w sumie takie friends with benefits?- zapytał także kończąc swojego banana i rzucając skórkę do śmietnika, do którego oczywiście nie trafił. Przeklnął, a ja podniosłem pozostałość z owoca i wyrzuciłem do śmieci.
-Z mojej strony na pewno. Ona się chyba bardziej w to wszystko angażuje.
-Kurde.. Słabo będzie, jak serio się w kimś zakochasz i będziesz musiał ją zostawić.- stwierdzil Jimin.
-Wątpię, że się w kimś zakocham.- odparłem, pewien tego co powiedziałem. Jimin uniósł jedną brew do góry z powątpieniem wypisanym na twarzy.

-Sratatata. W pewnym momencie wzniosą Cię małe cherubinki do niebios i stracisz głowę dla tej jednej jedynej osoby, której będziesz chciał oddać całego siebie.- Powiedzial Jimin składając ręce i patrząc w górę rozmarzonym wzrokiem. Yoongi zaśmiał się gardłowo, pytając:
-Ty już coś piłeś czy jak?
Jimin westchnął i odparł podwyższonym glosem:
-Mówię co czuje, okej? Jestem chyba ostatnim romantykiem na tej śmierdzącej, przepełnionej chujami, brudnej ziemi!
Namjoon uśmiechnął się, spoglądając z rozbawieniem na Jimina. Po chwili nasunąl nowy temat, zwracając sie do mnie:
-Nie wiem Jungkook czy wiesz, ale jutro będzie w naszym mieście wesole miasteczko.
-No to koniecznie idziemy!- Odparłem z entuzjazmem.

Chłopaki zaczęli gadać o swoich planach na jutrzejszy dzień, a ja na chwile odwrócilem od nich uwagę, w momencie, gdy mój telefon zawibrował. Zobaczyłem wiadomość od Taehyunga, przez co poczułem, jakby coś w moim żołądku podskoczyło.

Tae: Ale mam kaca. Kurwa mać.

Uśmiechnąłem się do telefonu, natychmiast odpisując.

Ja: Ja tam się czuje, jak nowo narodzony!

Chłopaki zadecydowali, że wybieramy się zaraz na jakieś fast foody. Napisałem do Taehyunga:

Ja: Chcesz gdzieś zaraz wyskoczyć z moją ekipką?

Tae: Szczerze, to nie chce mi się XD Jestem dzisiaj stworzony tylko do leżenia z Theo na łóżku i oglądania Simpsonów

Ja: ok xD A jutro masz ochotę się zabrać z nami do wesołego miasteczka?

Tae: Przyjeżdza do mnie przyjaciółka Grace z Nowego Jorku, ale myślę, że będę mógł z nią i moją siostrą wyskoczyć z wami tam.

Ja: No i super. Jeszcze się zgadamy jutro.

Tae: Okej :)

️️ ◾️◾️◾️

Czekaliśmy na Taehyunga, Lise i Grace już sporo czasu. Nie odpisywał mi i nie miałem pojęcia, co z nimi może się teraz dziać. Telefonu też nie odbierał i zamiast jego głosu, słyszałem pocztę głosową. Trochę się martwiłem, ale starałem się nie dopuszczać do siebie najczarniejszych myśli. Istniała masa powodów przez które chłopak się nie odzywał i nie musiało to być od razu jakieś porwanie czy pobicie. Chłopcy się już mocno niecierpliwili, a Hoseok w szczególności.
-No gdzie oni są?- spojrzał na ekran swojego telefonu, by sprawdzić godzinę. Tupał nogą i definitywnie był wkurwiony.- Czekamy na nich już dwadzieścia minut pod tym pieprzonym młynem diabelskim!
-Zluzuj gacie Hoseok. Zaraz na pewno się pojawią.- powiedziałem, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu niebieskowłosego wraz z dziewczynami.- Przed chwilą paliłeś jazz, więc powinieneś być już bardziej rozluźniony.
-Wiesz, że mi zawsze faza wchodzi wolniej niż wam. Poza tym chyba każdy z nas chce już gdzieś się wybrać i zacząć robić cokolwiek poza staniem!

Reszta chłopaków też była już zmęczona czekaniem, poza Jiminem, którego głowę ozdabiała ikoniczna czapka-kurczak. Chłopak z podekscytowaniem w głosie powiedział do naszej ekipy:
-Ej chłopaki, wyobraźcie to sobie. Siedzimy se w tym wesołym miasteczku, tak jak teraz. Wszystko jest normalne, aż tu nagle objawiają się nam my z przyszłości! Taki przemęczony życiem Jin, który ma ósemkę dzieci i jest biedny, narkoman Jungkook, naukowiec Namjoon i...
-CZEMU MAM ÓSEMKE DZIECI I JESTEM BIEDNY?!- zapytał oburzony Seokjin zakładając ręce na klatkę piersiową.
-Czemu jestem narkomanem?- spytałem w odróżnieniu od Jina, totalnie rozbawiony taką perspektywą siebie, ale w sumie nie dziwiło mnie, że to była pierwsza myśl, jaką ze mną sobie utożsamił. Jimin poczerwieniał na twarzy, bo nie znosił, gdy ktoś mu przerywał jego monologi.

-Cicho! Bo zapomnę mojej puenty!- powiedział podwyższonym tonem.- Jak to szło... Czekajcie... Kurwa.. A dobra.. No.. Japierdole...Zapomniałem...- histeryczny śmiech wydobył się z jego ust. Chłopak złapał się za brzuch, nie mogąc uspokoić salwy śmiechu. Skutki spalenia marihuany właśnie się w nim objawiły.- Namjoon weź dokończ, bo ja nie mogę.
Blondyn zwrócił uwagę swoim śmiechem ludzi stojących wokół nas, którzy patrzyli na niego, jak na wariata. Namjoon odchrząknął i spełnił prośbę Jimina, dokańczając jego wywód.
-I wraz nimi przybywa jeszcze tancerz Hoseok, pracownik biura Yoongi oraz Jimin jako... Jimin.- zerknął na blondyna, który zawiesił się na jego ramieniu, płacząc ze śmiechu.- I my z przyszłości się objawiamy nam z teraźniejszości i mówimy co się wydarzy kiedyś.

-Całkiem kurwa zajebiste.- skomentował Hoseok, z czym wszyscy się zgodziliśmy. Zapaliłem niewiele, ale wizja tego, o czym właśnie powiedział przyjaciel i tak zagościła w moim umyśle i sprawiała wrażenie swoim metafizcznym wydźwiękiem.
Seokjina także podnieciło wyobrażenie sobie tego, bo dodał:
-I w naszej przyszłości cofniemy się do teraźniejszości ! Jezu.. kiedy jestem na fazie wyobrażanie sobie tego jara mnie do takiego stopnia, że się cały trzęsę. To jest cudowne!
-Co nie?- powiedział Namjoon, który wyglądał, jakby utonął w swoich przemyśleniach i nie mógl się z nich wyrwać. Miał zamknięte oczy i wzdychał.- Mam w głowie teraz takie pomysły na to, żeby zmienić ludzkość, że za samo ich wymyślenie powinienem dostać Nobla.
-Oj, ja też.- rzekł Yoongi zawieszając swoją głowę na ramieniu zamyślonego Namjoona.-Czuję się, jak jakiś Leonardo da Vinci.

-O czym Wy w ogóle gadacie? Nic z tego nie czaje.- powiedział Jimin, wypuszczając z ust chichot, którego zdawał się nie kontrolować. Też zacząłem się śmiać, widząc go w tym stanie.- Wszystko mnie śmieszy, a końska twarz Hoseoka w szczególności.
Hoseok spiorunował go wzrokiem, a następnie omiótł nas wszystkich pełnym politowania spojrzeniem i westchnął.
-Ale wy macie słabe banie cioty.

-No w końcu!- wrzasnął nagle Seokjin, co zmusiło nas do spojrzenia w stronę, w którą odwrócona była jego głowa.
W naszą stronę kierowała się trójka osób- znany nam już Taehyung, jego siostra Lisa oraz przyjaciółka chłopaka Grace.
Gdy znaleźli się bliżej nas, Taehyung przeprosił, że się nie odzywał, ponieważ zostawił telefon w domu. Pokiwałem poromiewawczo głową i przyjrzałem się nieznanej dziewczynie bliżej. Była mulatką o bujnie kręconych włosach, które podskakiwały, gdy dziewczyna się poruszała, miała duże brązowe oczy, które ozdabiały gęste i długie rzęsy. Jej wydatne usta, ukazujące szeroki uśmiech, pomalowała błyszczykiem. Ubrana była w białą koszulkę na ramiączkach, ktora uwydatniała jej piersi i szorty, idealnie opinające jej zgrabny tyłek i szerokie biodra. Była szczupła, wysoka i po prostu piękna. Nie skradała jednak uroku Lisie, która byla znacznie niższa i choć nie była obdażona dużym biustem, jak jej przyjaciółka to od jej ślicznej buzi nie można było oderwać wzroku. Grzywka opadała jej na czoło, tak jak długie blond włosy na ramiona. Usta, z uwydatnioną górną wargą ozdobiła czerwoną szminką. Drobny nosek z piegami był przeuroczy, tak jak migdałowe, duże oczy, w których gościła radość. Ubrana w zwiewną sukienkę w kwiatki robiła wrażenie. Obie panie prezentowały się niczym nieskazitelne aktorki z ekranów kin i wyczułem, że na wszystich chłopaków z mojego grona zrobiły ogromne wrażenie. Obie przedstawiły się nam. Grace rozmawiała w języku angielskim, więc poza mną, Lisą, Namjoonem i Tae nikt nie był w stanie jej zrozumieć. Koreański był dla niej czarną magią, ale może to i dobrze, bo chociaż nie ogarnęła, że odkąd Hoseok ją zobaczył, nie potrafił mówić o niczym innym, z wyjątkiem jej tyłka. Mimo to, mulatka zwróciła uwage na niego, podchodząc do chłopaka, a tamten znieruchomiał przez moment.
-You've got a fucking awesome sweatshirt. She's probably unisex, right?-zapytała, nieświadoma tego, że Hoseok przed jej przyjściem spalił z nami zielsko i nawet nie jest w stanie zrozumieć tak prostego pytania. Skołowany odnalazł mnie wzrokiem i zapytał z nadzieją w głosie:
-Czy ona właśnie zaproponowała mi seks?
Wokół mnie poniósł się śmiech chyba wszystkich stojących dookoła, a ja nie mogłem powstrzymać mojej dłoni, która uderzyła w czoło z zażenowania.
-Nie zjebie. Pyta czy ta bluza jest dla mężczyzn i kobiet.- odparłem, a jego usta uformowały się w smutną podkówkę, lecz gdy ponownie obdarzył spojrzeniem Grace, natychmiast to się zmieniło i pokiwał radośnie głową.

Było widać, że się sobie podobają. W przypadku Hoseoka to było oczywiste, ale ciągłe poprawianie włosów przez Grace oraz nerwowe przechodzenie z nogi na nogę wydało się także dość podejrzane. Problemem była jedynie bariera językowa, co hamowało ich przed poznaniem się bliżej. Znienacka mnie olśniło. Podczas spaceru z Taehyungiem, wspominał on o przyjaciółce, której pasją jest taniec, lecz nie podał wówczas jej imienia. Czy chodziło o Grace czy też nie, poinformowałem po angielsku, jak i po koreańsku grupę, że jest niedaleko klub stylizowany na lata siedemdziesiąte, w którym znajduje się spory parkiet do tańca. Z satysfakcją spostrzegłem iskierki w oczach mulatki, jak i Hoseoka, którzy krzyknęli jednocześnie, że idą tam. Inni nie wykazali zainteresowania, co było jednak dobre, bo chociaż dwójka mogła spędzić razem czas i nawet pogadać za sprawą jakiegoś nędznego tłumacz google. Na szczęście w tym przypadku obydwoje się zrozumieli i Hoseok dobrze wiedząc, gdzie znajduje się klub, w którym upił się kiedyś tak bardzo, że tańczył na stole sambę, chwycił dziewczynę za dłoń. Onieśmieliło ją to mocno, ale zdecydowała się mu zaufać. Pożegnali się z nami, idąc na tyle szybko, by zaraz zniknąć z pola naszego widzenia. Miałem tylko nadzieje, że nie dobierze się jej na parkiecie do majtek.

-No w końcu się go pozbyliśmy.- powiedział Jimin, dość dykretnie rzucając spojrzeniem na siostrę Taehyunga.- To co teraz robimy?
-No jak to co? Idziemy jeść!- odpowiedział Seokjin, spoglądając rozmarzonym wzrokiem na stoisko z hot-dogami. Namjoon pokręcił przecząco głową.
-Nie no. Chcesz byśmy wszyscy porzygali się na jakiejś kolejce?-zapytał retorycznie, dając momentalnie podłamanemu przyjacielowi, że musi jeszcze trochę z tym poczekać.
Ja miałem pustkę w glowie, bo wesołe miasteczko jakoś nigdy nie robiło na mnie wrażenia. Natomiast Taehyung mocno kontrastował z moimi odczuciami, bo łapiąc mnie za skrawek koszuli, radośnie zawołał:
-Błagam, chodźmy na to!- wskazał palcem na ogromną kolejkę górską, a jego propozycja spotkała się z aprobatą wszystkich.

Namjoon, który najbardziej nadawał się do rozmowy z obcymi ludźmi w takim stanie, poszedł kupić bilety. Czekaliśmy na niego pod kolejką, a ja poczułem drobną rączkę na ramieniu i gdy się odwróciłem zobaczyłem uśmiechniętego Jimina, z zaciśnietymi mocno ustami i drugim podbródkiem. Zaśmiałem się, bo wyglądał tak głupio, że mógłbym mu zrobić zdjęcie i powiesić je na ścianie, aby każdy mój dzień rozpoczynał się chichotem przez widok tego zgreda.
-Co jest?
-Ty nie wiesz, co ja tu przeżywam.-powiedział najciszej jak mógł, spoglądając na Lise, która pokazywała Tae swoje zdjęcie z ich świnką.-Jestem tak zjarany, że nie ogarniam nic poza tym, że patrzę na jakiegoś anioła i nie chce przy niej zrobić z siebie totalnego debila, a mój mózg mi podpowiada, że ciągle to robię.
-Nie no... gdybyś się śmiał, jak przedtem to wtedy byłoby źle, a teraz jest okej.- uspokoiłem go, powstrzymując się od przypomnienia mu, że dalej ma na głowie swoją ikoniczną czapkę. Spodziewałem się, że dalej będę musiał go zapewniać, ale po jego słowach to było zbędne.
-No kurwa, raczej, że jest okej. Z moją aparycją, inteligencją i poczuciem humoru będzie szybciej moja, niż Taehyung twój.- znieruchomiałem i ta chwila zabrała mi przez moment możliwość mówienia. Zakłopotany odwróciłem głowę, by upewnić się, że rodzeństwo tego nie słyszało i gdy ze spokojem stwierdziłem, że dalej rozmawiają i przeglądają jakieś zdjęcia, sporunowałem przyjaciela wzrokiem.
-Czy Ciebie doszczętnie pojebało? Czemu w ogóle pomyślałeś sobie coś takiego?
-No bo ślepy to ja nie jestem i widzę, że patrzysz na niego tak jak na żadną babę kiedykolwiek.- odpowiedział mi z zadziornym uśmieszkiem i poklepał po ramieniu, a ja zmawiałem zdrowaśkę, by jakaś siła mnie zatrzymała przed wyrzuceniem go na drugi koniec wesołego miasteczka.- Na jego dupę też co chwile zerkasz.
-Kurwa Jimin, zaraz Cie chyba zabi...
-Wróciłem!- krzyknął zadowolony Namjoon, który pojawił się znienacka i przerwał mi dalsze grożenie Jiminowi.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że Jimin miał rację. Jeżeli ktoś już to zauważył to musiało coś w tym być, a zwłaszcza gdy tym kimś był znający mnie na wylot przyjaciel. Czułem się głupi, starając się bezskutecznie tłumić przyspieszony puls oraz myśli, jakie wrażenie robi na mnie widok Taehyunga. Obawiałem się, że inni też to zauważyli, a nawet jeśli nie po wpatrywaniu się w niego, to chociażby poprzez fakt, że ciągle z nim piszę, zabieram na spotkania, a nawet uciekam ze wspólnej wycieczki rowerowej, by być z nim. Analizując to wszystko w głowie zetknąłem się z Tae spojrzeniem, a jego uśmiech zrobił z moim umysłem to samo, co zwykle.
Nic nie mogłem poradzić na to, jak on mi się cholernie spodobał.

No hej żuczki. Mam wrazenie, że rozdział jest cholernie nudny, ale chociaż perełka Jimin uświadomiła cos temu dzbanowi XD obiecuje, że kolejny będzie ciekawszyyy
Miłego dnia/nocy kochani!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top